Igor i jego pijar
Bardzo ciekawa, acz dyskusyjna jest książka Charlesa M. Josepha Strawiński. Geniusz muzyki i mistrz wizerunku, wydana przez Świat Książki (okazuje się zresztą, że to być może jeden z łabędzich śpiewów tego wydawnictwa). Autor przekopał się przez archiwa kompozytora złożone w Fundacji Sachera w Bazylei i wyszło mu, że autor Święta wiosny był niestrudzonym kreatorem własnego wizerunku. I skutecznym. Np. deklarował, i wierzono mu, że krytyki go nie obchodzą i że ich nie czyta. Gdzie tam. W jego archiwach są zachowane najróżniejsze artykuły na jego temat, które nie tylko czytał, ale dokonywał na nich licznych odręcznych notatek, komentarzy, poprawek.
Amerykanów kupił jak dzieci. Z jednej strony, zostając po wojnie w USA stał się dla tego kraju atutem, także politycznym: on, w powszechnym mniemaniu uosobienie rosyjskości, wybrał Amerykę na miejsce do życia. Jednak sam nie chciał być już jako takie uosobienie postrzegany. Z drugiej strony potrafił sprawić, by Amerykanie nazywali go najwybitniejszym kompozytorem świata, choć wiele tamtejszych przedsięwzięć z jego udziałem stało się fiaskiem. I to jest dopiero sztuka!
Fascynująca jest jego niedoszła współpraca z Hollywood. Jak on to zrobił, że potrafił jednocześnie demonstrować, że jest ponad to, zgadzać się na współpracę, wymagać masy pieniędzy i ostatecznie się nie dogadywać – a wszystko to bez najmniejszej szkody na reputacji? Potrafił się wykreować na kogoś jak najdalszego od kultury popularnej, a jednak napisał Polkę dla cyrkowego słonia, muzykę dla pianoli (która później stała się Madrytem z Czterech etiud na orkiestrę), Ragtime czy też Scherzo a la russe, które miało służyć do filmu The North Star i ilustrować historię obrony rosyjskiej wioski (ostatecznie muzykę do filmu napisał Aaron Copland i otrzymał za nią nominację do Oscara), a ostatecznie zdobyło wielką popularność jako utwór niezależny (i oczywiście kompozytor wówczas zaczął ukrywać fakt, że była to początkowo muzyka filmowa). Parę dzieł Strawińskiego również zawdzięczamy filmom: mało znane, a urocze Four Norwegian Moods czy fragment Symfonii w trzech częściach. Co do tej ostatniej, szczególnie ciekawe jest, że Strawiński z upodobaniem opowiadał, że część I powstała pod wpływem obejrzenia filmu dokumentalnego o „taktyce spalonej ziemi w Chinach”, a finał także miał za źródło wstrząs spowodowany oglądaniem wojennych dokumentów, ale w rzeczywistości to część II powstała jako muzyka filmowa, i to do filmu o tematyce religijnej… Była to Pieśń o Bernadetcie ze scenariuszem przyjaciela Strawińskiego, Franza Werfla. Ostatecznie muzykę do tego filmu napisał Alfred Newman – i otrzymał Oscara.
Zaskakująca jest historia baletu Apollon musagète, perełki neoklasycznej, która dziś oczywiście nieodłącznie kojarzy się nam z realizacją Balanchine’a. Ale to nie było takie proste: Strawiński napisał to dzieło na zamówienie Elizabeth Sprague Collidge na zainicjowany przez nią festiwal w waszyngtońskiej Library of Congress, i to tam (w nader niewielkim Coolidge Auditorium) się odbyło jego prawykonanie, w zupełnie innej choreografii Adolpha Bolma. To mało prestiżowe miejsce zostało szybko dzięki przemilczeniu kompozytora zapomniane.
Najbardziej jednak zdumiewa historia jedynego przedsięwzięcia telewizyjnego Strawińskiego, czyli Potopu. Jak to się stało, że coś takiego w pragmatycznej Ameryce powstało, i to jeszcze z myślą o szerokiej publiczności, trudno zrozumieć. Rzecz okazała się oczywiście pod względem telewizyjnym kompletną klapą i nigdy nie była powtarzana…
Trudne są historie z życia osobistego opowiadane przez Josepha. Zbytnio w stylu amerykańskiej psychologii jest rozdział poświęcony postaci Sulimy, jedynego z dzieci Strawińskiego, które poświęciło się muzyce. Sulima trochę był pchany przez wielkiego ojca, trochę sam starał się go naśladować (fizycznie był do niego bardzo podobny). Ale te relacje w opisie za bardzo mi łatwym freudyzmem zajeżdżają. Poza tym Strawiński miał jeszcze troje dzieci – poza zmarłą u progu wojny Ludmiłą jeszcze Milenę i Teodora; o ich losie i kontaktach z ojcem niczego się nie dowiadujemy, więc jest to obraz niepełny. Trudna jest też kwestia relacji Strawińskiego z Robertem Craftem, a dokładniej stwierdzenie, kto kogo tu wykorzystywał. Chyba prawda tu leży pośrodku.
