Daleko od Radia Erewan
Mimo że pod poprzednim wpisem przeczytałam życzenia, by napisać o „romantycznej klasyce”, jednak podzielę się z Wami czymś, co mnie wczoraj zafrapowało – w końcu na tym polega blog. A wczoraj w Poznaniu, jeszcze w ramach festiwalu Nostalgia, był dzień Armenii – spotkanie z muzyką Tigrana Mansuriana, pieśniami ludowymi zebranymi przez Komitasa oraz wspaniałymi muzykami – poza Mansurianem (śpiew i fortepian) słynna altowiolistka Kim Kashkashian (Ormianka z pochodzenia, ale z urodzenia Amerykanka) i znakomita perkusistka także ze Stanów, Robyn Schulkovsky. Wszyscy razem dali koncert z repertuarem, który ukazał się między innymi na tej płycie.
Mansurian przeżył podobną drogę jak wielu jego kolegów z dawnego ZSRR. Fascynował się w latach sześćdziesiątych zakazaną awangardą, tworzył muzykę filmową, w końcu zwrócił się do swoich ojczystych tradycji, a zwłaszcza do zapisów dokonanych przez Komitasa (w notce podanej pod linkiem jest pomyłka w nazwie przedmieścia Paryża, gdzie znajdowało się sanatorium, w którym przebywał; nazywało się Villejuif). – Dzieło Komitasa – mówił na spotkaniu z publicznością – to obraz Armenii idealnej. Wszyscy Ormianie, i w kraju, i za granicą, śpiewają te pieśni. A większość Ormian żyje poza Armenią.
Pęknięciem w historii Ormian była rzeź dokonana na tej społeczności na początku XX wieku przez Turków, którzy do dziś nie chcą się do niej przyznać. Ze strony matki Mansuriana, która pochodziła z Armenii zachodniej (dziś w Turcji), ocalała tylko ona i jej brat. Tigran urodził się w Bejrucie, do Erewania przyjechał jako dziecko i do dziś tam mieszka.
Inaczej Kim Kashkashian. Jej rodzina też padła ofiarą ludobójstwa. Jej ojciec był jedynym chłopcem, który ocalał z całej wsi. Kim nie ma dziś żadnej rodziny w Armenii. Nie dość na tym, to choć ich rodzina mieszkała w ormiańskiej enklawie w Bostonie, a takie enklawy, blisko związane ze sobą, trzymają się do dziś, jej rodzice zapragnęli być dobrymi Amerykanami, więc nie nauczyli ani jej, ani jej brata, języka ormiańskiego. – Dlatego, choć z serca jestem Ormianką, to kiedy przyjeżdżam do Armenii, czuję się jak obcokrajowiec.
Mansurian twierdzi, że wobec skomplikowanego losu należy być pokornym. Bo historia to największa część ormiańskiej rzeczywistości. Wciąż w niej żyją. – Trudno żyć wiedząc, że Ararat jest za granicą – mówi.
Kim opowiadała, jak odwiedziła Mansuriana w Armenii po raz pierwszy. Była zima, mróz, bez prądu i ogrzewania. Żyło się w kuchni, bo tam było najcieplej. Kim poprosiła, żeby Tigran zagrał jej pieśni Komitasa, a on ją uprzedził, że w pokoju z fortepianem da się wytrzymać nie więcej niż pół godziny. Kiedy zagrał i zaśpiewał, Kim pomyślała: Manfred (Eicher, szef ECM) musi to usłyszeć! Długo trwało, zanim zrealizowali projekt, ale w końcu się udało. Wcześniej Kim grała utwory Mansuriana i jego opracowania Komitasa z Robyn, z którą współpracowały już wcześniej, obie płakały.
Ta muzyka rzeczywiście i mnie wzruszyła, a szczególne wrażenie zrobił na mnie śpiew Tigrana. On po prostu cicho zawodził jak zwykły folkowy dziadek, akompaniując sobie na fortepianie – od czasu do czasu Kim grała z nim melodię. Sam sobie z tego swojego śpiewu żartuje, opowiadając anegdotę o Brahmsie, którego kiedyś odwiedził przyjaciel i był zdumiony, bo zza drzwi dobiegł go nie tylko dźwięk fortepianu, ale i wycie psa, a przecież wiedział, że Brahms psa nie ma. Drzwi otwarte, wchodzi – i widzi: Brahms gra i śpiewa sobie melodię, prawie łkając. – I ja też śpiewam jak ten pies, którego nie było – śmieje się Mansurian. Czy rzeczywiście, można posłuchać pod powyższym linkiem do płyty 😀
PS. Jutro rano jadę do Wrocławia obejrzeć nową superprodukcję w Hali Ludowej – „Borysa Godunowa”. Wracam na wybory, a po spełnieniu obywatelskiego obowiązku idę na zorganizowany przez ambasadę niemiecką z okazji Dnia Jedności Niemiec występ 12 wiolonczelistów Filharmonii Berlińskiej. Może być zabawnie…
Komentarze
Zabawnie??
