Koncert-zapowiedź

Można się zdziwić, dlaczego dzisiejszy koncert jako jedyny nie był monograficzny, choć w założeniu takie miały być wszystkie z nurtu „poważnego”. Bohaterem tego miał być Aleksander Nowak. Ale był tylko połowicznie, obok Apheksa Twina oraz wiolonczelisty z zespołu Alarm Will Sound, który Twina zinstrumentował i przy okazji też zapragnął przedstawić swój utwór. Nie całkiem to w porządku i nie wiem, czy zostało wymuszone przez zespół, czy po prostu utwory Nowaka były za krótkie i trzeba było czymś resztę wypełnić – w każdym razie Filip Berkowicz twierdzi, że ten koncert był zapowiedzią, w jaką stronę teraz pójdzie Sacrum Profanum: raczej „ambitna rozrywka” niż „współczesna poważka”. Nie wiem więc, czy to jeszcze będzie festiwal dla mnie.

Tak w ogóle jakoś po amerykańsku się dziś zrobiło. Dyrygent Alan Pierson po poprowadzeniu pierwszego z utworów (Apheksa Twina) odwrócił się do publiczności, powiedział, że mu miło znów tu być, a także co zagrają, po czym wywołał do odpowiedzi Nowaka. Ten wyszedł na scenę i wygłosił po angielsku („I hope everybody will understand me”) parę słów o tym, że festiwal jest cudowny, zespół jest cudowny, nawet pogoda jest cudowna, tylko Aphex Twin nie (stąd dopuszczalny jest wniosek, że to po prostu zespół wymusił ten zestaw, by wypromować przy okazji swoją płytę) i on sam bardzo się obawia, jak jego utwory zabrzmią w tym zestawieniu. Obawiał się niesłusznie, tym bardziej, że te muzyki, dość różne w końcu, jednak się pożeniły.

(Tak swoją drogą trochę mnie ubawił tekst Andrzeja Chłopeckiego w książce programowej, w której pisze on o tym, jak Nowak otrzymał stypendium im. Siemensa czy jak „sensacyjnie” nominowano jego utwór do nieistniejącej już nagrody Opus – wszystko pięknie, ale stał za tym nie kto inny jak sam Chłopecki; nie mam mu tego za złe, ale chyba jednak nie on powinien o tym pisać…)

Tak więc tym, co w dzisiejszym programie połączyło Nowaka z Twinem, była istotna rola rytmu. Z tym, że u Twina rytm łączy się z agresywnymi brzmieniami i nie mówi o niczym konkretnym poza sobą, a Nowak za pomocą muzyki rozgrywającej się na różnych płaszczyznach opowiada jakieś historie. Może najbardziej abstrakcyjny był pierwszy z wykonanych utworów, Hit 2 (rytm nawet jakby rockowy), ale drugi i trzeci to „opowieści drogi”. Do pierwszego, Ciemnowłosa dziewczyna w czarnym sportowym samochodzie, inspiracją stał się widok tytułowej dziewczyny, która stojąc na światłach kiwała się do rytmu jakiejś nieznanej piosenki. Drugi, Night Transit, mówi o długich nocnych podróżach, o uczuciu „pomiędzy” i dopasowywania toku myśli, przebiegającego jednak niezależnie, do monotonnych brzmień pojazdu. Nic więc dziwnego, że w tych dwóch utworach było momentami bardzo podobnie. Ale te opowieści wciągały.

W sumie jednak przeważył Aphex Twin, zagrany na początku, po przerwie, po kolejnym utworze Nowaka i wreszcie na bis, mam wrażenie, że wymuszony. Choć ogólnie dziś klaskano jakby żwawiej – ludzie lubią rytmy…