Strawiński miał wiele cech bardzo małostkowych. Co nie zmienia faktu, że był wielkim kompozytorem. A książkę, choć dyskusyjną, warto przeczytać. Słuchając przy tym Strawińskiego oczywiście.
Komentarze
Co nie zmienia faktu, że wielkim kompozytorem był.
Tak się pisze…
No!
😆
Dziękuję za poprawkę. Do Gombra mi trochę daleko 😉
Strawińskiego lubię, książkę więc przeczytam. Dziękuję za merytoryzm całoroczny 🙂
Dzień dobry,
nie było Pobutki (i słusznie, przed sylwestrem trzeba się odespać 😉 ), więc zamiast – trochę tańców:
http://www.youtube.com/watch?v=R1ZtpEcDhKY
Wszystkiego dobrego w nowym roku 🙂
Dla PK i wszystkich życzenia na kolejny rok – byśmy nie musieli odczuwać ulgi, że się kończy. Żeby jakoś przeszedł i zostawił po sobie dobre wspomnienie. Jeżeli chociaż jedno piękne – warto pomęczyć się jeszcze.
Mój szybki rzut oka na miniony i jakieś poczucie sensu odżywa. A nawet uśmiech pojawia się, pomimo wszystko.
Serdeczności dla wszystkich. Również dla tych, którzy rozgorączkowani politycznie zapominają, że już lepiej kłócić się o to czy intonacja była trafiona czy zatopiona. Ale i tu czasami lepiej pomilczeć, odpuścić, zapomnieć, wybaczyć. I zakończyć kodą uśmiechu.
A że czas jest również okołokulinarny – to podrzucam taki sympatyczny drobiażdżek:
http://www.youtube.com/watch?v=Qg8q1VjjeWo
Retransmisje gali w Semperoper w Dreźnie z udziałem Piotra Beczały, o ktorej pisala Beata, bedzie mozna obejrzec dzis na TVP Kultura (18:15).
Wesolego Sylwestra i Dobrego Roku!
http://www.youtube.com/watch?v=XrgP1u5YWEg
Te Mozarty były też okołóżkowe, równie zabawne:
http://www.youtube.com/watch?v=1QCEzXAfjnI
😉
Dzięki za wieść o TVP Kultura! Nie omieszkam włączyć w oczekiwaniu na wyjście.
Kochane Frędzelki, jak już zaczęliśmy z życzeniami: ten rok, który właśnie się kończy, nie dla wszystkich z nas był dobry – ja osobiście nie narzekam, ale niektórym przyjaciołom życzę przede wszystkim, żeby on się w najmniejszym stopniu nie powtórzył.
Życzę wszystkim słońca, uśmiechu i dużo pięknej muzyki. Dziś właśnie kolega składając życzenia przez telefon powiedział, że on życzy wszystkim szczęścia, bo zwykle życzy się zdrowia, ale ci, co zatonęli na „Kursku”, wszyscy byli zdrowi… Chyba coś w tym jest. Więc i ja życzę wszystkim szczęścia, choć to takie słowo, że nie wiadomo, co ono właściwie znaczy 🙂
Wszystkim Kochanym Frędzelkom i Szefowej dziękuję za Wszystko i liczę na Wszystko w nowym 2013. Niech Wam się darzy najlepiej, jak to możliwe. 😀
Te Mozarty, i nie tylko, mam na dvd – któryś poprzedni Mikołaj przyniósł, zapamiętawszy mój zachwyt po warszawskim występie NDT. 🙂 Dobrej zabawy bawiącym się, cierpliwości zżymającym się na sylwestrowe hałasy i dobrego roku wszystkim. 🙂
Nowy Rok za pasem, przede wszystkim wiec zycze milosnikom Melpomeny i Polihymni Szczesliwego Nowego Roku, pelnego wspanialych doznan na kolejnych koncertach.
