Powrót z podróży zimowej
Podróż zimowa to chyba najprzesmutniejszy cykl pieśniowy w historii muzyki. Tutaj m.in. o cyklu Schuberta (co znamienne – napisanym na rok przed śmiercią) i o autorze tekstów w nim użytych, Wilhelmie Müllerze pisze Bohdan Pociej. Ta schubertowsko-müllerowska wędrówka nie ma celu, jest tułaczką, jest przedsięwzięciem beznadziejnym. Nie ma z niej powrotu. Żyje się na niej w samotności, odrzuceniu, ale mimo to – w dalszej drodze. Pogrążając się w coraz większy mrok i chłód. Z takiej podróży nie ma powrotu.
Szczególny był gest Stanisława Barańczaka, który napisał własną Podróż zimową, cykl wierszy zupełnie innych od Müllerowskich, ale rytmicznie (i częściowo nastrojowo) zgodnych z pieśniami Schuberta. Próbuje się to śpiewać – robił to np. Jerzy Artysz i… Maciej Kaczka. Artysza słyszałam (dziwne to jednak zestawienie), Kaczki – nie, ciekawam.
Czy moja podróż zimowa przypominała Schubertowską? Tu są teksty. Cóż, ta podróż odbywała się w podobnym krajobrazie i coś takiego sobie właśnie wyobrażałam słuchając tych pieśni. Ale ja odbyłam inną jednak trochę podróż, taką raczej w głąb siebie. Nie będę opowiadać, bo o takich podróżach raczej się nie opowiada. Ale to była jak najbardziej podróż, z której się wraca. Doświadczenie z gatunku pozytywnych.
A ten zestaw w Podróży zimowej czeka nas w tym roku w sierpniu na festiwalu Chopin i jego Europa, z czego się ogromnie cieszę.
To teraz pokażę Wam migawki z mojej podróży zimowej. I jeszcze tradycyjnie trochę zwierzaczków: od tego zdjęcia jeszcze szesnaście.
Komentarze
🙂
Mój krótki komentarz, jerzor sie przykleja
… ale wracamy do Czesia Niemena.
Nie pamiętam, żeby Czesiu śpiewał coś o zimie…
Oj, śpiewał… zaraz poszukam
Hej,
przez całą noc nad brzegiem morza stałem,
O tobie miła rozmawiały ze mną fale.
Hej, pytały mnie dlaczego nie ma ciebie,
A ja nie mogłem odpowiedzieć, bo sam nie wiem.
Hej, rzucany falą smutną mi się kłaniał
Zdziwiony księżyc w kształcie znaku zapytania.
Pamiętam twój beztroski śmiech,
Kiedy z moim tutaj brzmiał.
Czemu teraz morza brzeg
już nie widzi razem nas?
Hej, przez całą noc nad brzegiem morza stałem,
Pytały mnie o ciebie gwiazdy srebrnobiałe,
Hej, gdzie ty i twoja suknia kolorowa,
A ja nie mogłem odpowiedzieć ani słowa
Oj nie! To było tak – wybierałam się na randkę, była zima, czekałam, zeby wreszcie rodzice poszli na zasłużony wypoczynek do wyrka, a oni sie uparli. I faktycznie śnieg wtedy padał i nawet nie mogłam się wymknąć, bo zostałyby slady na śniegu, a i pewności nie miałam, że dosypie i zasypie.
Hej, wypatrywały ciebie moje oczy.
To była noc najdłuższa chyba z wszystkich nocy.
Daleki głos, pobliski cień,
Zapóźnionych kroków cichy rytm,
Aż po świt budziły mnie,
Że to do mnie idziesz ty.
Hej, wypatrywały ciebie moje oczy.
To była noc najdłuższa chyba z wszystkich nocy.
Hej, wypatrywały ciebie moje oczy.
Hej, wypatrywały ciebie moje oczy….
O diabli… mój komentarz zamiast na początku umieścił się w środku 😯
Ale nieważne, piosenka jest świetna 😉
Na youtubie nie ma 🙁
Alicja, to piosenka z albumu „Sukces”, pamietam. Tez bylem kiedys jego fanem. 🙂
Das Lied von der Erde tez nie jest przesadnie wesola, zwlaszcza Der Abschied.
A propos Winterreise – czy ktos slyszal/zna nagranie Nathalie Stutzmann?
Po Schumannie zabrala sie za Schuberta – Schwanengesang i teraz Winterreise
Przepiekne zdjecia, dzieki wielkie 🙂
Trzy utwory z cyklu Barańczaka-Schuberta 😉 zamieszcono kiedyś na płycie chyba w Studiu. Zapadły mi w pamięć, choć bywają to przeróbki (jak na mój gust) pretensjonalne.
Zdjęcia bardzo ładne. Ale trzeba by było kilka z nich zabrać, żeby przedstawić Szwarzwald jako mazowiecka równinę. Szkoda, że byłyby to zdjęcia najciekawsze. Ale te z mazowieckiej (szwarzwaldzkiej) równiny też są bardzo piękne
Wszystkie zdjęcia są ze Schwarzwaldu, a raczej z małego jego kawałka wokół dwóch wiosek 🙂
Pietrek zaczekał, bo się podpisał z małej litery 🙂
O, co do Pieśni o Ziemi to ja myślę trochę inaczej, zwłaszcza o Der Abschied. Wesoła nie jest, ale raczej jest to pogodne wejście w wyobrażoną nirwanę, próba zbudowania wizji na rezygnacji i nadziei zarazem…
Jak dobrze, że nasza Pani Kierowniczka nie kłóciła się ze stewardessami o swoje płaszcze i kapelusze i szczęśliwie wróciła. Zdjęcia piękne – zazdroszczę takiej odskoczni od codzienności.
Czy Kierowniczka wybiera sie na „Pana Jana” w ten weekend do KRK?
O cholera, to już 😯 Mam nadzieję, że w redakcji czeka zaproszenie, dopiero dziś tam idę.
Kierowniczko,
proszę pamiętac o relaksach bo śniegu u nas moc. I nie zapowiada się, że do weekendu stopnieje. 😉
Dziś to jest Dzień Kota – sto lat, sto lat, niech żyją żyją nam! 😀
No to, Hoko, zdrowie kotów-ślicznotów!
http://picasaweb.google.pl/PaniDorotecka/PieseczkiKoteczki#5303533420529663874
To teraz małe ogłoszenie. Jutro w TVP Kultura, o całkiem znośnej porze (22:05), jest półgodzinny film dokumentalny o Dominiku:
http://www.tvp.pl/kultura/propozycje/studio-r-zapytaj-dominika-w-tvp-kultura
Dzięki serdeczne za informację o reportażu w Kulturze.
A co do zdjęć, to nie mam wątpliwości, że wszystkie są ze Szwarzwaldu. Tylko niektóre przypominają swojskie widoki. Może to dlatego, że śnieg wszędzie wygląda jednakowo. Tak czy inaczej zdjęcia bardzo piękne
czwarzwaldzie zhima bylam wiele lat temu. Bylo bardzo zimno i bardzo snieznie. Najwieksze wrazenie zrobily na mnie nazwy niektorych miejscowosci – Notschrei albo Todtnau. Tak troche jak z „Podrozy zimowej”. Schuberta bardzo lubimy wszyscy w domu. Wlasciwie stale nam towarzyszy – Moj spiewa calkiem niezlym barytonem, ja mu przygrywam. Na dziecko ta milosc tez przeszla, chodzi na lekcje spiewu i tez juz probuje.
A z nagran chyba najbardziej podoba sie nam Hermann Prey. Choc to juz dosyc stare nagranie.
Obcielo mi poczatek. A tam byl zachwyt nad zdjeciami Pani Kierowniczki. 🙂
A to na Miedzynarodowy Dzien Kota:
http://wiadomosci.wp.pl/gid,10852774,title,Swiatowy-Dzien-Kota—zdjecia-Internautow,galeria.html
Cos Bobik nam na te okolicznosc przyczail sie w nieobecnosci…
A kto tak znowu często widuje moją obecność przed 11.00 ? 😉
Kotom dziś życzę, żeby wszystkie psy były wobec nich tak łagodne i życzliwe, jak ja! 😆
Witam serdecznie,
Miło mi, że ktoś się tym prawie zapomnianym cyklem Barańczakowym interesuje. Uznanym przez krytykę za teksty nie do śpiewania. W czym zresztą jest sporo racji, bo choć sylabicznie zgodne to z racji na odmienną artykulację jęz polskiego, jest to zadanie dość karko- czy raczej gardłołomne. Planuję jeszcze tej zimy umieścić w internecie parę nagrań. Tymczasem na stronie http://www.kaczka.art.pl//winterreise.html można znaleźć moje propozycje tłumaczeń oryginalnych wierszy Müllera.
Mocno refleksyjne te zdjęcia. Nie wiem czy zamierzone, ale i ja w czasie swoich podróży bawarskich za dnia nie widywałem ludzi. Dotyczy to osiedli mieszkaniowych, małych miasteczek i wsi. Bywało, że przez cały dzień spotkałem jedną lub dwie osoby.
Wybieram się teraz do Frankfurtu, gdzie grozi co najwyżej samotność w tłumie, jadę na targi. W końcu targi bez tłumu to nieudane targi 😉
A propos kota:
tamże widywałem je nader często, oczekujące na swój personel, rozłożone na wycieraczkach, czasem na parapetach i wszystkie bez wyjątku zadbane i wypasione. Gdy leżały w przejściu, mowy nie było o ustąpieniu, trzeba było bydlę obchodzić bo nie drgnęło nawet.
Nieodmiennie przywoływałem z pamięci obraz naszego podwórzowego dachowca: szczupły, w każdej chwili gotów do akcji…
zeenie, to tak jak w tej Hiszpanii. Zarzucono mi, ze ludzi niet, a zywego ducha nie bylo. Nawet we wsiach. Wszystko pozamykane na cztery spusty, jedynie wypasione kocury wylegujace sie w sloncu. A koty Navarry sa przepiekne.
Od czasu do czasu jakis bobik. Niestety, szczekajacy zazwyczaj
W Andaluzji latem byliśmy na wycieczce w górach. Nie były to góry dzikie choć dość skaliste. Szlaki prowadziły drogami, po których samochody bez trudu by przejechały. Ale kozice były. Po wspięciu się na płaskowyż na wysokości około 1800 m trafiliśmy na mały płaskowyż z wioską pełną drzew oliwnych. Pięknie to wyglądało. Domy stały co kilkaset metrów, prawie jak w Norwegii. Doszliśmy do wniosku, że wies jest opuszczona na dobre.
Teraz zaczynam się zastanawiać, czy rzeczywiście opuszczona, czy też mieszkańcy okresowo przebywają w mieście, a na wieś przyjeżdżają tylko na czas zbiorów i niezbędnych prac pielęgnacyjnych.
Linka do poprzedniego posta:
http://pl.wikipedia.org/wiki/El_Chorro
Samotność w tłumie na targach – znam 🙂
A ten szaraczek z moich zdjęć był właśnie szczupły i gotowy do akcji – i w końcu nawiał. Takie wypasieńce to ostatnio w Warszawie spotykałam. Np. w pawilonach na tyłach Nowego Światu jest taki sklep z lampami; tam mieszkają dwa wielkie potwory, strasznie pieściwe.
Ludzi spotykałam nawet, ale nie robiłam im zdjęć. Były nawet takie dość niesamowite spotkania, jak np. pan niski z dużą głową – karzeł, który szedł sobie z kijkami (nordic walking) i powiedział poważnie „Guten Tag”. Wychodziłam zwykle po obiedzie, 14-16, i to była pora wyprowadzania piesków na długie spacery – spotykałam i takich przechodniów.
Witam, Panie Macieju – nawet nie podejrzewałam, że natrafi Pan na tę wzmiankę. Śmiszne te tłumaczenia („bez gwizdalskich sztuk” itp. 😉 ), ale czy je się da śpiewać? Np. „Szkwał zimny siłą całą/Ściął twarz grymaśnym tchem”… Ale to chyba raczej nie do śpiewania? Pozdrawiam.
Stanisławie, to niesamowite!
Akurat „szkwał-ściął” od razu mi się dobrze w ustach układa, można na melodię „Gdy strumyk płynie z wolna…” 🙂
Do strumyka, może, ale do Schuberta?
Czy do Schuberta, to się nie wypowiadam, ale pytanie Kierownictwa miało dla mnie wydźwięk ogólny, a ogólnie się da.
A ile się da w razie się zaśpiewa?
Ile się da to zalezy od braw, jakie będą i to z podziwu a nie ze śmiechu.
Jak się da, to się i zrobi –
dla mej michy, nie dla braw!
Taką ma zasadę Bobik
i artysta ……. (tutaj wstaw). 😉
A ja myślałam, ze tu od rana feta na część Najdoskonalszego Stworzenia, fajerwerki, pokłony, pieśni ku czci….
A tu 😯 ledwo przebąknęli. 🙁
to wniosę wkład nie swoim wysiłkiem:
http://picasaweb.google.pl/lh/photo/IjrHb3wx4MEzQL1VmJ560w?feat=directlink
Kociate wszystkich ras i krajów niech żyją! 😀
O co tyle halasu? Nasze koty codziennie mają dzień kota 😯
My tu każdemu kota pogonimy, jak trza…
Pani Doroto,
te moje tłumaczenia to raczej zabawa literacka. Rytm wierszy Müllera nie sprzyja polszczyźnie, dużo rymów męskich itp. musi chrzęścić. Podczas tego koncerciku w Willi Decjusza o którym informację Pani znalazła, ja śpiewałem Barańczaka a młody, urodziwy aktor recytował tłumaczenia, wyszło sympatycznie. Tylko to było wydarzenie raczej z kabaretu niż klasyki, tutaj dowcipne sprawozdanie:
http://miasta.gazeta.pl/krakow/1,35796,3844576.html
A jako kuriozum dodam, że teksty Barańczaka zostały… wtórnie przełożone na niemiecki, dokonał tego Hans-Peter Hoellscher-Obermeier, niestrudzony tłumacz polskiej poezji (od lat pracuje nad Panem Tadeuszem) i zostało to wykonane przez jakiegoś polskiego barytona przed laty podczas imprezy Lange Nacht der Musen w Darmstadt.
Haneczko, codzienny dzien kota na pewno juz im spowszednial, potrzeba wiec „Nadzwyczajnego Dnia Kota”
Babo, zapewniam Cię, że dają radę 😆 Kocica sklęła mnie dziasiaj nadzwyczajnie za miskową opieszałość 😆
Ale, oczywiście, mam dla nich świąteczne frykaski 😉
EmTeSiódemecko, piękne kocisko! 😀
Panie Macieju, trudno powiedzieć, że teksty Barańczaka zostały przełożone wtórnie – przecież to nie są tłumaczenia Müllera (z wyjątkiem bodaj Lipy, i to luźne). Swoją drogą niezłe bywają takie zabawy z powtórnymi tłumaczeniami tłumaczeń na język oryginału – taka zabawa w głuchy telefon. U Tuwima gdzieś takie zabawy są.
Wyłączam się, bo zaraz utonę w papierach, ale wszystkim bliskim kotów najserdeczniejsze życzenia. A informacje autora Roty Rokity bardzo ciekawe
Takie wtórne tłumaczenia sa czeste w dokumentach handlowych. Przybiera to humorystyczną formę przy zamówieniach publicznych. Oferent musi złożyć oświadczenie w języku polskim. Ktos mu tłumaczy tekst np na niemiecki, a po złożeniu oświadczenia w Polsce tłumacz przysięgły tłumaczy na polski. Następnie komisja przetargowa występuje do oferenta z zapytaniem, czy oświadczenie, które złożył nakłada na niego zobowiązanie wynikające z oświadczenia i td. Rzeczywiście rozbieżności bywają bardzo duże i trzeba się upewnić, że oferent oswiadczył to, czego od niego wymagano.
A wystarczyłoby, gdyby oświadczył: „Oświadczam to, co się ode mnie wymaga” po polsku, angielsku, niemiecku, hiszpańsku, francusku, arabsku, chińsku i w esperanto…
A prof. Artysz autentycznie śpiewał Barańczaka:
http://www.culture.pl/pl/culture/artykuly/os_artysz_jerzy
To jeszcze takie kosmate…
http://kotstefan.blox.pl/html
😆
Dokument o Dominiku Połońskim w TVP Kultura
http://www.tvp.pl/kultura/propozycje/studio-r-zapytaj-dominika-w-tvp-kultura
mnad – dzięki, już co prawda to tu napisałam, ale może ktoś nie zauważył 🙂
Mnad, dzięki za info o filmie. 🙂
Tereniu, głębokie i niezgłębione są myśli Stefana. 😆
Świetne są kociate i pomyśleć, że to mój syn, koci tata, zaszczepił we mnie kocie szaleństwo.
