Artysta redaktor

Od kilku dni informują mnie znajomi (także blogowicze), że zostałam zaczepiona we wstępniaku do nowego numeru „neo-Ruchu Muzycznego”. Nie ciekawi mnie jakoś, co myśli o mnie Tomasz Cyz. Ale ponoć mowa jest tam także o etyce, a zestawienie tego pojęcia z autorem wstępniaka jest dużo ciekawsze. Choćby w sprawach, o których poniżej.

Dostałam już ze 20 zapowiedzi hucznej konferencji prasowej pewnego festiwalu. Odbędzie się ona nie byle gdzie, bo w Instytucie Adama Mickiewicza, w obecności jego dyrektora Pawła Potoroczyna. Będzie też obecny burmistrz miasta, w którym festiwal się odbywa, jak również organizatorzy oraz – cytuję – „artyści 6. edycji festiwalu: Justyna Bargielska i Tomasz Cyz”.

Artysta Tomasz Cyz, jakby kto miał wątpliwości, jest tożsamy osobowo z redaktorem Tomaszem Cyzem, czyli nominantem Grzegorza Gaudena sprzed ponad roku na stanowisko jedynego polskiego patronackiego pisma muzycznego – zatem jedynego, które naprawdę powinno być fachowe i budzić zaufanie. Artystka Justyna Bargielska jest z kolei tożsama z felietonistką Justyną Bargielską, pozyskaną dla tegoż pisma przez redaktora Tomasza Cyza.

Felietonistka Bargielska w swoim pierwszym felietonie na owych łamach była uprzejma zaliczyć najsłynniejszą pianistkę swoich czasów, Clarę Schumann, do kategorii groupies. Redaktor Cyz ten nonsens wydrukował. Artystka Bargielska przeczytała w końcu życiorys Clary Schumann i na jego podstawie napisała monodram pt. Clarissima. Artysta Cyz wyreżyseruje go na festiwalu.

Artysta Cyz jest studentem warszawskiej Akademii Teatralnej na wydziale reżyserii i zamierza być reżyserem operowym. Czy te studia ukończy, trudno przewidzieć – jak dotąd nie udało mu się ukończyć żadnych innych. Ojtam, ojtam. Czy brak studiów przeszkadzał mu w stanięciu na czele jedynego polskiego patronackiego pisma muzycznego? A reżyserem operowym, i to na jednej z ważniejszych polskich scen, został już przecież na długo przed rozpoczęciem studiów reżyserskich. Może ktoś jeszcze pamięta Rusałkę Dvořáka w Teatrze Wielkim w Łodzi? Niewielkie szanse, bo spektakl ten, choć wygenerował moc wydatków, po paru wieczorach zleciał z afisza. Ale w sieci nic nie ginie – można znaleźć recenzje, wszystkie druzgocące.

Czy gdyby coś takiego popełnił artysta Cyz dzisiaj, miałby szansę na obiektywną recenzję w jedynym polskim patronackim piśmie muzycznym, kierowanym przez redaktora Cyza? Chyba nie bardzo. Czy jeśli produkcja Clarissimy również (na szczęście za dużo mniejsze pieniądze) okaże się niewypałem, będzie miała szansę na obiektywną recenzję tamże? Też raczej nie bardzo. Co najwyżej w relacji z festiwalu pominie się problem, podobnie, jak było po produkcji artysty Cyza na poprzedniej, zeszłorocznej edycji – tak, to już drugi raz dano tam artyście szansę. I tak, gdy w zeszłym roku występował tam jako artysta, był już redaktorem wymienionego pisma. Konflikt interesów? Ojtam, ojtam. Co to w ogóle za przedpotopowe pojęcie.

Nie można więc się dziwić, że redaktor Cyz, któremu przyszłość artysty Cyza jest zapewne bliska, pozbył się w pierwszej kolejności szefowej działu operowego pisma – Doroty Kozińskiej. Abstrahując od oficjalnie podawanych powodów zwolnienia, redaktor Kozińska miała jedną zasadniczą wadę: była zbyt niezależna w ocenie tego, co dzieje się w naszych teatrach operowych, a z teatrami redaktor Cyz wolałby dobrze żyć – przecież to one mają zatrudniać artystę Cyza. Dziś dział operowy w jedynym polskim patronackim piśmie muzycznym prowadzony jest przez recenzenta „Rzeczpospolitej”, zatrudnionego przez redaktora Cyza. Zatem kolejna zagadka: czy również na łamach „Rzeczpospolitej” będą jeszcze mogły się ukazać negatywne recenzje produkcji artysty Cyza, takie, jak powiedzmy ta z Łodzi?

Jeszcze jeden drobny szczegół. Festiwal, o którym mowa wyżej, został dofinansowany przez MKiDN sumą 150 tys. zł (trzeba powiedzieć, że wezmą w nim udział naprawdę ważni i interesujący artyści, ale z jakiegoś powodu w zaproszeniu na konferencję wyeksponowani zostali nie tamci, lecz ci, których wymieniam). Pismo – wiadomo, w całości jest na ministerialnym garnuszku.

A artysta redaktor ma czelność wypowiadać się o etyce.