Panufnik: uzupełnienie
W stulecie urodzin Andrzej Panufnik jest już klasykiem, któremu wykonania na Warszawskiej Jesieniach już nie pasują – raczej na bardziej szacownych festiwalach jak np. Chopin i Jego Europa. Ale właśnie teraz przypadło nasilenie związanych z nim imprez.
Ma to oczywiście związek z jego datą urodzin. Właśnie we środę rozpoczęła się trzydniowa konferencja poświęcona jego postaci i twórczości. I tylko na tym rozpoczęciu niestety miałam czas być. Ten początek był wspomnieniowy: długo i wzruszająco wypowiedziała się Lady Camilla Panufnik, pięknie też mówił syn, Jem. Wspominali go także profesorowie Bernard Jacobson, Nigel Osborne, Tadeusz Gadzina, a także wykonawcy jego muzyki Wojciech Michniewski i Paweł Kowalski. Uderzający był w tym wszystkim ciepły, serdeczny ton, nie tylko szacunek, ale i sympatia dla tego jednak osobnego i introwertycznego człowieka. Ubawił mnie prof. Jacobson, który wspomniał też o Lutosławskim i stwierdził żartem, że używając zwierzęcego porównania widzi Lutosławskiego jako lisa, a Panufnika jako jeża…
Bo Panufnik rzeczywiście był osobny. Zarówno na tej konferencji, jak i w wydanej właśnie przez PWM książki Panufnik. Architekt emocji (którą Beata Bolesławska-Lewandowska oparła na podobnym schemacie jak wydany rok temu zbiór wywiadów Górecki. Portret w pamięci), mówiono, że nie da się go zaliczyć do tzw. polskiej szkoły kompozytorskiej – nie tylko dlatego, że wiele lat spędził poza Polską, ale i dlatego, że w ogóle trudno byłoby go przypisać do jakiejkolwiek szkoły.
Dziś słuchaliśmy jego muzyki (w wykonaniu Polskiej Orkiestry Radiowej pod batutą Łukasza Borowicza) w Studiu im. Lutosławskiego, i to w większości tej napisanej jeszcze w Polsce, jak Nokturn, Hommage a Chopin, Sinfonia rustica. Już w tych utworach słyszymy charakterystyczne cechy muzycznego języka Panufnika, m.in. ów słynny, pojawiający się chyba w każdej jego kompozycji akord jednocześnie durowy i mollowy. Wojciech Michniewski we wspomnianej książce ładnie o tym mówi: „Myślę, że najczęstszym sposobem pobudzania emocji w muzyce Andrzeja jest narzucanie najpierw wrażenia ostentacyjnej prostoty, a potem drobne skrzywianie rzeczy, które pozornie wydają się być w tej prostocie oczywiste i nieuchronne. To jest tak, jakby w odbiciu człowieka w lustrze zamiast jakiejś brutalnej deformacji typu, powiedzmy, krzywego zwierciadła, sprokurować tylko drobne zniekształcenie – działa to podobnie jak maleńka skaza na twarzy pięknej kobiety, dzięki której piękno tej kobiety wydaje się jeszcze bardziej interesujące”. Tak jest właśnie w tym akordem, w którym brzmi jednocześnie dur i moll, przy tym – że użyję „dziecięcego” języka, dur to „wesoło”, a moll – „smutno”, więc wesoło i smutno jest jednocześnie, a z tego wychodzi specyficzna rzewność.
Ciekawa uwaga z zupełnie innej strony: wypowiadającego się również w książce kompozytora Juliana Andersona, działającego w prowadzonym przy LSO programie edukacyjnym dla młodych kompozytorów zwanym Panufnik Young Composers Scheme. Otóż Anderson uważa, że to ucieczka Panufnika na Zachód otworzyła drogę prawdziwej muzycznej odwilży w Polsce, że to dlatego muzyka współczesna nie miała takich kłopotów ideologicznych jak teatr czy film – bo Panufnik na Zachodze ujawnił w pierwszych wywiadach po wyjeździe kłamstwa systemu komunistycznego. Dlatego w tej dziedzinie system musiał pokazać, że jest inaczej. Osobiście mam inne zdanie – że po prostu muzyka jest sztuką na tyle abstrakcyjną, że nie wydawała się decydentom niebezpieczna i traktowano tę dziedzinę trochę na wariackich papierach – ale i taki punkt widzenia jest ciekawy.