No, no… 🙂
Życzę udanego Borysa Godunowa! (Hm… czy można życzyć, żeby skończyło się dobrze?? 😉 )
Ale wracając do Ormian — pisze Pani o ich rzezi — i słusznie! Ale Ormianie i wcześniej byli narodem, w znacznej mierze żyjącym w diasporze. Zastanawiam się teraz, jaki to mogło mieć wpływ na ich muzykę i całą kulturę.
Pani Doroto czasami Pani zazdroszczę tego bywania i słuchania … 🙂 … to prawda słucha się i wzrusza …
ps. miły cisza się zaczęła … 🙂
http://jacobsky.wordpress.com/2007/10/17/wybory/#comments
W ramach wzbudzania pozytywnych uczuć, linkuję naszego przyjaciela Jacobsky’ego. Bądź pozdrowiony przyjacielu!
Cicho wszędzie, głucho wszędzie… 🙂
Kashkashian słuchałem coś z Bartokiem – i chyba nie wiele więcej. Za to lubie takie folkizujące brzmienia z tamtych rejonów – byle nie były przesłodzone. Mam nawet płytkę zespołu Night Ark – to chyba będzie coś z tamtych stron, bo jeden z muzyków ma na imię Armen, a i reszta nie lepiej… 🙄
W ciszy tak głuchej, że aż łeb pęka
Jesteśmy głodni choćby ćwierć dźwięka
Wypowiadamy w swych myślach mantry
Niechby ktoś nawet wypuścił wiatry….
Niezłe tempo. Tag der Einheit był 2.5 tygodnia temu 😉
12 wiolonczelistów – zapowiada się 4x mocniej niż Apocallyptica 😉
Prawde mowiac z muzyki ormianskiej znam tylko „Taniec ze szpadlami” oraz „Geja ? Neee…..” evergreena tamtejszej kultury muzycznej, Chaczaturiana. Reszta to terra incognita dla mnie, a wiec dziekuje za linki zapraszajace do odkrycia nowych obszarow muzycznych. No, moze nie tak znowu nowych. Tu i owdzie, w ramach „la musique du monde” zablaka sie do radia cos z Kaukazu, a poniewaz nie prowadze rejestru tego, co uslysze, to byc moze zdarzylo mi sie otrzec sie o wspomnianych przez Pania tworcow i wykonawcow.
Pozdrawiam.
Hej , zeen 🙂
dziekuje za wsparcie 🙂
Pozdrawiam.
Bardzo jestem ciekawa relacji z Borysa Godunowa. Kiedy oglądałam w Hali Ludowej Trubadura, przysięgłam sobie, że nigdy więcej…Dźwięk nie dobiegał z tej strony, gdzie stali soliści, czy też chór, na sali było koszmarnie zimno.
Ale nie oparłam się i mam bilet na przyszłą sobotę – 27-go.
Czekam na opis wrażeń artystycznych po powrocie Pani Doroty z Wrocławia.
Jakie by nie były, to i tak za tydzień idę popatrzeć i posłuchać.
A wrocławski gmach Opery jest tak pięknie odrestaurowany!
Nie jestem pewna, czy warto Borysa wystawiać w takim gigancie, jak Hala.
Siedzenie na tych plastikowych krzesełkach odbiera wiele uroku spektaklowi. Nastrój nie ten.
Dośc znanym muzykiem Ormianinem jest Djivan Gasparyan, kompozytor i wirtuoz duduka. Bardzo wciągająca muzyka. Linkuję do jednej z płyt, ale polecam przesłuchanie i innych
http://www.amazon.com/Apricots-Eden-Djivan-Gasparyan/dp/B0000031G8/ref=pd_bbs_sr_2/102-4214985-9260969?ie=UTF8&s=music&qid=1192904466&sr=8-2
Ja z „moimi” Ormianami spotykam się w mniej intelektualnym miejscu czyli na bazarze na pl.Szembeka. I rozmowy z nimi też bywają kształcące. Może nie są to wykształciuchy ale „tańca ze szpadlami” (patrz wpis Jakobskyego) by nie wymyślili.
Dzień dobry. Ja myślę, że Jacobsky chcial być dowcipny, no i udalo mu się.
