Tylko kilkanaście lat różnicy
Drugi (i ostatni jak na razie) koncert Sinfonii Varsovii ze szlachetnej akcji „niesłusznie zapomniana polska muzyka XX wieku” też był ogromnie ciekawy, ale publiczność słabiej dopisała niż poprzednim razem (może dlatego też, że środek tygodnia). Interesujące zwłaszcza było porównanie stylów pięciu wykonanych utworów, z których najstarszy powstał w 1954 r., a najmłodszy – w 1973 r.
Ten najmłodszy, Elegeia Tadeusza Bairda, wybija się z kontekstu zdecydowanie, bo należy już do późniejszego okresu twórczości kompozytora i jak średnio za nim przepadam, tak właśnie ona budzi mój szacunek dla rzemiosła i dla umiejętności stworzenia specyficznego nastroju. Dość podśmiewałam się zawsze z zamiłowania Bairda do drobiazgowych określeń w partyturach (po włosku) i tych wszystkich czterech pian, z dopisanym jeszcze na koniec nuty al niente. Ale jeżeli nawet nie zawsze jest to wykonalne, to jakiś skutek wywołuje.
Na dobrą sprawę prawie wszystkim z piątki wykonywanych wczoraj kompozytorów można by wygrzebać utwory podobne stylistycznie, ponieważ każdy z nich przynajmniej przewinął się przez neoklasycyzm. Niektórym pozostało to na całe życie, jak Tansmanowi (wykonany na zakończenie Koncert na orkiestrę z 1954 r. jest jednak w wielu momentach mroczniejszy niż jego beztroska muzyka sprzed wojny), ale późniejsza o dwa lata Sinfonietta na 2 orkiestry smyczkowe Kazimierza Serockiego to ostatni bodaj jego utwór w tym stylu, zanim kompozytor stał się wybitnym piewcą sonoryzmu. Za to jeśli chodzi o Tomasza Sikorskiego, szczęśliwie został odkryty ten kontemplacyjny czas jego twórczości, czyli dzieła z lat 70. i 80., ale za to zupełnie został zapomniany jego naprawdę pyszny, energetyczny sonorystyczny „kawałek” z 1965 r., jakim jest Concerto breve (partię fortepianu grał Maciej Grzybowski) – tu przykładem dźwiękowym niestety nie mogę służyć. Z kolei Andrzej Panufnik pisał swój Koncert fortepianowy (grała – można powiedzieć „jak zwykle” – Ewa Pobłocka) w 1961 r., będąc już na emigracji, a jego stylistyka leży gdzieś pośrodku: jak w neoklasycyzmie ważny jest regularny rytm i harmonia, ale to jest już jego własny styl i system. Ja w tym koncercie największą słabość mam do części środkowej, której atmosfera jest niesamowita, nieledwie lunatyczna – to jakiś głos z innego świata.
Świetny był dyrygent włoski Renato Rivolta, oddany muzyce współczesnej (występował też na Warszawskich Jesieniach), bardzo dynamiczny w zachowaniu i bardzo zaangażowany (co potwierdza orkiestra), zachwycony tym programem. Na zakończenie zabisowali efektownym szemrzącym Presto z Koncertu na orkiestrę Tansmana (był to też ostatni punkt programu), bo, jak zapowiedział dyrygent, Tansman był very big composer. Big to on z pewnością nie był, bo był malutki i drobniutki (pamiętam go jeszcze, jak i jego uroczy uśmiech), ale to przejęzyczenie sympatycznemu dyrygentowi wybaczamy…
Komentarze
Moj link wprawdzie nie na temat, ale po tylu artykulach i wpisach na temat roznych konkursow dyrektorskich przyjemnie wyslac cos pozytywnego. W tym wypadku chodzi o jednomyslnosc urzednikow, ministerstwa i lokalnej publicznosci w przedluzeniu kontraktu p. Klocka na nastepne 5 lat.
http://www.calisia.pl/articles/16814-pozostanie-pierwsza-batuta-kalisza
„Moj link wprawdzie nie na temat…”
Moj tez 🙂
Wlasnie ogloszono, ze zmarl Dave Brubeck – dzien przed 92 urodzinami.
http://www.davebrubeck.com/live/
Musze sie przyznac, ze bardzo trudno bylo mi sie polapac w niuansach rytmow jego kawalkow.
