Zmarł Mauricio Kagel

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Nie dalej jak wczoraj myślałam o nim intensywnie. Z podtekstem: jak to, jestem na festiwalu poświęconym muzyce z Niemiec, a brak tu takiej postaci jak Kagel? No, co prawda to Argentyńczyk, ale od kilkudziesięciu lat, na całą swoją dojrzałą twórczość – w Niemczech.

No i wiele z ważniejszych jego dzieł to nie tylko muzyka, ale i teatr, więc pewnie trudne do sprowadzenia. Ale przecież i jego utwory czysto instrumentalne są znakomite… Dlaczego jego muzyki tu nie ma?

Na Warszawskiej Jesieni za to, 27 września o godz. 12 w Akademii Muzycznej (nie chce mi jakoś wejść pod klawisze nowa nazwa Uniwersytet Muzyczny – co za nonsens :mrgreen: ), będzie jego utwór pt. 1898 – polecam. Organizatorzy chcieli, żeby przyjechał, jeśli nie w tym, to w następnym roku, były plany… Tak to jest ze snuciem planów, których nie można zrealizować. Stockhausen też miał być teraz w Krakowie. A ja miałam zrobić wpis o Stockhausenie (na pewno jeszcze zrobię). Ale teraz muszę o Kaglu.

Zmarł dziś w Kolonii, gdzie mieszkał. Miał 77 lat. Był – jak dla mnie – jedną z najwybitniejszych postaci świata muzycznego drugiej połowy XX wieku. Kolejny gigant, który odszedł – po Ligetim i Stockhausenie. Coraz mniej tak wielkich osobowości.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Z tej ciąży nie ma już co zbierać, mówi lekarz na USG. „I czego pani od nas oczekuje?”

Nie wrócę do ginekologa, który prowadził moją ciążę, bo musiałabym skłamać, że poroniłam, opowiada Wioletta. Przez kilka tygodni żyłam jak tykająca bomba, nie jadłam, nie spałam, wyznaje Karolina. Obie przerwały ciążę w drugim trymestrze.

Agata Szczerbiak

Tu jest nota Wiki, ale nie oddaje ona w pełni, jak bardzo barwną, jak niesamowicie pełną fantazji i kreatywną osobą był ten człowiek. Tu trochę na świetnej stronie Ubu Web, ale i to mały wycinek. Najważniejsze w jego twórczości są ciągłe gry z kulturą, z jej postrzeganiem, z kontekstami. Gry przewrotne, dowcipne, złośliwe, absurdalne, gorzkie, stawiające nasz światopogląd na głowie. Np. Pasja wg św. Bacha czy Mare Nostrum – utwór o tym, że Europa (a raczej Śródziemnomorze) została podbita przez Amazończyków. Ale także pełne wdzięku gry teatralno-muzyczno-cyrkowe jak w cyklu Staatstheater, częściowo wykonanym kiedyś na Warszawskiej Jesieni. Nie znamy tu większości jego dzieł i nie jesteśmy wciągnięci w jego dyskurs o kondycji współczesności. A szkoda, bo kontakt z jego sztuką wspaniale uczy dystansu do wielu prawdziwych absurdów świata tego.

Tu film zrealizowany do jego utworu Süden z cyklu Die Stücke der Windrose (słyszalne aluzje do muzyki żydowskiej nieprzypadkowe), tu inna część z tego cyklu, i jeszcze inna. Tu Dressur (są i kolejne części), jest na YouTube jeszcze więcej przykładów.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj