Sen o Mieście

IMG_1234_2.jpg

Panorama z Miradouro de São Pedro de Alcântara

Od zawsze śni mi się sen o Mieście. To prawdopodobnie przypadłość wielu ludzi: ktoś z Was miewa takie sny? Miasto komasuje w sobie zapewne różne cechy miejsc, które widzieliśmy, które znamy, które zrobiły na nas wrażenie, które w jakiś sposób stały się dla nas istotne. Także takich, które dopiero przeczuwamy. Możemy też być jakoś przywiązani do myśli, że w tym mieście, podobnym i niepodobnym do innych, czeka na nas coś bardzo ważnego, jakieś przeżycie specjalne, które tylko tu nas może spotkać. Czasem to radosne oczekiwanie, czasem drążący niepokój… Idziesz, brniesz w sen, gonisz za zjawą zamku i kościoła na wzgórzu, pędzisz wzdłuż rzeki, przebiegasz koło kamieniczek starego miasta, gubisz się w zaułkach, trafiasz do portu…

A ileż na te tematy literatury…

Jak dla mnie to może być Kraków czy Poznań, może być Toledo czy Granada… Może być wszystko razem, za każdym rogiem coś innego. Moje miasto jednak – czasem myślę – może być miastem, które pamiętam, które przeczuwam z jakiegoś innego życia, innego świata. Tylko gdzie ja byłam wcześniej? Nie wiem. Szukam Miasta wszędzie, gdzie jeżdżę, i pewnie także dlatego tyle jeżdżę, dlatego mnie tak nosi. Oczywiście było tam wzgórze, oczywiście był tam zamek i świątynie, oczywiście była woda. Chyba ciepły klimat.

Ile razy przyjeżdżam do Lizbony, wydaje mi się, że ona też może być moim Miastem. Są tam miejsca, które jakby wyszły z mojego snu. Pamiętam, że kiedyś wysiadłam z tramwaju nr 28, żeby zrobić zdjęcie tego miejsca:

 IMG_1494_1.jpg

Kościół patrona Lizbony, São Vicente de Fora 

tak bardzo mi przypominało obraz z mojego snu.

Nie ma miasta tak cudownie położonego jak Lizbona. Z taką przestrzenią, z takim oddechem… nawet kiedy jest gorąco.

A teraz moja tegoroczna Lisbon Story w obrazkach.