To ja się dostosuję. 😎 W sieci jest sporo recenzji z Maestrowej trasy, ale mnie, jak zwykle, najbardziej interesują wywiady. Upolowałam i natychmiast przynoszę na Dywan. 😉 http://crosseyedpianist.wordpress.com/2012/12/04/podcast-for-bachtrack-piano-today/
Brubeck 🙁
Nie sposób nie wrzucić:
http://www.youtube.com/watch?v=faJE92phKzI
Słyszałam go na żywo w Sali Kongresowej. Wcale nie tak bardzo dawno temu.
Nie szkodzi, że nie na temat: Dywanik to trochę taka tablica ogłoszeń. Ago, dzięki za Maestra 🙂
Co do Adama Klocka, ma teraz dwie funkcje: jest też zastępcą do spraw artystycznych w Filharmonii Częstochowskiej.
http://filharmonia.cze.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=290&Itemid=265&lang=pl
Byłam w filharmonii, gdzie spotkałam też Lolo, lesia, Marcina D. i innych miłych znajomych 🙂
Nie spodziewałam się czegoś wybitnego, choć zawsze ceniłam Matthiasa Goerne. Niestety głos mu się jakoś schował z tyłu, nabrał operowego „groszku” i przestał pasować do Bacha – kantata Ich will der Kreuzstab gerne tragen zupełnie mi się nie podobała. W drugiej części już było lepiej (Ich habe genug) – bardzo się starał; był też bis (z innej kantaty).
Zespół Dresdner Kapellsolisten to trochę taka ichnia Concerto Avenna: gra nie na flakach, tylko na drutach (obój też był współczesny). Trochę sztywno, zwłaszcza Włosi (Corelli, Vivaldi) byli tacy jacyś enerdowscy. Oboistka niezła. Ale ogólnie jakichś wielkich zachwytów nie przeżyłam.
Na stronie NIFC pojawiła się lista wykonawców przyszłorocznego IX Festiwalu Muzycznego CHiJE. Co za skład!!!
Nelson Freire, Marc André Hamelin, Maria João Pires, Barry Douglas, Yefim Bronfman, Nikolai Demidenko, Martha Argerich, Piotr Anderszewski, Nikolai Lugansky, Arthur Schoonderwoerd, Jan Lisiecki, Gautier Capuçon, Janusz Olejniczak, Marcin Zdunik, Kronos Quartet, Belcea Quartet, Orkiestra XVIII Wieku, Cristofori Ensemble, Orchestra of the Age of Enlightenment, Rosyjska Orkiestra Narodowa, Sinfonia Varsovia, Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia z Katowic, Orkiestra Kameralna Miasta Tychy, Frans Brűggen, Sir Roger Norrington Arthur Schoonderwoerd, Krzysztof Penderecki, Mikhail Pletnev, Jerzy Maksymiuk, Alexandeer Liebreich, Jacek Kaspszyk, Marek Moś
🙂 🙂 🙂
Na drugiej części siadłem na moim miejscu, które kupiłem. Rząd 1, miejsce 2 nie polecam!
I przyuważyłem, że grali jednak chyba na jelitach 😀
Szkoda Goerne, ale ja i tak go cenie za Schuberta!
Musiało być coś ze światłem, oni dotąd nawet nie stali koło jelit. 😎
Pobutka.
Wodzu, jesli mialbys ochote na ta iberyjska na klawikord, you’ll be welcome 🙂 W sprzedazy juz jej nie ma. Jesli tak, daj znac dokad 🙂
Pani Kierowniczko, co to jest operowy groszek? 😳 🙂
@lisek
„Pani Kierowniczko, co to jest operowy groszek? ”
to taka przekąska, którą się jada podczas przedstawienia, jesli nam się nudzi albo jesli dopadł nas głód.
