Inna Pasja Janowa

Inna nie tylko stylistycznie, ale wyrazowo. Huelgas Ensemble pod dyrekcją Paula van Nevela (pierwszy występ na Misteriach Paschaliach) przepięknie wykonał dzieło swojego rodaka – Cipriana de Rore, od którego narodzin mija w tym roku (prawdopodobnie) pół tysiąclecia.

Choć kojarzymy tego kompozytora głównie z włoskim madrygałem – we Włoszech zresztą spędził większą część swego życia (szkoda, że zwiedzając kilka lat temu katedrę w Parmie nie wiedziałam, że jest tam pochowany) – to przecież był Flamandem. Związki Flandrii z południem Europy były bliskie i intensywne, także jeśli chodzi o sztukę.

De Rore był bardzo odważnym i nowatorskim twórcą. Ale jego Pasja jest inna. Aż trudno uwierzyć, że napisał to ten sam autor, który stworzył np. coś takiego. A tutaj jest całość Pasji, właśnie w wykonaniu Huelgas Ensemble. Zupełnie odmienny świat, bardziej spokojny i kontemplacyjny, równy, bez dramatów, które znamy z pasji barokowych. Już istniała tradycja tenora Ewangelisty i barytona Jezusa, ale, co ciekawe, towarzyszą tym partiom dodatkowe głosy wykonywane przez instrumenty; tu zastosowano trzy flety renesansowe (tenorowy, basowy i kontrabasowy) z głosem Ewangelisty oraz dwa puzony odzywające się z Chrystusem. Ponadto sześcioosobowy chór, śpiewający już sam. Żadnych turb, choć oczywiście te same teksty padają, żadnych teatralnych zwrotów – wciąż ta sama muzyka, wprawiająca w trans. To na takim właśnie rodzaju pasji wzorował się kilka wieków później Arvo Pärt, który w latach 70. studiował muzykę średniowiecza i renesansu.

To, co pokazał Huelgas Ensemble, to był perfekcjonizm. Zarówno jeśli chodzi o samo wykonanie muzyki, jak oddanie odpowiedniego nastroju. Przy tej Pasji można było po prostu odpłynąć. Trwało to godzinę i dziesięć minut, a nawet tego upływu czasu się nie odczuwało, choć z drugiej strony było tak, jakby ten czas się zatrzymał. Nagle przy ostatniej dosłownie wypowiedzi Ewangelisty coś rozbłysło – jakby ktoś ni z tego, ni z owego, zrobił zdjęcie z fleszem – i po chwili huknęło. Pierwsza wiosenna burza wstrzeliła się idealnie w kontekst.

A za parę dni trzeba będzie wrócić do Bacha… Kocham jego Pasję Janową, ale dziś, po wysłuchaniu Cipriano de Rore, na myśl o niej wspominam raczej naiwne malarstwo barokowe z całą masą pulchnych aniołków.  Przejdzie.