Wnętrze lodowego pałacu
Podobno całkiem niemała część mieszkańców Szczecina uważa budynek nowej filharmonii za kontrowersyjny. Fakt – wyróżnia się on bardzo z kontekstu. Ale jeżeli nawet z zewnątrz budzi kontrowersje, to wnętrze tego gmachu jest po prostu rewelacyjne.
Pierwsze wrażenie: biel, przestrzeń, geometria, asymetria. Trochę skrzyżowanie monachijskiej Pinakothek der Moderne z nowojorskim Peggy Guggenheim Museum. I niezwykła konsekwencja tego projektu. Wielki hall może też w przyszłości posłużyć jako dodatkowe miejsce koncertowe albo nawet balowe.
To jednak tylko takie przywitanie na wejście, bo najważniejsze są oczywiście sale. Ta symfoniczna, na 953 miejsca, jest cała złota, z świetlikiem nad balkonem (przyszło mi na myśl, że może architekt z Barcelony zainspirował się oknami w Palau de la Musica Catalana – oczywiście w zupełnie innym stylu), także w geometrycznych płaszczyznach. Skromne czarne fotele są bardzo wygodne. O akustykę podobno szczególnie zadbano, a nawet wypróbowywano ją zapraszając studentów, by wypełnili salę. Jednak z tą akustyką na razie się nie zapoznaliśmy.
Za to mieliśmy możność posłuchać muzyki w niedużej salce kameralnej na 198 osób, która z kolei jest cała w czerni (w związku z tym przezywana jest księżycową, w odróżnieniu od koncertowej słonecznej). Kwartet smyczkowy sformował się z młodych muzyków związanych z orkiestrą; zagrał najpierw II Kwartet Philipa Glassa, a potem 6 tańców rumuńskich Bartóka. Niestety Glass sam w sobie jest śmiertelnie nudny, a Bartóka muzycy zagrali zupełnie nietanecznie, bez pazura. Ale akustykę można było ocenić – naprawdę przyzwoita.
Filharmonią rządzi sprawny damski tandem dyrektorski: naczelna – Dorota Serwa i artystyczna – Ewa Strusińska. Mają ambitne pomysły i chcą bardzo rozkręcić to miejsce, a także orkiestrę. Zapewne muzycy będą się czuli bez porównania lepiej niż w dusznej sali przy Urzędzie Miejskim, gdzie koncertują obecnie. W nowym gmachu mają też do dyspozycji dwie salki na próby sekcyjne. Myślę, że o wiele lepiej się pracuje, gdy miejsce pracy jest estetyczne i przyjazne. A tutaj zdjęcia – z filharmonii i nie tylko.
Wrześniowa inauguracja odbędzie się z dużym przytupem i będzie trwać tydzień. Na stronie nie ma jeszcze programu inauguracyjnego koncertu 5 września, ale został nam zdradzony. Na początek Fanfara napisana specjalnie na tę okazję przez Krzysztofa Pendereckiego. Potem dzieło kompozytora miejscowego (już nieżyjącego) Marka Jasińskiego – Sinfonia „In principio”, w którym orkiestrę FS oraz Chórem Akademickim im. prof. Jana Szyrockiego (dawniej słynny Chór Politechniki Szczecińskiej) poprowadzi szefowa, Ewa Strusińska. Później przekaże pałeczkę Jackowi Kaspszykowi, który zadyryguje dziełem patrona filharmonii, Mieczysława Karłowicza – poematem Powracające fale. Wreszcie na koniec – to podobno na życzenie publiczności – IX Symfonia Beethovena.
PS. Smutna wiadomość przyszła z Berlina – zmarł muzykolog Antoni Buchner. Postać bardzo barwna, autor tekstów, tłumacz, intelektualista.
Komentarze
Pobutka.
No, takie Tańce rumuńskie to ja rozumiem 🙂
Dzień dobry. 🙂
Bardzo dziękuję Pani Kierowniczce za relację i zdjęcia.
Rozmawiałam z kilkoma studentami, którzy brali udział w „generalnej próbie akustycznej” (osoby z tzw. dobrym słuchem). Wszyscy byli zachwyceni.
