Teatr języka

Georges Aperghis, tegoroczny sześćdziesięciolatek – postać znana w świecie muzyki współczesnej od dawna. W Polsce jednak jego utwory były nader rzadko wykonywane z powodu stopnia trudności. W tym roku jego twórczość była jednym z akcentów Warszawskiej Jesieni i można było przewidzieć, że będą to jedne z tych najciekawszych – a zwłaszcza wykonany wczoraj w Teatrze Studio utwór Machinations na cztery głosy żeńskie, elektronikę i wideo. Tutaj malutkie próbki z komentarzem kompozytora (niestety tylko po francusku). Sam utwór tu, tu i tu. Jak widzicie, głosy są przetwarzane komputerowo, a obrazki ukazujące się nad głowami wykonawczyń rejestrowane są za pomocą kamer umieszczonych nad stolikami-ekranami, na których kobiety manipulują różnymi przedmiotami.

Byłam wczoraj na spotkaniu z Aperghisem. Mówił fascynująco. Jego teatr-nieteatr, opera-nieopera nie ma akcji, nie ma bohaterów, rzadko miewa wyraźny tekst. Kompozytor twierdzi, że jeśli będziemy znali akcję, wiedzieli, co się dzieje dalej, przestaniemy słuchać. A jeśli nie wiemy, co dalej, słuchamy ze skupieniem, próbując wyłowić jakiś sens lub tylko słuchając dla słuchania. Oczywiście może się zdarzyć, że różne osoby zobaczą w tym samym utworze różne sensy, i to kompozytora bardzo cieszy…

Aperghis interesuje się przede wszystkim głosem ludzkim, instrumentem nam najbliższym, bezpośrednio związanym z naszym ciałem. Interesują go różne rzeczy, które z głosem robimy świadomie czy nieświadomie, różne wady wymowy, zająknięcia, języki egzotyczne. Jego teksty czasem przypominając np. francuzczyznę nic w gruncie rzeczy nie znaczą. Teatr jest w relacjach między dźwiękami, gestami, gestami dźwiękowymi. Aperghis tak już przesiąkł tym rodzajem teatru, że pisze w podobny sposób nawet muzykę instrumentalną. A utwory wokalne, takie jak np. Jactations (parę też wykonanych na tym festiwalu), też są pomyślane tak, by wprawić śpiewaka w stan, jakby grał w teatrze.

Źródła, fascynacje: Mauricio Kagel, wczesny utwór Sur Scène. Grotowski. Bob Wilson. Futuryści. Kurt Schwitters ze swoją Ursonate. Ruch dada.

W ogóle widać, że wyraźnie jest moda na przypominanie tych kierunków. Poprzedniej nocy portugalski artysta Miguel Azguime też dał występ będący właściwie nowoczesnym dziełem poezji konkretnej, wizualnej i dźwiękowej zarazem. Z prób parateatralnych pokazanych na tegorocznym festiwalu te były najciekawsze. Inne nieco zawiodły, jak Somnium Mieczysława Litwińskiego, sklejone z różnych egzotyczności i niedopracowane, czy Ogród Marty Cezarego Duchnowskiego, gdzie świetnym efektom komputerowym i śpiewowi Agaty Zubel towarzyszył niestety dosyć grafomański tekst.

Dużo jeszcze ciekawych rzeczy działo się na Jesieni, ale muszę lecieć na dalsze! Dziś maraton elektroniczny. Wieczorem jednak się z niego urwę i pójdę na koncert Berlińczyków. Mam tylko wejściówkę, ale i to dobre, trudno. Za to będę Wam mogła zdać relację.