Trzy stradivariusy

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

…zabrzmiały dziś jednocześnie z estrady Filharmonii Narodowej. Często się to tu nie zdarza. A i wydarzenie było bardzo specjalne: koncert – prolog przyszłorocznego Konkursu im. Wieniawskiego; orkiestrą Sinfonia Iuventus dyrygował Maxim Vengerov, przyszły szef jury (a właściwie już obecny – bo osobiście jeździ i przesłuchuje kandydatów w ramach preselekcji), a jako solistki wystąpiły zwyciężczynie dwóch ostatnich konkursów: Alena Baeva i Agata Szymczewska.

Ale wydarzenie, od którego zaczęłam, to było jeszcze coś więcej. Po Koncercie Sibeliusa zagranym przepięknie przez Baevą wyszły na scenę obie solistki i dyrygent – też ze skrzypcami. Każde z nich gra na stradivariusie. I zagrali w tercecie specjalnie na tę okazję opracowaną Wokalizę Rachmaninowa (zapowiedziano wcześniej, że to wykonanie jest w hołdzie Góreckiemu). I w ten sposób Vengerov zagrał publicznie jeden z pierwszych razów od momentu, gdy zmogła go kontuzja – a nie grał już ponad trzy lata! Teraz pomału wraca. To piękny gest, że zagrał i u nas.

Do konkursu, jak widać, podchodzi bardzo poważnie – i też trzeba powiedzieć, że trafiło się nam to szczęście w (jego) nieszczęściu, że w związku z przerwaniem działalności solistycznej i ograniczeniu się do dyrygenckiej i pedagogicznej miał dla nas więcej czasu. Nie dość więc, że jeździ po różnych miastach i przesłuchuje kandydatów – we wrześniu w Bergamo, w październiku w Londynie, Jokohamie i Quebecu, na przełomie października i listopada w Seulu (mówi, że Koreańczycy bardzo go zaskoczyli na plus); w grudniu pojedzie do Baku i Moskwy, w marcu do Brukseli, a w kwietniu przeprowadzi ostatnie przesłuchania w Poznaniu – ale jeszcze na dodatek nieźle pomajstrował przy regulaminie i wprowadził innowacje. W I etapie Bach (parę części jednej z sonat lub Chaconna), po kaprysie Paganiniego i Wieniawskiego oraz utwór dowolny, wirtuozowski, do wyboru z siedmiu. W drugim sonaty – do wyboru bardzo różne (od Beethovena po Szymanowskiego, Bartóka i Prokofiewa), Wieniawski i Szymanowski. Trzeci – to rewolucja: trzeba wykonać z orkiestrą kameralną (będzie to Amadeus) pierwszą część jednego z trzech koncertów Mozarta pod batutą Agnieszki Duczmal, pierwszą część jego Symfonii koncertującej z prowadzeniem orkiestry od skrzypiec(potrzebny będzie altowiolista do kompletu) oraz poprowadzić od pulpitu koncertmistrza WalcaSerenady Czajkowskiego. W finałach, takich, jak zawsze (jeden z koncertów Wieniawskiego plus jeden z dziesięciu innych koncertów), będzie akompaniowała orkiestra Filharmonii Poznańskiej pod batutą Vengerova, którego miejsce w jury zajmie na ten czas dyrygent Yuri Simonov. Dziś na konferencji prasowej Vengerov tłumaczył, skąd te wszystkie pomysły: bo Wieniawski był muzykiem bardzo wszechstronnym, a na tym konkursie szukamy nowego Wieniawskiego.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Z tej ciąży nie ma już co zbierać, mówi lekarz na USG. „I czego pani od nas oczekuje?”

Nie wrócę do ginekologa, który prowadził moją ciążę, bo musiałabym skłamać, że poroniłam, opowiada Wioletta. Przez kilka tygodni żyłam jak tykająca bomba, nie jadłam, nie spałam, wyznaje Karolina. Obie przerwały ciążę w drugim trymestrze.

Agata Szczerbiak

Wrażenia z przesłuchań ma bardzo pozytywne; jako, że się jeszcze nie skończyły, każdemu mówi, że ma szanse – potem dopiero będzie wybierać, w sumie ze 175 kandydatów z 26 krajów. A dla młodych muzyków to wspaniała okazja, żeby zagrać przed nim. Dyrektor konkursu Andrzej Wituski opowiada, że któraś z kandydatek powiedziała: wiem, że może nie zostanę dopuszczona, ale przynajmniej zagrałam przed Vengerovem. Skrzypek jest znany z talentów nie tylko solistycznych, ale i pedagogicznych, a ponadto jest nie tylko fantastycznym fachowcem, ale i po prostu dobrym, ciepłym człowiekiem.

Z dyrygowaniem jego było dziś różnie; zresztą młoda orkiestra dopiero zdobywa szlify (i wciąż zmienia skład), więc trudno było spodziewać się czegoś nadzwyczajnego. Ale widać, że Vengerov świetnie się czuje w prowadzeniu akompaniamentów do koncertów skrzypcowych – w końcu zna je na wylot. Przed przerwą zagrała, jak już wspomniałam, Alena Baeva; nie przepadam za Koncertem Sibeliusa, ale przepadam za tą skrzypaczką. (Przyjechała z czteromiesięczną córeczką, już znów jest szczuplutka i prześliczna.) Po przerwie Koncert Brahmsa wykonała Agata Szymczewska – ładnie, ale miała parę momentów zachwiania, a nawet pomyłek, zręcznie zresztą zamaskowanych. Obie solistki nie bisowały, za to zabisowała orkiestra – najpopularniejszym z Tańców węgierskich Brahmsa.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj