43 gra dalej
Trochę więcej niż miało być. Choć, jak stwierdziłam pod poprzednim wpisem, podliczając tych, których spokojnie puściłabym dalej, nie doliczyłam się czterdziestki. Cóż, będzie więcej słuchania… Gorzej, że nie posłuchamy paru osób, których warto byłoby posłuchać zamiast niektórych przepuszczonych.
Polska ekipa została potraktowana z niemałą taryfą ulgową – niejeden pianista robiący te same błędy, co niektórzy przepuszczeni Polacy, musiał odpaść. Jednak nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego odpadł akurat jeden z najmuzykalniejszych członków tej ekipy, Tymoteusz Bies. Jego program miał oczywiście pewne mankamenty, ale nie większe niż Łukasza Piotra Byrdego czy Łukasza Krupińskiego, że wezmę dwóch pierwszych z brzegu. Być może to pech grającego na początku – pierwsze wrażenia zostają przyćmione przez następne. Ale po pierwsze to pianista bardzo młody (20 lat), a po drugie – z taką muzykalnością na pewno sobie w przyszłości poradzi. Trzymam za niego kciuki.
Z ośmioma pianistami w drugim etapie wyszliśmy – może fałszywie – na prawdziwą potęgę; druga największa ekipa, chińska, będzie w nim miała pięciu (bo też przeszli sami panowie) reprezentantów. Tyleż samo ma Korea Południowa i Japonia (z tego kraju z kolei przeszły same panie), co ma się lepiej w proporcjach w stosunku do całej ekipy. Tak wysoka pozycja Koreańczyków jest ciekawą nowością, choć nie pierwszy raz przedstawiciele tego kraju zaszli tak wysoko, przypomnijmy choćby braci Lim sprzed dziesięciu lat (przezywani byli tu złośliwie braćmi Samsung, ale grali całkiem nieźle).
Z moich zdumień jeszcze: dopuszczenie Węgierki odbyło się być może z powodu pamięci o poziomie, jaki pokazała na eliminacjach; nie mam pojęcia, czemu puszczono kompletnie bladego Francuza. Szkoda, że odrzucono młodziutką Czeszkę, choć sama stwierdziłam poprzednio, że chyba dla niej za wcześnie na konkurs – mam nadzieję, że dziewczyna sobie z tym zawodem poradzi, bo na pewno będą z niej ludzie. Cieszę się natomiast, że przeszedł jej pobratymiec Marek Kozak. Szkoda mi z kolei, że z rosyjskich sióstr przepuszczono Galinę, której gra mniej mnie zaciekawiła.
Co do londyńskiego Hindusa, rozumiem, czemu go nie puszczono – niekoniecznie dlatego, że grał po swojemu, tylko dlatego, że jednak zrobił przy tym masę byków. On też sobie poradzi, wygląda na to, że już radzi sobie całkiem nieźle. Ale cieszę się z dalszej obecności Kate Liu, Alexii Mouzy czy niech tam już będzie – Georgijsa Osokinsa. Nudno byłoby bez nich. No bo że przeszły pewniaki – Dinara Klinton, Eric Lu, Charles Richard-Hamelin, Alexander Ullman – to oczywiste.
I może jeszcze parę słów o startujących po raz kolejny. Dwie mamy rekordzistki. O Rachel Naomi Kudo już wcześniej wspominałam; drugą taką jest Soo Jung Ann, która 10 lat temu przeszła do II etapu. 5 lat temu już nie; dziś miała występ całkiem przyzwoity. Ciekawe, jak się obu paniom powiedzie?
Zdecydowanie lepiej niż na poprzednim konkursie wypadł Aljosa Jurinić oraz Zhi Chao Julian Jia – wówczas nie przeszli do II etapu, tym razem się udało. Czy zajdą wyżej? Trudno powiedzieć. Mamy jeszcze przypadek pianistki, która po raz drugi pod rząd przeszła do II etapu – to Japonka Rina Sudo. Wtedy nie wiedziałam, dlaczego, teraz też nie wiem. Ale cóż, do kolejnego etapu musi przejść tylko 20 uczestników.