Była więc konferencja i koncert, jest książka i strona z utworami Panufnika, a rano, o 10., w warszawskim Parku Morskie Oko pojawi się nazwa Alei Andrzeja Panufnika – chodzi o dróżkę prowadzącą od Puławskiej do Pałacyku Szustra, gdzie kompozytor pomieszkiwał w młodości (mieszkała tam jego babcia z Szustrów). Na uroczystości nadania tej nazwy – zdradzę – usłyszymy akcent muzyczny: trąbka zagra fanfarę, którą rozpoczyna się Sinfonia sacra.
Komentarze
Pobutka.
Chyba jednak będziemy w butach?!
Witam ;jana 🙂 Pewnie, że w butach, na bosaka byłoby już za zimno 😉 Właśnie zaraz wdziewam buty i idę!
Był jeszcze piękny koncert w sobotę w S1, wczesne symfonie Haydna (I:52, I:59) i koncerty fortepianowe Mozarta (KV 107 nr 2 i 3) +Haydna XVIII:11)
Grała je na klawesynie – pięknie – naprawdę pięknie – Lilianna Stawarz.
Towarzyszyła Wrocławska Orkiestra Barokowa pod dyrekcją Jarosława Thiela. W koncertach Mozarta towarzyszenie ograniczało się do 3 smyczków I i II skrzypce (koncertmistrz Zbigniew Pilch wyczarowywał cudowne brzmienia – jestem urzeczony) i wiolonczeli (J.T.)
Dla organizujących sobie sezon jesienno-zimowy: 24 lutego w FN wystąpi Rafał Blechacz (III koncert fortepianowy LvB), wcześniej nie anonsowany.
Biletów nędzne resztki, więc może to ja dopiero się obudziłam?
PS. Sokołow mój! (także Anderszewski, Ago – próbuję, próbuję)
Bazyliko, podziwiam Twoją determinację. 🙂 Raport z frontu. Dotarłam do FN o 11.15, bo rano miałam spotkanie, z którego nie mogłam się urwać. Między 10.00 a 11.15 w dwóch kasach zakupiło ponoć bilety około 15 osób. Wpisałam się na społeczną listę – jako 137. Wrócę po pracy i zobaczymy, czy lista jeszcze zachowa ważność. Można kupić bilety przez internet, ale: nie ma biletów ulgowych, trzeba wchodzić bezpośrednio na stronę bilety24, bo przekierowania ze strony FN nie ma (choć powinno być), za zakup każdego biletu pobierana jest osobna opłata, co przy kupowaniu biletów na cały sezon dla kilku osób daje pokaźny koszt dodatkowy. Nie jeżdżę na zagraniczne koncerty tak często, jak Jerzy, ale czasem jeżdżę. I nigdzie indziej w Europie nie zdarzyło mi się, żeby za bilet internetowy trzeba było dodatkowo płacić. Nie grzmię, odnotowuję.
Łotr mnie ocenzurował i to dosyć ostro. Wszystko wyciął. 🙄
No to mamy już oficjalnie Aleję Andrzeja Panufnika. Uroczystość odbyła się w skromnym, acz doborowym gronie, fanfara w wykonaniu czterech trąbek (głównie z SV) została odegrana. Aleja – można powiedzieć – prawdziwa, a przy tym rozwidla się tak, że – jak zauważyła p. Bartoszewicz – ma kształt kamertonu! Wszystko jak trzeba. Będzie gdzieś tam ustawiony kamień, a na nim zostanie umieszczona tablica ze zwyczajową informacją, kim był Andrzej Panufnik.
