Koncert skomponowany
Na początek Andrzej Bauer – dziś w roli dyrygenta – poprosił publiczność, żeby nie klaskała pomiędzy utworami. Zapowiedział też, że nie będzie przerwy. I słusznie, bo program został starannie skomponowany.
Cellonet to zespół ośmiu wiolonczel, został stworzony pięć lat temu przez Bauera trochę na wzór istniejących już podobnych zespołów (np. przy Filharmonikach Berlińskich). Jednak z pewnością więcej gra muzyki współczesnej, która jest pasją Bauera. W dzisiejszym programie utwory współczesne zostały wymieszane z pieśniami Wagnera i Mahlera, śpiewanymi przez Agatę Zubel, która zupełnie wyjątkowo we współczesnym repertuarze nie występowała.
Wykonała dwie z cyklu Wesendonck-Lieder, dwie z Kindertotenlieder i dwie z pieśni Mahlera do słów Friedricha Rückerta. To było dość specjalne. Bez wzmocnienia elektronicznego, z jakim ta śpiewaczka występuje w utworach współczesnych, ma ona głos o wolumenie dość niewielkim, a przy tym śpiewała te wszystkie pieśni jakby z odcieniem nieśmiałości, bardzo delikatnie. Zwykle ich się tak nie śpiewa, lecz bardziej intensywnie; zabierają się zresztą za to głosy o ciemniejszej barwie. Można powiedzieć, że Agata Zubel śpiewała trochę jak mały aniołek. Bo barwa, zwłaszcza w wysokim rejestrze była piękna. No i wiolonczele śpiewały razem z nią. Do tego koncertu zresztą właśnie takie śpiewanie bardziej pasowało.
Trzy utwory współczesne przynosiły całkowity kontrast – służyły jakby „odślicznieniu” brzmienia wiolonczel, ponieważ wszystkie składały się głównie ze szmerowych brzmień. Mieliśmy jedno prawykonanie – wrocławskiego kompozytora Pawła Hendricha Ertytre na wiolonczelę solo i siedem wiolonczel (jako solista wystąpił Mikołaj Pałosz). Hendrich ma skłonność do matematycznego konstruowania formy i to odczuwało się również w tym utworze.
Drugim współczesnym dziełem był cykl pięciu utworków Kaiji Saariaho pt. Neiges. W sam raz temat na dziś. Części (w wolnym tłumaczeniu): Chmury śniegu, Gwiazdki śniegu, Iglice śniegowe, Kwiaty śnieżne. Te dźwiękowe obrazki pełne delikatności i chłodu były bardzo sugestywne i jakoś nie dziwiło przy wyjściu z koncertu, że zaczął padać śnieg.
Wreszcie cello_Net Cezarego Duchnowskiego – utwór-prowokacja poniekąd. Brzmienie ośmiu wiolonczel było maksymalnie najdalsze od tego, co zwykło nam się z tym kojarzyć. Rytmiczne, marszowe „chrupanie” w dzisiejszej aurze kojarzyło się z tupaniem po śniegu.
Ale i tak wychodziło się z niebiańskim brzmieniem Ich bin der Welt abhanden gekommen Mahlera w uszach.
Wszystkich opracowań dokonali Andrzej Bauer i Marcin Zdunik. Ciekawostka: dyrygent prowadząc te transkrypcje korzystał z tableta, tylko utwory współczesne prowadził z nut.
Komentarze
Pozwolę sobie zauważyć, że w tytuł kompozycji Pawła Hendricha wkradła się literówka. Jest „Erytre”, powinno być „Ertytre”. Zresztą bardzo łatwo się wpisuje na klawiaturze 🙂 Pozdrawiam!
Dzięki za poprawkę – jakoś palce raczej zwykle lecą za słowem znanym (skojarzenie z Erytreą 😉 ). A tu i w tytule symetria 🙂
Nie znalazłam Neiges, więc Petales (płatki, ale raczej kwiatów) Kaiji Saariaho na spóźnioną Pobutkę.
https://www.youtube.com/watch?v=3jcPCXQv8Jo
Pozwolę sobie dodać, że sala była wypełniona wyjątkowo jak na koncert z muzyką współczesną. Cellonet zastawił pułapkę na wielbicieli Wagnera i Mahlera, którzy przybyli uzupełniając skromną grupkę wielbicieli muzyki współczesnej (którą znam z widzenia). Przy utworze Duchnowskiego moi sąsiedzi (Wagnerowcy) teatralnym szeptem oznajmili „Już tego nie wytrzymam”.
Jeśli dobór utworów miał charakter edukacyjny i miał spowodować poznanie nowej muzyki przez wielbicieli tej dawnej to organizator postarał się zepsuć efekt nie racząc umieścić notek o kompozytorach i utworach w programie. Po raz kolejny okazuje się, że kompozytor to tylko dostawca półproduktu na tort wykonywany przez Wykonawców.
Dla mnie kompozycja koncertu była poruszająca. Chętnie poznaję nową niepokorną muzykę takich kompozytorów jak Hendrich i Duchnowski, ale szczerze nie lubię pieśni i Mahlera i Wagnera. I ja zostałem wciągnięty w pułapkę, i mogłem na nowo, dzięki łagodności Agaty Zubel przybliżyć się do tej muzyki.
Punktem kulminacyjnym koncertu było wykonanie utworu Saariaho. Jego bajkowa aura mogła dać nawet wielbicielom muzyki dawnej trochę przyjemności. Rzadko jej utwory są grywane w Warszawie, a już 7 lutego będzie następny na festiwalu Łańcuch: Kaija Saariaho [ur. 1952] – Nocturne (pamięci Witolda Lutosławskiego) (1994). Będę na pewno.
Dzięki za komentarz – dobrze im tak, tym wagnerowcom 😉 Na koncercie 7 lutego też mam nadzieję być.
A najważniejsze, że Wagner i Mahler awansowali do „muzyki dawnej”. Jak tam zapiszą Brittena, dajcie mi znać. 😛
Oczywiście, że chodziło o „dawniejszą” znaczy starszą niż dzisiejsza. Przepraszam.
Nie gniewam się, tylko mam alergię na termin „muzyka dawna”. 🙂