Komentarze
Właśnie – kto puścił Hansena??
Co do byków i kiksów – nie liczy się ilość tylko jakość. Są kiksy artystyczne (wybaczalne) i kiksy szkolne.
Dobranoc!
Dobranoc 🙂
A jeszcze: jako że nie samym Chopinem człowiek żyje, to coś dla miłośników baroku:
http://www.operakameralna.pl/index.php?08102015
I ja się zastanawiam, dlaczego akurat jego puścili? Bo kto puścił, to się pewnie łatwo dowiemy 🙂
Nie obejrzałam wszystkich uczestników, ale widziałam cały występ Miyako Arishimy i jestem ogromnie zaskoczona tym, że została dopuszczona do kolejnego etapu.
I jakoś drażni mnie, że zamiast używania imion i nazwisk uczestników, posługuje się Pani w tekście tylko ich narodowością: Węgierka, Czeszka, Francuz…Brzmi to tak, jakby traktowani byli protekcjonalnie. Albo jakby konkurs był czymś w rodzaju igrzysk olimpijskich.
Dobranoc! 🙂
Też mi szkoda młodszej siostry Galiny, bo chociaż ona gra świetnie, to troche jak cyborg, i coś mi mówi, że zajdzie wysoko….Dziękuje Pani Kierowniczce za podsumowanie, pod którym podpisuję się obiema ręcami 🙂
UlaLagowska – witam. Dlaczego protekcjonalnie? Konkurs jest czymś w rodzaju igrzysk, jak najbardziej 🙂 A skoro już zaczęłam od podsumowywania poszczególnych narodowych ekip, to pozostanie przy reprezentacjach było czymś naturalnym.
Co do Arishimy, zgadzam się. Strasznie blade to było granie.
Dobry wieczór!
Już pięć, dziesięć i więcej lat temu tak było, a przy następnych Konkursach będzie pewnie podobnie: z jednych decyzji Jury jesteśmy zadowoleni, inne nas dziwią, jeszcze inne wprawiają w osłupienie, jeszcze inne wybory zachwycają. Tak jest i teraz. I chyba po trosze o to chodzi 🙂
Mnie zawsze najbardziej zastanawiają głosy komentatorów i krytyków muzycznych – np. w TVP Kultura (kawał dobrej telewizyjnej roboty z Konkursem!) i w radiowej Dwójce. Pojedynczo niektórych cenię bardzo i lubię słuchać, ale w grupie komentarze czasem bywają cokolwiek interesujące i zaskakujące.
Jak to jest, że jedną panią profesor muzykologii gra pianistki zachwyca, druga mówi, że ta gra jest bezbarwna i nudna… – słuchają przecież tych samych utworów i obie często w studio…?
Trochę przykro się też robi, gdy padają komentarze w stylu: ‚kompletnie nie rozumiem decyzji jurorów’ lub ‚to specyficzne grono, było wiadomo, że X i Y na pewno muszą przejść dalej, a A i B odpaść’ albo też: ‚nie pojmuję zachwytu publiczności nad tym/tą…’
Pewnie tak musi być – w końcu w sali FN siedzą w znacznej mierze dobrzy i wybitni koncertujący pianiści i pedagodzy, a studiach czasem lekko sfrustrowani muzykolodzy, którzy dawno nie siadali do fortepianu. Może krytyk musi skrytykować, bo nie byłby sobą…?
W tym kontekście chyba najchętniej oglądam i polecam ‚XIII rząd’ – videoblog państwa Anny S.Dębowskiej i Jana Popisa: można się pięknie różnić, tak jak czasem tu na Dywanie 🙂
Takie nocne myśli, którymi chciałem się podzielić…
A tymczasem z konkursu skrzypcowego Joachima w Hanowerze odpadła w półfinale jedyna Polka, Anna Malesza. Przykrość to wielka, gdyż sala po zagranym koncercie Mozarta nie chciała jej wypuścić. Szkoda i nieporozumienie. Cóż. Geopolityka w końcu. Wobec niej jesteśmy bezradni.
