Trzy rzeczy do polecenia

Bardzo kulturalnie można spędzić dzień w Warszawie. Np. ja po południu byłam na promocji świetnej książki, pod wieczór na wernisażu znakomitej wystawy, wieczorem późniejszym na koncerciku rozpoczynającym sympatyczną serię. Wszystko godne polecenia.

Książka. Antologia Chopin w krytyce muzycznej (do I wojny światowej) pod redakcją prof. Ireny Poniatowskiej mieści wybór krytyki z sześciu krajów, w tym jednego w tych czasach oficjalnie nieistniejącego, czyli Polski. Tę część opracowała Magdalena Dziadek, rosyjską – Irina Nikolska, niemiecką i austriacką – Joachim Draheim, francuską – Marie-Paule Rambeau, a angielską i szkocką – Rosalba Agresta. Lektura to wielce pouczająca, a nierzadko rozweselająca. Pouczająca szczególnie dla krytyków, ale i dla każdego, jak bardzo może się zmieniać spojrzenie i jak można się mylić w osądach. Ale też, jak bardzo różniło się ukształtowanie gustów muzycznych w różnych krajach, np. w Anglii uważano twórczość Chopina za „introwertyczną i neurotyczną”, ponieważ w ogóle romantyzm był Anglikom raczej obcy, cenili za to Mendelssohna jako spadkobiercę klasycznego stylu. Dzieła Chopina zaś „reprezentują pstrą paletę napuszonej przesady i męczącej kakofonii”, żeby zacytować tylko jedną z recenzji. W innych krajach jednak Chopina wielbiono, czasem w stylistyce rozczulającej, jak w wierszu niejakiego Maurice’a Rollinata, rozpoczynający się „Chopinie, bracie otchłani, kochanku nocy tragicznych…”, a kończący się jeszcze lepiej: „To wszystko, torsje umysłu, cielesne bóle,/Te obrazy, dźwięki, lęk ogromny,/To wszystko na dnie twej muzyki znajduję/Co pulsuje miłością, cierpieniem i grozą”. Prof. Poniatowska wspomniała pod koniec spotkania, że teraz pracuje nad książką Chopin w poezji. Już się oblizuję na te kwiatki… 

Wystawa. W Galerii aTAK otwarto właśnie świetną wystawę Jana Lebensteina. Rzeczy poniekąd znane, np. z dużej wystawy w Zachęcie sprzed dwóch lat, ale jeśli ktoś nie był, to może nadrobić – obok typowych dla malarza „figur osiowych” (w tym tej, za którą malarz otrzymał Grand Prix pierwszego Biennale Paryskiego, o czym zadecydowało podobno jedno spojrzenie Malraux, wówczas ministra kultury) są też obrazy i rysunki erotyczne, druga strona tej osobowości, a raczej ta „podspodnia”. Tutaj rozmowa z Piotrem Kłoczowskim o wystawie w Zachęcie, ale pasująca i do tej.

Koncercik. Dlatego zdrobniale, że po pierwsze w niewielkiej kawiarence, jaką jest „Jazzarium.pl” na Wilczej (róg Poznańskiej), a po drugie – bo przyszło zaledwie kilka osób. Otóż Mariusz Adamiak wprowadza tu we środy koncerty muzyki dawnej. Bardzo kameralne oczywiście. Taki eksperyment. Tutaj program wszystkich koncertów w Jazzarium w najbliższym czasie. Cykl zainaugurował nasz polski Anglik (mieszka w Łodzi), czyli gambista Mark Caudle – grał utwory niemieckie (Scheidt, Telemann, Abel), angielskie (Purcell, Matthew Locke) i francuskie (M. de Sainte-Colombe i Marin Marais); zwłaszcza tymi ostatnimi zaczarował garstkę słuchaczy. Zapowiadał wszystko swoją sympatyczną polszczyzną. Było miło i niezobowiązująco i tak też ma być dalej. Serię programuje znany klawesynista i pedagog Marek Toporowski, więc firma. Warto zaglądać.