Czy Oniegin był gejem
No tak. W nowej realizacji „Eugeniusza Oniegina” w Operze Bawarskiej w Monachium Krzysztof Warlikowski nałożył jedną historię na drugą, co mu się zdarza nie po raz pierwszy i zapewne nie po raz ostatni. A więc Oniegin, bohater poematu Puszkina, jest tu alter ego kompozytora i przeżywa jego problemy. Recenzję, mam nadzieję (jeszcze nie wiem, czy się zmieści w najbliższym numerze, bo nie mam wiadomości z redakcji), napiszę na papierze. Tu zamieszczę refleksję, której w recenzji nie będzie.
Każdy kiedyś był młodą dziewczynką i wie, jak bardzo boli miłość bez wzajemności. Jest to zwykle miłość wyimaginowana, do obiektu, który istnieje tylko w bujnej wyobraźni dziewczęcia, a który zwykle ma niewiele wspólnego z kimś, kto tę wyobraźnię pobudził. Tak też jest z Tatianą: widzi przystojnego gościa pełnego rezerwy, niedostępnego, noszącego w sobie jakąś tajemnicę – przynajmniej w jej oczach. No i się biedaczka zakochuje. I robi coś, co porządnej dziewczynie nie uchodziło: wyznaje mu miłość. (Był kiedyś aforyzm bodajże Sztaudyngera: Kobieta nie goni za mężczyzną, bo kto to widział, żeby pułapka goniła mysz?)
Oniegin tę miłość odrzuca. Więcej: wie, że ta miłość jest w gruncie rzeczy nieprawdziwa, a że jest porządny chłop, nie chce wykorzystywać sytuacji, z jakiej zapewne niejeden by skorzystał. No i poza tym – po prostu na tę biedną Tatianę nie leci. Zrozumienie, że jeśli ja kocham kogoś, to ten ktoś wcale nie musi kochać mnie, jest jednym z najtrudniejszych doświadczeń młodego człowieka, płci i orientacji obojętnej 😉 .
I tu przypomina mi się szczególna książka, wydana wiele lat temu pod tytułem „…mój diabeł stróż”. Są to listy, które przez wiele lat pisali do siebie bliscy przyjaciele: Anita (Halina) Janowska i Andrzej Czajkowski (zbieżność nazwisk przypadkowa, ale…), wybitny pianista i kompozytor. Czajkowski był dzieckiem Holocaustu, okaleczonym przez doświadczenie getta, rozstanie z matką i ukrywanie się w dziewczęcych sukienkach. Po wojnie szybko objawił się jego wielki muzyczny talent. Pianista otrzymał VIII nagrodę na V Konkursie Chopinowskim (1955) i w rok później III nagrodę na Konkursie im. Królowej Elżbiety w Brukseli. Odtąd stał się obywatelem świata. Halina była jego koleżanką z czasów studenckich. W listach z tych lat jest przekomarzanie się, a jednocześnie zwodzenie: Andrzej wciąż powtarza Halinie, że muszą się pobrać, przyzwyczaja ją do tej myśli, przywiązuje ją. Z czasem sytuacja się zmienia, gdy on jest za granicą, wciąż do siebie piszą, on jest bardzo serdeczny, ale ją zbywa. W końcu oczywiście nic z tego nie wychodzi. Kiedy po latach się spotykają, nie mogą ze sobą wytrzymać. Ale w listach wciąż są dla siebie mili i zwierzają się sobie z wszelkich problemów, jak to bliscy sobie ludzie. Jednak cały czas wygląda na to, że relacja jest niesymetryczna: ona go kocha bez wzajemności, on ją bardzo lubi, ale kochać nie może.
Po latach ukazało się drugie wydanie listów, tym razem nieocenzurowane. I co się okazało? (Oczywiście dla tych, którzy tych ludzi nie znali.) Że po prostu pianista był gejem. I wtedy wszystko staje się zrozumiałe i widzi się tę historię w innym świetle.
Po premierze „Oniegina” miałam okazję pogadać z realizatorami. Znają tę książkę oczywiście. Tak właśnie myślałam… No rzeczywiście, jednym z powodów, dla których Oniegin odrzuca Tatianę, mógłby być ten, że jest gejem. Co w takim razie miałyby oznaczać awanse, który czyni jej w zakończeniu opery? Zapewne po prostu apeluje do niej jako do dawnej bliskiej znajomej (jak Andrzej do Haliny): tylko ty możesz mnie uratować, coś złego się ze mną dzieje, jestem nieszczęśliwy, ty mnie kochałaś, więc może mnie zrozumiesz. Ale oczywiście nic z tego wyjść nie może. U Warlikowskiego dlatego, że Oniegin, tak właśnie jak Czajkowski (jeden i drugi), wciąż żyje w świecie swoich obsesji i nie może już się zakłamywać. Tak, na tej płaszczyznie to się trzyma kupy. Minusów spektaklu jest wiele, ale akurat taki motyw ukazuje jakąś prawdę psychologiczną. Choć Czajkowski (Piotr) posłużył się tekstem Puszkina, który raczej gejem nie był…
O innych wrażeniach monachijskich, przede wszystkim o dwóch innych spektaklach, które widziałam, napiszę kolejnym razem, żeby już nie robić tasiemca 😀
Komentarze
Szczere gratulacje Pani Doroto …. to zasłużona nagroda … to, że kocha Pani Muzykę i tyle pasji w tym co Pani pisze …. zasługuje na medali 100 … 🙂
O, wypraszam sobie, nie byłem nigdy młodą dziewczynką 🙂
Byłeś, byłeś, fomecku, tylko nie pamiętasz.
Na początku wszyscy są dziewczynkami. Hi, hi, hi. 😆
Mt7, Fomo:
Cytuję Panią Dorotę:
„Każdy kiedyś był młodą dziewczynką i wie, jak bardzo boli miłość bez wzajemności.”
Spójnik ‚i’ sugeruje w tym przypadku implikację, a przynajmniej jakiś związek pomiędzy ‚byciem młodą dziewczynką’, a doświadczeniem bólu z miłości bez wzajemności. Na dodatek mamy kwantyfikator „każdy” (może poprawniej byłoby „dla każdego”).
Mamy więc twierdzenie następujące:
Dla każdego X: X było młodą dziewczynką -> X wie, ‚jak bardzo boli miłość bez wzajemności’.
I to jest w porządku, gdyż zarówno zdanie zdanie:
Dla każdego X: X było młodą dziewczynką.
jest prawdziwe (jak udowodniła Mt7), jak i zdanie:
Dla każdego X: X wie, ‚jak bardzo boli miłość bez wzajemności’.
Czyli całość jest OK (Bo prawda implikuję prawdę dla każdego X). I nie ma tu znaczenia, że słowo ‚dziewczynka’ wydaje się nadmiarowe 😉
(Więcej, gdyby ‚i’ potraktować jako iloczyn logiczny, też mamy ten sam wynik. Wszystko jest więc w porządku 😉 )
Zeenie:
Ja czasem zerkam po nieobecności, godzinnej, dwugodzinnej, trzygodzinnej i innej wielogodzinnej (lub wprost przeciwnie, ułamkowogodzinnej) i potem się gubię. Zwłaszcza, że jeszcze nie ma komisji śledczej do spraw taśm Basi, oraz do spraw ‚stylusa’ (nie sztyletu, wbrew pozorom, choć oba te narzędzia mogły służyć do uprawiania polityki i wymagały pewnych zdolności manualnych) Brutusa. Zresztą w sumie nie wiadomo, którym Brutusem była Alicja i czy na pewno spotkała Dantego w miejscu kontaktowym, przytykając oko do Judasza.
O nie! Do Judasza nic nie przytykałam, natomiast walnęłam sztyletem w Dantego, zupełnie niechcący. Nie jestem pewna, czy było to miejsce kontaktowe, może tylko skrawek Piekła, ale za to co za Raj 🙂
@Każdy kiedyś był młodą dziewczynką
Wierzę, że Autorka i Czajkowski byli kiedyś młodymi dziewczynkami, ale ja nie, więc chyba nie każdy ;-P
@PAK (8:47): jestem pod wrażeniem, Mistrzu! 🙂
@PAK (8:53): będę głosować za powołaniem Komisji ds Taśm Basi. W ten sposób imię Basi przejdzie do historii po raz kolejny (po Hymnie Narodowym, itd)… a wszyscy złośliwcy, podszczypywacze, … itd. – jeszcze popamiętają :bardzo groźna kufa, której jeszcze nikt nie odważył się zaprojektować:
@Pani Redaktor:
Zwracam się z uprzejmą prośbą o przestawiewnie czasu w blogu zgodnie z ustawą o… z dnia… Prośbę swą motywuję tym, że na zegarku i w telefonie mam czas GMT, w komputerze – polski zimowy a w blogu o duszy grajacej – polski letni. Co, złożone daje efekt rozsynchronizowania godzinowego i nerwowego rozedrgania (nie mylić z rozgraniem). Liczę na pozytywne rozpatrzenie mej prośby. Z poważaniem. A cappella
🙂 🙂 🙂
PAK-u, Twoja interpretacja logiczna zdania Pani Doroty jest bardzo, ale to bardzo naciągana 🙂 . Wyobraź sobie zdanie analogiczne gramatycznie i formalnie, ale o innej treści: „Każdy był kiedyś saperem i wie, jak bardzo boli wejście na minę”. No przepraszam bardzo, z tego wynika wprost, że KAŻDY był kiedyś saperem, co więcej, bycie saperem ex definitione oznacza wejście na minę – przykro mi, ale taki własnie jest sens zdania Pani Doroty 😉 . Zaś to, co Ty zrobiłeś, to jest już konstruowaniem ad hoc i do doraźnych celów nowego zdania, poprawnego ideologicznie…
I jeszcze słowo (ad logicum) odnośnie Puszkina: nie można powiezieć (w sensie dowodzenia), że Puszkin nie był gejem – bo nie ma mozliwości udowodnienia tego typu sądów negatywnych. Można co najwyżej powiedzieć, że nie ma żadnych dowodów wskazujących na to, by Puszkin BYŁ gejem. Reszta jest milczeniem… 🙂
Hoko:
Nie zgodzę się z Tobą. A przynajmniej niezupełnie 😉 Faktycznie, zdanie:
„Każdy był kiedyś saperem i wie, jak bardzo boli wejście na minę”
Posiada identyczną budowę, więc:
Dla każdego X: X było saperem -> X wie, ‘jak bardzo boli wejście na minę’.
Rozpatrując składowe:
Dla każdego X: X było saperem.
Nie jest prawdą. Podobnie jak:
Dla każdego X będącego saperem , X wie, ‘jak bardzo boli wejście na minę’.
Nie jest prawdą. Tylko bowiem saper, który już wszedł na minę to wie. (Podczas gdy ‚ból z miłości bez wzajemności’ jest doświadczeniem powszechnym, chciałoby się powiedzieć.)
Interpretując jednak ‚i’ jako implikację mamy poprawne rozumowanie, gdyż zgodnie z regułą:
Fałsz -> fałsz.
(Fałsz może implikować też prawdę; ale nigdy prawda nie może implikować fałszu.)
Jeśli jednak ‚i’ potraktujemy jako iloczyn logiczny, to wtedy mamy inną sytuację:
Fałsz i fałsz oznaczają ‚fałsz’.
Cóż Oniegin nie musiał być od razu gejem….Po prostu Tatiana pod jakimś względem mu nie odpowiadała i tyle…..
Ja aż boję sie pisać na ten temat, bo tak lubię Panią Dorotę. Milczałem. Milczałem. Aż w końcu przestałem milczeć i wystawiam się na surowe konsekwencje. Proszę o wybaczenie i łagodny wymiar kary.
„Każdy kiedyś był młodą dziewczynką i wie, jak bardzo boli miłość bez wzajemności. Jest to zwykle miłość wyimaginowana, do obiektu, który istnieje tylko w bujnej wyobraźni dziewczęcia, a który zwykle ma niewiele wspólnego z kimś, kto tę wyobraźnię pobudził”.
Po pierwsze, jak słusznie zauważył foma, nie wszyscy byli młodymi dziewczynkami. Po drugie – miłość bez wzajemności to jest coś innego niż miłość wyimaginowana.
Pak!
„Fałsz i fałsz oznaczają ‘fałsz’.” A to moja antyteza jako drugie stadium trójstopniowego dialektycznego rozwoju rzeczywistości:
„-” i „-” daje „+”.
Uprzejmie zawiadamiam, że nie ma żadnych taśm Basi, tylko taśmy bratka, które okazało się, zawierały zapis licznych wędrówek górskich Torlina, w czasie których udało się utrwalić obraz rosnącego bratka na nietypowej wysokości 26,5 m npm. Tym samym taśmy te jako nieprzydatne politycznie nie będą przedmiotem badań żadnej komisji.
Dzień dobry!
No może wyraziłam się nieprecyzyjnie – Torlin ma rację 😀 – chodziło mi tylko o taką dziewczynkową miłość bez wzajemności. A „każdy kiedyś był małą dziewczynką” to cytat nie pamiętam już z kogo… Użyłam go w sensie, że każdy był kiedyś młodziutki i niedojrzały emocjonalnie, choć emocje już w nim buzowały…
A na razie zamiast się obrażać, chłopaki, że nie byliście dziewczynkami, to pooglądajcie zdjęcia. Dziewczyny też oczywiście!
http://picasaweb.google.pl/PaniDorotecka/RaportZMonachium
I jeszcze kulinarnie:
http://picasaweb.google.pl/PaniDorotecka/CoDlaSmakoszy
Parę zdjęć doszło też do albumu „Pieseczki, koteczki” (tylko pieseczki, koteczków jakoś tam nie spotkałam).
Torlinie:
To zależy od tego jakie przekształcenia geometryczne wykonamy. Inne rozwiązanie: ‚-‚ i ‚-‚ dają ‚=’ 😉
PAK-u, a co to jest X? Biorąc zdanie językowo, KAZDY oznacza człowieka (taki jest naturalny kontekst językowy). Więc tu nie będzie „istnieje X takie, że”, lecz
„dla każdego X, będącego człowiekiem, X jest małą dziewczynką i X wie, jak bardzo boli miłość bez wzajemności”.
Spójnik „i” to koniunkcja, a nie implikacja (trochę naciągając można go zkoniugować, ale wtedy trzeba jednoznacznie znać intencje mówiącego).
Implikacją byłoby zdanie: „Każdy, kto był małą dziewczynką, wie itd.” : „Jeżeli ktoś był małą dziewczynką, to wie, jak bardzo boli miłość bez wzajemności” – tylko że to też trudno rozpatrywać w ścisłym sensie rachunku zdań. W każdym razie trudno uznać, by drugie zdanie nie mogło być fałszywe („wie, że itd”), a to jest warunek prawdziwości implikacji. 🙂
Ale widzę, że Pani Dorota już sprecyzowała, o co chodziło – i to jeszcze jeden dowód na to, że język naturalny i formalny są rozłączne… Ale kto wie, może będzie to przyczynek do jakieś nowatorskiej interpretacji Oniegina 😉
A obrażać się to nie ma o co – wręcz przeciwnie, należy się cieszyć, że nas takie katorgi ominęły… nie, foma? 😉
Nie wiem jak to z dziewczynkami bywa, ja byłam natomiast nieletnim urwisem łażącym po drzewach ( z jednego musiała mnie Straż ściągać, bo nijak nie dało mi się zejść, a wysoko było) i jako największą niesprawiedliwość losu odnotowałam fakt, nazywania mnie dziewczynką. Lata minęły zanim zaczęłam doceniać własną płeć, ale nie byłam już dziewczynką.
„Kochałam Pana…” ładny ten list, prawda? A czy Onegin był gejem? Nie wiem. Był tak niewyrazisty, tak inteligencko zagubiony. Gej czy nie gej i tak z niego wielkiego pożytku nie było. Muzyka Czajkowskiego przyjemna, melodyjna i relaksująca jak mało która. Pan Warlikowski niezbyt mi się z Czajkowskim kojarzy.
Obejrzałam sobie zdjęcia z Monachium i powspominałam swoją tam bytność … 🙂 … ja to się lubiłam podkochiwać jako nastolatka w „wyimaginowanych” postaciach …. np. w Wyspiańskim …. 🙂 …. to nic nie bolało … 🙂
Hoko,
ja tam obrażalski nie jestem, a dziewczynką też nie chciałem być, nawet taką zasłużoną jak Pani Dorota.
A o koniunkcji małej dziewczynki i miłości bez wzajemności [1 i 1 = 1, nie wiem czy tak się to pisze, zawsze gdy to robiłem to było na karteczce z kreskami] byłem przekonany od początku 🙂
Hoko:
Toż piszę w wariancie drugim o ‚iloczynie logicznym’. A ‚iloczyn logiczny’ to inaczej koniunkcja.
Co do implikacji — masz rację, ale uznałem, że w tym zdaniu mamy domyślne ‚więc’ między obu członami. Taka interpretacja wydawała się bardziej spójna, choć zgodnie z brzytwą Ockhama… Rzeczywiście byłem wybiórczy w stosowaniu logiki.
Co zaś się tyczy ‚bycia małą dziewczynką’ moja pierwsza reakcja była taka jak Wasza, ale mnie eMtesiódemka przekonała, że rzeczywiście na etapie rozwoju płodowego zanim nastąpi rozróżnienie płci, można mówić raczej o ‚dziewczynce’ niż ‚chłopczyku’, tym bardziej, że ‚ono’ jest bardzo niewygodne (czemu dał świadectwo choćby Lem w „Masce”).
Hahaha, więc jak to jest z tym byciem młodą dziewczynką? :>
I, co ważniejsze, czy to zabieg celowy, czy przypadkowa niezręczność Autorki?
PAK’u,
wchodzisz na grząski grunt dyskusji biologiczno-filozoficzno-etycznych o charakter życia płodowego i jego podmiot. Ale nie uwieżę, że w tym okresie można mówić o swiadomej miłości, do tego nieodwzajemnionej.
Żeby jednak nie było, że uciekam od tematu zaproponowanego przez Wielokrotnie Zasłużoną Gospodynię (Niech wielokrotnie żyje!), zastanawiam się, czy fakt przyjęcia homoseksualizmu Oniegina w manachijskiej realizacji miał jakiś wpływ na samą muzykę (abstrahując od części wizualnej). Interwały inaczej brzmiału? Nieutemperowane były?
Krzysztofie,
biorąc pod uwagę niedawne wypowiedzi Gospodyni, można przyjąć jednak celowe działanie. Taki piasek (r.m.,l.poj.) w szprychy (r.ż.,l.mn.) dla naszego dobrego samopoczucia.
Nie przekonuje mnie pomysł gejowski. Nie mam nic przeciwko takim próbom, ale wydają mi się efekciarskie i wtedy rodzą sie pytania o granice ingerencji w tekst i interpretacji.
Nie przekonuje, bo pracowicie budowany przez Puszkina obraz bogatego mizantropa, zdystansowanego, po drodze wyrządzającego różne krzywdy, który w końcu dojrzewa do miłości, burzy pomysł gejostwa. Jeśli Oniegin byłby gejem, inaczej musiałaby się potoczyć fabuła. Trójkąt Oniegin, Tatiana, Leński byłby wówczas trójkątem wzajemnych, niespełnionych miłości.
Z przyjemnością obejrzałem zdjęcia, przywołały i u mnie wspomnienia, przyjemne 🙂
Już się cieszę na kolejny odcinek relacji 🙂
Fomo:
Co do grząskiego gruntu, to nie ja go wskazałem, choć — będąc chętnym doglądania drugich, trzecich i czwartych sensów wypowiedzi, chętnie na niego wkroczyłem 😉
Co do muzyki i homoseksualizmu: wątpię by coś dało się zrobić… Kiedyś wnioskowano o homoseksualizmie Schuberta z jego muzyki (przez porównanie delikatnego, zawstydzonego Schuberta z Beethovenem i jego supermeńskim rozbuchaniem wszelkich sił witalnych) i delikatnie mówiąc, nie było to wnioskowanie sensowne…
PAK’u,
bo może Schubert jednak był małą dziewczynką, a wnioskujący byli małymi logikami?
To Schubert nie była kobietą?
Foma, coś się tak przyczepił?
Nie lubisz dziewczynek? Małych na dodatek?
Przeca Pak żartuje. 🙂
Dzięki Pani Dorocie, wiem co się gra i jak.
Ma to dla mnie duże znaczenie, bo z własnej woli trudno mi się zmusić do szerszych zainteresowań.
Czasami tak jest.
Piękne zdjęcia, z wysokoką rozdzielczością, można wiele szczegółów obejrzeć, na przykład, jak wygląda guzik przy koszuli misia. 😀
Ja tam byłam dziewczynką, chociaż po drzewach też łaziłam i biłam się z chłopakami.
Kochałam się – oczywiście – nieszczęśliwie i bez sensu.
Dodam tylko, że stan zakochania to chyba zawsze ‚miłość wyimaginowana, do obiektu, który istnieje tylko w bujnej wyobraźni dziewczęcia, a który zwykle ma niewiele wspólnego z kimś, kto tę wyobraźnię pobudził’bez względu na wiek.
To co później, zależy już od dojrzałości.
Czekam na przystawki. 🙂
Czy trzeba byc mlodym dziewczeciem, by sie zakochac nieszczesliwie i bez sensu? Co chroni mlodych chlopcow przed nieodwzajemniona miloscia? Wojsko?
mt,
„mała dziewczynka” to taki motyw przewodni obecnego wpisu. Nawet pojawił się w zajawce na stronie głównej Polityki. A jak motyw przewodni, to musi się przewijać w różnych kontekstach.
Foma, ja mówię, żeś się przyczepił do Paka i jego wywodów logicznych, a nie do dziewczynek. 🙂
mt,
za doczepianie się do małych dziewczynek zamykają w więzieniu, a za wywody logiczne nie. Zresztą szybciej i lepiej polemizowali z PAKiem Torlin i Hoko.
passpartout,
wojsko nie chroni przed zakochiwaniem się. Większość nieodwzajemnionych miłości jest w wieku przedpoborowym, nawet wg standardów mongolskiej ordy.
Masz rację, Fomecku, to Hokecek przyczepił się do Pakecka. 😆
Przeczytałam na raty i pokręciło mi się, ale dało szansę na przyjazne zaczepki. 🙂
Lecę łuskać fasolę z Panem Myśliwskim.
Tak bardzo sie staralem 🙁
http://youtube.com/watch?v=U5cZSj17k0c
foma, moze ochotnicze zaciagi do ordy mialyby tu swoje uzasadnienie, a takze ich zajadle ataki i branek branie…?
Ochotnicze zaciągi do ordy polegały na tym, że orda z ochotą sięgała po kolejnych mołojców. A zajadłe ataki na branki to efekt zbyt długiego przebywania w wyłącznie męskim gronie. Jakby taki Oniegin był 20 lat u Chyngis Chana, to wszelkie dylematy by mu z głowy wyleciały.
Zara zara… co to znaczy „miłość wyimaginowana”? Se żarty robicie z uczucia! Miłość to miłość i już!
Alicjo, co to jest miłość?
Nie mów jedzenie to jedzenie, dziecko to dziecko, miłość to miłość.
Czy dla Ciebie jest? Bo myślę, że dla każdego, czymś innym.
Ja np. ze dwa lata kochałam płomienną miłością doktora Kildare.
Godzinami leżałam na tapczanie i wyobrażałam sobie, jak zakocha się od pierwszego wejrzenia we mnie, kiedy tylko pojadę do tej Ameryki. I jakie piękne i szlachetne będzie nasze wspólne życie.
Do dzisiaj patrzę na niego, jak na starego (prawie) małżonka. 🙂
A doktor Kildare też był gejem 😆
I tu z loskotem pekaja kolejne iluzje 🙁 Mysle, ze mt7 to wiedziala, bo wtedy latwiej zniesc te bolesna swiadomosc nieosiagalnosci celu 😉 Zadna inna go nie dostala. Albo Magnum, tez taki przystojny 🙁
Pod Budą, to się nazywa miłość. Więcej — Ta sama miłość. Co wspiera tezę Alicji 😉
‚Sprawa znana od pokoleń, których tyle już ubyło
Że zmieniają sie idole, ale wciąż ta sama miłość’ 😉
A Szymanowski to jaki był? …. bo jakiś samotny był przez całe życie tylko siostra była ukochaną …
Szymanowski jak najbardziej był gejem. Dziś jest wręcz gejowską ikoną 😀
Mówi się jednak, że kiedyś westchnął: Znudzili mi się już chłopcy, a tej trzeciej płci jak nie ma, tak nie ma…
Ale kiedy indziej, pod koniec życia, powiedział: Jednego w życiu nie żałuję – żem kochał wiele.
Ciekawe, że mimo zdeklarowanej orientacji kobietom też strasznie się podobał. No, w ogóle był czarodziej. Arystokrata ducha 😀
Kobiety zdeklarowanej orientacji hetero jak najbardziej cenia sobie przyjaciół gejów. Lepszych nie znajdziesz.
Miłość to miłość, mt7, mam na myśli człowieka, pociąg fizyczny i duchowy, dwa w jednym. Nawet do idola ekranowego – wyimaginowane to nie jest.
Z Tomem Selleckiem (Magnum) to sobie zażartowałaś, passpartout. Dostała go jedna. I nawet żyją sobie zgodnie, z dzieciątkiem już sporym.