Dzień dobry 🙂
No właśnie Quasthoff ma to, czego brakuje Matthiasowi Goerne: emisję bardziej z przodu. Dykcja, dykcja! U Bacha tak ważny jest tekst, że powinien być podawany perfekcyjnie.
Ojtam ojtam, groszek to taka przenośnia poetycka, mam na myśli taką dość gęstą wibrację. Zresztą w drugiej części starał się, żeby jej było mniej. W ogóle miałam wrażenie, że cały czas próbował bardzo kulturalnie opanować swoje głosisko, które od pewnego czasu zaprzągł do Wagnera. Uch.
Schubertowską płytę Goerne mam i lubię.
Cieszę się z zapowiedzi na ChiJE – nasza ulubiona dyrekcja mimo kłopotów zdrowotnych pracuje 🙂 Szczególnie się cieszę, że w końcu porozumieli się z Piotrusiem. Bardzo go na tym festiwalu brakowało. 😀
Lolo, smacznego, jednak zaczekam na PK 😉
Dziekuje, po prostu nie znalam wyrazenia.
Łajza minęli 😉
To nie jest jakieś często używane wyrażenie.
tym groszkiem wzbudziliście tylko mój apetyt na pop-corn w filharmonii
Skoro już kokakola na sali koncertowej jest pita (wypijana) to chyba już można następny krok..
Potem kanapy… (bo kanapki już w bufetach są)
—
Dziwne uzasadnienie w książeczce progarmowej słowa Kreuzstab, że jakoby nawiązanie do okrętowego wyznaczania kierunku – no i krzyż też wyznacza…
Bardziej mi trafiałoby do przekonania, że skazanych na ten rodzaj kaźni prowadzono przez Jerozolimę z rękami przywiązanymi do owej belki..
lolo 0:21
niemożliwe by na flakach, nawet się na chwilę nie rozstroili, więcej obój się stroił do skrzypiec.
Więc to była kapela heavy-metalowa
Lesiu, może od razu szezlongi? 😉
Lisku, dzięki, ale mam tę płytę. Stąd wiem, że fajna. 🙂
Na razie jest w bufecie pyszna czekolada, którą wczoraj z lesiem piliśmy. Tyz piknie. I nawet pojawiły się nie tylko ciacha, ale kanapki – dla spracowanych po ciężkim dniu, którzy nie zdążyli wpaść do domu na kolacyjkę 😉
Oczom nie dowierzam, co ten Ciekawski zapodał.
Nie uwierzę, aż nie zobaczę. 🙂
Ano, ano. Żeby tylko kaski starczyło…
Może jaki kredyt wezmę 😆
Bardzo smutna wiadomość dla miłośników muzyki współczesnej: przedwczoraj zmarł Jonathan Harvey.
http://www.guardian.co.uk/music/2012/dec/05/jonathan-harvey?INTCMP=ILCNETTXT3487
Już na Warszawskiej Jesieni wiedzieliśmy, że to bardzo niedługo nastąpi 🙁
@ lesio
…w ikonografii i w ogólnym wyobrażeniu Męki w dawnych wiekach Jezus zawsze niósł krzyż, nie – zgodnie z domniemaniami historyków – samą belkę, stąd rzadko była mowa o czymś takim jak „Kreuzstab”. Użycie akurat tego słowa dziwiło komentatorów, także tych niemieckich, bardziej osadzonych w językowych konwencjach tamtej epoki. Stąd różne wyjaśnienia, także nawiązujące do przyrządu nawigacyjnego zw. Jakobsstab (baculus Jacobi), przypominającego kształtem krzyż. To konkretne słowo, nieczęsto pojawiające się w tekstach z epoki, Bach zapożyczył z komentarzy biblijnych Oleariusa. Wziął z nich jeszcze sporo innych terminów, stworzonych przez pietystycznego teologa specjalnie dla retorycznego, możliwie obrazowego i emocjonalnego podkreślenia teologicznego przesłania.
