Rozumieć muzykę?

Jak słyszę o rozumieniu muzyki, odzywa się we mnie wewnętrzny protest. Bo co to w ogóle znaczy? Każdy rozumie po swojemu, a raczej każdy odbiera po swojemu. Rozumieć można tekst. Co prawda muzyka jest w jakimś sensie tekstem, ale jednak na poziomie o wiele bardziej abstrakcyjnym. Można mieć z daną muzyką kontakt albo nie. I myślę, że to właśnie miał na myśli Anderszewski, kiedy mówił, że czegoś „nie rozumie” (np. Wariacji Goldbergowskich).

Z tego, co opowiada, zwykle z utworem, którego ma się nauczyć, przechodzi etap niezrozumienia. Siada do fortepianu (przyznaje, że nie czyta nut na sucho, zawsze przy klawiaturze), gra, a tu nic się nie składa i nie wiadomo, o co chodzi. Ale w końcu przychodzi moment iluminacji – i nagle wszystko jest jasne! Tak było np. z utworami Szymanowskiego, mówił o tym tutaj: że długo nie mógł ich zrozumieć i pamięta dokładnie moment, w którym wszystko znalazło się na swoim miejscu. Ale ten stan, w którym jeszcze nie „zrozumiał” utworu, przeżywa bardzo intensywnie, wręcz jest to dla niego bolesne. Myślę, że te odczucia także go obciążają i dlatego nie tak często przygotowuje coś nowego. (Schumann, mówił, obciążał go podwójnie przez swoją bliskość szaleństwa – to obcowanie z jego muzyką, jak twierdzi, przyspieszyło przerwę.)

Ale i to „zrozumienie” jest czymś zagadkowym. Przecież jeśli za każdym razem gra się dany utwór inaczej, to czy to znaczy, że za każdym razem coś innego się rozumie? Najlepiej to słychać w Bachu: zmiany akcentów, tempa, artykulacji…

Tak, lepszym określeniem byłoby, czy ma się kontakt z utworem.

PS. Obserwowanie w ciągu tych paru dni, jak PA bawił się tematem „co będę robił podczas przerwy”, było przezabawne. Oczywiście jak refren powtarzało się zdanie, że nie będzie grał – niby nikt mu nie wierzy, ale wszyscy się boją. A on się tym bawił coraz lepiej. Nie odmówię sobie i zacytuję jedną prowokacyjną wypowiedź: – Uwielbiam saunę! Moja ulubiona jest w Genewie, na długim molo na jeziorze. Wchodzisz do budki, wyparzasz się, a potem skaczesz nago do jeziora i widzisz na brzegu te wszystkie banki – istny surrealizm. Z początku od kontrastu temperatur wszystko cię boli, ale potem jesteś w raju.

A po chwili pointa: – I tym właśnie chcę zajmować się w przerwie!