A swoją drogą: czy to ważne, kto był/jest gejem?! Człowiek, cholera jasna, CZLOWIEK !
Czajkowski też *był*. Polecam biografię na podstawie listów do brata. Może gdyby nie był taki „tormented soul”, nie powstałaby tak piękna muzyka. Sztuka zawsze rodzi się z czyjegoś bólu niewypowiedzianego. Bynajmniej z radości.
Ciekawe jak sobie tę trzecię płeć wyobrażał…
A ten przystojniak? Bardzo przekonujacy w swoich rolach:
http://youtube.com/watch?v=FRxs4tqhxqI
passpartout: masz jakis problem z przystojnymi facetami?
Niechby i gejami?
http://youtube.com/watch?v=ZPx5vdzv1qI
Alicjo, masz problem ze mna?
Alicjo, 21:33,
od dawna nie czytałem takie Twojego wpisu, z którym aż tak mocno bym się nie zgadzał. Poczynając od końca:
„Sztuka zawsze rodzi się z czyjegoś bólu niewypowiedzianego. Bynajmniej z radości”.
Nie przeczę, ból potrzebuje jakiegoś ujścia i często jest to tworzenie, ale bez przesady, że tylko w takim nastroju tworzy się arcydzieła. Czy bach całe życie był złamany bólem i zagryzając wargo pisał ad maiorem Dei gloriam? Charlie Chaplin bądz Kieślowski nie potrafił się ruszyć bez jęknięcia? Leonardo da Vinci klął przy każdym ruchu ręką…
„Miłość to miłość”. Błąd definiowania zwany idem per idem (idź per idź :), innymi słowy, to samo przez to samo. Nie ma to żadnej wartości pozawczej do kogoś poza Tobą. Mogę tylko zgadywać, z dalszego ciągu, że w jednym worku znalazła się chęć i spełnienie. A spełnienie jest tylko z rzadka elementem miłości. O pociągu fizycznym nie wspominając, bo też nie zawsze musi wystąpić.
i co mną najbardziej wstrząsnęło „Lepszych [nad gejów przyjaciół] nie znajdziesz”. Skreślasz tutaj jednym ruchem przyjacielskie predyspozycje przeważającej męskiej populacji o orientacji hetero i przeczysz sama sobie kilka linijek później: „czy to ważne, kto był/jest gejem?! Człowiek, cholera jasna, CZLOWIEK!”. Czy niezobowiązująco uważasz, że gdybym stał się gejem, moja przyjaźń byłaby lepsza, dojrzalsza? Może istotnie mężczyźni homo są bardziej otwarci na to, co mówią do nich kobiety i łatwiej odgadują ich emocje, ale to jest tylko jedna z dróg porozumienia w przyjaźni.
Ja mam problem z nosem i gardłem, passpartout.
Zapytalam, bo rzuciło mi sie w oczy z Twojego zapodania, ze takie przystojniaki, a takie geje. Tyle.
Jak zawsze niefrasobliwa, aczkolwiek obolała
Alicja się kłania
Kto jest gejem
A kto nie
Chcesz czy nie chcesz
Dowiesz się
Ja na szczęście
Mam to gdzieś
Wolę o czymś
Innym pleść…
Raz, dwa, trzy,
dzisiaj gejem jesteś ty!
Kto jest z Marsa
a kto nie
Chcesz czy nie chcesz
Dowiesz się
Ja niestety
choć bym drżał
listę Marsjan będę miał
Raz, dwa, trzy
dziś kosmitą będziesz ty!
foma,
ja nikogo nie skreślam – podkreślam moze za mocno, ze nie ma lepszych przyjaciół niż geje, czy to mężczyzni, czy kobiety. Wiesz dlaczego? Dlatego, ze wtedy nie *obowiazuja* jakos tam w relacjach przyjacielskich strefy seksu między płciami. To jest temat na pisanie i pisanie, w dwóch zdaniach nie da się tego powiedzieć.
Przy okazji, co to znaczy: „gdybym stał się gejem” ? A spróbuj, ciekawa jestem, jak Ci pójdzie „stawanie sie gejem”. Good luck!
Takie przystojniaki, to znaczy atrakcyjni rowniez dla wielu kobiet. Michael Moore tez jest gejem, ale trudno mi wyobrazic sobie jakas panienke (albo i faceta) lezaca na tapczanie i marzaca o nim jak o dr Kildare 🙂 A Rock Hudson byl dobrym aktorem, przekonujacym w swoich rolach amanta i zaskoczenie bylo spore, kiedy ujawniono jego homoseksualizm. I tyle. Zycze wydobrzenia, to Ci sie przestanie rzucac 😉
Alicjo,
zastanawiałem się nad tym i doszedłem do wniosku, że nie mam predyspozycji.
To co piszesz o pułapkach w przyjaźni damsko-męskiej jest prawdą, ale nie tylko homoseksualizm pozwala je ominąć. Czasem wystarczy wspomnieć o swojej drugiej połówce, by rozładować potencjalne napięcie. Znam to z autopsji.
Jezus Maria Józefie Swięty (jak radziła Pyra, żeby odkadzić) Ty mi nie mów, passpartout… Michael Moore?! Ja tam wolę Rogera Moore 🙂
Nadal niefrasobliwa, nieco zasmarkana
Alicja
Roger Moore mieszka w mojej troche dalszej okolicy 🙂 Naprawde!
Powiem tak, preferencje seksualne należą do intymnej (nie publicznej) sfery życia i nie ma najmniejszego powodu, żeby o tym mówić, czy to roztrząsać.
Myślę, że dla wielu osób był to osobisty dramat i uważam, że powinniśmy przestać ze względu na szacunek dla innych.
Ja Ci zaraz przysolę, passpartout, jeszcze sie tylko czymś pochwal!
Trzymam Cie za slowo, ze „naprawdę” – w razie czego miej aparat pod reĸą. Roger Moore był filmowym idolem mojej Mamy, zreszta jego wiekowej rówieśniczki. A dla mnie nikt, ino Gregory Peck! Patrzac na idoli, a nie tych, co ewentualnie mozna dotknąć 🙂
Gregory Peck … ja nawet po jego śmierci się w nim podkochuje …
moja ukochana książka i film „Zabić drozda” z nim w roli głównej …
mój ojciec był do niego podobny 🙂 ….
ech idę spać … dobranoc … 🙂
Oh, Gregory Peck byl bardzo w moim guscie 🙂 Pamietam, jak dawno temu w primaaprilisowym numerze „Naprzelaju” ujawnili, ze tak naprawde, to on sie nazywa Grzegorz Peckowski 😉 Z Rogera Moore’a, moim zdaniem dosc drewnianego aktora, zartowano sobie (nie w „Naprzelaju”), ze wielkim wyzwaniem dla niego jest cos powiedziec i jednoczesnie myc rece 😉 Ale jest to gosc z klasa, sympatyczny i very British 😉 Robi reklame dla szwajcarskich kolei.
