Grzeczny Roger, świetny Kwiecień
Bardzo uspokoił się Michał Znaniecki. Jego najnowsza realizacja Króla Rogera w Operze Krakowskiej nie przynosi jakichś skrajnie problematycznych rozwiązań. Momentami jednak przypomina poprzednie inscenizacje paru innych reżyserów.
Gdy trzy lata temu wystawiał to dzieło w Bilbao (miał tę realizację pokazać potem w Poznaniu, ale rozstał się z tym teatrem), okrzyknięto przedstawienie kontrowersyjnym, ale interesującym. Trzeci akt rozgrywał się w barze gejowskim i ponoć miało to pewien sens – sama jestem ciekawa, żałuję, że tego nie widziałam. Tu dziś jednak by to nie przeszło; sam reżyser zresztą twierdzi, że przez te parę lat dojrzał i teraz widzi ten finał inaczej. Jednak pewne elementy wizualne łączą ten spektakl z tamtym: są podobne tapczany, ale czerwone zamiast zielonych, są takie same głowy-popiersia (później zostaną rozwalone przez bachantów), niektóre stroje są podobne, np. sukienka Roksany z I aktu, bonżurka Rogera z drugiego. Roger tam również pojawiał się na scenie po raz pierwszy siedząc przy stole z żoną, popijając herbatkę i czytając gazetę.
Bo I akt rozgrywa się nie w świątyni, lecz w pałacu Rogera; chór to vox populi, który przybył poskarżyć się na Pasterza. Pasterz przychodzi w białej koszuli, żadnych tam stylizacji. Roger jest w garniturze – jak u Warlikowskiego czy Trelińskiego (we wrocławskiej realizacji). Jednak odwrotnie niż u Trelińskiego – to Roger pierwszy całuje Pasterza, pod koniec tej sceny. Chyba to za wczesny moment akcji na ten coming out, w każdym razie Roksana, do której później podchodzi Roger ją także całując, przyjmuje to z szokiem i niesmakiem (co może jest podłożem późniejszego rozczarowania i odejścia). Królewskiemu małżeństwu zostaje dodany synek (u Warlikowskiego Roksana była w ciąży, dziecko pojawiło się później). Nie bardzo jest zrozumiałe, co się z nim później dzieje – czy oboje rodzice pozostawiają go na pastwę losu?
Ściany pałacu, jakby złożone z przedzielonych obelisków (które Znaniecki kojarzy z… obeliskiem z Odysei kosmicznej) z napisami w różnych alfabetach, rozpadają się w III akcie (przed ostatnim aktem na zapuszczonej kurtynie spadają literki – jak z tego „Matriksa” w warszawskiej inscenizacji Trelińskiego) – Roger z Edrisim wraca na ruiny swego pałacu. Jest stary, ślepy i schorowany. Minęło 30 lat. Roksana wraca z kolei jako sterana życiem stara hipiska. Pasterz nie pokazuje się już na scenie, śpiewa z kanału. Ostatni jego śpiew rozlega się wówczas, gdy Roger umiera. Ta śmierć na koniec – to jak we wrocławskim Rogerze Trelińskiego (tyle że tam król umierał w szpitalu), no i oczywiście owo finałowe słońce jak światło w tunelu, z tym, że tu jeszcze plus prezentacja w power poincie różnych chwil życia…
A muzycznie? Znaniecki od lat współpracuje z Łukaszem Borowiczem, i słusznie: orkiestra zabrzmiała bardzo ładnie; gorzej z chórami na początku, które nie wiedzieć czemu śpiewały z oczami zasłoniętymi czarnymi opaskami, ale rozłaziły się nie tyle w rytmie, co w intonacji. Wszystko jednak zdominował Mariusz Kwiecień: był wspaniały pod każdym względem. Mówiliśmy tu ostatnio o dykcji – on ma idealną, niech go słuchają wszyscy i się uczą! Z resztą śpiewaków nie było już aż tak dobrze (może z wyjątkiem Iwony Sochy jako Roksany), zwłaszcza w przypadku naszych (już, bo są w Polsce od lat) Ukraińców Pavla Tolstoya (Pasterz) i Vasyla Grokholskyiego (Edrisi). Nie było może tragicznie, ale też nie było rewelacyjnie. Od lat marzy mi się Pasterz z charyzmą i z dobrą polską wymową. Ale to chyba marzenie nie do spełnienia. Pięknie śpiewał kiedyś Beczała, ale to przecież już nie dla niego rola.