Proszę Państwa,
Jaki Hindus? Po pierwsze, to z tego co wiem, to nikt nie identyfikuje pianistów wedle wiary (lub jej braku). Hinduizm to religia. Jeżeli mowa o rasie, to juź Indus, ALE:
Pan Kausikan Rajeshkumar reprezentował UK (Wielką Brytanię) czyli jest Brytyjczykiem. Więc nie nazywajmy go „Hindusem” bo to bez sensu: innych pianistów nie omawiamy pod względem religii czy pochodzenia etnicznego. I tyle na razie. Pana Kausikana Rajeshkumar i tak już nie będzie, ale życzę mu wiele dobrego.
Poza tym: Piotr Nowak to na razie mój faworyt. Życzę dalszych sukcesów!
Lota z Berkeley
„fiołeczki dla Miyako mam” 🙂 ale zapewniam, ze następnym razem nie będę już się gapił w telewizor 🙂 tylko siądę sobie gdzieś na najdalszej z gór, albo posłucham w radio, bo mimo tych drżących dłoni jest w niej naturalna nuta i barwa – własna i chopinowska… myślę też (choć to pewno za wcześnie dziś) że kilku Chińczyków ma szansę w tym roku na nagrodę „Wielkiego Fryderyka”. Jula (Julian) nie jest tu moim faworytem, w grupie chińskiej mam innych. no, dziś wreszcie mecz, nie Chopin 🙂 podumam więc nad fenomenem Lewandowskiego, w którego ja jakoś uwierzyć nie mogę wciąż. pa pa m
Dzień dobry 🙂
Berkeley special – witam i chciałam nieśmiało zauważyć, że wyznawca hinduizmu to po polsku nie Hindus, lecz hinduista:
http://sjp.pwn.pl/doroszewski/hinduista;5433260.html
Finkel – witam również, szkoda dziewczyny, ale nie wiem, czy to geopolityka…
Oczywiście, że w tych konkursach będzie zawsze jakaś tam doza kontrowersji. W tym roku i tak nie jest źle. Bies był faworytem Gostkówny 😉 Jest trochę podłamana, że nie puścili go dalej.
Nie można tego nie zrobić, ale ja najchętniej do studia w ogóle bym nie wpuszczał profesorów uczących fortepianu. Ich komentarze są przeważnie drętwo-akademickie, nudne, wygłaszane tonem prawdy absolutnej. Brak w nich zwykłego, ludzkiego podejścia do tematu.
Pooobutka…
https://www.youtube.com/watch?v=hffMLTmRe9A
O, znam tę płytę 😉 Oni byli też w tym roku na Sacrum Profanum.
Co zaś do pana Rajeshkumara, uświadomiono mnie właśnie, że pochodzi on z rodziny tamilskiej ze Sri Lanki, nie hinduskiej. No i niech mu będzie na zdrowie 🙂
A urodził się w Londynie.
Płytę też znam, ale tutaj fajne (konkursowe…) jest też wideo 🙂
Jak mam czytać zapis regulaminu:
„Osoby, które w I etapie wykonały jedno ze scherz, w II etapie powinny wybrać inny z gatunków z grupy pierwszej.”
Czy to znaczy, że jak ktoś w I etapie zagrał balladę, to w drugim też może zagrać balladę?
Może, ale nie tę samą 🙂
Wyznawcę hinduizmu można nazwać także hindusem, ale Hindusem to już w żadnym razie. Z kolei Hindusa można też wprawdzie nazywać Indusem, ale u nas nie bardzo się ta forma przyjęła – może z tej racji, że ów Indus jest zarazem nazwą rzeki (gdyby ktoś nie wiedział 🙂 ).
Jak się więc już publicznie wymądrzać, zawsze lepiej wpierw sprawdzić… A zwłaszcza nie mieszać do tego religii 👿 , skoro na blogu Hindus był wszędzie od wielkiej litery.
Witam wszystkich,
>> Czy to znaczy, że jak ktoś w I etapie zagrał balladę, to w drugim też może zagrać balladę?
Są takie przypadki, co najmniej dwa – Chao Wang w etapie I grał balladę As-dur, a do drugiego wybrał balladę F-dur; drugi to Annie Zhou (odpowiednio ballada g-moll oraz f-moll). Wydaje się więc, że jest to zgodne z regulaminem.
Program poszczególnych występów jest dostępny na stronie konkursowej:
http://pl.chopincompetition2015.com/calendar/a2b39925-3e94-41a6-89b7-90c36d1e7ed8
Przejrzałam program pod tym kątem (o którym pisze Gostek) i widzę, że będziemy mieli trzy takie przypadki: Arisa Onoda, Chao Wang i Annie Zhou zagrali w pierwszym etapie balladę, a w drugim też zagrają, tylko inną.
Z ogłoszeń: jeźlito kogoś ciekawi, to szanowny juror prof. John Rink dziś o 18. w salce koncertowej Muzeum Chopina wygłosi wykład o tym, co Chopin wniósł do wirtuozerii – w związku z wystawą czasową, o której wspominałam.
A ja wczoraj dostałam do ręki piękny okolicznościowy box NIFC z nagraniami jurorów. Do płyt dołączona jest książeczka z tekstem jedynego jurora muzykologa, właśnie prof. Johna Rinka, na temat: Chopin autentyczny: historia, analiza i intuicja wykonawcza.
Ponadto dołączone zostały dwie płyty DVD: jedna z portretami jurorów, druga z portretami Komitetu Honorowego.
@ akond ze skwak – witam; nie widziałam tego postu w poczekalni, jak pisałam swoje, więc przyjmijmy, że łajza nieświadoma (dla nowych: łajza to w naszym języku blogowym, tu i na zaprzyjaźnionych blogach, oznacza, kiedy dwie osoby nieświadomie piszą o tym samym, wzięło się od Lisa Minnelli – łajza minęli 😉 ).
Zgadzam sie calkowicie z Berkeleyem. Lepiej uwazac i nie nazywac kogos Hindusem, skoro jest brytyjskim pianista i reprezentuje Wielka Brytanie.. Hindusem jest zas wowczas gdy np. obchodzi swieto Diwali.
Sprawa jest oczywoscie dosc blaha, ale warto o tym panietac, zwlaszcza na sliskim polskim gruncie. Aby nie identyfikowac ludzi wedle cech, ktore w danych okolicznosciaich sa co najmniej trzeciorzedne.
Jak to bylo? „Nie liczylem Hindusow w orkiestrze” czy jakos tak podobvbnie.
Dzięki obojgu. Zapominam, że w programie jest napisane kto co gra.
W sumie masz całkowitą rację, Heleno. Zwłaszcza że ten pianista został całkowicie wykształcony w Wielkiej Brytanii. Można co najwyżej mówić o jego korzeniach. Tak jak przykładowo Annie Zhou jest Kanadyjką o korzeniach chińskich. A Jan Lisiecki Kanadyjczykiem o korzeniach polskich 🙂
Zgadzam się, że tym bardziej nie należy nazywać Hindusem kogoś, kto nim nie jest – jak w tym wypadku. Nie wiem, czy reprezentant Wielkiej Brytanii obchodzi święto Diwali (nb. u Tamilów hinduizm jest religią dominującą); zauważmy jednak, że jeśliby przypadkiem tak było, to nie będąc Hindusem, byłby przynajmniej hindusem. 😉
A, jeszcze ten ostatni punkt – „…dowolny utwór lub utwory Fryderyka Chopina (tylko jeżeli pozostała część występu nie wypełnia niżej określonego minimum czasu).”
Czy to znaczy, że wykonanie takiego utworu jest całkowicie dobrowolne, czy muszę coś zagrać, jeśli jeszcze został mi czas?
Pani Kierowniczko – minęlliśmy się wpisami, ale ważne, że co do meritum się zgadzammy :-).
Arisę Onodę pominąłem w swoim wyliczeniu, jako że w II etapie zagra także scherzo h-moll – więc nie jest to przypadek „czysty”.
