Zabawa wokół standardów

Zaczął się dziś Bardzo Jazzowy Tydzień – od środy do niedzieli Warsaw Summer Jazz Days, a teraz pierwsze koncerty Jazzu na Starówce. Inauguracja w Studiu im. Lutosławskiego była pyszną zabawą.

Nie wiem, czemu Jacky Terrasson Trio za każdym razem gra w innym składzie. Czy lider lubi zmieniać? Na to wygląda, bo też za każdym razem współpracuje ze świetnymi muzykami. Dziś zagrał z Felipem Cabrerą na kontrabasie i Lukmilem Perezem na perkusji. W zeszłym roku też wystąpił w triu w Jazzie na Starówce, ale grał z nim jeszcze ktoś inny, a jak rozglądam się po YouTube, to chyba skład się nie powtórzył…

Ciekawe swoją drogą, bo to muzykowanie, nie tylko zresztą w wykonaniu pianisty, sprawia wrażenie bardzo spontanicznego. Ale kiedy muzycy schodzili ze sceny, zabierali ze sobą pliki „kwitów”… Czyli spontaniczność wyreżyserowana. Ale bardzo sugestywna.

Wszystko więc było wykalkulowane, ale i tak było pełno niespodzianek, a właściwie od strony publiczności było wrażenie nieustających niespodzianek. „Bardzo sympatyczna piaskownica” – powiedziała moja koleżanka po koncercie. Jest w tym coś, ponieważ Jacky i jego koledzy bawili się muzyką jak dzieci. Przerzucanie się, jakby przedrzeźnianie motywami, rytmami, brzmieniami, ciągła zmienność, żywiołowość, fragmenty w fortepianie przypominające bajeczki z pogranicza snu i horroru, a za chwilę prześmieszne żonglowanie elementami bluesa – było w tym coś bardzo chłopięcego. Inwencja pianisty, a zarazem twórcy tych aranży, jest niespożyta. A obraca się wokół najbardziej pospolitych standardów, od My Funny Valentine po Caravan, od Johna Lennona po Michaela Jacksona.

Muzycy grali ponad półtorej godziny, ale i tak się z trudem z nimi rozstawaliśmy. Dobrze zaczął się festiwal. Sobota już na Rynku Starego Miasta – i Joey Calderazzo.