Komentarze
Jak ja kocham śpiewaków, którzy rolę budują m.in z doskonale podawanego tekst w powiązaniu z frazą. Niestety to gatunek wymierający jeśli już nie wymarły 🙁 Kwiecień to rzadki dziś przypadek. Tak było np. w Londynie gdzie zresztą tylko w jego przypadku można było zrozumieć każde słowo – reszta wszystko przepuszczała przez niszczarkę.
I znowu, wbrew planom, nie udało mi się dotrzeć do Krakowa na tego Rogera-Kwietnia. A jaka jest akustyka w tej „czerwonej operze”?
Nie jest jakaś rewelacyjna, ale ja siedziałam w V rzędzie i było ok. Niestety są takie miejsca na balkonie, gdzie nie widać 😯
Jak zwykle nadaje z Toronto. Wlasnie wrocil znajomy Kanadyjczyk z Warszawy po dwoch koncertach: Straszny Dwor i recital Mariusza Godlewskiego (7 XI). Bardzo mu sie podobalo, choc w ostatniej chwili J. Olejniczaka zastapila – tylko przekazuje jego wrazenia – podobno zdenerwowana, ale dobra pani.
Na pobutke No 1 D. Krall (Kanada – ale z koncertu w Paryzu)
https://www.youtube.com/watch?v=S4hPii_RVHE
No 2 R. Kreutzer – pomijajc szczegoly – tak francuskie wykonanie jak sie da
https://www.youtube.com/watch?v=dRn-6IisR38
No 3 https://www.youtube.com/watch?v=TTPEDODqmJU
musze pominac E Condon i P. Hindemitha 😥
…i L . Tibbett – mial byc pominiety, ale cos sie stalo i wpis sam wskoczyl zanim go wpisalem
https://www.youtube.com/watch?v=XsEH9wbwhQ4
uwielbiam słowo „bonżurka”, miał takie wdzianko mój śp. dziadek, ale od jego odejścia nigdy tego słowa nie słyszałam. Czy jest w normalnym użyciu we współczesnej polszczyźnie? Pani polski na pewno nie jest typowy: jest poprawny i ładny. Kiedy odwiedzam Polskę jestem niemile zdziwiona ubogim słownictwem, fatalna wymowa, niegramatyczne odmiany – to tak u normalnych ludzi po studiach… i to jest wtedy bardziej typowe niż nie!
dziękuję,
Berkeley speciał
„Berkeley speciał” – jaki mily wpis! Rzeczywiscie to jest najlepszy blog 😀
U mnie pozny wieczor – bonżurkę zalozę jutro 😉
PS a jednak nie zaloze – bordową bonżurkę Dziadka ma Gostek P!
Bonżurka — tylko na poranki! Naprawdę nosi Pan bonżurkę? Bo to tylko dla panów! My mamy różne inne elementy garderoby, lecz nie bonżurki. Jakieś podomki i szlafroczki – lecz nie szlafmyce. TEGO już nikt nie nosi, prawda?
Berkeley special
Bardzo dziękuję za tę recenzję, opis scenografii tak plastyczny, że łatwy do wyobrażenia, niemal to widzę 🙂 I znowu nie udało mi się usłyszeć Mariusza Kwietnia na żywo. Ale może pojawią się jakieś urywki na Tubie?
Dzień dobry!