Chciałem przy okazji podpytać, bo wydaje mi się, że było kiedyś w komentarzach nawiązanie – czy wybór utworów, jakie zadeklarowali uczestnicy do kolejnych etapów (III i finał) również jest gdzieś opublikowany? Nie potrafię namierzyć…
To jest rzeczywiście niejasno sformułowane. Ale logicznie rzecz biorąc wydaje się, że pianista powinien przepisowy czas wypełnić. 🙂
Co do namierzania nie wiem, mam książkę w papierze.
No dobra, idę do UMFC… 😉
Na odchodnym wrzucam jeszcze wiadomość, jaką właśnie otrzymałam.
Multikino – we współpracy z Narodowym Instytutem Fryderyka Chopina, a także Mecenasem Konkursu Bankiem Zachodnim WBK – zaprasza na transmisję najważniejszego koncertu w ramach rozpoczętego właśnie najważniejszego pianistycznego wydarzenia na świecie. Będzie można go obejrzeć aż w 15 kinach w całej Polsce.
Transmisję pierwszego koncertu Laureatów będziemy mogli zobaczyć w 15 kinach sieci Multikino w Polsce: Bydgoszcz, Gdańsk, Gdynia, Katowice, Kraków, Lublin, Łódź (Silver Screen), Olsztyn, Poznań Stary Browar, Rzeszów, Szczecin, Warszawa Ursynów, Warszawa Złote Tarasy, Wrocław Pasaż Grunwaldzki oraz Zabrze.
Data: 21 października 2015 r.
Start transmisji: godz. 18:50
Czas trwania: ok 3 godziny
Wyjątkowe wydarzenie, jakim jest XVII Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina, będzie można oglądać dzięki TVP w technologii HD gwarantującej widzom najwyższą jakość obrazu i dźwięku. Multikino i TVP HD dołącza do najlepszych tradycji Telewizji Polskiej, relacjonującej od wielu lat przebieg Konkursu Chopinowskiego i łączy je z nowoczesnym przekazem technologicznym, spełniającym wymagania nawet najbardziej wymagającego widza.
Dzięki, Pani Kierowniczko 🙂 bo informacja o wydarzeniach w Multikinie jest,łagodnie mówiąc,niekoniecznie jakości HD 😉
A już 25.10. we wrocławskim NFM – koncert laureatów na żywo.
„Sprawność fortepianów” wygląda tak:
1 Etap 2 Etap Sprawność Marka
35 18 51% Yamaha
31 20 65% Steinway
11 5 45% Kawai
1 0 0% Fazioli
78 43
Nie zgadza mi się o 1 liczba uczestników grających na Yamasze i Steinwayu. Oficjalnie było 36 do 30). Zapisywalem z transmisji i nie umiem znalezc oficjalnych danych, poza podsumowaniem. Wiec obliczenie jest obarczone błędem.
a jest szansa dostania się do filharmonii
na przesłuchania jakaś wejściówka czy coś
może na metke z kułeczka gumowego
jak w „co mi zrobisz jak mnie złapiesz”,
może ta węgierka będzie w finale…
Jedynku, a co konkretnie się nie zgadza? Tzn. czy mogę pomóc w poszukiwaniu?
Wejściówki do FN zaczynają sprzedawać na 10 minut przed koncertem. Taka światła poliTYka manadżmentu. Biorąc pod uwagę kolejkę na I etap do drugiej ściany, szansa na dostanie się na pierwszego pianistę jest nikła, chyba że w tejże kolejce stało się od ??? której? Na kolejne etapy na pewno nie będzie lepiej. Na I etap były po cztyrdzieści.
