To juz inne czasy

Odwiedzalam wczesniej MIDEM dwa razy – w 2000 i 2004 r. Kiedy bylam za pierwszym razem, rozkrecalo sie MIDEM Classique, byla cala masa koncertow mlodych talentow, zarowno w audytoriach, jak poza Palacem Festiwalowym; niektorych rozpoznaje dzis na Mezzo. Polska byla wtedy gosciem honorowym, Penderecki otrzymal tytul Najwiekszego Zyjacego Kompozytora Roku, co uczczono Siedmioma bramami Jerozolimy, byl jeszcze drugi koncert symfoniczny polski, z muzyka m.in. Szymanskiego i Mykietyna (niestety z niewielka publicznoscia), zaczynano wlasnie przyznawac Cannes Classical Awards (dzis MIDEM Classical Awards), ktorych pomyslodawca – o czym pewnie malo kto pamieta – byl Jacek Podbielski, tworca swietnego, ale istniejacego niestety tylko rok pisma „Klasyka”.

W 2004 r. promowal sie konkurs Wieniawskiego, wykonywano Goreckiego, ja sie zabralam z Chorem Filharmonii Narodowej po wariacku, samolotem rzadowym (stad wiem, jakie to kokosy te samoloty), na jeden dzien, wiec nie mialam zbyt wiele czasu, zeby zobaczyc, co sie zmienilo. Dzis widze, ze bardzo wiele. Jesli chodzi o powazke – praktycznie upadek: zadnych koncertow, Polacy nawet chcieli cos zrobic, ale im to ponoc odradzono. Tak wiec na wydarzenie muzyczne awansowal pokaz filmu (pokazow filmow muzycznych wciaz jest tu duzo) z wykonania Siedmiu bram Jerozolimy na jesiennym Festiwalu Pendereckiego. To sie odbylo wczoraj wieczorem, przyjechal tlum ze strony polskiej (ale tez w zwiazku z innymi sprawami, o czym za chwile), troche prasy zagranicznej tez jednak bylo. Znajomi, ktorzy byli na tym koncercie, twierdza, ze film robi lepsze wrazenie niz to, co dzialo sie wowczas na sali. Wierze; i film tez mi sie podobal srednio, tzn. ciekawe animacje Tomasza Baginskiego (troche rozszerzenie Katedry), ale nie majace wiele wspolnego z trescia utworu, a do tego jakies baletowe przewalanki bez sensu. Muzyka – wiadomo (ja do tego akurat utworu mam pewien sentyment, zwlaszcza do fragmentu wg Proroctwa Ezechiela o dolinie wyschlych kosci). Potem byl bankiecik w Hotelu Majestic, a potem w celach poznawczych udalismy sie z kolegami na Opening Party; jako ze w tym roku honorowym gosciem jest Rosja, bylo to rosyjskie techno. I tu dopiero smutek: pelna globalizacja, a nawet makdonaldyzacja. Szybko wyszlam…

Z ciekawostek jeszcze: wczoraj honorowano tu Donovana (starsze pokolenie pamieta zapewne rozne takie tam Mellow Yellow, Sunshine Superman itp) mianujac go Chevalier dans l’Ordre des Arts et des Lettres; na tej samej uroczystosci odznaczono tez Philippe’a Jaroussky’ego. Donovan ma tu jeszcze wystapic. Jaroussky bynajmniej. Za to jedzie stad do Krakowa… A tymczasem zostal Artysta Roku – wczoraj juz ogloszono nagrody MIDEM (niestety w kategorii opery nie zostala uhonorowana Lodoiska, lecz Janacka Mr Broucek). Za to w kategorii operowych DVD nagrodzono Doctora Atomica Adamsa! Tego z Amsterdamu wlasnie. Jestesmy wiec na czasie…

Teraz jeszcze troche pro domo nostra, z zalem, ze dopiero z tym roku. Mamy przesliczne stoisko na targach! Zaprojektowal je Boris Kudlicka w formie modulow w czerwieni, bieli (to wiadomo, czemu) i czerni (od fortepianu Chopina). Niedaleko od nas maja stoisko Slowacy, ktorzy nam zazdroszcza, ze mamy tak ladnie. Nasi odpowiadaja: Slowak nam projektowal! Promuje sie tu wiele instytucji i festiwali (Warszawska Jesien, Wratislavia, krakowskie Szesc Zmyslow, letni chopinowski), a uroda stoiska przyciaga ponoc kursujacych po targach. Ja tam na razie tylko wpadlam, jak tez na targi jako takie, ale juz widzialam, ze mamy ciekawe sasiedztwo (m.in. „Gramophone” czy TV Arte). A zaraz ide na konferencje prasowa promujaca Rok Chopinowski. Ciekawam, jak sie uda, i nie omieszkam zdac tu sprawozdania.