Rozumiem, że „Bach zapożyczył” to skrót myślowy? Bo to zdaje się anonimowy poeta zapożyczył, Bach tylko wziął gotowy tekst. 😉
No tak, skrót 🙂 Ale Bach bardzo staranie i świadomie dobierał „gotowe teksty” (poezja i poetyka pietystów leżała mu szczególnie), i – jak się przypuszcza – sam też lubił je przerabiać, a być może i pisywał własne. Z pewnością poddawał pewne pomysły librecistom. Kto wie, może więc i „Kreuzstab” to jego koncept.
@PK 16:03
Smutno [*] [*] [*]
Ano smutno. Piękny był jego utwór na tegorocznej Jesieni – orkiestra „przemawiała” sztucznym „głosem”.
Choc juz nieaktualne, ale, o iberyjskim klawikordzie: „W sprzedazy juz jej nie ma”. W Amazonie.com mozna ja dostac, $12 nowa, $8 uzywana (prawie nowa – prawie zawsze takie kupuje; bez wpadki).
Pietrku, to od prywatnych ludzi; dobrze wiedziec ze masz z tym dobre doswiadczenie, bo mnie odradzano. Gdy pisze ze nie ma w sprzedazy, mam na mysli oficjalne sieci jak sam amazon lub w tym wypadku internetowy sklep Harmonia Mundi ktora to wydala, a gdzie tez juz nie ma tego dysku w katalogu.
„Pietrku, to od prywatnych ludzi”. Niezupelnie. To sa firmy ktore skupuja uzywane plyty i dyski i puszczaja je z powrotem do obiegu. Kazda firma ma ocene dzialalnosci – generalnie obraca to sie w granicach 95 – 100% usatysfakcjonowanych klientow.
Tylko raz zdarzyl mi sie dysk ktory nie gral. Nastepnego dnia dostalem zwrot pieniedzy, wraz z instrukcja: „skoro dysk nie gra, nie zawracaj sobie glowy z odsylaniem, tylko wyrzuc go do smieci.”
PS Mowa tu o Amazon.com, a nie Amazon.ca. Ten drugi to zupelnie inna para kaloszy – jest znacznie drozszy. Poniewaz mamy bardzo bliskich przyjaciol w Rochester NY i Waterford MI (to takie dalekie przedmiescie Detroit), z ktorymi widujemy sie pare razy do roku, wszystko zamawiam na ich adres. 🙂
Pobutka.
Dzięki za Speakings. Piękny to utwór.
Ja tylko przelotem jeszcze o koncertach SV w S1…
Zacząłem ostatnio słuchać polskiej muzyki z lat 50. XX wieku, odrzucając zupełnie okoliczności, w których była pisana.
W ten sposób mogę ją odebrać jako bardzo solidną muzykę na orkiestrę, której naprawdę słucha się z przyjemnością. Nie ma w niej żadnych udziwnień, dodatków, migających światełek. Zawsze lubiłem i wciąż lubię formy czyste. Mieszanie nurtów, gatunków i form nigdy nie przypadło mi do gustu. Stąd niestety coraz gorzej mi się słucha większości tego, co oferują od kilku lat na Warszawskich Jesieniach.
p.s. Polskie Nagrania wydały niedawno (?) niebieską płytę Serockiego (seria „Awangarda” – podobna szata graficzna do czerwonego Pendereckiego z Markowskim)
http://wsm.serpent.pl/sklep/albumik.php,alb_id,34606,Awangarda,Kazimierz-Serocki
We wrześniu 🙂 http://szwarcman.blog.polityka.pl/2012/09/22/jesien-zabrala-glos/
PMac – wczoraj 16:18 i 16:40
Panie Piotrze, dziękuję za wyjaśnienia, rzeczywiście trochę dziwna sprawa z tym Kreuzstab…
Na przyrządach nawigacyjnych się nie znam za dobrze, ale wydaje mi się, że belka Jakubowa nie była chyba powszechnie stosowana i Picander (aczkolwiek nie jestem pewien czy to on napisał tekst do 56) miał zapewne małe szanse by o niej pomyśleć..
Może jednak należałoby się zgodzić z odczuciami historyków pomimo całej ikonografii..
Obiecuję poszukać również w wolnej (uff) chwili..