Wspaniałe te zdjęcia! Ale bardzo przepraszam, jako dziecko PRL-u odmawiam kojarzenia zimy z Schubertem. Tylko Skaldowie 🙂
Jak Ty, Piotrusiu, nazywasz się dzieckiem PRL-u, to ja biedna co mam powiedzieć 😆 A Skaldowie i owszem. Ale w Niemczech Schubert to bardziej naturalne skojarzenie 🙂
Bez wątpienia, na miejscu pewnie też tak bym to odczuwał, ale ta zima, mimo wszystko jakaś taka ponadniemiecka na Twoich zdjęciach. Zwłaszcza to drzewo na górce. A może już podświadomie zawłaszczyłem śnieg tak jak bociany jako nasze echt polskie. Ale wyobraź sobie, jak spadł teraz śnieg w Londynie to Alison z Tate, z którą robimy wystawę, powiedziała że Londyn wygląda jak Zakopane i przypomina jej się Fałat 🙂 Chociaż on miast w śniegu chyba nie malował.
P.S. A słuchasz teraz Pandolfa w dwójce?
A podsłuchuję sobie. Milusie 🙂
Chociaż pewnie zaraz wyłączę, bo muszę trochę pospisywać rozmówek…
A jaką wystawę robicie?
Oj, już wyłączam, to jednak za bardzo popem jedzie 🙁
Witojcie! Jo postanowiłek zacąć od poźrenia na zdjęcia zywiny i…
http://picasaweb.google.pl/PaniDorotecka/PieseczkiKoteczki#5303532691063611682
… na mój dusicku! Co ta bidno Watrecka i Ronjeca zrobiły, ze sie w hereście nolazły? 😀
Oj ale się nawypisywałem i wszystko znikło. Może i lepiej. Wystawa polskich symbolistów Wyspiański (Apollo), Mehoffer (Dziwny ogród), Malczewski (Eloe i Ellenai, Śmierć Ellenai), Wojtkiewicza i Stabrowskiego w prerafaelickim otoczeniu tzn w ramach stałej galerii sztuki brytyjskiej Tate Britain. Trochę inaczej niż zwykle. Nie chcę nic mówić ale warto się pospieszyć z zamówieniem katalożku bo nakład był szacowany dość pesymistycznie moim zdaniem: http://www.tate.org.uk/shop/product.do?id=41735
Pięknie! Gratulacje! 😀
Owcarecku, spieszę Cię uspokoić, że to nie jest hereśt, tylko one mają z tyłu porządny wybieg. A po południu pańcio zabiera je na porządny spacer:
http://picasaweb.google.pl/PaniDorotecka/PieseczkiKoteczki#5303533410260757378
Jeszcze śmieszna rzecz o tych pieskach, Kiedy się przychodzi do ich wybiegu je popieścić, to zwykle Watra jako większa dominuje i usuwa Ronję. Ale jak sobie biegają po wolnym powietrzu, role się odwracają i to Ronja warczy na Watrę, wystawia zębiska i ją zagania. Odzywa się w niej atawizm niemieckiego psa pasterskiego i Watra jako duża i jasna kojarzy się jej z owcą 😆
Na mnie największe wrażenie chyba zrobiło samotne drzewo na wzniesieniu, na polu.
Chociaż dużo pięknych zdjęć było i zwierzaków też.
Te piesy, już wcześniej też widzieliśmy. Sympatyczne pyszczydła. 🙂
hercules cdn
http://www.youtube.com/watch?v=WLzrrnlfG_E
Uprzejmie proszę Panią Dorotę o poprawienie wyrazu chyba w moim wpisie.
A może Ronji, jak w tym starym żołnierskim dowcipie, wszystko się z owcą kojarzy? 😆
Ja też tych psów pamiętam z wcześniejszych zdjęć Kierownictwa, tak że już mi się wydają starymi znajomymi. 🙂
Poprawiłam 🙂
Faktycznie, teraz sobie przypominam – dałam kiedyś link na zdjęcia co prawda nie moje, ale tych samych piesków. Na stronie Martina.
http://www.b-b-b.ws/index.php?option=com_content&task=view&id=75&Itemid=101
😀
Tak, to te piesy.
