Co to jest muzyka polska

Wśród wielu fascynujących informacji, jakie dziś usłyszałam, jest ta, co uznaje się za muzykę polską w naszych mediach. Jest to niby rzecz powszechnie znana, pisano o niej w różnych miejscach, ale zwykle jeśli człowiek tam nie pracuje lub nie jest radiomanem, nie zwraca na takie rzeczy uwagi i nie wie, w jakich oparach absurdu trzeba przygotowywać ramówkę.

Jest taki przepis ustawy o radiofonii i telewizji, zawarty jeszcze w pierwotnej wersji z 1992 r., że 33 proc. nadawanej w danym programie muzyki to musi być muzyka polska. Radiofonie zwykle wykręcały się z realizacji tego wymogu nadając polskie piosenki w godzinach nocnych i argumentując, że publiczność nie chce ich słuchać. Od pewnego czasu prowadzona była społeczna akcja „Tak dla muzyki polskiej”, by zmienić ten stan rzeczy. W końcu udało się i środowisko rozrywkowe wylobbowało nowelizację (miesiąc temu prezydent ją podpisał), która precyzuje, że 60 proc. z tych 33 proc. musi być nadawane w godzinach 5-24.

Dotyczy to wszystkich programów, więc oczywiście również radiowej Dwójki. I teraz klops. Bo definicja polskiej muzyki określona została przy inspiracji lobby chałturniczego. A więc muzyka polska to taka, która ma tekst polski. Co to oznacza dla programu takiego jak Dwójka? Że utwory instrumentalne w ogóle nie są pod tym względem oceniane, tak więc można grać Chopina całą dobę i to znaczy, że w ogóle nie wykonuje się w tym czasie muzyki polskiej.

Tak czy siak trzeba się z tego rozliczać. Tłumaczyła się więc z realizacji tego przepisu przed Krajową Radą Radiofonii i Telewizji poprzednia dyrektor programu Elżbieta Markowska, tłumaczy się teraz Małgorzata Małaszko. Co kogo obchodzi, że do muzyki poważnej taka definicja pasuje jak pięść do nosa – przepis jest przepisem.  No bo, jak możemy przeczytać w wypowiedzi zacytowanej tutaj, „obecnie to rozrywka świadczy o kulturze danego kraju”.

Nic dodać, nic ująć.