Lem c.d.

Wróciłam do Wrocławia i obejrzałam dziś dwa kolejne dzieła oparte na opowiadaniach Lema – tym razem wziętych z Cyberiady.

Artur Zagajewski przyszedł do muzyki współczesnej ze świata rocka i to jest w tym utworze słyszalne. Treść Stalookich, jak zapewne domyślają się znawcy Lema, pochodzi z opowiadania Wyprawa Piąta A, czyli konsultacja Trurla. To jedno z tych opowiadań, które ma formę rytmiczną, rymowaną, niemal muzyczną (znając te opowiadania zawsze się dziwiłam, że Lem mawiał o własnej niemuzykalności – w gruncie rzeczy był „muzykalny inaczej” czyli językowo). Zagajewski zobaczył w tym rytmie totalitaryzm (a i w treści go nie brak: „a jak który nie pasował, to go przerobili – i było dobrze”). Po elektronicznym wstępie cały zespół recytuje rytmicznie, unisono, pierwszą część bajki, ale nie jest to zwykła recytacja, lecz prawie krzyk. Protest song. Obok instrumentalistów (Wojciech Błażejczyk na gitarze elektrycznej, Eneasz Kubit na akordeonie ćwierćtonowym, Paweł Nowicki na perkusji i Piotr Nowicki na fortepianie i keyboardzie) kompozytor zaprosił dwóch członków punkfolkowego zespołu Hańba! (jeden z nich zresztą jest jego bratem), którzy czują się w swoim żywiole. Są fragmenty spokojniejsze, zwalniające tempo, ale na koniec jest największy hardkor – reszta historii zostaje wykrzyczana i „wyrąbana” w prostym i agresywnym rytmie.

Druga Lemowa historia została opowiedziana zupełnie innymi środkami. Krzysztof Wołek oparł swoje Nici na opowiadaniu Jak ocalał świat, w którym konstruktor Trurl tworzy maszynę potrafiącą zrobić wszystko na literę n, a jego kolega, wieczny kontestator Klapaucjusz, pragnąc ją wypróbować każe jej zrobić nic. O ile poprzedni utwór był dość daleki od formy opery, to w tym było trochę jej bliżej – dzięki śpiewowi Joanny Freszel. Ona odgrywała rolę maszyny, Trurlem i Klapaucjuszem zaś byli tańczący i mówiący aktorzy. Były nawet jakieś śladowe elementy scenografii – wielkie nadmuchiwane białe koło wiszące w powietrzu oraz – pod koniec – biała figurka jeżdżąca po sali (sterowana na odległość). Muzyka, mimo obecnej również elektroniki (wystąpi też zespół Kwartludium) była na swój sposób bardziej tradycyjna niż u Zagajewskiego, w partii wokalnej można się było nawet dopatrzyć kantyleny (trudna partia, ale młoda śpiewaczka świetnie sobie z nią poradziła).

Dwa spojrzenia na Lema. Zupełnie różne. Jedno, co je łączy, także z innymi dziełami na twórczości wielkiego autora opartymi, to elektronika. Cóż, w zestawieniu z tymi treściami wręcz się nasuwa.