Dzięki za poprawkę.
Dobranoc! 🙂
Dobranoc 🙂
Ufff! Skoro pieski som na ślebodzie, nie w hereście, to moge spać spokojnie. Cego syćkim piknie zyce 😀
Wzajemnie, Owcarecku. Pozdrowienia od kuzynki 😉
To i moze ja siem dolonczem do dobranocek wreszcie.
😆
Pobutka!
Co to jest pod tym drzewem z fotografii „sen o drzewie”? Chatka jakaś czy co? 🙂
Pobudka o 8:34?
No wie Pan! 🙂
Pobutka może być o której chce. Wszystko zależy od butów…
Chatka Puchatka 😉
8:34 – to ja już przy końcu porannego pasa startowego 🙂
Jak to co? Oczywiście Bozia przydrożna – nie widać? Nie podchodziłam tam, takie mi wyszło z zoomu 😉
Dzień dobry z zaśnieżonej stolycy 😀 U nas wszystko na odwrót, nawet Brunnet poranną porą 😆
A to tam jest jakaś droga? Wcale nie widać 🙂
Nie widac, bo zasypalo. 😆
A moze i przydrzewna
Witam poldziesiata pora. 🙂
No to niech będzie Bozia polna. W każdym razie stoi sobie w krzaczku.
Też uważam, że to skandal, że mnie mnie do pracy ganiają o takiej wczesnej porze. Dziękuje za zwrócenie uwagi na ten wybryk, Kierowniczko. 😉
Cuś słaba ta pobutka… Hoko nie jadł śniadania, czy co?
A mnie się kroi gonitwa po stolycy od piątku do niedzieli a tu sypie i sypie,
będzie się jeździło jak ta lala: 20 km/h… Czarno widzę 🙁
chyba raczej „Biało widzę” będzie 😉
http://www.youtube.com/my_videos
Nic nie wiem, że się jakaś wystawa polska w Londynie kroi, a tu proszę. Tylko która Śmierć Ellenai, ta późna – mistrzostwo skrótu, czy ta wczesna z Sukiennic? Technicznie ta z 1907 jest znacznie lepsza, ale mnie ta z 1883 bardzo przypadła do gustu. Anhelli co prawda taki sobie, ale dziwczyna! W 1961 roku chodziłem do Sukiennic przynajmniej 2 razy w tygodniu i przed tym obrazem zazwyczaj stałem długo. Jeszcze Michałowski mocno mnie przyciągał.
Z Malczewskiego jeszcze często przyglądałem się „Wigilii na Syberii”. Między innymi dlatego, że jeden z zesłańców przypominał mi Lenina. Pewnie specjaliści zidentyfikowali większość postaci, ale ja tak daleko nie sięgałem. Czy faktycznie Malczewskiemu pozował ktoś podobny do Lenina, czy też tylko mnie się widzi jakieś podobieństwo.
Jak będzie gęsto sypać, to będzie g… widzę…
Mnie się niektóre zdjęcia kojarzyły z Mazowszem, inni dostrzegali ponadniemieckość. To zdjęcie z drzewkiem też szczególnie mi się kojarzyło, ale to przede wszystkim bardzo dobra fotografia.
zeen, stolicznaja ciuciubabka to najnowszy hit survivalowy…
Ja w piątek do Krakusowa, gdzie chyba jest jeszcze gorzej… Ale w sobotę wracam.
Muszę sie przyjrzeć tej Wigilii na Syberii, czy rzeczywiście jest tam ktoś leninopodobny. Ja tylko wiem o portrecie Wałęsy w Sali Audiencyjnej Zamku Królewskiego w Warszawie – moi znajomi malowali tam plafon i specjalnie jednego ze szlachciców uczynili podobnym do Lesia. Ale dziś raczej nie do rozpoznania, bo przypomina takiego Wałęsę, jakim był wtedy 🙂
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/7/75/Malczewski_wigilia_na_syberii.jpg
No niby trochę podobny…
No fakt. A ten, co stoi, to może Dzierżyński? 🙂
Nie wiem, ale ten na pierwszym planie z lewej mógłby za Marxa.
