Polski klasycyzm

Trochę go było. Czasem nawet w niezłym gatunku. Jednak bardzo słabo go znamy i dobrze jest nadrobić zaległości.

Jedna z nowszych płyt NIFC zawiera cztery symfonie Jakuba Gołąbka – samo nazwisko jest znane interesującym się epoką, ale muzykę nader rzadko się wykonuje. Dobrze, że zaproszona do ich wykonania została {oh!} Orkiestra Historyczna kierowana przez Martynę Pastuszkę. Na otwarcie niedzielnego koncertu zespół wykonał jedną z nich, w tonacji B-dur – bardzo wdzięczną, haydnowską. Zamknął wieczór również cieniem Haydna, jednak o parędziesiąt lat późniejszym – młodzieńczą Symfonią C-dur op. 2 nr 2 Karola Lipińskiego. I to była zupełna niespodzianka, ponieważ Lipiński kojarzy się nam przede wszystkim ze skrzypcową wirtuozerią i przyjaźnią z Paganinim, a w dziedzinie kompozycji z romantycznymi już koncertami skrzypcowymi. Natomiast symfonie, pisane przez niespełna dwudziestolatka, należą jeszcze do poprzedniej epoki, ale są w naprawdę dobrym gatunku. Pojutrze mamy poznać jeszcze jedną, B-dur op. 2 nr 3, oraz Uwerturę D-dur z tego samego okresu przed 1810 r., także w wykonaniu tej orkiestry i również pod batutą Dirka Vermeulena – coś mi się wydaje, że szykuje się kolejna płyta.

Na wspomnianej poprzedniej, poświęconej głównie Gołąbkowi, znajduje się też Koncert klarnetowy Karola Kurpińskiego – w formie zachowanej, czyli tylko pierwsza część. Zawsze wiązał się z tym niedosyt, ponieważ ta część, też klasyczna, ale już bardziej w typie Webera (Carla Marii), jest naprawdę świetna i gdyby utwór zachował się w całości, mógłby zrobić furorę wśród klarnecistów świata. Organizatorzy festiwalu postanowili temu zaradzić, zamawiając stworzenie drugiej i trzeciej części na bazie innych utworów Kurpińskiego. Dokonał tego Sebastian Gottschick, niemiecki skrzypek, dyrygent i kompozytor. Druga więc, liryczna część powstała z Nocy z Bitwy pod Możajskiem, a trzecia – z poloneza Witaj, Królu (do którego wpleciony został cytat z Poloneza c-moll Chopina). Ta wersja została wykonana właśnie po raz pierwszy, a niemało dołożył do niej sam solista – Lorenzo Coppola. Jak zawsze miłośnik Rossiniego i commedii dell’arte, zrobił wspólnie z Martyną Pastuszką dużo sympatycznego teatru, ale też można było zachwycić się samym brzmieniem jego instrumentu. A czy w tej formie utwór się przyjmie? Zobaczymy. Drugą wersję tworzy Michał Dobrzański i ma ona być wykonana na klarnecie współczesnym.

Fantazja na tematy polskie Chopina powstała zaledwie kilka lat po koncercie Kurpińskiego, a jakiż kontrast, mimo że to dzieło młodzieńcze, jeszcze „niewypierzone”. Nie ma jednak wątpliwości, że to już polska wersja stylu galant, bliska romantyzmowi. O wykonaniu cóż można powiedzieć – Janusz Olejniczak kiedyś grał ten utwór pięknie, więc parę „momentów” było. Zawsze coś.