Wesoły jubileusz

Związek Kompozytorów Polskich ma 70 lat. Ale nie obchodzi tego jubileuszu pompatycznie, choć i pewnej pompy nie brakuje. Jednak nawet ona jest na wesoło.

Po co taka organizacja w dzisiejszych czasach, rodzaj związku zawodowego kompozytorów i muzykologów – powie ktoś. Są też kompozytorzy, którzy nigdy nie mieli potrzeby się do ZKP zapisać, np. Paweł Mykietyn. Po co więc w nim jesteśmy? I dlaczego jednak wciąż nowi, młodzi się zapisują? Bo to jest po prostu nasze i tylko nasze, to jest rodzaj platformy środowiskowej, która nas łączy. Nas – bo też jestem jej członkiem. To jest trochę jak bycie w rodzinie, dużej i zżytej, w której się współdziała. Przeszliśmy razem trudne czasy – śp. Kisiel powiedział o śp. Józefie Patkowskim, prezesie ZKP w czasach stanu wojennego, że „przeprowadził nas suchą nogą przez Morze Czerwone”. Nigdy nie było wśród nas wątpliwości, że trzeba zachowywać się przyzwoicie i kiedy w owym stanie wojennym władze odwiesiły ZKP jako pierwszy ze związków twórczych, z nadzieją, że zorganizuje kolejną Warszawską Jesień jako wyraz tzw. normalizacji, to ZKP pokazał władzom gest Kozakiewicza i Warszawska Jesień w 1982 r. i tak się nie odbyła.

Tak więc przeżyliśmy niejedno, znamy się jak łyse konie, wiemy, czego się po sobie spodziewać. I jeśli miewamy różne poglądy na wiele spraw, to jedno nas łączy i zawsze łączyć będzie – muzyka. Jubileusz też jest muzyczny – i właśnie na wesoło.

Dziś na Zamku Królewskim była oficjałka – niekończące się przemówienia, życzenia, wspomnienia, podziękowania… oczywiście muzyką poprzeplatane. Po pierwsze, Krzysztof Knittel stworzył szereg świetnych elektronicznych dżingli w najlepszym oldskulowym stylu pamiętnym z czasów Studia Eksperymentalnego Polskiego Radia. Po drugie, zespół instrumentów dętych blaszanych wykonał osiem fanfar sprezentowanych nam przez przedstawicieli ośmiu naszych sąsiadów: Szwecji – przez Bałtyk (Martin Q Larsson), Czech (Ivo Medek), Litwy (Zita Bružaitė), Słowacji (Ľubica Čekovská), Niemiec (Anette Schluenz), Rosji (Vladimir Tarnopolski), Ukrainy (Ihor Szczerbakow) i Białorusi (Eugeniusz Popławski). Eugeniusz zresztą jest od pewnego czasu członkiem ZKP. Nie jest w naszym związku jedynym obcokrajowcem: mamy też Węgra (Szabolcs Esztényi), Kubańczyka (Carlos Malcolm) i Syryjczyka (Zaid Jabri). Nie traktujemy więc nazwy związku absolutnie dosłownie.

Innym jeszcze elementem muzycznym dzisiejszego wieczoru był występ zespołu Kwartludium, który w czterech częściach, także w różnych momentach wieczoru, przedstawił cykl Reminiscencje, odnoszący się do ważnych dzieł polskiej muzyki współczesnej. Prezes ZKP zapowiadał, że będzie zgaduj-zgadula, co to za utwory, ale jakoś zapomniał, więc mogę spokojnie napisać, że przerobione zostały: Bez tytułu Tomasza Sikorskiego, I Preludium taneczne Witolda Lutosławskiego, Swinging Music Kazimierza Serockiego i znów Lutosławskiego Subito. Bardzo subtelnie i dowcipnie. I na koniec jedna rzecz poważniejsza: III Kwartet smyczkowy Krzysztofa Pendereckiego w znakomitym wykonaniu Meccorre String Quartet.

Ale naprawdę wesoło będzie jutro w Zamku Ujazdowskim – istne wariactwo. Odbędzie się prawykonanie kolektywnej kompozycji Ogniwo, na którą składają się fragmenty parudziesięciosekundowe napisane przez 41 kompozytorów (wśród których znalazł się nawet Stanisław Skrowaczewski!). Dzieło zostanie poprzedzone referatem kolektywnym Za chwilę premiera. Apologia krytyczna, w którym z kolei wzięło udział „tylko” 14 autorów. Każdy z nas (bo tu i ja się dopisałam) miał za zadanie napisać 250 znaków, używając obowiązkowo po jednym słowie z trzech par: aczkolwiek/eo ipso, archetyp/artefakt, mamałyga/kwiczoł.

Potem czeka nas beatbox – Katalog Krytyk Druzgocących w wykonaniu Patryka „Tik Tak Mateli” – a po nim coś, czego wykonania sobie jak na razie nie wyobrażam. Mamy bowiem zaśpiewać Wielki Kanon do tekstu Statutu Związku Kompozytorów Polskich (popełnił go Aleksander Kościów), który jest piekielnie trudny i na pewno się na nim powywalamy, ale śmiechu będzie co niemiara. Wieczór podsumuje Pierre Nick Duo – czyli Zdzisław Piernik na tubie i Tadeusz Sudnik na urządzeniach elektronicznych.

W przerwach między tymi wesołymi zabawami jest zwykłe walne zebranie jak co dwa lata, wybory, wnioski itp. Ale w sobotę jeszcze piknik w Stawisku, gdzie będą nam przygrywać Kompania Janusza Prusinowskiego i Kawalerowie Błotni, a przyśpiewywać Zespół Międzynarodowej Szkoły Letniej z Lublina. I w tym miłym nastroju rozejdziemy się na następne dwa lata.