Alicjo, wysłałam do Ciebie list.
@PAK & inni naukowcy
Wątek się urywa, może dorzucę trochę koksu (w sensie przenośnym):
Może analiza TEGO zdania z uwzględnieniem szczególnej teorii względności (A. Einstein pomoże) przy pomocy diagramów Feynmana i funkcji Schrödingera wyjaśni: X było GDZIE i KIEDY dziewczynką, oraz prawdopodobieństwo tego, że X było równocześnie chłopczykiem?
…odebrawszy, Mario.
passpartout:
Roger Moore był niezastąpiony jako „Swięty”, nie da się zaprzeczyć, a ze wszystkich Bondów to właśnie on byl TEN Bond, we wszystkich znanych mi rankingach, a mój ranking oczywiscie najważniejszy! Nie wyobrażam go sobie w żadnym innym filmie (i przyznaję, nie widziałam), tak *przyrósł* do tych dwóch ról.
Z drugiej strony – pamietacie „Czterech Pancernych i Psa”?
Każdy z tych czterech okazał się świetnym aktorem, mimo mundurka i „przyszytej” do tego roli. Wilhelmi ś.p. już jako Dyzma, Pieczka w świetnych filmach na przyklad Jana Jakuba Kolskiego, a o Gajosie nawet nie wspominam po ostatnim „Jasminum”. Każda jego rola to perełka.
O Grigoriju nic nie mówię. Co tam Bondy i inne Gregory Pecki! HA!
Piotrze z sąsiedztwa, prosze przekazać moje serdeczne pozdrowienia dla sąsiada.
Wiecie co? Na pewnym forum, głównie „babskim” (byłem tam ‚rodzynkiem’ niemalże) nauczyłem się patrzeć przez palce na wyznania pod adresem kolejnych amantów ekranu. A potem się dowiedziałem, że to forum to jest normalne, bo to inne forum służy do ‚ślinienia się’ na widok aktorów, a tu się wymienia argumenty 😉
No i przez chwilę tu się poczułem, tak jak tam. Tam, gdzie naprawdę lżej chyba byłoby gejowi, którym zostać nie zamierzam, ani nie widzę ku temu w sobie predyspozycji. Bo: 1) jak tu nie porównywać z sobą; 2) kwestia, czy mężczyzna jest ‚sexy’ to dla mnie coś w rodzaju niedostępnego doznania mistycznego.
(Co poniekąd stanowi komentarz dla Fomy: zapomnienie o kwestiach płci to jedno, a drugie to taki dobór tematów, by możliwe było wzajemne zrozumienie 😉 )
Natomiast wzburzyła mnie Alicja: Bond to Sean Connery i tyle! 🙂 (Nawet jeśli ma jeden film mniej na swoim koncie.)
Ojej 🙁 – a ja, żeby się zacząć w najmniejszym nawet stopniu ‚podkochiwać’ w kimkolwiek, muszę się poczuć ‚inicjalnie wyróżniona’ 😉 przez ‚obiekt’. Więc aktorzy, piosenkarze, piłkarze* odpadają z takich samych powodów, co Dawid Florencki czy Aleksander Macedoński 😉 A jeszcze mają ten poważny deficyt, że ‚podkochują’ się w nich (czy inaczej zabiegają o względy) tabuny konkurentek… not my game, not in the least 😉
__
*Piosenkarz-piłkarz – kimś takim chciał zostać kolega z klasy podstawówkowej… w którym się, naturalnie, podkochiwałam… ale przynajmniej z niejaką wzajemnością 😉 (do pewnego czasu, do pewnego wieku, do pewnego stopnia – jak by to pewnie ujął Prof. Błoński 😉 )
Masz rację PAKu (także Foma z 22:35) – widocznie bardzo łatwo obsunąć się w zamulanie jednego blogu, paru blogów… i potem człowiek szuka myśli, logiki, konsekwencji… U innych… w końcu – z rozpaczą – także u siebie 😉
No i co tu gadać, jestem burzliwa, PAK-u, dlatego wzburzam, zwłaszcza z chustką u nosa 🙁
Sean Connery? Czyżbyś był kobietą, PAK-u? Co Ty możesz wiedzieć na temat męskiej urody, ha?! Seana cenię, ale jednak Swiety i Bond to był murem Moore i już. Teraz idę podetrzeć nos po raz ostatni (nadzieja matką…) i spać, jak się uda.
P.S. „Amanci ekranu” naprawdę nie liczą się, chyba, że jakiejś nastolatce się przyśni , i jak napisał PAK, „się ślini”. Coś Ci się PAK-u pochrzanilo, bo to panowie się ślinią, w wieku obojętnym, patrząc na młode panienki. Kobiety są o wiele bardziej rozumne w tym względzie. Widocznie jestem stara, bo nie pojmuję fenomenu Brada Pitt’a czy Toma Cruise’a. Slina mi nie leci na widok jakiegoś Timberlake’a czy kogoś tam. Aktorów wspominam z sentymentem do ról, ktore grali.
No i masz, Baśka – to samo! Też potrzebuję się poczuć wyrózniona, a nie, żebym ja latała!
Alicjo:
Nie jestem kobietą, może dlatego Moore mnie zupełnie nie rusza, a Connery wydaje się z kimś, z kim można pójść na piwo 🙂
Co do „ślinienia się” — zacytowałem panią z forum, która tak określała i własne zaangażowanie 😉 Sam od siebie na pewno wyraziłbym się o wyrażeniach pań z większa rewerencją.
Basiu:
A zamulanie bywa całkiem przyjemne, zwłaszcza gdy się nie ma nic do powiedzenia 🙂 Eugeniusza Oniegina widziałem na scenie w Katowicach chyba (bo bliżej mi tam, niż do opery w Bytomiu) i wspominam mile, ale Wiesław Ochmann (jako reżyser) nie sugerował, że Oniegin jest gejem. Zaś sam Czajkowski, choć podobno mój ‚astrologiczny bliźniak’ ‚rusza mnie’ tylko w Koncercie skrzypcowym i późnych symfoniach.
