Klawesynowe rarytasy

Właśnie niedawno tu wspominałam o tym, że Marcin Świątkiewicz z Arte dei Suonatori biorą się za koncerty klawesynowe niemal nieznanego Johanna Gottfrieda Müthela. A tu dostaję niezależnie od siebie dwie nowe płyty klawesynowe także z nieznanym, interesującym repertuarem: Aliny Ratkowskiej z koncertami Johanna Jeremiasa du Grain oraz Ewy Mrowcy z suitami Jeana-Nicolasa Geoffroya.

Du Grain jest już znajomym polskich, a zwłaszcza gdańskich melomanów – no i znakomicie, bo ten uczeń Telemanna spędził w Gdańsku swe najlepsze muzyczne lata; tu zresztą zmarł podczas prowadzenia koncertu i pochowany został w kościele św. Elżbiety, którego był organistą. A do Gdańska przyjechał z Elbląga.

Zespół Goldberg Baroque Ensemble umieścił dzieła du Graina, zdecydowanie jednego z najzdolniejszych gdańskich kompozytorów, na kolejnych płytach z cyklu Muzyczne Dziedzictwo Miasta Gdańska, ale były to kantaty, których nuty znajdują się w Gdańskiej Biblioteki PAN. Tymczasem klawesynistka Alina Ratkowska (dyrektorka Festiwalu Goldbergowskiego, adiunkt warszawskiego Uniwersytetu Muzycznego) materiał do tej płyty wyciągnęła z… Biblioteki Jagiellońskiej, ze słynnego „pruskiego skarbu” czyli przechowywanych tam berlińskich zbiorów Preussischer Kulturbesitz. Dzięki temu możemy poznać du Graina od jego świeckiej strony.

Bardzo wdzięczne są te trzy koncerty, które solistka gra z pięcioosobowym zespołem (muzyków znamy oczywiście z innych zespołów, w tym Arte dei Suonatori). Kompozytor zmarł o sześć lat później niż Bach, ale był od niego dużo młodszy – jego data urodzin jest nieznana, prawdopodobnie było to na początku XVIII w. Jego muzyka to więc barok późny, trochę zwrócony już w nadchodzący czas, dość nieśmiało, łagodnie, ale zdecydowanie bardziej niż w kantatach. Z przyjemnością się tego słucha.

Inny rodzaj przyjemności: dużo wcześniejszy barok francuski, płyta solowa. Krakowianka Ewa Mrowca (pracuje na uczelniach w swoim rodzinnym mieście oraz w Łodzi), która poza rodzinnym miastem studiowała w Londynie i – jak jej gdańska koleżanka – w Bazylei, udała się szukać repertuaru dalej: do paryskiej Bibliothèque Nationale. Geoffroy zainteresował ją jako – jak pisze – „postać trochę zapomniana i  niezwykle tajemnicza”. Żył w latach 1633-1694 i w gruncie rzeczy niewiele o nim wiadomo: Mrowca próbuje tę sylwetkę przybliżyć we wstępie, mimo nader nielicznych danych. W czterech wieloczęściowych suitach (Geoffroy pisze Suitte, a także clavessin przez dwa s) można odnaleźć typowe dla porządku barokowego tańce: zawsze na początek Allemande, Courante, Sarabande, potem różne inne typowe, jak gawot czy menuet, ale też np. Danse paysanne czy L’Air de Bergere – niektóre bardzo folkowe. Ale ogólnie ta muzyka – to kwintesencja francuskiej elegancji i ceremoniału i także znakomicie się jej słucha.

Bardzo się cieszę, że nasi muzycy szukają nietuzinkowego repertuaru. Może to nierynkowe, ale za to jakie ciekawe.