Młody jazz (?) z poważką w tle

Dostałam ostatnio trzy płyty młodych polskich muzyków jazzowych, które zostały mi przysłane zapewne także dlatego, że każda z nich zawiera pewne bliższe czy dalsze nawiązania do muzyki poważnej. No i oczywiście dlatego, że czasem się też jazzem zajmuję. Wszystkie te płyty bardzo ciekawe, każda zupełnie inaczej. Muzycy mimo młodości już od dłuższego czasu obecni na rynku: trio RGG, Joanna Duda i Marcin Masecki.

Najbardziej – by tak rzec – łagodny jest album RGG (który powinien właściwie zmienić nazwę na OGG, bo zmienił pianistę z Przemysława Raminiaka na Łukasza Ojdanę) pt. Szymanowski. Tutaj można go przez parę dni posłuchać w całości, a tutaj jeszcze małe promo na YouTube. Można się przekonać z tych nagrań, że jest to muzyka bardzo subtelna, wysmakowana, kontemplacyjna, w której tu i ówdzie, ale raczej dyskretnie, można rozpoznać tematy z dzieł autora Króla Rogera (w promo jest np. nawiązanie do pierwszego z Preludiów op. 1). Są tu też reprezentowane mazurki, inne preludia czy słynna Etiuda b-moll. Płyta trochę jakby w guście ECM-owskim, w cieniach i półtonach. Miło się jej słucha.

Zupełnie inny świat: Joanna Duda, niespokojny duch fortepianu. Wspominałam tu o niej kiedyś przy okazji pamiętnej gorącej dyskusji o jazzie cztery lata temu, w kontekście warsztatów w Instytucie Jazzu w Katowicach i tego, że zdawała tam kiedyś i się nie dostała. I co z tego – jej droga artystyczna rozwija się znakomicie. To artystka o niesamowitej wyobraźni, brała już udział w bardzo różnych projektach, także nagrywanych na płyty, ale to jest jej pierwsza płyta osobista. Tytuł The Best Of jest trochę przewrotny, ale i poniekąd adekwatny, bo występuje tu zarówno sama, jak i w różnych zespołach, jest to więc swego rodzaju antologia, ale dokładnie skomponowana, zbudowana na zasadzie ostrych kontrastów stylistycznych i nastrojowych. Jest tu dużo elektronicznego grania – od Wurlitzera po syntezatory, ale i zwykły fortepian. Znalazły się fragmenty muzyki, jaką pianistka i kompozytorka napisała do Balladyny w reżyserii Krzysztofa Garbaczewskiego, są utwory grane w duecie J=J z Jankiem Młynarskim, triu JAA. (w tym samym składzie, do którego dochodzi Agim Dżeljiji na perkusji) czy zespole 3D z dwoma braćmi, także jazzmanami, Radkiem i Tomkiem. Jest jak najbardziej klasyczny duet pianistyczny z Katarzyną Borek – dwa fragmenty Ma mère l’oye, pierwszy blisko początku i ostatni jako ostatni, taki uroczy akcent na koniec. Jest Szopen osobisty – wariacja wokół Poloneza A-dur, i Compilation Prelude oparte na strzępkach różnych utworów Bacha. I zaraz po nich dziecinne zabawy z braćmi. Oryginalny pomysł na okładkę – w powyższym linku ją widać, ale nie widać, że jest ona animacją, czymś na kształt dawnych „przestrzennych” pocztówek, gdzie Japonka mrugała oczkiem zależnie od tego, w którą stronę się pocztówkę przechyliło. Tu oczy zamyka lub otwiera niby-wschodnia postać, a właściwie portret Joanny, która ma taką właśnie fryzurę. Tutaj jest malutki teaser tej płyty (fajne koty znalazłam…), a tutaj jeszcze drobna próbka, wycinki z różnych utworów. Z Bachem pod koniec, gdzieś przed trzecią minutą, i z Ravelem zamykającym.

I wreszcie najbardziej wariacka płyta z tej trójki: Polonezy Maseckiego, które mają premierę za parę dni. Pomysł urodził się z zaproszenia Marcina na zeszłoroczne Kody do Lublina, gdzie inaugurował festiwal swoim koncertem z tym programem na Placu Litewskim. Zimą muzycy nagrali całość i teraz wychodzi. 10-osobowa orkiestra dęta „robi nam paparara” w rytmach zbliżonych (ale niekoniecznie i nie zawsze) do poloneza i jak to u Marcina, wydaje się, że nie umieją grać (trochę niby w stylu np. czegoś takiego). Ale naprawdę jak umieją… To oczywiście muzycy częściowo jazzowi, częściowo awangardowi, trudno tu zresztą dzielić, wystarczy, że wymienię parę zespołów: Levity, Profesjonalizm czy… Kwartludium. Tutaj jest mały „tizer” (pisownia oryginału) plenerowy, tutaj nagranie innego momentu w studiu, tutaj jeszcze inny kawałek – dla niepoznaki Oberek. Nie ma tu żadnego cytatu, choć oczywiście w podtekście jest Chopin. Ale i z Chopinem Masecki potrafi, oj, potrafi… Co potrafi, można usłyszeć tutaj – jednak pianista zapowiada, że z TEGO płyty nie będzie.

Czy to jeszcze jazz? – A czy to ważne?