Chopin a sprawa norweska

NIFC dostał norweski grant! Całe 3 276 249 zł dofinansowania przyznała instytutowi Norweska Rada Sztuki (w ramach tzw. Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego) na program „Pomiędzy tożsamością narodową a wspólnotą kulturową. Od Chopina i Tellefsena do XXI wieku”.

Dobrze napisany wniosek dotyczący dobrze sformułowanego programu – to połowa sukcesu. Brawo więc dla instytutu. Warunkiem otrzymania takiego grantu jest powiązanie programu z Norwegią i Skandynawią w ogóle. Kiedyś z podobnych funduszy skorzystała Warszawska Jesień organizując edycję festiwalu pod hasłem PÓŁNOC! z przewagą muzyki skandynawskiej, i była to jedna z najciekawszych edycji w historii festiwalu. W powiązaniu z Chopinem możliwości jest niby mniej, ale i tu niemało się znajdzie.

Przede wszystkim jest ważna postać norweska związana z naszym kompozytorem: Thomas Tellefsen. A w jego rodzinnym mieście Trondheim mamy „naszego człowieka” – Krzysztofa Urbańskiego, który jest dyrektorem muzycznym tamtejszej orkiestry (i otworzy z nią przyszłoroczny festiwal Chopin i Jego Europa). Ringve Museum w tym samym mieście wchodzi w partnerstwo z naszym Muzeum Chopina i w przyszłym roku pokaże wystawę skupioną wokół Chopina i Tellefsena, a u nas będzie coś szerszego: „Od romantycznego poszukiwania tożsamości narodowej i kulturowej do modernistycznych przewartościowań. Chopin – Tellefsen – Grieg / Przybyszewski – Weiss – Munch” (wrzesień 2014-luty 2015). A w Żelazowej Woli w przyszłorocznym sezonie letnim – ludowe instrumenty muzyczne czasów Chopina, bo w tym „norweskim” programie będzie też nurt ludowy, z prezentacjami źródeł folkloru polskiego i skandynawskiego, przy współpracy z Norweskim Centrum Muzyki Tradycyjnej i Tańca.

Powiązania muzyki polskiej i norweskiej będą też poprowadzone aż do Witolda Lutosławskiego, który, jak wiadomo, miał domek w Norwegii i napisał tam wiele utworów oraz był w przyjaznych kontaktach z czołowym norweskim kompozytorem tych czasów, Arne Nordheimem.

Będą też oczywiście konferencje naukowe, jeszcze w tym roku – w Paryżu (w końcu i Chopin, i Tellefsen byli paryskimi postaciami, obaj zresztą tam zmarli), w przyszłym roku o Chopinie i Griegu w Oslo, a także o muzyce tradycyjnej w Radziejowicach, a w 2015 r. w Warszawie. Ale dla szerszej publiczności ważne są koncerty. Oczywiście głównymi postaciami wykonawczymi będą Leif Ove Andsnes i Truls Mork. W sumie na przyszłorocznym, jubileuszowym ChiJE będzie 8 koncertów polsko-norweskich – nie ma się co więc martwić, że cały festiwal będzie skandynawski. A fundusze norweskie pozwalają, żeby w nie wpuścić całą reklamę festiwalu. Będzie inaczej i na pewno ciekawie.

PS. Do Lutosławskiego jeszcze na chwilę wracając: właśnie został rozstrzygnięty Międzynarodowy Konkurs Kompozytorski jego imienia (w powyższym linku jest błąd: laureatka III nagrody nie jest Rosjanką, tylko Białorusinką). Na konkurs przysłano aż 160 partytur z 37 krajów, w tym tak egzotycznych miejsc jak Iran czy Malta. Przedmiotem konkursu były utwory na wielką orkiestrę o czasie trwania co najmniej 10 minut – ileż to kilometrów pięciolinii napisano…