Wszystko to jest zasługą pana Huberta Bartoszewicza (człowieka niezwiązanego z muzyką!), który wpadł na ten pomysł. Ze mną skontaktował się w marcu, przynosząc do podpisu list z poparciem dla idei, który oczywiście chętnie podpisałam, kierując jeszcze p. Bartoszewicza w kilka stron, gdzie również mógł to wsparcie uzyskać. Wniosek został złożony w kwietniu. Pomysł był taki, by odsłonięcie miało miejsce podczas festiwalu Chopin i Jego Europa, kiedy to – jak pamiętamy – była duża prezentacja utworów Panufnika. Był nawet projekt, żeby wykonać tam jego utwór Procession for Peace. To nie wyszło, ale i tak jak dziś było OK. Pan Hubert zwierzył mi się zresztą z refleksji z różnych kontaktów z różnymi instytucjami muzycznymi, które poniekąd potwierdzają moje mniemanie o danych instytucjach i osobach 😉 Nie było też dla mnie niespodzianką, że najmilej wspomina kontakt ze Stanisławem Leszczyńskim 🙂
W każdym razie wszystko poszło dobrze, a pani prezydent przemawiając pozwoliła sobie nawet na osobiste wspomnienie, ponieważ poznała Lady Camillę Panufnik pracując w Londynie, a nawet była u niej w Twickenham, gdzie odbywała się aukcja dobroczynna („i mam jeszcze ten przedmiot, który wylicytowałam!” – pochwaliła się). Wstęgę w barwach Warszawy przecięli w trójkę z Lady Camillą i burmistrzem Mokotowa.
Wpuściłam Agę 🙂
Taniec (murmuration) szpakow
Coś było nie tak, ale poprawiłam. W firmie nie odsłucham na razie 🙂
A, pojawiło się drugi raz. To skasowałam poprzednie.
Dzień dobry,
system sprzedaży biletów przez FN to jakaś wielka zdrada – od miesięcy ogłaszano, że na koncerty od listopada począwszy bilety będą sprzedawane od 29 września od godz. 10, a linki na stronie FN do tej pory nie działają! Strona bilety24.pl miała jakieś marne okruchy, które zresztą zostały wykupione. Naprawdę odechciewa się mieć z tą instytucją cokolwiek do czynienia, mamy XXI wiek do licha!
Uniosłam się nieco, przepraszam… Ostatnią kroplą goryczy był fakt, że gdy po 15 min. wybierania numeru dodzwoniłam się do kasy FN, uprzejmy pan poinformował mnie, że nie może sprawdzić, czy system działa, bo komputer nie wpuszcza go do internetu…
Rany, w którym my wieku żyjemy 😯
Dzieci drogie,
w tej chwili sprawdziłem – są bilety na większość koncertów wyżej wspomnianych – bezpośrednio ze strony FN. Ten ranny bajzel wynikł był zapewne z przeciążenia systemu 20 osobami (może nawet mniej) stukającymi klawiszami pod adres internetowej kasy. Podobne sytuacje zdarzają się przy niektórych koncertach BPh. Bywa, że po chwilowym braku biletów po jakimś czasie nagle pojawiają się wolne miejsca. No i w przypadku np. BPh też doliczają – 2 euro.
Dzień dobry,
to prawda, mamy już w Warszawie aleję Panufnika i ma ona kształt kamertonu…
Jedne z pierwszych kroków skierowałem do Pani Redaktor – jestem wdzięczny za poparcie, a także za rady, których później potrzebowałem. Liczę, że gdy miejsce to nabierze w przyszłości należnego blasku, wokół alei będzie się coś działo, co, mam nadzieję, pozwoli trochę nadrobić zaległości w temacie Panufnika.
Oprócz wspomnianego Stanisława Leszczyńskiego, wdzięczność należy się też doktor Beacie Bolesławskiej, Andrzejowi Kosowskiemu, który wsparł tę ceremonię, Polskiemu Komitetowi ds. UNESCO i wielu osobom, które czasem wychodziły nawet ponad swoje obowiązki, byśmy mogli cieszyć się aleją właśnie teraz.
Głowę bym dała, że do BPh kupiłam bilet po takiej cenie, jaka była podana w programie, ale może w kasie sprzedają taniej. Tak czy inaczej, nie będę o to kruszyć kopii. 😉 Raport numer dwa. Wróciłam do FN po 6 godzinach i 15 minutach. Moja kolejka, jak się okazało, „przeszła” jakąś godzinę wcześniej, zakupy robił właśnie numerek sto pięćdziesiąty któryś. O 17.30 do kasy czekało około 60 osób.
