Co nam mówi werdykt po III etapie

Długo obradowało jury Konkursu Chopinowskiego, bo też zadanie miało niełatwe. Dlatego powiększyło pulę finalistów do 12, co zresztą nie jest zgodne z regulaminem.

W związku z tym będziemy musieli wysłuchać aż 12 wykonań koncertów Chopina. My jak my, ale orkiestra będzie musiała 12 razy zagrać. Zapewne zostało to z nią ustalone.

Werdykt jednak znów dziwi. Po raz kolejny stało się tak, że ci, co odpadli, byli lepsi od niektórych z tych, co przeszli. A jeśli powiększać pulę, to dlaczego nie dla tych lepszych? Otóż pytanie, kto kogo uważa za lepszego. Pisałam po wynikach II etapu w „Kurierze Chopinowskim”, że czasem wystarczy, kiedy któryś z jurorów po prostu nie lubi określonego typu grania i sklasyfikuje kogoś nisko. Takich mechanizmów jest na konkursach więcej. Potem oglądamy wyniki głosowania wrzucone do internetu i dowiadujemy się, kto komu zaniżał. Ale to już się zadziało i się tego nie odwróci. Młodym muzykom pozostaje szukać szczęścia w innych miejscach i kontekstach, co czasem się udaje, a czasem nie.

Powyższe rozważania z „Kuriera” były próbą zgadnięcia z mojej strony, jak to mogło się stać, że odpadły osoby, które uważałam za pewniaków: Yuchong Wu i Hyonglok Choi. Teraz zastanawiam się nad tym, co obecne wyniki mówią.

Alexander Gadjiev i Martin Garcia Garcia w finale, a nawet Bruce Liu, to moim zdaniem wciąż obecny w jurorach ślad traumy postpogorelichowskiej. Obawa, że odpadnie jakiś ulubieniec publiczności i odium znów spadnie na jury, że nie doceniło, że skandal itp.

Hyuk Lee, ale nie Su Yeon Kim; Aimi Kobayashi, ale nie Yasuko Furumi… Cóż. Dobrze, że z grupy – szeroko mówiąc – dalekowschodniej przeszedł przynajmniej jeden z tych rozumnych muzyków, z których większość już odpadła – czyli Kyohei Sorita. Hao Rao to kolejny młody sympatyczny pistolet, podobnie jak JJ Jun Li Bui, Bruce Liu i Hyuk Lee. Dużo tu grania wyczynowego, do muzykowania jeszcze niemało brakuje, może to przyjdzie z czasem – oby, życzę im tego.

Problem „powracających”. Potraktowani zostali z nieufnością – szczególnie razi to w przypadku Khozyainova, który z pewnością jest o wiele ciekawszą osobowością od wielu finalistów. Jest oczywiście kontrowersyjny, ale nie bardziej niż oni, a wie o muzyce daleko więcej. Zapewne sobie poradzi, jak radził sobie do tej pory (obejrzyjcie jego kanał na YouTube, warto). Szkoda również Kim. Bardzo cieszę się natomiast, że doceniono Armellini, a także Kobayashi (która jednak, jak wspomniałam wcześniej, wykpiła się z dużej formy w III etapie).

Co do Polaków, szkoda mi Alexewicza – szczerze powiem, że nie rozumiem, dlaczego nie wszedł – ale on akurat również sobie poradzi, i to niekoniecznie za pomocą Chopina, bo ma daleko szersze muzyczne zainteresowania, więc trzymam kciuki za jego dalszy rozwój (w końcu ma tylko 21 lat).

A że w dwunastce znalazła się Eva Gevorgyan, to oczywista oczywistość.