A propos poprzedniego wpisu: Gramophone (nowy) o Kennedym:
http://www.gramophone.co.uk/publications_detail.asp?pub=1#1
PAK-u, to tylko kawałek tekstu Allisona, jak widzę…
Co do Oniegina-geja, wydaje mi się, że taka interpretacja jest wynalazkiem Warlikowskiego. Choć może nie wiem o jakiejś innej realizacji w tym duchu, nie będąc w świecie bywała…
Mnie tam podoba się jako Bond i Connery, i Moore. Obaj nie tylko są przystojniachy (każdy w innym guście), ale mają w sobie ten szczególny brytyjski humorek, bez którego Bond jest niestrawny. Dlatego późniejsi Bondowie, w porównaniu z tymi dwoma, mogą się wypchać. No, może jeszcze trochę Brosnan… No, a blond Bond, czyli Daniel Craig, to już zupełne nieporozumienie 🙁
Trzecia płeć? 🙂
http://www.beloit.edu/~nurember/book/images/Miscellaneous/big/androgyn_II.jpg
Ale mnie co innego jeszcze zastanawia. Passpartout pisze: „Tak bardzo sie staralem” (podkreślenie moje) i… wzdycha do facetów… 😆
Widziałam kogoś takiego jak na Hokowym obrazku (no, z krótką brodą), w damskim eleganckim ubraniu, w operze monachijskiej. Był (była?) z dziewczyną…
„Tak bardzo się starałem” to słowa nie passpartout, tylko Czerwonych Gitar – no, chyba że Klenczon czy Krajewski to też kobiety były? 😆
Hoko, jest jeszcze gorzej niz myslisz:
Tak bardzo sie staralem, a ty teraz nie chcesz mnie 🙁
Pani Dorotko, w moim rankingu Bondow mam podobne zdanie, Brosnan ma w sobie tez to cos. Connery jako aktor bardzo sie rozwinal, dojrzal, zdjal tupecik i nadal jest nieslychanie pociagajacy. No i pieknie sie starzeje 😉
Tu cos dla Alicji:
http://youtube.com/watch?v=MnHKD5PgCBA
„Miłość jest ślepa i sama sobie nie dowierzając, chwyta się każdego oparcia.”
(-)Aleksander Puszkin
Może ta myśl Poety stała się inspiracją Warlikowskiego?
A wogóle,Panie pozwierzały się ze swoich „dziewczęcych” fascynacji i zakochiwań!A Panowie?Żadnych Marylin Monroe,Bardotek,itd,itp…
Wszystkim tylko Bondowie się podobają?…Ciekawostka! 😀
@ Jędrzej,
a z czego się tu spowiadać? Kylie (kiedyś), Angelina Jolie, Jola Fraszyńska…
A ostatni Bond z Danielem Craigiem bardzo mi się podobał, jeden z lepszych bondowskich filmów, choć wcielenie, owszem, kontrowersyjne.
Jędrzeju:
na MM i BB byłem zdecydowanie za młody… Co może dziwnie brzmi, skoro ostatnio sięgnąłem po „Casablankę” tylko po to by na Ingrid Bergman popatrzeć 😉
Ale tak zupełnie poważnie to ‚zakochań’ takich nie pamiętam. Koleżanki z klasy — co innego, ale gwiazdy ekranu? Podobają się do końca filmu i tyle.
Drogi Jędrzeju!
Ja, jako młody chłopak kochałem się na zabój w Poli Raksie, szczególnie w filmie „Beata”. Nie byłem specjalnie oryginalny, kochała się w niej wtedy połowa mężczyzn. Pamiętasz „Poli Raksy twarz”? I ten niesamowity głos. Właściwie jedynym odpowiednikiem to jest głos Ani Przybylskiej w reklamie wody Veroni Minerale. A już dobił mnie Władimir Chotinienko – poinformował Polaków, że nie mógł nakręcić antypolskiego filmu, ponieważ w dzieciństwie kochał się w Poli Raksie.
A MM? Czy może być piękniejszy widok, jak odskakująca przed parą Marilyn na peronie dworca w filmie „Pół żartem, pół serio”? A scena nad wywietrznikiem metra?
Chłopaki!Strasznieście młodzi,czego Wam szczerze zazdroszczę!
Moje pierwsze fascynacje były „posągowe”;Simone Signoret,Michele Morgan,…później Jeanne Moreau.Eh,…gdzie te czasy? 😉
To ja może dorzucę Judi Trott, Lady Marion z serialu o Robin Hoodzie
Gówniarze.
Mnie się podobała Piękna Helena.
zeen,
dorabiałeś za konia trojańskiego? 🙂
a jak dotrwałeś w takim dobrym stanie do dziś? zatrudniłeś Egipcjan do balsamowania skroni i nadgarstków? 😀
zeen!
Nie bądź taki Parys!A z łuku umiesz strzelać?
Fomo & Jędrzeju!
Przecież Zeen oglądał Helenę Trojańską, gdy był Faustem! To oczywista oczywistość!
Jak byc atrakcyjnym?
http://wiadomosci.onet.pl/1636832,69,item.html
Juz wiem, dlaczego p.o. Premiera mnie nie kreci. On nigdy nie patrzy w oczy rozmowcom 🙁
Jędrzeju,
uważaj, bo Ci w pięty pójdzie 😉
zeen,
musiałbyś mieć strzały z jemioły
http://www.geocities.com/wikingowie/baldur_m.html
passpartout: p.o. premiera był właśnie od tego oduczany i chyba pomogło 😀
http://www.gazetawyborcza.pl/1,75480,4618800.html
Jeanne Moreau, to była zagadkowa postać. Fascynowała. Nie była chyba piękna w pospolity sposób, a nie można było oderwać od niej oczu.
Gdybym była chłopcem, chyba też bym się podkochiwała.
Richard Chamberlain to gdzieś 6 -7 klasa.
Wcześniej w piątej – kolega z klasy, do którego z koleżanką (?) pisałyśmy płomienne miłosne listy.
Z tego pisania wyszła afera, bo matka naszego objektu westchnień przyszła do szkoły z tymi listami, że synek jest molestowany. Nie będę dalej snuć horroru.
Później patrzyłam na to chłopię i nie wiedziałam, gdzie my oczy miałyśmy.
Po tych nieprzyjemnych doswiadczeniach, ekranowy obiekt westchnień był w sam raz.
Przecież w tym wieku nie chodzi o prawdziwy kontakt, tylko o bujanie w obłokach marzeń. To lepsze niż bajki, bo ze mną w roli głównej księżniczki. Bardzo sobie cenię ten czas.