A w Lublinie od rana nie ma odbioru Dwójki 🙁 Żadnej informacji na ten temat. Może ktoś coś wie?
Ja nic nie wiem 🙁 Może jakaś konserwacja?
Witam, Panie Hubercie 🙂 i w tym miejscu również ogromnie Panu dziękuję za inicjatywę. Bo to jest tym bardziej wspaniałe, że wyszło od kogoś, kto na co dzień muzyką się nie zajmuje. Co oznacza, że Panufnik obchodzi kogoś więcej niż muzyczne środowisko…
Przez internet można kupić bilety ulgowe (sprawdzone, ale akurat na Blechacza nie ma ulgowych). Kalkulacja: dodatkowy koszt zakupu przez internet-kolejka-niemożność urwania się z pracy-dojazd z przedmieść-inne kolejki (wiadomo po co) daje jednak wynik: internet.
Dodatkowy koszt – dość często spotykane rozwiązanie, ale w sumie zbójeckie, bo a/ zmniejszamy zatrudnienie w kasie b/ wydrukowanie biletu nic szacownej instytucji nie kosztuje. Powiedzmy, rachunek powinien być na zero.
Jutro przed wyjazdem do Katowic mam jeszcze zajrzeć na konferencję nowego sezonu w FN – może rzucę problemem? 😉
Byłoby świetnie 🙂 Linki się pojawiły, bilety zniknęły… (Na te bardziej oblegane koncerty, to prawda.) Strona NOSPRu działa jednak znacznie lepiej. „Ranny bajzel” trwał co najmniej do godz. 15 – wtedy się poddałam.
Coś ja dzisiaj ciągle nie mam racji. 😳 To o niemożności kupienia biletów ulgowych przez internet bezmyślnie powtarzałam po znajomym, który najwyraźniej się nie dopatrzył. Sama nie próbowałam, bo też żadne ulgi mi nie przysługują. Kajam się, trzeba było najpierw sprawdzić, a potem zrzędzić. Do kas pojechałam, kiedy się okazało, że w internecie nie ma (już?) biletów na Berlińczyków i Trifonowa – licząc głupio na to, że może w kasie się jakieś ostały…
A tymczasem w te wciąż ładne jesienne dni polecam warszawiakom przejście się do Łazienek i obejrzenie na ogrodzeniu od strony Alej Ujazdowskich wystawy „Ludzie Teatru Wielkiego”. Będzie wisieć do 15 października.
Na zdjęciach – często efektownych – można obejrzeć teatralnych „bohaterów drugiego planu” z najprzeróżniejszych pracowni – krawieckich, farbiarskich, modelarskich, stolarskich itp. (nigdzie na świecie chyba już takich nie ma), personelu bileterskiego, inspicjentów, chóru, orkiestry i corps de ballet. Wielu brak, ale ciężko na jednym płocie umieścić ponad tysiąc osób. Są i dyrektorzy – „najnormalniejsze” jest zdjęcie Krzysztofa Pastora, stojącego po prostu i patrzącego w kamerę, gdy tymczasem w tle tancerz (tancerka?) wykonuje ewolucję. Mariusz Treliński upozował się na Witkacego ze słynnego pięciokrotnego portretu, ale najlepszy numer wykonuje Waldemar Dąbrowski: pozuje obok kwadrygi. Nie widać co prawda twarzy Apolla (plotki głoszą, że to portret pana dyrektora), ale i tak jest zabawnie, choć jak się przyjrzeć, to dyrektor ma z lekka niewyraźną minę – i przyznał się, że rzeczywiście ma lęk wysokości, a to, że wwieziono go na górę, to nie był jego pomysł…
Wszystkie te zdjęcia i wiele jeszcze innych są w nowym, elegancko wydanym albumie Opera.
http://www.teatrwielki.pl/wydarzenia/szczegoly/article/wystawa_ludzie_teatru.html
Pobutka.
