Dawna Polska Music

Właśnie ujrzał światło dzienne pierwszy produkt programu Instytutu Adama Mickiewicza Polska Music w zakresie muzyki dawnej: nakładem firmy Coro ukazała się płyta z utworami Bartłomieja Pękiela w wykonaniu znanego brytyjskiego zespołu The Sixteen pod kierownictwem Eamonna Dougana.

Zaczęło się od tego, że dyrektor Potoroczyn rozmawiał kiedyś z menedżerem zespołu Johnem Bickleyem i namówił go do zainteresowania się muzyką polską; Bickley i Dougan przyjechali do Polski i myszkowali w imponujących zbiorach muzycznych BUW. Tam trafili na dzieła Pękiela, które od razu wydały się im wyjątkowe. Potem przyszły konsultacje z polskimi muzykologami. Do studia zespół wszedł w październiku zeszłego roku; właśnie otrzymujemy produkt finalny. Rozmawialiśmy o nim dziś w siedzibie IAM; otrzymaliśmy też świeże-ciepłe egzemplarze płyty.

Pękiel był pierwszym polskim muzykiem, który pełnił funkcję kapelmistrza w kapeli królewskiej najpierw w Warszawie (gdzie grał wcześniej pod kierownictwem Marca Scacchiego, a po odejściu Włocha przejął jego stanowisko), potem w kapeli rorantystów w Krakowie. Pisał w kilku stylach, co ciekawe – wcześniej w Warszawie w nowocześniejszych, później w Krakowie w dawniejszych. Eamonn Dougan porównuje jego Dulcis amor Iesu do Monteverdiego, Audite mortales (tu niestety tylko początek) do Carissimiego; Missa concertata La Lombardesca przypomina mu Cavallego – a motety a cappella, pisane dla krakowskich rorantystów – Palestrinę.

W każdym stylu był mistrzem, jego muzyka jest bardzo ekspresyjna, czasem wręcz dramatyczna (Audite mortales), a ponadto jest w niej wiele momentów zaskakujących słuchacza niespodziewanym narastaniem czy zwrotem harmonicznym; wtedy myślę, że to chyba jest polski koloryt – mówi Dougan, którego obcowanie z utworami Pękiela skłoniło do dalszego rozwijania projektu polskiego. Początkowo zakrojony był on na trzy płyty, ale być może się poszerzy – jeśli znajdą się nań pieniądze (na płytę z Pękielem zrzucili się poza IAM brytyjscy donatorzy). Co ciekawe, na drugiej płycie mają się znaleźć utwory nie polskich, lecz włoskich kompozytorów działających w Polsce, dziś zapomnianych zarówno w świecie, jak i tu, gdzie działali. Oczywiście przyjeżdżali tu i tacy, którzy zdobyli międzynarodową nieśmiertelność, jak Luca Marenzio czy Tarquinio Merula. Ale The Sixteen ma w planie cztery mniej znane  nazwiska: Asprillo Pacelli, Giovanni Francesco Anerio, Marco Scacchi i Vincenzo Bertolusi. Co dalej, wykrystalizuje się; brytyjscy muzycy chcą poświęcić trochę czasu zwłaszcza Marcinowi Mielczewskiemu i Grzegorzowi Gerwazemu Gorczyckiemu.

Dougan deklaruje, że zamierza tę muzykę wykonywać również na koncertach i festiwalach w różnych miejscach Europy, ale aby móc zaoferować program organizatorom, musieli poczekać, aż będą mieli płytę w ręce. Teraz więc mają już co im wysyłać. Oby skutecznie.

Płyty już posłuchałam: bardzo estetyczna; trochę może nie jesteśmy przyzwyczajeni do brytyjskiego sposobu śpiewania naszej muzyki (myślę o emisji), ale też mamy niewiele naszych stylowych wykonań tych utworów. Jest tu Kyrie i Gloria z Missa a 14, kilka motetów (w czym wspomniane Dulcis amor Jesu i Audite mortales) oraz La Lombardesca przepleciona jeszcze kolejnymi motetami. W książeczce jest (po angielsku i po polsku) porządny esej autorstwa Zofii Dobrzańskiej-Fabiańskiej. Jeden mankament: okładka, na której znajduje się rzeźba z Wieliczki (sama głowa) przedstawiająca Kazimierza Wielkiego – to chyba troszeczkę nie ta epoka… Podobno sami artyści tak wybrali – nie chcieli Canaletta z obrazkiem z Warszawy, bo się opatrzył. No i mamy bajkowego i egzotycznego króla w koronie. Takiego polskiego.

PS. Jutro w radiowej Dwójce w Rozmowach o zmroku audycja o przyszłości „Ruchu Muzycznego”. Nie posłucham niestety, bo rano jadę na cały dzień do Elbląga, gdzie rozpoczynają się Ogrody „Polityki” i prowadzę koncert z udziałem TWOgether Duo oraz Elbląskiej Orkiestry Kameralnej pod batutą Marka Mosia. Zapewne się na ten dzień odsieciowię, bo nie będzie czasu.