Mamy nadzieję na zdobycie biletów na któryś z inauguracyjnych koncertów.
Napiszę coś o koncercie jubileuszowym SV, ale nie teraz. Wczoraj byłem na Gabrielu w Łodzi i dziś ledwo żyję.
Frakcja szczecińska dziękuje za relację 🙂
(I za program wrześniowy.)
A tu trochę dodatkowych zdjęć (PK uchwycona w akcie schodzenia po schodach):
http://www.24kurier.pl/Multimedia/Fotogaleria/Filharmonia-od-srodka
Pozdrawiam frakcję szczecińską 🙂
Trochę nie na temat.
A gdyby tak w nawiązaniu do sukcesu Conchity Wurst napisać artykulik o śpiewakach operowych w okresie Baroku? Myślę, że teraz wzbudziłby zainteresowanie.
A mysmy byli na pozegnalnym koncercie Jeanne Lamon z Tafelmusik i jestesmy, w przeciwienstwie do Gostka w pelni formy. Coz, stare wyroby nie rdzewieja 😉 Program koncertu, co prawda przypominal “the best of baroque music”, ale Jeanne prowadzila to z werwa, opowiadala anegdotki, wyswietlala zdjecia – w sumie bylo bardzo fajnie. Najciekawsza czescia koncertu byly wariacje na temat trzech tematow z Purcella (the greatest English composer that ever lived 🙂 ) napisane przez czlonlow orkiestry i ludzi zwiazanych z orkiestra. Kazdy napisal dwu – trzy minutowy kawalek i bylo to bardzo sympatyczne. Zabawne, ze niektorzy napisali na „nieswoje” instrumenty: u flecisty glownym instrumentem byl klawesyn, a u oboisty tamburyn itp.
http://www.musicaltoronto.org/2014/05/01/john-terauds-on-jeanne-lamon-the-woman-who-led-tafelmusik-to-the-house-of-dreams/
Fajna była Jeanne Lamon. Ciekawe, czy Tafelmusik będzie istniał dalej?
Uch, co ja miałam za dzionek. WW też był, więc wie. Tyle, że on nie musiał kłapać 😉
Nie chodzi o rdzewienie tylko raczej o niesprzyjające warunki wdrodze na koncert i z powrotem.
Dobry wieczor 🙂
Jutro o 14.00 pierwsza sesja konkursu im. Rubinsteina. Calosci bedzie mozna posluchac tu
http://www.arims.org.il/competition2014/index.php/media-arc/video
To już! 😯
Tak, dzień Pani Kierowniczki letki nie był. A ja nic nie kłapałem w trosce o dobre obyczaje. Parę razy w ciągu dnia miałem ochotę grzecznie spytać, czy szanownych w tej tam wieży z kości słoniowej, utrzymywanej za moje pieniądze, interesuje opinia końcowego odbiorcy. To byłoby średnio uprzejme, nieprawdaż? 🙂
(bo wiem, że nie interesuje; mam łożyć i nie wtrącać się w sprawy zastrzeżone dla większych ode mnie)
Pozdrawiam sympatyczną panią, z którą nawiązałem kontakt bojowy w stołówce, w tym własnie duchu. Wiele nas dzieli, ale jakoś moglibyśmy dojść do porozumienia w innych okolicznościach. 😉
Potwierdzam, że WW siedział grzecznie i nie tylko nie pyszczył, ale zachowywał powagę sytuacji 😆
Nie wierzę. Jak nie pyszczył, to na pewno tylko dlatego, że był przekonany o pełnej niepowadze sytuacji. 😉
Piękna filharmonia, w porywach przypomina nasze Muzeum Historii Żydów Polskich.