Szlafmyca jest na głowę. Tego to już naprawdę nikt nie nosi 🙂
@ Berkeley special – dziękuję, staram się wyważyć język, bo oczywiście jeszcze muszę przy tym uważać, żeby nie był sztywny, inaczej czytelnicy odpadną z nudów. Czasem więc wrzucam na blogu kolokwializmy, czego nigdy nie zrobiłabym na papierze. Wiem, że jestem dinozaurem 😈 ale sprawia mi to pewną perwersyjną przyjemność. Nawet zdarza mi się taka zabawa: jak jestem zła na coś czy na kogoś, to najpierw w myślach ciskam różne wyrazy po wiele razy, a potem, dla uspokojenia, kombinuję, jak by to elegancko powiedzieć 🙂 To nawet lepsze od liczenia do dziesięciu na uspokojenie…
w zachodniopoznańskim dla pań były jeszcze poranniki
A z odzień krótszych – lejbiki
Gostek P. z przykrością informuje, że w bordowej bonżurce nastąpił rozpad funkcji, już wiele lat temu.
Tak na marginesie, czy ktoś wie kto gra nokturn (w) pendolino?
Nie wiem, kogo mozna by bylo o to spytac… A nie rozpoznaje.
Pani Kierowniczko, nie wiem, czy Pasterz to rola „nie dla Beczały”.W każdym razie on sam chyba tak nie uważa, bo będzie ją śpiewał w sezonie 2017/18 na deskach Chicago Lyric Opera – u boku Kwietnia oczywiście. Za reckę dziękuję, już mniej więcej wiem co mnie czeka jutro. Zdziwiłam się tylko, że Roksanę śpiewała Iwona Socha, bo zapowiadano Katerzynę Oleś-Blachę, czyżby zachorowała?
Nie, byla przedwczoraj w pierwszej obsadzie i podobno dobrze bylo – tak przynajmniej twierdzi dyrygent, ktorego spotkalam na sniadaniu 🙂
Ciesze sie, ze Beczala wroci do tej roli, bo jakos po zeszlorocznej rozmowie wydalo mi sie, ze teraz to raczej weryzm, no i Lohengrin.
A tymczasem szykuje się kolejna uwspółcześniona realizacja – Don Giovanni w Łodzi, przeniesiony w lata 60. XX wieku 😛
Jacek Marczyński w recenzji na http://www.rp.pl negatywnie ocenia Oleś-Blachę w roli Roksany. Mnie się a priori wydawała błędem obsadowym, bo chyba aż tak jej głos dramatycznie nie dojrzał….
Może Opera Krakowska powinna jednak zwrócić się z propozycją np. do pani Ilony Krzywickiej?
Zmarł Jerzy Katlewicz 🙁
http://www.filharmonia.krakow.pl/Home/6227-JERZY_KATLEWICZ_1927-2015.html
Jedni odchodzą, inni się pobierają we Wrocławiu jak pewna para słynnych śpiewaków:
http://www.forumopera.com/breve/aleksandra-et-roberto-se-sont-maries
czyli w zachodniopoznańskim pan wkłada rano bonżurkę, pani – porannik (lub lejbik!) i można zaczać grać na skrzydle…
Berkeley special
@schwarzerpeter- ta „zdenerwowana, ale dobra pani” to bylam ja, gwoli sprostowania, zostałam wyciągnięta z próby generalnej Strasznego Dworu, w którym gram kuranta niecałe dwie godziny przed koncertem, żeby zastąpić, nie pierwszy raz zresztą Olejniczaka. Na 18 pieśni 14 grałam w zasadzie a vista, że o historycznym fortepianie nie wspomnę….zważywszy na okoliczności chyba dałam radę….
Witaj, Aniu, nie byłam na tym koncercie, ale szacun! Nie wiem, czy ktoś by jeszcze na coś takiego poszedł. Brawo.