To ja melduje, że już głosowałam … 🙂
ps. z przyjemnością postałam w kolejce by oddać swój głos … a słonko grzeje jak zaczarowane … 🙂
Głos też oddałem. A gdzie dają słoneczny dzień jako prezent dla głosujących? 😉
Ja w prezencie dostałem tylko możliwość oglądania kowalika przy pracy na powyborczym spacerze 😉
Jacobsky!Foma
Charles`a Aznavour`a tez wypadaloby chyba wspomniec.
a we Warszawie słoneczko umila spacer do urny wyborczej … 🙂
Charles`a Aznavour`a ja bardzo lubię słuchać … 🙂 …
Hej hej! Właśnie wróciłam po SIEDMIOGODZINNEJ (tu cisną się na usta różne wyrazy po wiele razy
) podróży. Melduję się tylko (więcej potem) i idę wreszcie spełnić obywatelski obowiązek 😀
W Londynie dają wiele słońca (nie przy samej urnie jednakowoż 🙂 ) Ale było mroźno z rana. Co tylko uatrakcyjniło dwugodzinny spacer (znaczy 2h tam i z powrotem plus trochę czekania).
A Atrakcyjny Kazimierz nie ozdobi londyńskich lokali (wyborczych) swą osobą (powiedział pan z ochrony Ambasady, u którego zasięgnęłam języka) 😕 🙂
http://picasaweb.google.com/basiainlondon/ElectionSpecial/photo#5123721769795238994
Piękne zdjęcia z Londynu!
U nas też piękne słońce.
I piękna złota (też chłodna) jesień.
I piękne wybory, mam nadzieję…
Jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie 😉
Bardzo lubię głosować u siebie na osiedlu. Tu zawsze frekwencja ponad 50 proc., zawsze gremialne chodzenie na wybory całymi rodzinami i zawsze gusta polityczne zbieżne z moimi. To mnie utwierdza, że nie tylko z powodu metra i lasu dobrze zrobiłam, że sprowadziłam się na Kabaty już 10 lat temu…
Oxford Street – miłe mam wspomnienia, kiedyś też tak od rana, w piękny listopadowy dzień – słoneczny ale chłodny poranek niedzielny – wędrowałam po prawie pustej ulicy i cieszyłam się jak dziecko, że tam jestem…. 🙂
Basiu, Basiu, a co to jest na zdjęciu 38?
Nawiasem mówiąc to chyba jakaś „nowa świecka tradycja” — Polacy z całego świata przesyłają sobie zdjęcia jak to jest na wyborach 😉 Rano oglądałem takie zdjęcia z Tokio, teraz z Londynu, no, no…
PAKu, na zdjęciu 38 jest to, co i na paru poprzednich, czyli
The Serpentine Gallery Pavilon 2007
http://www.serpentinegallery.org/2007/01/serpentine_gallery_pavilion_20_7.html
Zawsze tam coś innego ‚dobudowują’. W zeszłym roku było tak… ooops dam w następnym komentarzu tę linkę.
http://picasaweb.google.com/basia.acappella/DianaMemorialWalkLondon06/photo#5053865470652557106
– taki balon ‚wyrychtowali’ w 2006 – mam jego kilka ujęć w komputerku (‚mam jego kilka szkiców w biorku’ 😉 ), to potem dogram. Potem – bo najpierw muszę wgrać te strrrrrrraszne tłumy, jakie stały w kolejce do głosowania w POSKu (Polski Ośrodek Społeczno Kulturalny w Zachodnim Londynie). A jeszcze najpierw przetrzebić ‚basię in london’… bo mi się akurat miejsce kończy w tym albumie 🙁
Więc Election Special za jakieś pół godzinki się powiększy… 🙂
Na gazeta.pl piszą, że Atrakcyjny Kazimierz zaszczycił i, co więcej, stał w kolejce jak zwykły obywatel 😆
Ale plama … zabrakło kart do głosowania … zagranicą za mało punktów wyborczych … 🙁 …
A to strata… może pomyślał w ostatniej chwili, że mu na wizerunek dobrze zrobi – w ładną pogodę postać… A może tylko pan ochroniarz był w głębokim mylnym błędzie… albo we zmowie (by wielbicielki zanadto nie obległy Atrakcyjnego… 🙂
A u mnie kolejka z POSKu. Tu się zaczyna, a gdzie kończy… ho, ho!
http://picasaweb.google.com/basiainlondon/ElectionSpecial/photo#5123853075535413170
Miejmy nadzieję, że dobrze zagłosowali 😉
można się cieszyć podobno …. 🙂 🙂 🙂
W temacie ormiańskiej muzyki:
http://www.youtube.com/watch?v=mdRd3k4CIAg&mode=related&search=
Znam wyniki, nie podam, bo cisza – głupie to trochę.