Ago, dopatrzeć się możliwości kupienia biletów ulgowych jest na ogół trudno, strona FN (bilety 24) nie jest wyjątkowa w tym względzie.
Mam wrażenie, że sprzedaż biletów na Trifonowa jeszcze się nie rozpoczęła – jeżeli cokolwiek będzie wiadomo, będę wdzięczna za cynk (sprawa życia i śmierci).
W kasie FN proponują „na wejściu” najdroższe – np. na Chicago SO po 370 Z w pierwszym rzędzie !!! Może taki prikaz ?
Aha i nie ma już ulgi 50%.
Dzień dobry. Posłucham sobie tej Pobutki wieczorem w hotelu (przez dobre słuchawki), żeby mieć porównanie 😉
Czy tej ulgi 50% nie ma w ogóle, czy tylko na te drogie koncerty?
Wydaje się, że zniżek nie ma tylko na koncerty pozaabonamentowe (Chicago SO, Blechacz, berlińczyków nie dane mi było sprawdzić, bo biletów już nie było). To i tak lepiej niż w TWON, gdzie w kwestii zniżek (i tak znikomych) jest pełna dowolność.
Na najdroższe koncerty nie ma zniżki. Na inne – dawna ulga 50% dla uczniów, studentów, rencistów, emerytów to teraz 25%. Generalnie w tym sezonie podskoczyły nieco ceny biletów, głównie na miejsca w najlepszych strefach (pierwszej i drugiej), które to strefy zresztą troszeczkę się rozrosły (zwłaszcza na balkonie, gdzie w ogóle zniknęła strefa czwarta, a trzecia ogranicza się tylko do ostatniego rzędu).
Już za chwilę ! Już za chwilę! 😉
https://www.facebook.com/LesMusiciensduLouvreGrenoble/photos/a.404902912872729.109763.222880074408348/927480660614949/?type=1&theater
Ech… mnie Opera Rara tym razem ominie i tylko będę zazdrościć czytając Wasze ochy i achy (bo liczę na to, że napiszecie, jak było)… Jadę tym razem trochę dalej. Ale nie bardzo daleko.
Dopiero się zorientowałam, że koncert Trifonowa organizuje NIFC w ramach koncertów urodzinowych… Na stronie NIFC nie ma jeszcze informacji.
Siedzieć w pierwszym rzędzie w FN to chyba za karę. Człowiek wychodzi ze sztywnym karkiem.
Na zamknięciu WJ wdrapałem się (po wielu latach) na drugi balkon i wcale nie było tak źle.
Drugi balkon w FN, czyli tzw. jaskółka, jest ulubionym miejscem lesia 🙂
Mnie też zdarzało się tam siadywać i nie było źle. Tylko jak dla mnie dystans już za duży. Ten z I balkonu jest w sam raz.
Pozdrawiam już z Katowic. Dziś się relaksuję.
Jeszcze garść informacji po konferencji w FN:
– z 10 koncertów pod Kaspszykiem ma być w tym sezonie transmitowanych w internecie (na widoku jest dobry sponsor, MKiDN też coś obiecało dorzucić),
– FN chce robić tournee również po Polsce, co się chwali (z zagranicznych będzie 11 koncertów w Wielkiej Brytanii m.in. z IX Symfonią Beethovena i Stabat Mater Szymanowskiego, Bad Kissingen na koniec sezonu, za rok tournee po Niemczech – podczas Konkursu Chopinowskiego, a potem z laureatami do Azji – Tajwan, Chiny, Japonia),
– w ramach przesłuchań z udziałem orkiestry wybrano nową koncertmistrzynię – Marię Machowską („duża strata dla Sinfonii Varsovii”, powiedział z uśmieszkiem Kaspszyk) oraz asystenta – Macieja Tarnowskiego z Krakowa,
– o cenach dyr. Nowak: „przez prawie 5 lat się nie zmieniały i to się już nie dało utrzymać”, a mimo wyższych cen sprzedało się więcej abonamentów,
– jest czteroletni kontrakt z Warnerem, na razie wychodzi płyta z IV Symfonią i Koncertem skrzypcowym Weinberga (solista: Ilia Gringolc), chcą też wydać nagranie II Symfonii Mahlera z zeszłego sezonu. Myślą też o nagraniach archiwalnych, np. koncertu otwarcia gmachu FN w 1955 r. (w przyszłym roku 60-lecie!).