Pani Dorotko, ja nie o Desygnowanym, a o Dotychczasowym 😉
A jak patrzeć prosto w oczy w blogu?
Torlinie,
wybierasz sobie na ekranie wyraz z podwójnym „o”, wizualizujesz sobie te kółeczka jako oczy i nie spuszczasz z nich wzroku…
prosto w literki, Torlinie… a potem je analizować na wszelkie możliwe strony sposoby i szkoły… można się też wpatrywać w nick…
😉
PAK, coś specjalnie dla Ciebie 🙂
Kolega prosił żeby przesłać to ogłoszenie. Naprawde świetna okazja!
Ogłoszyni
Skuli gibkiego wyjazdu do onkla w Reihu sprzedom drapko:
wertiko na wysoki glanc, szrank z trzyma dźwiyrzami, szeslong odwanckowany, dwa ligistule, sztyry gardinsztangi, gramofon na kurbla, jedyn kromlojchter na świczki, dwa zicherongi i sztyry byrny przyndzione, cyja, landszaft zagraniczny, blumsztynder z mertami, jedna donica ze sznitlochym, bifyj z szuflodami na nici, durszlag na nudle, pół funta hawerfloków, stryknadle, heknadle, zicherki, tolszery, kartofel – presa, cwitry, maszynka na gychaktes, biksa po magiwyrflach, topfkracer, flaszenpucer, szpangi do włosów, śranczek na szczewiki, fyrlok, ausgus, trzi kokotki, badywana, waszbret, kohlkastla, hok z mesingowym gryfym, bratruła, żdżadło, klajdsztynder z pelcmantlym i hutym, hozyntregle, spodnioki bez rostfleków, trzy pory fuzekli sztrykowanych i posztopowanych, sześć bindrów na gumie, kiecka z krałzkami, modny cwiter z golfym, ślubny anzug z kulami na mole, szczewiki z wysokim kromflekiem, abzace, dwa oberhymdy z ibrycznym kraglym, holcbajn, kryka, ryczka z nachtopem, gybis po fatrze, szkrobione taszyntuchy, bigelbred, złote załośniczki z gizlokami, brołtbiksa, kloper, ślinzuchy na kurbla, szuflodka na cwist i knefle, bigle heklowane, lojfry, tepich, krałzy, sześć kompotzislów, dwie szolki, trzi kible, waszpek, aszynbecher, śmiotek i szipa, sebuwacz, modro tinta, sztyry blaje, szlojder do bajtla, sztrajhejcle, pół funta preswusztu, kranc leberwusztu, trzi krupnioki, żymlok, modro kapusta, hefty, buchy i pukeltasia łod cery, galoty po opie, fojercojg, blank nowe lacie, nec na dauerwela, portmanyj, taszka i brele po omie.
Wszistko to idzie łobejrzeć łod ćmy do ćmy u Grejty Harboł, Frynszita kole Kochłowic, ulica Kyncka numer łoziem. Przelyźć bez ajnfart kole hasioka do hinterhauzu. Fórtka na kecie.
Pozór! Gelynder złomany!
A co to jest gelynder? 😆
Droselklapa nie zablindowana i ryksztosuje….
foma, ten kolega bedzie rozczarowany, ale kupca na sztrykowane fuzekle nie znajdzie, posztopowanych nikt nie kupi 🙁
zeen, ona jest zablindowana, ale tandetnie…
mt,
poręcz przy schodach
A propos zakochiwania się w kolegach z klasy.
Byłam pewien czas na spotkaniu koleżeńskim mojej klasy z podstawówki. Siedział tam sobie taki facio, zarośnięty, w okularach i łysy, który ze wszystkimi witał się kordialnie i świetnie się bawił tym, że ludzie go nie poznają. Do mnie też od razu zawołał: O, Dorotka! Strasznie miło cię wspominam… Nikt nie rozpoznał największego przystojniaka w klasie, w którym kochała się większość dziewczyn (ja w nim akurat nie) – wtedy nie miał ani brody, ani okularów, ani łysiny… 😀
Torlinie! Mnie bez trudu można tu spojrzeć tu w oczy – jest przecież moje zdjęcie. Tylko jak ja zobaczę, że ktoś mi w te oczy patrzy? 😆
Ja w tym roku byłem na spotkaniu byłej klasy. I wracamy już ze spotkania, a koledze zebrało się na zwierzenia wobec towarzyszącej nam koleżanki:
— M., jak ja się w tobie kochałem! PAK, a ty też się kochałeś w M.?
— Czasami…
(Hm… że ‚czasami’ to szczera prawda, bo kochałem się wtedy w dwóch koleżankach na zmianę…)
Fom:
Powiadasz: „kole Kochłowic”? No, to mam dość blisko, ale jakoś czasu brakuje…
PAK,
z tymi „czasami” zabrzmiałeś jak Bond 🙂
Co z minispotkaniem w sobotę? Aktualne? Ktoś się dołącza? My z PAKiem możemy się dogadać na boku, ale Pani Dorota nie zdradziła ile ma czasu itd, itp.
foma!
No,doleciala do mnie ta jemioła(nie strzała!)Bardzo piękna opowieść!
Zeen chyba nie strzelał,uszedł z życiem i dalej nadaje…
Jędrzeju,
skoro się podobało, polecam całą „Eddę poetycką”.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Edda_starsza
Kiedyś zaczytywałem wydanie Ossolineum
Bardzo Pani musi nie lubić tego Warlikowskiego, nieprawdaż? A mnie sie wydaje że dużo On ma w sobie twórczego potencjału …i to mi się podoba mimo tych kontekstów które Pani nie odpowiadają, cóż różne mamy gusta
Drogi erosie, jeśli Pan to przeczyta, przeciwnie, lubię Warlikowskiego, jest sympatycznym facetem i tak się przejmuje swoją robotą. Momenty ma, nawet w tym spektaklu parę było. Ale jako całość jego „Oniegina” nie uważam za arcydzieło – po prostu z przyczyn formalnych. Cały niemal I akt, do sceny listu Tatiany, kompletnie stoi, jest nieteatralny. Przynajmniej jak na mój gust – pewnie rzeczywiście mamy różne. Ale kontekst – jeśli Panu chodzi o kontekst homoseksualny – najmniej mnie tu obchodzi. W papierowej „Polityce” napisałam, że nawet tak karkołomną koncepcję można było przeprowadzić bardziej konsekwentnie, żeby przekonywała od początku, a nie żeby spektakl się rwał. Pozdrawiam.