Unikamy polityki na tym blogu. Ale ta czystka w repertuarze jest szokująca
http://www.tygodnikprzeglad.pl/polak-maly-antykomunistyczny/?utm_campaign=shareaholic&utm_medium=facebook&utm_source=socialnetwork
Dżizas. Zaczyna się 👿
Piotr Gliński o kulturze. ze szczególnym uwzględnieniem Konkursu Chopinowskiego:
http://www.newsweek.pl/profesor-piotr-glinski-wicepremier-i-minister-w-rzadzie-beaty-szydlo,artykuly,374094,1.html
On śmie mówić, że „to, co zrobiono z konkursem, jest nieporozumieniem”. Gołym okiem widać, że: 1. facet w ogóle nie wie, co się działo wokół konkursu, 2. jest z epoki dinozaurów, bo myśli, że ludzie przede wszystkim oglądają telewizję – a tak, jak ten konkurs był obecny w internecie, tak nie zdarzyło się chyba żadnemu. A to internet jest dziś tym miejscem numer jeden i NIFC naprawdę znakomicie zaplanował działania.
Re Pani ” Marchwinska 16 listopada o godz. 18:42 256278
Jest mi nieslychanie glupio i przykro za niezreczny, krzywdzacy wpis. Bernard (sasiad) byl zachwycony recitalem – nie mial nic Pani do zarzucenia. Po prostu jest zawodowcem i powiedzial, ze bylo widac, ze Pani byla spieta. Nie powiedzial, ze Pani nie sprostala zadaniu – naprawde przepraszam za sformulowanie opinii – ale jego zdanie bylo o NAPRAWDE DOBREJ wspoltworczyni recitalu. Widocznie odczul Pani frustracje – pol godziny temu Straszny Dwor, teraz piesni.
Pobutka – No1 poniewaz – w moim przekonaniu nie widze nikogo na 17 XI zaczniemy od 18 XI
#1 Jeden z pierwszych „kawalkow” w mojej edukacji muzycznej (229) https://www.youtube.com/watch?v=9Umd7w5cECE
No2 Gilbert 179 https://www.youtube.com/watch?v=PDM5WW2nMJ8
Pani Doroto! Ja wiem, że nie przepada Pani za nową władzą, ale minister kultury w nowym rządzie Pan Gliński ma – moim zdaniem – sporo racji. Zepchnięcie transmisji z Konkursu Chopinowskiego do niszowej TVP Kultura (nie pierwszy raz) pokazuje, że Telewizja Polska nie traktuje tego wydarzenia priorytetowo. A chyba nam-melomanom zależy na tym, aby muzyka klasyczna (w tym i Chopin) była możliwie najszerzej promowana wśród społeczeństwa. Jeśli coś jest pokazywane w dużym wymiarze we flagowym programie telewizyjnym (TVP1 lub TVP2) to dla przeciętnego telewidza oznacza to (wg mnie przynajmniej), że skoro to (np. muzykę klasyczną) telewizja promuje to znaczy, że musi mieć pewną wartość (choćby że jest modne, trendy, cool, fajne itp.) i może warto się tym choć trochę zainteresować. To media w dużej mierze kształtują gusta. A co do roli internetu, to do czasu etapu finałowego Konkursu niewiele się można było dowiedzieć (mówię o najbardziej popularnych portalach typu onet, wp, gazeta). Jeśli miarą sukcesu w propagowaniu Konkursu Chopinowskiego przez NIFC jest oglądalność transmisji na kanale na YouTube rzędu (i to w porywach) 4-5 tysięcy osób, to jest to wynik słaby. Jednym słowem: zainteresowani Konkursem melomani, jeśli chcieli, mieli wiele możliwości by go śledzić, ale ogół społeczeństwa przeszedł sobie obok tego wydarzenia raczej obojętnie.
Może dla Pana TVP Kultura jest „niszowa”, dla odbiorców, którym bliska jest ta dziedzina wręcz przeciwnie. TVP zrobiła w tym roku fantastyczną pracę jeśli idzie o Konkurs (podobnie jak radio), panowało bezprecedensowe ożywienie w mediach społecznościowych (m.in na sprawą TVP Kultura i radiowej „Dwójki”). Konkursem, wiem, pasjonoway się osoby, które zwykle nie słuchają tzw. klasyki więc ktoś jednak zrobił w tym roku bardzo dobrą robotę.