To faktycznie nie jest istotne muzycznie, ale w Polsce ludzie są tak bardzo jeszcze „niewymieszani” z resztą świata, że jak ktoś „wygląda” na osobę z Indii, to jest od razu właśnie Hindusem. A i w Kanadzie i w USA i w Niderlandach i w W. Brytanii ludzi-mieszanek rasowo-etnicznych jest znacznie więcej. Na przykład Barack Obama uważa się za Afro-Amerykanina w sense, że jest czarny (co mówi sam o sobie). I za takiego powinniśmy go uważać. Jak ktoś ma korzenie gdzieś tam, a przedstawia kraj jak na przykład Kanada, to zbyt wiele jest niewiadomych, by nazwać ją nawet „Chinką z Kanady” (piszę o konkretnym przykładnie pani Annie). Tutaj nikt nie użył tego określenia, ale piszę na tak zwany wszelki. Oprócz tego bez czytania biografii pani Annie nie wiadomo nic o niej. A po przeczytaniu – urodziła się w Toronto, chyba nigdy nie była w Chinach (ani w Tajwanie!), wygląda na to, że nauczycielem muzyki był ktoś o nazwisko rosyjskim – nie wiemy więc nic poza tym, że zdecydowała, że reprezentuje Kanadę, a więc jest Kanadyjką!
Zamykam się już na ten temat. Teraz więcej o muzyce. Pan Piotr Nowak nadal mnie zachwyca swoją grą. Jest i technika i emocje, oby tak dalej. Trzymamy kciuki tutaj w Berkeley!
Wywiesilem płachtę fortepiany. Jest w niej gdzies różnica, bo oficjalne podsumowanie mówi o 36 Yamahach i 30 Steinwayach, a ja mam 35 i 31. Jezeli jest gdzies oficjalna lista możnaby łatwo porównać. Nie mam siły słuchać od nowa 66 początków 🙂 , zwłaszcza, że to wtórny wątek, no chyba, że bład zawlókł się do drugiego etapu.
No dzięki gostku pozostaje odsłuch z dwójki.
Słuchamy Horovitza i wydaje się że oni większośći brzmią podobnie,ale to pewnie sloniowe ucho.
Ale w jakim sensie podobnie?
Dzień dobry wszystkim późną nocą, choć niektórzy może już wstają, śniadanko przyszykować, żeby nie jeść w czasie transmisji 🙂 Mam takie pytanie, może mnie kto oświeci – czemu o Osokinsie wszyscy mówią, że jest „kontrowersyjny”? Nie dane mi tym razem siedzieć w FN przez cały konkurs, więc zostaje radio i internet i – czy na niego patrzę, czy nie – on ma niesłychaną fantazję i wciągającą narrację, ani chwili nudy. Nabijam się z niego, że jeszcze łańcucha i sygnetu brak, ale on po prostu każdą nutą coś gada, może od rzeczy, ale szczerze. I nie wiem – czy to jest kontrowersyjne? Na drugim biegunie ulubieńców mam „misia” Hamelina, który jest w ogóle bardzo urokliwy i skromny i gra z taką misiową mądrością, ale Osokins też się mieści w moim odczuciu w normie. Że te parę zabawnych akcentów w etiudzie? Geniusas w III etapie z jednej z etiud zrobił prawie rock-and-rolla i zaszedł daleko, może standardy się poluzowały? A może to mnie się gust popsuł? choć ostatnie 5 lat cały czas Trifonov w odtwarzaczu… na zmianę ze Skolarskim, co nigdy udziału w Konkursie nie brał. Sama już nie wiem, co ze mną nie tak, że tych „kontrowersji” nie widzę:) Pomocy 🙂
np.ja – witam 🙂 4:19 – nie ma takiej godziny ❗ 😉
Standardy na pewno jakoś się luzują, ale też zdarzają się powroty do przeszłości… Osokins, wydaje mi się, stylizuje się na dawnego wirtuoza i wykonuje gesty dziś sztuczne. Choć to może przemawiać do wyobraźni, zwłaszcza jeśli ktoś lubi stare nagrania, bo moim zdaniem on stamtąd czerpie pełnymi garściami. Ja akurat nie przepadam i takie różne gesty mnie śmieszą, ale to rzecz gustu.
No bo też Trifonow jako chopinista lub beethovenista jak najbardziej „kontrowersyjny”, tylko że ta łatka do niego nie przylgnęła… Osokins w moim odczuciu jeszcze za mało wyrazisty, to pianista który się wykluwa, uczy grać w obranej stylistyce. Ciekawe jak będzie brzmieć za lat kilka.