Mam pytanie do blogowiczow. Czy ktos mozne zna adres internetowy gdzie bedzie mozna obejrzec koncert noworoczny z Wiednia. Na zywo badz z opoznieniem? O ile dobrze pamietam ktos podal taki adres w zeszlym roku gdzie mozna bylo obejrzec koncert. Z gory dziekuje 🙂
O, witam, yyc od Łasuchów. Zwykle można było u Wiedeńskich Filharmoników, teraz już uprzedzają o zmodyfikowaniu swojej strony z powodu wielkiego powodzenia, ale chyba można będzie? Może również gdzie indziej – jeśli ktoś wie, niech pomoże koledze 🙂
Wszystkiego szampańskiego! 🙂
Dziekuje Pani Doroto. Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku, ktory pomalu zbliza sie do Warszawy.
U mnie jest retransmisja ale dopiero o 20:00 choc zawsze dawali w poludnie i choc z opoznieniem ze wzgledu na rozniece czasu (8 godz.) to jednak w poludnie. Zmienilo sie i boje sie, ze nie bedziemy mogli zasiasc do noworocznego sniadania i po nim wysluchac koncertu. Stad pytanie o internet.
Zycze wszystkim udanego dla ucha i duszy Nowego Roku 🙂
Koncert noworoczny z Wiednia
http://www.tvp.pl/kultura/miejsce-wsrod-gwiazd/koncert-noworoczny-z-wiednia/9483581
Dziekuje za info. Mam nadzieje, ze tak czy inaczej uda sie zobaczyc.
Włączyłam ten drezdeński koncert. Na razie tak sobie, ale za chwilę zaśpiewa Beczała i dopiero będzie 😀
Jakie mu się doły zrobiły 🙂 Coraz bardziej wszechstronny jest!
Zaraz rozstaję się z Kalmanem, by udać się na Haendla.
W związku z powyższym tutaj wrzucam ponownie Julkę w Haendlu od Beaty – będzie jej w tym miejscu na pewno lepiej 🙂
http://youtu.be/s7AHxgAFvEQ
Najlepszego! 😀
Szampańskiego Sylwestra i wszystkiego dobrego w Nowym Roku
Kierowniczce i wszystkim Bywalcom oraz podczytującym
życzy Alicja
Pomachanko Kierowniczce od Jerzora 🙂
Chciałem się tu popisać krzynę
rozmachem i aleksandrynem,
ułożyć kilka takich zdań,
by wzruszył się i zimny drań.
Zacząłem z wysokiego konia,
patrząc, gdzie ład i gdzie harmonia,
gdzie rym tkwi dobrze, a gdzie źle
i nagle mi me zdania się
marne wydały i do bani,
bardziej mi dzisiaj na Dywanik
pasuje skromna fraza ta –
niech w Nowym Roku wszystko gra. 😀
Niech w Nowym Roku Dywanik dolatuje do wszystkiego, co muzycznie upragnione 🙂 Wszystkim łaskawego Nowego Roku 🙂
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! 🙂
Wodzu, Pierre de Cambrai byl augustynem zyjacym poza zakonem (po angielsku to sie nazywa ‚canons regular’, nie wiem jak po polsku) nalezacy do kosciola St. Aubert w Cabrai. Gerard byl zakonnikiem benedyktynskim w pobliskim zakonie St. Quentin en Isle. Obaj napisali wspolnie rymowany tekst oficjum Elzbiety Wegierskiej, muzyka przypuszczalnie zostala skomponowana przez Pierre’a de Cambrai, w jednym z manuskryptow opisanego jako zdolnego kompozytora conductus. Wiecej mozna znalesc w: Barbara Haggh, ed., Two Offices for St Elisabeth of Hungary: Gaudeat Hungaria and Letare Germania. Ottawa Institute of Mediaeval Music 1995 (znalazlam tylko recenzje tej pracy).
(errata: zamiast „nalezacy do” mialo byc „i nalezal do”)
Ten lisek to wszystko wie 😯
To dołączę się do poprzedników: niech Dywanik dolatuje, gra i bucy! 😉
Wszystkim takiego słoneczka, jakie jest dziś w Warszawie.
Nie wiem, jak w Wiedniu, ale zaraz będą grać 😉
Wszystkiego najlepszego w 2013
ozzy /stockholm
ps @lisek —canons regular, czyli kanonicy regularni
W Nowym wszystkiego co tam się komu zamarzy 🙂
Gostkostwo
Nie tyle wie, ile znajduje 🙂
Znajdować też trzeba umieć 😀
Gostkowstwu całemu wzajemnie!