Bardzo ciekawie zapowiada się działalność edukacyjna, zupełnie zmieniona. Szefową Działu Edukacji jest teraz Aneta Nowak, która swego czasu współpracowała z Czarkiem Zychem przy pamiętnych koncertach w Studiu im. Lutosławskiego; cykl muzyki dawnej też się zapowiada. Ceny na koncerty z tych serii nader przystępne. Można poczytać na stronie.
Pobutka.
Dzień dobry 🙂
Jakoś tu szaro od rana, ale będzie piękny dzień. A na pewno wieczór 😉
Wczoraj przyznano Koryfeusze Muzyki Polskiej. Osobowością Roku został Włodek Pawlik, honorowego Koryfeusza otrzymał prof. Mieczysław Tomaszewski, a wydarzeniem roku stał się koncert Krystiana Zimermana z Orkiestrą FN i Jackiem Kaspszykiem na Warszawskiej Jesieni. Czuję się wygrana, bo też na to wydarzenie głosowałam 😉
Ah, czyli dobrze wypatrzyłem Marię Machowską na Szalonych Dniach nie w tej orkiestrze co trzeba…
Eh, eh.
A propos Szalonych Dni 2015. Jeśli w Warszawie ma być jak w Nantes, to przyszłe Szalone Dni zapowiadają się nader barokowo 🙂
Tia, rozmawialiśmy o tym z PK.
Nie widzimy (ani nie słyszymy) zbyt dobrze koncertów Vivaldiego na sali Moniuszki….
SV też nie widzi ani nie słyszy…
Ponoć jest koncepcja, żeby przyszły rok w Warszawie był dla muzyki słowiańskiej, w tym polskiej. Zobaczymy 🙂
Ale to by się pokrywało dość mocno z „Rosją”.
Kochani, oto pierwsze moje wrażenia z nowego NOSPR:
https://picasaweb.google.com/110943463575579253179/NOSPR1Pazdziernika#
Sala jest BOSKA!
Rzeczywiście BOSKO wygląda. Słucham w Dwójce transmisji z otwarcia i ….. cierpliwie czekam na lubelską salę filharmonii. Ma być podobno w czerwcu 2015 r.
No,rzeczywiście piękna jest.Od dawna uważam,że Tomasz Konior to jeden z najlepszych naszych projektantów. Muszę wybrać się do Katowic po tych wszystkich galówkach,kiedy bilety zaczną być dostępne w normalnym trybie,bez osobistej znajomości z prezydentem miasta 🙂
W przeciwieństwie do Irka ja czekam na wrocławską salę niecierpliwie (kolejny nieprzekraczalny termin zakończenia to też czerwiec 2015). Na koncercie inauguracyjnym ma być Simon Rattle z Berlińczykami (tzn. już miał być,chyba w zeszłym roku – kiedy tylko to usłyszałam, zwizualizowałam sobie dyrygenta w kasku na rozwianej czuprynie i orkiestrę w odblaskowych kamizelkach na środku placu budowy 🙂 ) No dobrze,obiecałam sobie,że nie będę się czepiać – podobno w Berlinie też zdarzają się obsuwy terminowe i kłopoty z wykonawcami schodzącymi z budowy (o ile pamiętam,ostatnio takim drażliwym tematem jest tam lotnisko 😉 ) W każdym razie zmianę planów przyjęto tam z pełnym zrozumieniem i bez konsekwencji za zerwanie kontraktu.
P.S. A tymczasem „Symfonia na 100 motocykli” Sławomira Kupczaka nie zabrzmi,jak planowano,na parkingu nowej filharmonii ( chciałam rzec Narodowego Forum Muzyki ) z powodu… niezakończenia tegoż parkingu.Przenosi się na plac Zielińskiego za obecną filharmonią (tzw. kultowe miejsce,dawne targowisko ).Ostatnia okazja,zanim tam coś wybudują…