Midem się zwija?

Ostatni raz byłam tu dwa lata temu. Cóż za kontrast. Kryzys naprawdę daje się we znaki. Już fakt, że wchodzi się na targi od strony morza, zaskoczył mnie, bo zawsze wchodziło się od frontu. Teraz z tamtej strony pusto i cicho. Wszystkie stoiska praktycznie znajdują się w tzw. Espace Riviera, czyli właśnie od strony morskiej – kiedyś była tam głównie klasyka, a w dużej przestrzeni podziemnej między tą częścią targów a wejściem frontowym kłębił się pop, folk i najrozmaitsze niezależne stoiska. Teraz czuję się przechodząc tamtędy, jakbym chodziła po cmentarzu – zorganizowano tam salę dla VIP-ów, salki konferencyjne, miejsca organizacyjne, biuro prasowe; w jednym miejscu nawet postawiono drzewko ku ozdobie, żeby jakoś to miejsce ożywić. Smutno. Nie mówiąc o tym, że skończyła się epoka licznych materiałów dla prasy, grubych codziennych pism z wiadomościami targowymi na kredowym papierze (teraz są cienkie i na gazetowym papierze) oraz kultowych toreb na te materiały (dwa lata temu widoczny był tylko trend proekologiczny – torby były z materiału). Tu akurat przyczyną zapewne nie jest tylko kryzys, ale fakt, że coraz większa część tego biznesu przenosi się po prostu do sieci.

Poważki już prawie nie ma. Skończyły się czasy wielkich gali – ostatnia miała miejsce dwa lata temu; wówczas po raz pierwszy i ostatni przyznano Chopin Classical Award (wręczał ją jeszcze Andrzej Sułek). Teraz już w ogóle nie ma Cannes Classical Awards i zapewne nie będzie (ciekawe będzie przypomnienie, że wymyślił te nagrody Polak, Jacek Podbielski, który wówczas był redaktorem naczelnym pisma „Klasyka”. Pismo się zwinęło po roku, a Pan Jacek działa obecnie w Urzędzie Marszałkowskim Miasta Poznania, gdzie był orędownikiem najnowszej płyty zespołu Peregrina Agnieszki Budzińskiej-Bennett).

Swoją drogą jeszcze w lepszych czasach Midem najważniejsze firmy płytowe tu się nie wystawiały – widać im się nie opłacało. Ale część była obecna, były też liczne koncerty, w tym cykl występów młodych talentów. To też się już skończyło. Pozostał nurt konferencji, głównie na temat, jak prowadzić dziś biznes muzyczny w ogóle, ale i one są dużo mniej efektowne. Jeśli zaś chodzi o muzykę pop, tu wciąż dzieje się znacznie więcej, ale bardziej instytucjonalnie. Pojedyncze firmy wystawiają się nader rzadko – dominują prezentacje poszczególnych państw. Jeżeli to ma być przyszłość tych targów, to Polska o nią specjalnie nie dba: reprezentuje ją właściwie tylko Capella Cracoviensis promująca województwo małopolskie, ma małe stoisko, na którym można otrzymać zestaw specjalnie wydanych płyt, a Capella daje trzy koncerty z muzyką polskiego baroku (Pękiel, Mielczewski, Gorczycki): dwa miała dziś, trzeci jeszcze jutro po południu. Niestety odbywają się one w dość oddalonym od centrum kościółku – trzeba się przejść bulwarem Croisette i minąć wszystkie te słynne luksusowe hotele, mało komu się chce, więc na koncertach dziś było niezbyt wiele ludzi, ale ci, co byli, bardzo byli zadowoleni; jedna pani miejscowa powiedziała, że zawiadomi sąsiadów, żeby przyszli jutro. A koncerty rzeczywiście są ładne – Capella jest tym razem głównie w wersji wokalnej, instrumentalnie towarzyszył dziś śpiewakom zespół o mieszanym składzie włosko-francusko-czeskim (francuski wkład to świetny Les Saqueboutiers de Toulouse, czeski to gambista Petr Wagner); jutro śpiewają już tylko z teorbą i organami.

Drugim polskim akcentem na Midem jest obecność TVP Kultura w ramach IMZ – organizacji producentów telewizyjnych tworzących filmy muzyczne. Zawsze śledziłam (i trochę tu opisywałam) pokazy próbek ich produkcji, są niezmiernie ciekawe. Byłam i dziś, wybieram się też jutro – nasi produkują się z samego rana. Ten biznes się trzyma, a nawet się rozwija – jeśli Midem się zwinie, będą musieli znaleźć inne miejsce? Na ich cocktail inauguracyjny przyjechał nawet sam Gergiev – chyba tylko dla prestiżu. A zapowiedzi widziałam już różne ciekawe – później opiszę je może osobno.