Folk w synagodze

Wczoraj w Synagodze im. Nożyków rozpoczął się III Festiwal Nowa Muzyka Żydowska. Koncert ten został również włączony w obchody 69. rocznicy powstania w getcie warszawskim. Ale nie nawiązywał do żadnej martyrologii, a nawet do muzyki środkowoeuropejskich Żydów. Był po prostu bardzo sympatycznym koncertem folkowym, na którym spotkały się trzy indywidualności, każda z innego kraju i każda o całkiem innej osobowości, żeby stworzyć okazjonalną formację – VDM Trio. Skrót od trzech imion: Vladiswar-Dima-Maria.

Maria Pomianowska, twórczyni i szefowa Zespołu Polskiego i różnych innych, w ostatnich latach zajmowała się najczęściej Chopinem, a także Teklą Bądarzewską, której poświęconą płytę właśnie wydała (napisałam o niej i o Bądarzewskiej tekst, który będzie w następnym numerze „Polityki”). Często też uczestniczy lub tworzy formacje międzynarodowe. Z izraelskim gitarzystą Dimą Gorelikiem grywała w projekcie Arcus Poloniae, a on z kolei współpracuje stale z syberyjskim multiinstrumentalistą Vladiswarem Nadishaną. Teraz po raz pierwszy zagrali razem. Czyli w sumie prawdziwe multikulti, i to także w sensie stylistycznym: Maria i Vlad są folkowi, Dima bardziej z jazzu (co miało wpływ na harmonię). Maria oczywiście grała na swoich ulubionych instrumentach smyczkowych: sarangi (domowej roboty), suce biłgorajskiej i fideli płockiej. Dima używał tylko gitary (i głosu – śpiewali zresztą oboje), za to Vlad miał całą baterię instrumentów – fletów i różnego rodzaju „przeszkadzajek” (jak to się mówi w jazzie) – obejrzyjcie na jego stronie, bo to coś niesamowitego. Który z tych instrumentów bierze do ręki, jest fantastyczny.

Z muzyką żydowską miało to wszystko tyle wspólnego, że jeden z muzyków jest Izraelczykiem, no i wykonali parę pieśni po hebrajsku (w tym jedną z tekstem XI-wiecznego poety Ibn Gvirola). Ale była też pieśń po lapońsku oraz polska W polu lipeńka, a nawet… średniowieczny Lamento di Tristano. Najważniejsze, że był nastrój i było dobre muzykowanie w duchu, jak wyrazili się organizatorzy, free world music.

Dziś dzień przerwy, a jutro ruszają koncerty Nowej Muzyki Żydowskiej w Novym Kinie Praha. Tutaj więcej informacji. Ja pewnie wybiorę się jutro i w niedzielę, natomiast w sobotę zrobię sobie wagary i pójdę do filharmonii na Avdeevą (gra też w piątek, ale tych koncertów NMŻ nie chcę opuścić). Niestety tym razem też nie dam rady się rozdwoić i zajrzeć na kolejną odsłonę Mazovia Goes Baroque. No i – bardzo niestety – nie mam chyba jak wybrać się do Wrocławia na choćby kawałek festiwalu Musica Polonica Nova, a ciekawie się zapowiada.