Hehe, ja wynik sondażu poznałam już o 18. na przyjęciu po koncercie Berlińczyków 😉
Wygrał ten, co czysto śpiewa hymn 😆
Tylko, hm, jakie oni mają pomysły na kulturę? I czy? Ano zobaczymy…
Kulturę musimy mieć sami. Nie liczyłbym tu na rząd 😉
No, to jest oczywista oczywistość 😆 Ale sami nie mamy tyle kasy, żeby ją wspierać…
Szanowna Gospodyni,
Nigdzie na świecie nie jest tak, by kulturą chwalił się rząd. Kulturę często, o ile nie najczęściej tworzy się obok rządu, jeśli nie wbrew jemu.
Kultura to jest zespół działań, które rządu potrzebują najmniej. Sprawa finansowania kultury przez rządy to jest pomysł niebezpieczny. Przypominam, że rząd to nie jest PAŃSTWO!
Państwo ma obowiązki wobec kultury, rząd ma obowiązek dbać, by państwo na to miało środki.
A obywatele – tworzący i utrzymujący państwo, mają prawo walić w rząd za wszystko w tej materii.
Dzięwczęta i chłopcy, Owczarek ogłosił koniec IV RP i powrót zwyczajnej Polski.
Cieszę się, mam nadzieję i wierzę, że będzie można coś wreszcie RAZEM budować.
Oczywiście słowo razem jest ze słownika wyrazów obcych PiS.
Naprawdę się cieszę! 😀
Chociaż, jak usłyszałam: będziemy się przyglądać, będziemy rozliczać i zobaczyłam tą zaciętą twarz, to skóra mi ścierpła.
Mam nadzieję, że odejdą z czasem w niebyt.
Witold,
byc moze trzeba, ale po co ? Czy Aznavourian lub Cheeeeeer to muzyka armenska ? Osobiscie nie sadze. Czy Chaczaturian to muzyka stricte armenska ? – tego nie wiem.
kajot,
bawi mnie przekrecanie tytulow znanych dziel. Jestem wychowany na humorze Kordowicza i Wasowskiego, a w „Samouczkach” ich produkcji (lata 70-te, ITR lub IMA, juz nie pamietam) mnozylo sie od tego typu przekrecen. „Lucja zlazla z muru”, „Mama Leszka” – to opery, jakie pamietam. Przeyznam, ze z opera Chaczaturiana „Gejane” to moj wymysl. A byly rowniez i filmy: „Viva Zapłata”, „Cena strychu” czy „Urok szatyna”.
Dobrze jest brac zycie na luzie 🙂
No to sobie zaglosowalismy, co ? Co za dzien…
Jaki miły poranek … 🙂 … aż się spiewac chce …. 🙂 🙂 🙂
No właśnie. Co prawda ja tak wcześnie jak Jolinek nie wstaję 😆
Jacobsky: w szkole muzycznej przekręca się tytuły i nazwiska kompozytorów aż miło. Na Szymanowskiego mówiło się Maszynowski, na Beethovena – Betonow itp.
Co do tego, czy Kaholek Aznavouhek, jak go kiedyś nazwał w przypływie miłości na radiowej antenie śp. Lucjan Kydryński 🙂 , to muzyka ormiańska – też raczej bym wątpiła. Natomiast o Chaczaturianie ciekawie wypowiedział się Mansurian: – Rosja od dawna oswajała Wschód, jeszcze od czasów Rimskiego-Korsakowa (Szeherezada itp.) czy Borodina (W stepach Azji środkowej itp.). Chaczaturian jest też typowym przedstawicielem takich związków, choć urodził się w Tbilisi, którego to miasta 11 proc. mieszkańców było Ormianami.
Pani Dorotko, ja wprawdzie nie na temat, ale puścilam sobie „Allelluja” Haendla i odbębnilam to samo na pianinie /oczywiście w wersji uproszczonej, bo kudy mi tam do mistrzów/. Nareszcie pis przegral!!! Nareszcie nadzieja na jakąś normalność!!!
