Co się stanie w Krakowie?

Gdy po powrocie przejrzałam, co się w czasie tych paru dni działo w dziedzinie kultury, a muzyki w szczególności, uderzyła mnie szczególnie ta wiadomość. Z tego artykułu wynika, że czekają nas jeszcze dwie edycje Misteriów Paschaliów, w każdym razie z programem autorstwa Filipa Berkowicza, a przyszłość Sacrum Profanum jest na razie pod znakiem zapytania. Jeśli miałoby się okazać, że tegoroczna edycja będzie ostatnią, to istotnie rzecz zakończy się gwiazdorsko.

Na stronach krakowskich „Gazety” możemy przeczytać więcej. Magdalena Sroka twierdzi, że konfliktu nie było, a Berkowiczowi rozstanie się z magistratem tylko dobrze zrobi – będzie się rozwijał na szerszym polu niż tylko w Krakowie. To już zresztą zaczął – zainicjował dwa koncerty: Penderecki/Jonny Greenwood i Penderecki/Aphex Twin, które odbędą się podczas wrocławskiego Europejskiego Kongresu Kultury. Teraz czytamy, że jest jeszcze bożonarodzeniowy projekt gdański (ten link podrzuciła tu niedawno Chiaranzana, nie skojarzyłam, że owa Event Factory jest powiązana z Berkowiczem) – nic dziwnego, że w Urzędzie Miejskim Krakowa nie musiało się to podobać. Tutaj jeszcze trochę szersza wersja artykułu z dużej „Gazety”. A tutaj jeszcze parę słów podsumowania działalności Berkowicza ze strony obecnego szefa od kultury w krakowskim dodatku „Gazety”, Ryszarda Kozika. Komentarze jak to komentarze – przewidywalne (łącznie z „układem Pana Berkowitza z gazetą Michnika z oczywistych względów”).

W „Dzienniku Polskim” tym razem spokojna informacja (inny autor niż znanych nam tekstów o Capelli Cracoviensis). Wynika z niej, że w jakimś sensie Berkowicz po prostu miał dość bycia urzędasem i że w tej roli „się zasiedział”. Ja się nie dziwię – dziwiłam się raczej, że tak długo wytrzymał. Przypominam sobie jego wielokrotne wyznania, że którymś z projektów już się znudził, więc musi zrobić zrobić coś nowego (nie jest zresztą jedynym kreatywnym menago, od którego słyszałam takie teksty). Urzędolenie – to nie dla niego.

W każdym razie rozruszał Kraków – i to wielu przyzna, czy z pochwałą, czy z naganą. Czy rzeczywiście to miasto wróci do marazmu? Zobaczymy. Mam nadzieję, że będzie tam nadal po co przyjeżdżać. Bardziej mnie martwi, że tak trudny jest dojazd do Gdańska…