Dobrze, niech mają! 😀
Mam nadzieję, że Pani Kierowniczka pozwoli na dorzucenie partii fotek z wiadomego obiektu. Zwracam uwagę na zdjęcie pierwsze i drugie. 🙂
http://www.bryla.pl/bryla/1,85301,15952291,Filharmonia_w_Szczecinie_zachwyca__Zajrzelismy_do.html#BoxSlotIMT
No, teraz to się posypie z tymi zdjęciami, bo nasza wycieczka była liczna, a byli też miejscowi dziennikarze 🙂
@mt7
Przepraszam, a pod jakim względem nowa filharmonia w Szczecinie przypomina „nasze” (tzn.czyje?) Muzeum Historiii Żydów Polskich? Nie za bardzo widzę podobieństwo architektoniczne (choć ze zdjęć bardziej mi się jednak podoba obiekt w Szczecinie) – jeśli jakieś podbieństwa są to chyba takie, że w jedenej i drugiej przestrzeni nie ma jeszcze pełnej działalności.
Mar-Jo, dobrze Cie widziec! 🙂
Robercie, „nasze” to zapewne warszawskie.
Pobutka.
Dzień dobry 🙂
Robercie – zapewne jeszcze w tym są podobne, że w środku jest biało 🙂 Ale mnie też się te dwa obiekty nie kojarzą ze sobą.
A propos: ostatnio spędziłem miło czas w Muzeum Historii Żydów Polskich. Budynek na zewnątrz i wewnątrz mi się podobał, bardzo ciekawa księgarnia. Oczywiście, ta namiastka wystawy mnie raczej rozczarowała. I jeszcze jedno muszę napisać o „waszym” muzeum :-), choć to chyba jednak „nasze” (znaczy narodowe i ogólnopolskie 🙂 ). Nie wiem kogo się zatrudnia w tej instytucji i jakie są kryteria. Ale po zwiedzeniu udaliśmy się z małżonką na kawę i ciastko do kawiarni. Jednakże dawno nie nasłuchaliśmy się tyle „k”, „ch” i „p” wyrzucanych z siebie przez personel kawiarni. Słowem: mięcho niosło się po muzeum! Postanowiłem zareagować. Nie jestem nadęty, zdarzają mi się niecenzuralne słowa, ale jakoś ta „narracja” nie pasowała mi do miejsca. Od miło wyglądającej pani usłyszałem…, że nie należy podsłuchiwać prywatnych rozmów. I tak pouczeni udaliśmy się do wyjścia.
Przepraszam za wtręt. Ot, taka scenka rodzajowa jakich wiele, ale wizerunkowi instytucji się nie przysłużyła.
Robercie – zgłosić oficjalną skargę do dyrekcji muzeum i/lub do spółki odpowiedzialnej za kawiarnię.
Koniecznie zgłosić. To jest skandal. Jeśli ktoś ma taką kulturę osobistą, nie powinien pracować w instytucji kulturalnej.
…koniecznie z podaniem daty i godziny, żeby wiadomo było kto był wtedy na służbie (chyba że pamiętasz imiona z plakietek, jeśli takowe były).
Zrobię tak jak mi radzicie. Trzeba na coś takiego reagować oficjalnie, bo szkoda tej pięknie pomyślanej i zbudowanej instytucji.
Zglosic, bardzo prosze…
Nowy link do transmisji konkursu im. Rubinsteina
http://www.arims.org.il/competition2014/?view=featured
Dzień dobry.
Lisku, ja też się cieszę. 🙂
Dziękuję za link do transmisji.
Pani Kierowniczko, „miejscowy” Jasiński pisał bardzo piękną muzykę. My tu na wsi często jej słuchaliśmy.
Moniko, ja znałam Marka Jasińskiego, poniekąd był moim kolegą ze Związku Kompozytorów Polskich. Szczególnie lubił pisać na chóry.
http://www.youtube.com/watch?v=5C3CRKZcMG4
Podkreśliłam jego „miejscowość”, bo uważam, że to świetnie, że otwierając w mieście nowy gmach filharmonii wykonuje się dzieło tutejszego kompozytora.
Nie wiem czy ktos zamiescil juz te strone
http://imslp.org/ 😀
Trochę wiem, że Jasiński pisał na chóry, bo co roku Chór Politechniki śpiewał jakąś jego prapremierę na festiwalu w Międzyzdrojach. I generalnie współpracowali, nawet kiedy Jasiński wyjechał do Bydgoszczy.
