Co jeden Bach, to lepszy

To wśród rodzin muzycznych największa i najwybitniejsza. Ma szczęście do wykonań na Wratislavii: 9 lat temu pamiętny koncert poświęcony jej muzyce dały zespoły Johna Eliota Gardinera, w tym roku – Vox Luminis.

W 2007 r. kantaty Bachów wykonywał Monteverdi Choir i English Baroque Soloists. Tym razem repertuar był motetowy, a skład niemal czysto wokalny – z dyskretnym towarzyszeniem gamby i pozytywu. Lionel Meunier robił też eksperymenty z przestrzenią: w niektórych motetach część śpiewaków umieszczona została w głębi Kościoła św. Krzyża, a raz jeden chór śpiewał zza drugiego – gdy podczas noworocznego motetu Johanna Michaela Bacha Nur treten wir ins neue Jahr z tyłu rozbrzmiewał chorał Jesu, meine Freude. Tak, ten sam, którego rozwinięciem jest jeden z najpiękniejszych motetów Johanna Sebastiana. Nic więc dziwnego, że on właśnie stał się zwieńczeniem całego koncertu.

Wykonano w sumie dzieła pięciu starszych Bachów. Pierwszy to Johann (1604-1673), najstarszy prawdopodobnie kompozytor w rodzinie, stryjeczny dziadek Johanna Sebastiana. Johann Michael (1648-1694) i Johann Christoph (1642-1703) byli synami Heinricha, kolejnego brata dziadka JSB. Johann Michael był ponadto jego teściem (ojcem pierwszej żony JSB Marii Barbary, czyli dziadkiem m.in. Wilhelma Friedemanna, Johanna Christiana i CPE). Wreszcie Johann Ludwig (1677-1731), czyli już pokolenie Johanna Sebastiana. A i dzieła samego JSB również oczywiście nie mogło zabraknąć.

Fascynujące było obserwowanie rozwoju motetowej formy, od dość w sumie prostych, ale nie mniej pięknych chorałów poprzez coraz większe wyrafinowanie, głównie polegające na  wprowadzaniu coraz bardziej kunsztownej polifonii, po apogeum u JSB (11 części, w tym fuga). Wszystko w jak najlepszym gatunku, bo to była naprawdę wielce utalentowana rodzina.  A przy tym wykonanie było perfekcyjne. Czyste, piękne głosy, kontemplacyjny nastrój, plastyczność frazy. A i emocji nie brakło, choć były podskórne.

Takie koncerty są solą Wratislavii. Tym bardziej, że po otwarciu NFM coraz mniej jest koncertów w kościołach, a to one przecież przez tyle dekad nadawały festiwalowi niepowtarzalny ton.