Z pomysłów na kulturę mam taki, ażeby „Dwójkę” można było odbierać jak dawniej 🙂
I w związku z Dwójką i muzyką z róznych stron swiata mam pytanko. Mianowicie koło północy są nadawane audycje „Nokturn”, czasami prowadzi to Piotr Matwiejczuk – serwując właśnie rozmaite brzmienia z pogranicza, i muzyk, i kultur. Nie wiem, jak jest teraz, ale gdy jeszcze Dwójkę odbierałem, audycje te rozpoczynały się takim utworem na solowy instrument szarpany (zdaje się) – rzecz absolutnie powalająca, taki prawie Bach orientalny… Nazwisko wykonawcy sobie na jakimś marginesie zapisałem, tylko niestety zapomniałem, na którym – więc gdyby ktoś z Was wiedział, kto, co i gdzie… 🙂
Ha! on mi nawet ostatnio mówił, ale wyleciało mi z głowy – powtórzę pytanie przy najbliższej okazji 🙂
hortensja: na dziś tak, Alleluja. Ale co na potem – nie wiadomo…
hortensjo, doroto.,
Na potem: „Do roboty! do roboty!”, jak sam powiedział Pan Przewodniczący-Przyszły Premier 🙂
I przy całej wadze dostępności Dwójki w dobrej jakości na szerszym obszarze, nie powinna to być jedna z pierwszych decyzji nowego rządu (nota bene przydzielanie częstotliwośi to nie domena rządu); jest kilka innych, pilniejszych i szerszych zadań, jak choćby reanimacja służby cywilnej, obsady sądów, nie wspominając o odblokowaniu ścieżki inwestycji w infrastrukturze.
W dziedzinie kultury przydałby się jasny podział pomiędzy wspieraniem centralnym i lokalnym, jasne zadania jednych i drugich, zasady finansowania oraz udział i współfinansowanie podmiotów prywatnych, nie zapominając o przyjęciu kierunku kulturalnej promocji Polski za granicą, i to nie w postaci żurbów, tańczacych w krakowskich strojach mazurki Chopina…
foma – a gdzie były takie żubry? 😆 😆 😆
Już ktoś to tu kiedyś wrzucał:
http://www.youtube.com/watch?v=O-f6Yi9FY88
szczęśliwie, jeszcze takich żubrów nie widziałem, ale skoro promocja opiera się stale na 3-4 elementach, to kiedyś tańczące żubry musiałyby się pojawić 🙂 do tego z bocianami wywijającymi ósemki nad głowami żubrów 😀
foma, ale z Ciebie formalista…
A w dziedzinie kultury i tak Dwójka jest najważniejsza 🙂
Hoko,
może to jakieś zboczenie zawodowe 🙂 ale uważam, że nawet dla najlepszego celu nie mozna przekraczać uprawnień, zbaczać z obowiązujących procedur, bo to otwieranie furtek, którymi w przyszłości będzie można przejść w mniej chwalebnych sprawach.
Dwójce życzę jak najlepiej, choć lata trzeszczenia, szumienia i buczenia jakoś oduczyły mnie automatycznego przełączania na nią radia, i mimo że od paru miesięcy jest już całkiem nieźle, to słucham z rzadka.
A w dziedzinie kultury równie ważny jest własny przykład i pozytywne promieniowanie na zewnątrz; Dwójka to tylko narzędzie.
Chwała Bogu, że to nie tzw. Polonia decyduje. Dopiero by nas ubrali i urządzili nam kraj:
PiS – 58,62%
PO – 33,03%
Dane ze strony PKW. 🙁
Wizyta Lecha w Chicago zaowocowała?
Trzeba będzie wesprzeć dobre inicjatywy, bo trzeba budować społeczeństwo obywatelskie, samo bez nas się zrobi.
Pozdrówka! Mam pracę, a wałęsam się po stronach.
Podałam dane ze strony:
http://wybory2007.pkw.gov.pl/SJM/PL/WYN/W/149901.htm
Brakuje Europy zachodniej i Skandynawii.
Uciekam! He, he, he! 😆
Pani Dorotko, dzięki serdeczne za linka. Wykonanie wspaniale, a co najlepsze mój komputer odtworzyl nagranie czysto, nie musialam powtarzać tego wspanialego hymnu. Z tego by wynikalo, że mój komp cieszy się tak samo jak i ja . Oczywiście dorzucilam sobie do zakladek i jak mi tylko przejdzie euforia z powodu pogromu pis-u, odtworzę sobie wszystkie nagrane tam utwory. Przy okazji chcialabym podziękować za nuty, nareszcie nie będę sobie lamala palców, gdybym miala ochotę zagrać to sobie, ku swojej a Muz radości. Jeszcze raz bardzo dziękuję, już dawno nikt mi nie sprawil takiej uciechy.
Pani Dorotko, potem to na pewno będzie „Marsz triumfalny” i „Tańce polowieckie”. I jeszcze, w poprzednim wpisie napisalam, że dziękuję za nuty. Oczywiście dziękuję, że poslala Pani wykonanie, gdzie nuty się ukazują, bo przepiszę je sobie /jeśli to będzie możliwe/.