Teraz wiemy, skąd Dzierźyński taką fuche załapał
Towarzystwu czerwono w oczach się zrobiło 🙄
Sądząc po zawartości wigilijnych talerzy, ten cały kryzys zaczął się już dawno, dawno temu, tylko z Syberii miał daleko i dopiero teraz doszedł… 🙄
A może ten „Lenin” to on sam:
http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Malczewski_J/Images/Autoportret_z_muza_1.jpg
A tego nie znałam 😯
http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Malczewski_J/Images/Swieta_Agnieszka.jpg
Dziwne zwłaszcza niebo… a te skowronki, co je Agnieszka wypuszcza z mieszka, to raczej nietoperzyki przypominają 😉
Jeszcze dziwniejsze, że święta Agnieszka ubierała się najwyraźniej u Vivienne Westwood. 😯
Takiego modelu nie pamiętam 😆
A z Malczewskich i tak wolę Rafała.
A Jacka jeszcze lubię to:
http://www.malarze.com/plobraz.php?id=254&l=pl
Oczywiście, że Lenin to Malczewski. Chciałem trochę się powygłupiać. Ale żeby nikt nie czuł się robiony w konia przyznaję, że napisałem prawdę w tym sensie, że widząc ten obraz pierwszy raz i potem widując go często, nie wiedziałem jeszcze, że to on sam. Dopiero któryś z obrazów w Poznaniu mnie oświecił. Zaścianka też nie znałem. Gdzie on jest?
Rafał był świetnym malarzem. Ale Jacek to dla mnie coś naprawdę wielkiego nawet, gdy coś mi się w obrazie nie podoba. Zawsze widać jednak wielkość. Miałem więcej do czynienia z jego uczniem Vlastimilem Hofmanem. Powojenne uchodzą za dość marne.
Jednak znawcy sztucy w każdym z nich potrafią dopatrzyć się czegoś wielkiego, na przykład genialnego malowania włosów, a czasami chmur. Mam jeden taki obraz i długo wydawał mi się bohomazem zanim znawcy nie zwrócili uwagi na szczegóły. Oczywiście, najwazniejsze jest ogólne wrażenie, ale czasem pełnię wrażenia osiąga się po dłuższym przyglądaniu.
I absolutnie nie wolno ufać reprodukcjom, bo tylko bezpośredni kontakt daje jakieś pojęcie. Są wyjątki, jak Gioconda, która można oglądać tylko na reprodukcjach, bo warunki w Luwrze w ogóle nie pozwalają się przyjrzeć.
Jacka, ogólnie rzecz biorąc, niezbyt lubię. Owszem, miał swój świat i atmosferę bardzo specyficzną, ale nie mam z tą sztuką emocjonalnego kontaktu.
A ten zaścianek to fajny serwis jest:
http://www.pinakoteka.zascianek.pl/
Przeglądając trafiłam teraz na to:
http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Krzyzanowski/Images/Chmury_w_Finlandii.jpg
Niesamowite. Znałam Krzyżanowskiego głównie jako portrecistę (świetnego), a to… I jest coś w tym, że skandynawskie chmury zdarzają się duże, gęste i kłaczaste.
Nie wiem czemu, ale wpatrując się w te chmury odnajduję jakieś powinowactwo z Krzykiem Muncha. Pewnie przez tą krzyczącą chmurę…
Państwo sobie tak kulturalnie pogaduszkujecie, a śnieg kto odgarnie, hę ?
A jak tam w Mieście? Już odgarnięte? 😀
To jeszcze Krzyżanowski dla kociarzy:
http://www.pinakoteka.zascianek.pl/Krzyzanowski/Images/Zona_z_kotem.jpg
Na śniegu biel
NaCl
Jak ktoś żal po nim ma
C2H5OH…
Widzę, że zeen tradycyjnie w dobrej formie 😎
😀
Może krzyczaca chmura, a może ogólnie Skandynawia. Skandynawskie malarstwo poza Munchem jest mało spopularyzowane, a ja bardzo lubie fińskie malarstwo z końca XIX i poczatków XX, chociaż jest dość specyficzne. Np. Ogród Śmierci i Ranny Anioł Simberga bardzo mnie intrygują. Ale świetnych malarzy mieli wielu, np. Gallen-Kallela, z pochodzenia Szwed, który zmienił nazwisko na fińskie i najbardziej jest znany z ilustracji do Kalevali, ale inne jego obrazy są ciekawsze.