Jak było w programach tvp 1 czy 2 nie mam pojęcia, ale pewnie to też kwestia decyzji dyrekcji tych konkretnych anten.
Moim skromnym zdaniem minister Gliński daleko mija się z prawdą by nie powiedzieć bezpardonowo: bredzi.
>>> Zepchnięcie transmisji z Konkursu Chopinowskiego do niszowej TVP Kultura (nie pierwszy raz) pokazuje, że Telewizja Polska nie traktuje tego wydarzenia priorytetowo.
Ale zastanówmy się przez chwilę, na czym miałoby polegać to priorytetowe potraktowanie. W TVP Kultura mieliśmy 1) transmisje NA ŻYWO, 2) transmisje absolutnie WSZYSTKICH przesłuchań konkursowych, począwszy od pierwszego etapu – 100%!
Czy naprawdę ktoś wierzy, że w dzisiejszych czasach realne jest przeniesienie takiego zestawu do któregoś z dwóch publicznych kanałów podstawowych, i zajęcie tym samym 7-8 godzin czasu antenowego (w tym i „prime-time”) dzień w dzień przez okres paru tygodni? Byłoby pięknie, ale to niestety marzenie ściętej głowy.
Nawet w epoce, do której wzdycha minister, o ile dobrze pamiętam, telewizyjne transmisje na żywo szły dopiero w finale (i wcale aż tak powszechnego zainteresowania nie wzbudzały). A dziś „ogół społeczeństwa” w razie zaserwowania większej i regularnej dawki Chopina w TVP1 czy TVP2 po prostu czem prędzej zmieniłby kanał i tak czy inaczej oglądałby w spokoju swoje MBTM czy inne TzG. Nie tędy droga, imho oczywiście.
Dzień dobry 🙂
Telewizja już od dawna nie kształtuje gustów. Telewizja jest już dziś obciachem. Znam coraz więcej domów, w których telewizora nie ma i nie będzie, z całkowitą premedytacją. Nawet filmy i seriale są chętniej oglądane w sieci.
TVP Kultura nie jest już kanałem niszowym, jest kanałem tematycznym dostępnym w każdej kablówce.
Nie jest prawdą, że na portalach nic nie było o konkursie – choćby na stronie gazeta.pl codziennie były relacje Anny Dębowskiej (onetu i wp nie śledziłam i nie śledzę, bo to portale jednak śmieciowe; totalny brak moderacji komentarzy tylko moje zdanie potwierdza). A statystyki oglądalności internetowych transmisji – skąd Rafał z Lublina wziął 4-5 tysięcy? W ciągu pierwszych trzech etapów codziennie PÓŁ MILIONA osób odtwarzało transmisje lub nagrania, w finale liczba ta jeszcze się podniosła. Jedna trzecia tego ruchu była na urządzeniach mobilnych.
Czy wolimy władzę poprzednią, czy obecną, powinniśmy trzymać się faktów.
No i funkcjonowało chyba Radio Chopin gdzie na urządzeniach mobilnych można było odtworzyć czy wrócić do poszczególnych występów. I chyba też jakiś kanał w sieci z komentarzami. Nie pamiętam, bo nie miałem czasu aż tak uważnie śledzić ważne, że był naprawdę duży ruch wokół tego Konkursu.
Minister Gliński rzeczywiście wypowiedział się jak „dinozaur”. Teraz, w dobie przeróżnych platform dostępnych w Internecie i na tradycyjnym telewizorze, mobilności trudno „zadekretować”, że od dzisiaj o ważności czegoś będzie decydowała obecność w ramówce tego czy innego telewizora. Ważne, że ludzie mają wybór i odpowiedzieli w tym roku na ofertę wykorzystującą przeróżne kanały dostępu.