Wszystkiego dobrego w Nowym Roku Kierowniczce, Dywanowi i wszystkim jego Bywalcom.
a w 2012 gralem najczesciej
________________________________________
1.Isabelle Faust, Berg & Beethoven: koncerty skrzypcowe (Harmonia Mundi/Naxos)
– dwa koncerty klasyczne, ktore jakby sie uzupelniaja Faust i Claudio Abbados wybrane z
Orchestra Mozart
2. Anton Bruckner, Symfonia nr 7, Daniel Barenboim i Staatskapelle (Deutsche Grammophone/Universal)
– Barenboim nie tylko w Staatsoper i „Nibelungens Ring”. Bruckner live – wspanialy.
3. Händel: sonaty skrzypcowe, Riccardo Minasi, Musica Antiqua Roma (Deutsche Harmonia Mundi/Sony) – niegdys nie za bardzo lubilem Händla koncerty skrzypcowe, teraz wyleczyl mnie Riccardo Minasi – prawie do tanca.
4 JS Bach, Motety, Gary Graden, Chor kameralny St.Jacobs i Rebaroque (Proprius/Naxos)
– muzyka koscielna ( a niech tam!) ta wprawia w euforie, jakaz symbioza pomiedzy chorem a orkiestra.
5. Silfver (Dimma/Border) fuzja szwedzkiej muzyki folkowej z barokiem przy akompaniamencie starych instrumentow
______________tyle na poczatek Nowego Roku 2013
Ślę Kierowniczce i Frędzelkom noworoczne serdeczności! 🙂 Niech ten Nowy będzie taki, żeby nam w grudniu było żal, że już się kończy!
W noworocznym prezencie szum i brykanie: http://youtu.be/_mOyzDCC8ww
Na Rathausplatz w Wiedniu tradycyjne śniadanie na kaca, połączone z transmisją Koncertu Noworocznego. Jak to mówią, „so viel Kultur muss sein.” 😉
Piotr Beczała w Dreźnie wymiótł – zaśpiewał i zawyglądał bezkonkurencyjnie 🙂 Ob blooond ob braaaun!
Lisku – szacun!
PS. Julia L. zadowolona z nowej miejscówki na Dywanie 😉 Wczoraj śpiewała Haendla we Fryburgu.
No i po koncercie noworocznym. Jak zwykle numerasy międzyorkiestrowe, nie obeszło się bez Modrego Dunaju czy oczywiście Marsza Radetzky’ego. Dziwiłam się, że tak dużo Josepha Straussa w tym roku, a okazało się, że na widowni siedziała jego 90-letnia prawnuczka 🙂
Oczywiście były programowe nawiązania do zaczynającego się roku Wagnera i Verdiego. Ale było też pośrednie nawiązanie do… bohatera powyższego wpisu. No bo z kim (i z czym) kojarzy się ten utwór gdzieś od 1’35”?
http://www.youtube.com/watch?v=XTP3qlSS-so
Brykanie od Beaty rozkoszne – jak najwięcej takich nastrojów w Nowym Roku!
Zapraszam teraz do nowego wpisu.
„Pietruszka” 🙂
Lekko uwiódł mnie „Pocałunek w rytmie walca” z I cz. koncertu, chyba taki był tytuł…, śliczne, delikatne i tak zagrane 🙂
Dobrego Roku! 🙂
Wzajemnie 🙂
Igor naćkał w tym Pietruszce cytatów, aż za jeden musiał zapłacić tantiemy – wściekły był jak diabli 😛 Dokładnie chodziło o refren tej piosenki, choć go troszkę zniekształcił:
http://www.youtube.com/watch?v=RdmRnnpS7OU
Prawa Lannera już pewnie wtedy wygasły 😉
Słuchajcie, po prostu MUSZĘ się tym podzielić – idąc tropem słoniątka od Beaty trafiłam na coś genialnego, w co po prostu trudno uwierzyć.
http://www.youtube.com/watch?v=He7Ge7Sogrk
Ja uwierzyłem bez najmniejszych trudności. 🙂 Ale przyznaję, że te malujące słonie już kilka razy na tubie widziałem i oswoiłem się z tym fenomenem. 😉
Ja nie wiedziałam, że one tak potrafią 😯
Boskie!
Lisku, dzięki za kopnięcie we właściwym kierunku! Już jestem odrobinę mniej głupi. 🙂
Wodzu, my pleasure (to nie o kopaniu oczywiscie 😆 ).
Tu ogolniej o srodowisku, b. ciekawe (Cambrai nalezalo zdaje sie do Canons Regular of Mont St. Eloi):
http://newsite.augustiniancanons.org/about-the-canons/houses/