Ma coś wspólnego z Jackiem Malczewskim z lat 80-tych XIX w. Później też malował coraz bardziej sybmolistycznie, ale kolorystyka pozostała podobna, gdy u Malczewskiego bardzo się ożywiła.
Rozprasza mnie biedronka, która co chwilę ląduje na mojej dłoni. Teraz spaceruje po biurku.
Odśnieżałem już dziś dwa razy po pół godziny – od 6:20 rano i wieczorem.
Zrobię, co do zrobienia i do TV Kultury. Pozdrawiam Wszystkich
Aha, w zaścianku zbierają podpisy, kto jeszcze nie złożył to do dzieła. Chodzi o utrzymanie polskiego muzeum w Rapperswilu.
Biedronka się obudziła! Wiosna będzie!
Ja też czekam na 22.05. Ale już chyba nie będę o tym pisać. Może za dużo tu dominikowałam ostatnio 😀
Szanowna Gospodyni Blogu nie jest na inauguracji konkursu wiolonczelowego im.Lutoslawskiego w wawie?
A po co. Anny Marii Jopek słuchać? 😀
a co z Bachem, Boulezem…….?
No dobrze, niech im będzie na zdrowie. Nie muszę codziennie być na koncercie, zwłaszcza że mam w domu robotę…
Obejrzałam film. Bez sensu ten reżyser 👿
Już się skończył. Film.
To fantastyczne, że znalazł przyjaciół którzy mu pomogli.
Te refleksje o ludziach dotkniętych chorobą, kalectwem są w pełni zrozumiałe chyba tylko po własnym traumatycznym doświadczeniu. Poruszająca i piękna historia, mam nadzieję na dalszy ciąg jeszcze lepszy.
Serdecznie tego życzę Panu Dominikowi.
Szkoda, szkoda: Zamiast opowiedzieć historię, to reżyser udziwnia, zaciemnia, rzuca strzępki rozmów, które bez znajomości kontekstu trudno nawet złożyć w całość 🙁
Nie wiem, czy beznadziejny. Zaskoczył mnie, że nie rozczulał się nad samą chorobą. Opowiada zwyczajnie o niezwyczajnych sprawach. Film jest wyciszony, nie budzi gwałtownych uczuć, ale chyba w ten sposób odpowiada na ostatnie słowa Pana Dominika, nie traktuje go jak przypadku klinicznego, tylko opowiada historię człowieka, muzyka.
A co będzie 22 maja? 🙂
Jak dla mnie, nie za dużo.
Nie pisałam o 22 maja, tylko o godzinie 22:05, kiedy zaczynał się film. Ale ja sama mam trochę przesyt, zwłaszcza że jeszcze przez parę ostatnich dni spisywałam nagraną Rozmowę Istotną (copyright by Witkacy) z Dominikiem i Martinem. Teraz muszę trochę odpocząć od tematu i zająć się czymś innym. Będę pisać duży tekst, ale dopiero za jakiś czas. Muszę jeszcze z tymi i owymi ludźmi porozmawiać, a przede wszystkim muszę skordynować terminy w redakcji.
Film mnie zawiódł. Chciałam dowiedzieć się jak P. Dominik radzi sobie z muzyką przy tak poważnym fizycznym ograniczeniu. Co może, czego mu brakuje, do czego tęskni, czego szuka.
Gram, jak gram dlatego że… Gram, jak gram dlatego, bo… Nie umiem tego lepiej sformułować. Tego w filmie nie było.
Tylko jeszcze to pytanie, czy jest geniuszem. I co miał odpowiedzieć? Pewnie, że tak 😆
Co człowiek, to inny punkt widzenia.
Dobranoc!1 🙂
Tak mi wyszło, naprawdę 😀
To tak chyba, EmTeSiódemecko, w skojarzeniu ze słowem „geniusz”… Kto przeczyta najnowszy wpis Owcarecka, ten będzie wiedział 😀
Dobranoc!1 😉
Mnie tak nie ma szans wyjść. 🙁 Na mojej niemieckiej macowej klawiaturze genialnie jest dobranoc!3