Płytowe zaległości (1)

W pierwszych dniach Nowego Roku nie ma wydarzeń muzycznych, można leniwie posiedzieć w domu i – jak w moim wypadku – posłuchać sobie płyt, które cierpliwie czekają na odsłuchanie. Wczoraj: czterech z muzyką dawną.

Le Poème Harmonique, Coeur: Airs de cour français de la fin du XVIe siècle (Alpha). Kolejna urocza płyta francuskiego zespołu z francuskim repertuarem, w którym jest nieporównany. Ciekawe, że w swojej lekkości i niewinności przypomniała mi nieco pamiętną Plaisir d’amour, poświęconą co prawda muzyce nawet o parę wieków późniejszej – z przełomu XVIII i XIX w. – ale też dość prostej, o korzeniach ludowych i popularnym charakterze. Repertuar z najnowszej płyty to też piosenki (o proweniencji dworskiej, ale już w stronę rodzącego się mieszczaństwa), pogodna zabawa, i też tematyka jest głównie romansowa. Rozkoszny kwartet solistów: Claire Lefilliâtre, Bruno Le Levreur, Serge Goubioud i Marc Mauillon (tego ostatniego siostra oczywiście na harfie, obok kilkorga jeszcze instrumentalistów), zarówno razem, jak i solo – tu szczególnie ujmujący sopranistka i baryton.

Ars Cantus, Kodeks wrocławski (Wrocławscy Kameraliści). Powstawał najprawdopodobniej w końcu XV w. Znajduje się w nim ponad 90 kompozycji, głównie wielogłosowych motetów, wrocławski zespół wybrał z nich kilka utworów anonimowych, w tym cykl mszalny określony jako Missa Anonyma II. Jedynym nieanonimowym utworem jest Ave Maria, virgo serena Josquina des Prés. Co nie oznacza, że jest to jedyny nieanonimowy utwór w całym kodeksie (są tam też dzieła Heinricha Isaaca czy Gaspara van Weerbeka). Jednak Tomasz Dobrzański wyszedł zapewne z założenia, by pokazać obraz sztuki śląskiej, a te dzieła są najpewniej autorstwa śląskich mistrzów. Muzyka wyłącznie wokalna a cappella, w znakomitym, acz pełnym skromności wykonaniu (w końcu to muzyka religijna). Wybijają się solówki Roberta Pożarskiego w stylu postperesowskim; czy to stylowe – kto wie?

Les Traversées Baroques, Kaspar Förster (Chemins du Baroque/Harmonia Mundi). Kolejna (trzecia już, po Mielczewskim i Zieleńskim!) udana płyta z polskim repertuarem w wykonaniu francuskiego zespołu, ze stempelkiem Culture.pl (czyli Instytutu Adama Mickiewicza), i w związku z tym także z polskim (obok francuskiego i angielskiego) tekstem w książeczce, zatytułowanym Kaspar Förster młodszy – innowator z Gdańska. Ponieważ to tam właśnie urodził się ten znany już nieźle polskim, ale nieznany zapewne bliżej światowym wielbicielom wczesnego baroku kompozytor, skrzypek, śpiewak. Miejsca tam nie zagrzał, kochał podróże, studiował we Włoszech u Carissimiego, pracował w Warszawie (jako kapelmistrz kapeli królewskiej) i Kopenhadze (także), wracał w swoje rodzinne strony. Nie wszystkie meandry jego życia są dostatecznie udokumentowane, ale pozostała świetna muzyka. Nagrywały ją już polskie zespoły, czas, by wyszła w świat.

Goldberg Baroque Ensemble, Gdańskie Królestwo Kantat – Kantaty na Wniebowstąpienie i Święto Zesłania Ducha Świętego (Sarton). Pozostajemy w Gdańsku, choć też nie całkiem. To kolejna część bezcennego cyklu zabytków nagrywanych przez zespoły Andrzeja Szadejki, gdańskiego organisty i muzykologa, a odnalezionych w bogatych zbiorach muzykaliów przechowywanych w Bibliotece Gdańskiej PN. I znów wracamy do tej ujmującej stylistyki okołobachowskiej i protestanckiego ładu. Mamy tu kantaty naszych gdańskich „starych znajomych”, jak Friedrich Christian Mohrheim (uczeń Bacha z Lipska, kapelmistrz gdańskiego kościoła Mariackiego) i Johann Daniel Pucklitz (gdańszczanin przez całe życie), ale także kompozytora z Dolnego Śląska, Johanna Georga Hoffmanna działającego w dawnym Breslau, parę utworów anonimowych oraz kantata niejakiego Gessla – nie ma na manuskrypcie imienia, więc nie wiadomo, który to z aż pięciu działających w Gdańsku muzyków o tym nazwisku. Święta, na które zostały napisane kantaty na tej płycie, implikują radosny charakter utworów. Mam też wrażenie, że każda z kolejnych płyt cyklu Gdańskie Królestwo Kantat jest lepsza, tym bardziej, że pilnowane jest, by niemiecka wymowa była prawidłowa – obok występującej już na poprzednich płytach słowackiej sopranistki Ingridy Gapovej i polskiej – Klaudii Trzasko śpiewa tu troje solistów z Niemiec.