„Znowu go ukrzyżował…”

…powiedział do mnie po Crucifixus z  Mszy h-moll Bacha szef festiwalu, koło którego siedziałam na wykonaniu tego arcydzieła przez  Marca Minkowskiego ze swoim zespołem. I dodał później, że on to kupuje, i to w całości. Ja natomiast niekoniecznie. Lubię co prawda płytowe nagranie tejże, ale teraz było jakby inaczej. Crucifixus było zrobione w stylu zeszłorocznej sceny biczowania z Pasji Janowej, ostro i agresywnie. Widać ostatnio MM ma fazę na takie właśnie interpretowanie Bacha. Nie będę się powtarzać po tym, co pisałam o Pasji rok temu – nadal nie jestem zwolenniczką takiej interpretacji, choć ją oczywiście dopuszczam jako jedną z propozycji, i to dość oryginalną.

Ale to dotyczyło tylko tej części, co było tym bardziej rażące jako przełamanie konwencji. Co mnie zaniepokoiło jeszcze bardziej, to straszne przyspieszenie. Kilka części było na granicy rozwalenia się (zwłaszcza w chórze), w niektórych tempa były dla mnie kompletnie nie do przyjęcia (myślę tu przede wszystkim o drugim Kyrie, które słyszę jako mroczne i refleksyjne, tu było po prostu zapędzone). Dokąd ten człowiek się tak spieszy? Cóż, przy jego trybie życia trudno jest się nie spieszyć i póki to nie ma wpływu na sprawy artystyczne, to OK. Ale boję się, żeby nie zaczęło mieć. I znów – nie zerwałam się z entuzjazmem, owszem, wstałam w końcu, ale wtedy, kiedy już wszyscy wstali.

Myślę, że rzecz była robiona w pewnej nerwówie, bo w ostatniej chwili okazało się, że rozchorowała się jedna z solistek (Nathalie Stutzman). Ale zastępstwo było nader godne (jeśli nie lepsze) – obie arie altowe zaśpiewał rewelacyjnie Terry Wey, który już parę lat temu odwiedził Kraków z Le Poeme Harmonique. Inni soliści też byli świetni, bardzo kulturalni, zwłaszcza sopranistka Ana Quintana (choć pod koniec trochę już była „pod dźwiękiem”), tenor Colin Balzer, baryton Christian Immler, bas Luca Tittoto (podczas jego Quoniam waltornia kiksowała zabójczo, ale można to wybaczyć).

Jak ogólnie? Cóż, wykonania Minkowskiego nie schodzą poniżej pewnego, raczej wysokiego poziomu. A jednak czuję pewien niedosyt. Jak tylko wrócę do domu, zapuszczę sobie płytę i spróbuję zgłębić różnice.