Picander nie. Niektórzy piszą, że Neumeister, bardziej ostrożni nie wymieniają nazwisk. 🙂
Wszystkim rozpoczynającym Święta Chanuki składam najserdeczniejsze życzenia.
Chag Chanuka Sameach!
🙂
Chanuka, Oh Chanuka!
http://www.youtube.com/watch?v=KxH0xF84h_0
Wesolego Chanuka 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=AQv_quxqmCo
@ mt 7 14:15
To ja się przyłączam i życzę wszystkim obchodzącym radosnego świętowania 🙂
Radosnej Chanuki Pani Kierowniczce i wspaniałym Frędzelkom:)
Pani Kierowniczko Droga,
Niech Pani nigdy nie zabraknie paliwa i ognia 🙂
A freylechn jomtow chanukka… 🙂 8-16.12.2012
oy, ir kleine lichtelech kleine Chanukke-lichtelech!
Oh, vi shein ir zent
____________________ozzy____________
http://www.youtube.com/watch?v=WAbTDHblxFM (StandFour, Eight Nights, Hanukkah Mashup
No jaki piękny festiwal muzyki chanukowej 😀
Wszystkim wielkie dzięki za życzenia i wzajemnie!
Dziś na obiad (w firmie) jadłam placuszki nie ziemniaczane, ale z cukinii – to też się chyba zalicza 😉 Ale muzyki wieczorem słuchałam zupełnie innej – byłam na koncercie European Union Baroque Orchestra 🙂
Pobutka.
Chag Chanuka Sameach!
Kolejny cios w serce polskiej inteligencji. Za kwartalny abonament w krakowskiej filharmonii na sobotnie zniżkowe koncerty płaciłem około 120 złotych. Dziś ogłoszono, że za taki sam abonament zapłacę 250,25 zł. Czyli drożej o ponad 100. Przyjdzie się pożegnać z ostatnią formą przyjemności na jaką stać emeryta w tym kraju. Ta horrendalna podwyżka mogła wynikać, jak przypuszczam w podwyżki czynszu jaki filharmonia musi płacić kurii Dziwisza
Dlaczego filharmonia płaci czynsz Dziwiszowi?
Jest własnością Kurii i wynajmują ją od 1945 roku – nie wiedziałam.
To do tej pory nie wybudowali sobie nowej?
Jasne, kto się będzie przejmował filharmonią.
Pani Kierowniczko,
niestety na EUBO z Paul Agnew nie miałem biletu i podobno niepodobna było go dostać. Więc poszedłem na Lohengreena > sceneria w III akcie kiedy on objawia w końcu swe imię – taka jakaś zielona (co usprawiedliwia) tatarak i jeziorko, i Kaufmann sobie nawet nogi myje tamże..
No i się urodziła nowa świecka tradycja, bo hymn włoski Barenboim zadyrygował na koniec imprezy.
To już wolałbym jakąś wieczorną pieśń kościelną na dobranoc
Oj, lesiu, szkoda, że nie dałeś znać – miałam akurat wolne miejsce. Ale nie zmarnowało się, wpuściłam pewnego bardzo zasłużonego pana 🙂
Co do budowy nowej siedziby Filharmonii Krakowskiej, mówi się o tym od dawna, najpierw był spór, gdzie miałaby ona powstać, teraz miejsce bodaj już jest. Ale co będzie dalej – niech lepiej się jakiś blogowy krakus wypowie, Gatsby albo ktoś…
Dzień dobry,
na razie sprawa zatrzymała się na kwestii wykupu gruntu od wojska.
Debata dotycząca planowanego centrum odbyła się w miniony czwartek w Małopolskim Ogrodzie Sztuki
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35812,13010194,Po_co_w_Krakowie_Centrum_Muzyki__Relacja_z_debaty.html
Aby wszystko kręciło się na gimel!
Ten Loegler to niech się lepiej nie wypowiada, wrrr…
Jak zwykle bicie piany. Kupić nie kupić potargować można, w końcu nic z tego nie będzie, choć – jak widać – prawie wszyscy chcą. Ech…
Krakowska krytyczka Anna Woźniakowska napisała kiedyś książeczkę pt. Czy Kraków zasługuje na operę? Przydałby się tom II: Czy Kraków zasługuje na filharmonię? 😛
Zaniedbałam wczoraj obowiązki kronikarskie i nie odnotowałam, jaki był koncert EUBO. A był świetny! Dowcipnie, semiscenicznie przedstawione: Pigmalion Rameau i fragmenty The Fairy Queen Purcella. Świetna młodzież grająca i śpiewająca także, rewelacyjny, zaledwie 25-letni tenor Reinoud Van Mechelen (warto zapamiętać to nazwisko), znakomite też dziewczyny, już zresztą nie pierwszy raz w Warszawie – Elodie Fonnard i Rachel Redmond – i baryton Yannis Francois.
Efektowne zakończenie tegorocznej edycji cyklu Mazovia Goes Baroque.
Wpis
jasny gwint 8 grudnia o godz. 13:40
porażający w swej wymowie.
Artykuł 73 Konstytucji RP stanowi o wolności korzystania z dóbr kultury.
Lecz jaka to ma być wolność, gdy postawi się bariery ekonomiczne. Oczywiście odezwą się obrońcy wolnego rynku.
Czy w obliczu postępującej pauperyzacji społeczeństwa nie powinno się wprowadzić wartościowania dofinansowania przez Państwo Kultury przez duże K? Mam wrażenie, że kultura masowa korzysta z większego wsparcia. No cóż et circensem
Ale zawsze mam w pamięci, że Wielkiego Giaurowa mogłem słuchać w TW za cenę bochenka chleba.
Pani Kierowniczko – pewnie trzeba by postawić fundamentalne pytanie – Czy Kraków zasługuje na muzykę.
Patrząc przez pryzmat dokonań Orkiestry Akademii Beethovenowskiej – jak najbardziej. Dziewiąta Dworzaka wykonana przez nich na finał cyklu „Jeszcze polska muzyka” w Filharmonii Krakowskiej była po prostu powalająca!
To my teraz Czechów anektujemy? 😉
@klakier:
Bo zaraz dojdziemy do pytania, czy Kraków zasługuje na zasługiwanie? 😉
A serio: drogawo, ale pamiętam, że i tak do tego się dużo dokłada. I mamy wiele, mocno dotowanych, budów (i remontów) obiektów kultury.
No i CC nie jest droga. Na jutrzejszego Mesjasza na przykład 25 zł. (Pewnie już tych biletów dawno nie ma 😉 )
Będę tam 🙂
Ogladam i slucham (szwedzki program TV2, 20.00-21-40)
______________________________________________
Koncert noblowski 2012
Z sztokholmskiej sali koncertowej (live): Ray Chen z repertuaru Max Brucha(tak, tak… Kol Nidre)- popularne koncerty skrzypcowe . Glownym numerem wieczoru bedzie symfonia nr 1 „Titan” Gustava Mahlera, czyli krolewscy filharmonicy pod batuta Christopha Eschenbacha (wroclawianin z urodzenia)
Pani Kierowniczko, w pierwszej części była Symfonia e-moll Wojciecha Sowińskiego 🙂
Czekam zatem na relację z Mesjasza, ja za to jestem na Dniach Nowej Muzyki Fińskiej na Akademii.
A, no to ja będę czekać na relację z Dni Muzyki Fińskiej 🙂
Trochę tam będzie ciekawej muzyki.
To o tym Sowińskim tak cudnie złośliwie, jak to tylko on potrafił, pisał Chopek:
http://pl.chopin.nifc.pl/chopin/persons/detail/name/sowi%C5%84ski/id/4096
Frycek miał rację…
Tak coś czułam 😉
Re klakier: „Ale zawsze mam w pamieci, ze Wielkiego Giaurowa moglem sluchac w TW za cene bochenka chleba.”
W latach wczesnych siedemdziesiatych mielismy (ja i magnifika) abonament ze znizka dla studentow, do Malej Sali FN (koncerty kameralne) za ok 4 zlp za bilet.
W abonamencie zmiescil sie, miedzy innymi, D. Fischer-Dieskau z Richterem przy fortepianie (koncert zreszta byl w duzej sali). Ale Rubinstein juz byl poza abonamentem, chociaz jako szczesliwy posiadacz takowego, mialem pierwszenstwo? w kupnie biletu. Ale kiedy doszedlem do okienka, (bylem czwarty w kolejce) 85% biletow juz bylo sprzedanych. 😯
Pragne tez zameldowac, ze pare dni temu bylismy na Afiara Quartet. Poza oczywistymi punktami (op 18 no 1 i op 59 no 3, oba odegrane z wielka werwa) grali kwartet Bretta Abigañy (odmiana pod znakiem zapytania – czy Abigañi z uwagi na miekkie ñ – mianownik Abigaña). http://www.brettabigana.com/home/Welcome.html
Tenze Brett okazal sie byc kumplem z akademika altowiolisty zespolu, a kwartet no 2 zostal napisany jako elegia na smierc matki altowiolisty. Czesci kwartetu: Vocalise, Berceuse, Vocalise i March. Ostatnia czesc, czyli marsz, miala mieszany schemat metryczny, (powtarzam to za p. altowiolista) oprocz metrum ktore kazdemu kojarzy sie z marszem, czyli 4/4 🙂
Pewnie p. R. Markowicz mialby wiecej do powiedzenia na ten temat.
Pobutka.
Dzień dobry,
zaraz się wybieram na pociąg, by wieczorem posłuchać powyższego, a w dzień jeszcze pożyć towarzysko-rodzinnie 🙂
Na razie słoneczko. Mam nadzieję, że nie wszystko jeszcze zasypało i zamroziło 😈
Fajnego kota znalazłem 🙂
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/d7/Cat_dancing_in_the_snow-Tscherno.jpg
Pięęękny!
Ach, jakby człowiek był taki aksamitny!
I komu to przeszkadzało? 😀
Cóż za gimnastyk 😯 Ta asana nazywa się „powitanie słońca”, prawda? 😉
I jak tam było na tym Haendlu?
Pobutka.
Dzień dobry,
wybaczcie, ale wczoraj padłam – jeszcze potem odbyliśmy jubelek capellowy i spotkanko rodzinne.
Teraz będę się pomału zbierać w drogę. Mam taki pomysł: dziś wieczorem idę na koncert Wrocławskiej Orkiestry Barokowej i może potem coś wspólnie napiszę o kondycji tych dwóch naszych najważniejszych orkiestr z tej dziedziny 🙂
To do zobaczenia, Pani Kierowniczko, dzisiaj wieczorem w S1
—-
Wczoraj kolejny (chyba czwarty) piękny wieczór z cyklu 200 kantat Jana Sebastiana na 200-lecie Uniwersytetu Warszawskiego (m.innymi Nun komm der Heiden Heiland). Tym razem w sali koncertowej Uniwersytetu Muzycznego. Prowadzenie zespołu (w większości studenci tegoż, ale i Tytus Wojnowicz na oboju barokowym!) Agata Sapiecha (jak piękny dźwięk maja jej skrzypce); znakomite przygotowanie 12-osobowego chóru (przez Piotra Maculewicza) i zawsze piękne tłumaczenie tekstów kantat przez Pawła Piszczatowskiego (UW). I osobne szapo ba dla 2-osobowego zespołu organizatorów
@PK 9:10
@lesio 12:10
No to wobec tego jeszcze nie dzielę się wrażeniami z wczorajszego koncertu WOB w Filharmonii Wrocławskiej ( ten sam program) i miłego wieczoru Państwu życzę 🙂
Ciekawa jestem zwłaszcza odbioru oratorium Gebla (Gebela?) młodszego ,bo po pierwsze ziomal (a my popieramy swoich 😉 ),a po drugie – zestawienie z Janem Sebastianem stawia go już na starcie w trudnej sytuacji.
W sprawie hymnu w La Scali – to podobno chór poprosił Barenboima, żeby tym razem oni też mogli zamanifestować patriotycznie,a nie tylko orkiestra jak zawsze 😉 Mnie się to akurat podobało. Kaufmann dołączył do nich z takim przejęciem jak rodowity Italczyk,bo reszta solistów trochę markowała. A swoją drogą po raz kolejny przekonałam się ,że Jonas to wielki artysta – śpiewanie z twarzą wciśniętą w wykładzinę zupełnie mu nie zaszkodziło 🙂
Można obejrzeć tę inaugurację La Scali na Tubie, póki nie skasują:
https://www.youtube.com/watch?v=uYt64nBUM38
Ta wyraźniejsza niż zazwyczaj manifestacja patriotyzmu być może była odpowiedzią na niezadowolenie co poniektórych, że La Scala w przeddzień Roku Verdiowskiego i Roku Wagnerowskiego rozpoczyna sezon Wagnerem (choć przecież Verdi będzie na rozpoczęcie przyszłego sezonu – proszę sobie przy okazji zapisać, bo Multikino zapewne nie poinformuje: 7 grudnia 2013 r., Traviata).
Prezydent Włoch w odpowiedzi na spekulacje prasy wyjaśnił w liście do Barenboima, że nie przybędzie na inaugurację, bo naprawdę ma ważne obowiązki, a nie dlatego, że wyraża sprzeciw wobec wyboru Wagnera.
Jedno i drugie bardzo prawdopodobne.
Tam wcale nie jest wesoło. A ten pajac znów podnosi głowę
Co zaś do Wagnera w La Scali – chcieli Barenboima, teraz muszą grać Wagnera. 😛
„Co zaś do Wagnera w La Scali – chcieli Barenboima, teraz muszą grać Wagnera”
No, ale to tylko powtorka. Szescdziesiat dwa lata temu Furtwangler wycial ten sam numer – wtedy to musial byc dopiero szok 😯
http://www.furtwangler.net/inmemoriam/data/ita_en.htm
PS I to caly Pierscien! 😀
Witam,
chciałabym podzielić się wrażeniami z przedstawień Eugeniusza Oniegina w Teatrze Wielkim w Poznaniu w dn. 7 i 9 grudnia.
Wybrałam się na nie oczywiście ze względu na Mariusza Kwietnia.
Wygląda na to,że tym razem był on prawie incognito.
Opera poznańska ,pod nowym kierownictwem,raczej nie chwaliła się kogo będzie miała okazję gościć a o ile wiem nie bywają tam zbyt często artyści tego formatu.
Pierwszego dnia prawie wszystkie miejsca były wykupione przez sponsora,który przed rozpoczęciem przedstawienia zorganizował bankiet w foyer co reszta mogła zza zamkniętych drzwi obserwować a potem poczuć.
Nie byłam zdziwiona,że wiele miejsc było pustych a po I-szym akcie ok.1/3 sali opustoszała.
P.Joanna Kozłowska obsadzona w roli Tatiany była oczywistym nieporozumieniem i na tym poprzestanę.
Reszta solistów była po prostu słaba.Poza problemami głosowymi -fatalna dykcja i często miałam wątpliwości w jakim języku oni śpiewają.
I w tym wszystkim nasz Mariusz Kwiecień,który był i brzmiał jak zupełnie z innej bajki-wspaniały głosowo i aktorsko i na dodatek ze świetnym rosyjskim.Profesjonalny w tym czymś w każdym calu.
W niedzielę 9-tego na szczęście jako Tatiana śpiewała p.Magdalena Nowacka i była całkiem dobra a p.Mariusz no po prostu ……powalał.
Frekwencja i publiczność dopisały również.
Nadal nie podoba mi się wersja opery wg pomysłu p.Znanieckiego[wcześniej widziałam krakowską bez Kwietnia] a libretto wydawało mi się zawsze irytujące i mało prawdopodobne psychologicznie.
Jednak usłyszeć i zobaczyć na żywo partię Oniegina w wykonaniu [szczególnie w III-cim akcie] p. Mariusza było czymś wyjątkowym, prawdziwie poruszającym i chyba o to w tym wszystkim na szczęście chodzi.
Ciekawam tylko kiedy p.Mariusz będzie miał ochotę znowu w naszym kraju zaśpiewać ?
Pozdrawiam.