Zjeżyłam się, ponieważ przymiotnik „miejscowy” ma w naszym języku konotację negatywną, jest przyjmowany zazwyczaj jako lekceważący. Miejscowa doskonałość. Lokalny geniusz.
No, ale chyba już jest jasne, że nie miałam tego znaczenia na myśli 🙂
A teraz ciekawostka przyrodnicza. Dostałam zaproszenie od Warszawskiej Opery Kameralnej. Na co – nie napisane. Tylko: kiedy i gdzie (28 maja, UMFC), i do kiedy mam potwierdzić zaproszenie.
Dopiero musiałam sprawdzić na stronie – i to jest ten koncert:
http://www.operakameralna.pl/?28052014
Czy tam ktoś w tej obecnej promocji ma cokolwiek w głowie? 👿
Wprawdzie ja już po dacie domyśliłem się, o jaki koncert WOK chodzi (był wcześniej anonsowany, choć bez podania szczegółowego repertuaru), ale oczywiście w żadnym razie nie umniejsza to zasadności – jakże emocjonalnego – pytania Pani Kierowniczki.
Mam też ciągle w pamięci przepiękne wykonanie Scena di Berenice z Orkiestrą XVIII wieku na jednym z pierwszych Chopiejów.
A Ch’io mi scordi di te… słyszeliśmy w Studiu Lutosławskiego nawet nie tak dawno.
Imponujący program swoją drogą…
a dzisiaj w duszy gra….Sixtio Rodriguez/Sugar Man
____________
RIP MALIK BENDJELLOUL (1977-2014)
zmarl (popelnil samobojstwo) dzisiaj nad ranem szwedzki rezyser, nagrodzony Oskarem z dokument ” Searching for Sugar Man” (2013)
https://www.youtube.com/watch?v=D5PF8ykKUWE (pierwszy od lewej)
To jest fajny przyczynek do tematu obrad, które dzisiaj się szczęśliwie skończyły. Nie potrafią napisać głupiego zaproszenia, ale pieniędzy by chcieli dużo i zaraz, bo to artyści są i dobro narodowe. W życiu bym nie pomyślał, że najkorzystniej na całej imprezie wypadnie przedstawiciel hip-hopowego wydawnictwa, jedyny gość umiejący sprzedawać muzykę i umiejący o tym mówić. Proponowałem w kuluarach, żeby go sklonować i porozdawać wszystkim instytucjom od „muzyki poważnej”, niech nauczy i zaprowadzi porządek. 👿
Pobutka.
Dzień dobry!
Jeszcze słoneczko. Dziś jadę do Lublina na Kody – może się nie utopię 😉
Przypadek reżysera Sugar Mana mówi, że nie tylko pieniądze, ale i Oscar szczęścia nie daje…
Ale – to do WW – akurat ci, co byli na konwencji, umieliby napisać zaproszenie na koncert. To, co dostałam, to efekt wpuszczenia do instytucji ludzi, którzy nie mają żadnych kompetencji w przedmiocie.
Na wszelki wypadek proszę o zwrócenie uwagi (bo jest to niezbyt wyraźnie powiedziane), że recital Pasiecznik odbędzie się w UMFC a nie w siedzibie organizatora.
Tego samego dnia – we wzmiankowanym wyżej MHŻP – przedwojenny polski film – ABC miłości. Chyba z Dymszą. Wybieram się – i sprawdzę stan słownictwa w kawiarni.
Na mój gust jeżeli odgłos rozmowy prywatnej dociera do uszu niepodsłuchujących postronnych – to to nie jest już rozmowa prywatna
Możesz natrafić na inną obsługę 😉
Mi budynek filharmonii z zewnątrz przypomina bardziej górę lodową niż lodowy pałac, ale dla mnie najważniejszy jest fakt, że „podobno szczególnie zadbano o akustykę” – mam nadzieję, że sama niedługo to ocenię, bo wybieram się do Szczecina w czerwcu
Zakończyły się przesłuchania do Pittsburgh Symphony Orchestra
http://www.post-gazette.com/local/city/2014/05/14/Dogs-conduct-themselves-well-at-PSO-s-audition/stories/201405140121
Hundentenory wchodzą równiej od… never mind.
😛
No dobra, przyznaję, kandydaci byli nieźli, ale ja bym się spokojnie mógł z nimi zmierzyć, gdyby nie było tak daleko. 😎
Robert 14 maja o godz. 1:25
Nasze, tzn. warszawskie Kierowniczki i moje. 🙂
Przypomina w porywach, bo ło 😀
Piękne te hundentenory (i hundenbasy)! 😀
@ lutnia – witam. W czerwcu jeszcze nie będzie okazji do oceniania akustyki, bo oficjalne otwarcie dopiero we wrześniu.
Pozdrawiam ze straszliwie mokrego Lublina…
🙂
Dawno, dawno temu pomieszkiwalem nieco w Lublinie ( ul.Leszczynskiego) miescie z jakimi pieknymi tradycjami chasydzkimi; ot, Widzacy z Lublina (Jakow Horowic), ktory znal najkrotsza droge donikad i wielu, wielu innych.
Dziękuję za informację Pani Doroto – moje czytanie ze zrozumieniem jak widać kuleje… Liczę za to na obszerną relację z wrześniowego otwarcia 🙂
Pozdrawiam serdecznie
A ja napiszę, że byłam na wczorajszym koncercie Kronos Quartet i bardzo się rozglądałam, ale nie udało mi się dojrzeć Pani Doroty, tam jakoś ciasno i dużo luda było. A sam koncert bardzo mi się podobał, nawet z dodatkowymi deszczowymi efektami akustycznymi 😉 To moja pierwsza obecność na Kodach, ale może nie ostatnia, choć w tym roku na tym koniec.
Dzień dobry! Wczoraj nawet przygotowałam wpis, ale sieć na kwaterze padła i nie podniosła się do dziś – teraz piszę z sieci komórkowej. Szkoda, notario, że się nie spotkałyśmy – byłby minizlocik, bo miałam przyjemność być w towarzystwie Irka 🙂
Wiadomość z ostatniej chwili: jutro Artur Ruciński zadebiutuje (na nagłe zastępstwo) na Scenie Covent Garden w partii Germonta.
A tu zapowiada inne swoje występy w kraju i za granicą w styczniu ponoć w Warszawie w Onieginie. No i oczywiście śpiewa:
http://www.polskieradio.pl/8/2039/Artykul/1113578,Artur-Rucinski-spiewak-operowy-powinien-uzbroic-sie-w-cierpliwosc
Warszawa pozdrawia Lublin! 😀
No, wreszcie dorwałam się do sieci (w ośrodku Rozdroże). Zaraz wrzucę zaległy wpis.
Sorry, że odgrzewam ten temat. Nie wiem nawet czy ktoś zareaguje. Ale chciałem pojechać w następnym sezonie na koncert do tej filharmonii o której się tak dużo pisze. I, szczerze mówiąc, to program sezonu jest zwyczajny do bólu, no, niczym się nie różni od statystycznej polskiej instytucji tego typu poza stolicą. Pamiętam jak kiedyś otwarto nową salę koncertową w takim Dortmundzie – były fajerwerki, gwiazdy wokalne i instrumentalne. Jasne, inna skala finansowania, no, ale jednak…Skoro się stawia taki obiekt z unijną kasę to naprawdę nie można ścisnąć pośladów i zrobić pierwszy sezon o randze ponadlokalnej?
No nie wiem, czy jazzowy koncert Ewy Bem czy Małgorzata Walewska brylująca, podobno, w jakimś tv programie rozrywkowym to są te flagowe nazwiska inaugurującego sezonu? Ok, Jacek Kaspszyk i Antoni Wit, no, ale to jednak trochę mało jak na „nową ikonę”.
Nie wiem, może ja się czepiam, ale zobaczcie Państwo sami: http://www.filharmonia.szczecin.pl
Najpierw to ta orkiestra się musi podciągnąć… 😈
Pojadę na inaugurację, zobaczę, jak sala się sprawuje. I dowiem się może, czemu sezon taki, a nie inny…