A swoją drogą tydzień rządów PiSu i już mamy cały zestaw, spodziewanych wprawdzie, ale niepokojących zważywszy na to, że może to trwać 4 lata, wypowiedzi i gestów. Już było o „bucie niemieckiej”, „zerwaniu umowy o uchodźcach”, „pieniądzach na filmy patriotyczne” itp., itd. A najsmutniejsze, że znowu w zachodnich mediach coraz częściej funkcjonujemy jako „Europa Wschodnia”. Tego jeszcze pół roku temu nie było 🙁
Mam nadzieję, że minister nie zacznie na ślepo zwalniać niepisowskich dyrektorów instytucji kulturalnych. Takie miejsca jak IAM, IFC, TW-ON to dobrze prosperujące miejsca i powinny być chronione. Nie mówiąc już o tym, że jeśli chodzi o tą formację to zmiany mogą być tylko na gorsze. Całe to credo Glińskiego to jedna wielka brednia i pokazuje jak bardzo ten facet nie zna się na kulturze.
A ja się absolutnie nie dziwię działaczom z Łodzi. Przeciwnie. Dziwię się, że tak ograniczają zakres działań. Przecież należałoby usunąć z repertuarów wszystkich kompozytorów pochodzących z kolebki nazizmu i hitleryzmu (Niemcy, Austria), faszyzmu (Włochy).
Kompozytorzy polscy, którzy współpracowali z polskim reżimem komunistycznym (i również otrzymywali od tego reżimu wysokie odznaczenia państwowe) też nie mają miejsca w filharmoniach.
Cofając się w czasie, zdecydowanie odstaje Szymanowski…
A potem należy rozszerzyć akcję na film, literaturę.
Entartete welt, moi drodzy.
Obyś żył w ciekawych czasach… 😈
A wracając do Szymanowskiego, Filharmonia Narodowa z Jackiem Kaspszykiem będzie nagrywać w grudniu na płytę tę Pieśń o nocy, którą w piątek wykonała. Ma tam być jeszcze Stabat Mater z Aleksandrą Kurzak, Arturem Rucińskim i Agnieszką Rehlis.
Materiał źródłowy jest tu. Wygląda, jakby sprawa była rozwiązana?
http://www.dzienniklodzki.pl/artykul/3807741,radny-pis-pyta-czy-lodzianie-chca-sluchac-rosyjskich-kompozytorow,id,t.html?cookie=1
To jest chore…
Jeśli to cokolwiek zmienia, to zapewniam, że tego pokroju interpelacje są składane regularnie, we wszystkich dziedzinach rządzenia. Miałem z takimi do czynienia osobiście – biorąc udział w formułowaniu „poważnych” odpowiedzi na debilne pytania wynikające z przekazu z trzeciej ręki (dzwonią, tylko nie wiadomo w którym kościele, ktoś przyleciał do pana posła z niejasną pretensją o coś, a ten szybko złożył interpelację nie orientując się w temacie itp. itd.).
Prawdziwą sztuką jest udzielenie panu posłowi takiej odpowiedzi, z której jasno by wynikało, żeby wziął swoją głowę pod pachę i skontaktował ją z dużą prędkością z pierwszym napotkanym murem.
Oczywiście, chore interpelacje zdarzają się zawsze. Najgorsze, że na odpowiedzi na nie traci się cenny czas.
Ten materiał źródłowy ma datę 1 kwietnia 2015 (też mi go wyszukiwarka znalazła).
Zatem po pierwsze, może to być żart; po drugie, raczej nie należy go wiązać z obecną polityczną zmianą warty.
Przy czym nie mam pojęcia, czy inspiracją dla wskazanego wcześniej artykułu w „Tygodniku Przegląd” było to właśnie zdarzenie, czy może jednak coś świeżego.
Drodzy Państwo! Co do liczby 4-5 tysięcy oglądających transmisje Konkursu Chopinowskiego na You Tube to takie liczby (a zazwyczaj mniejsze) widziałem sam kilkakrotnie włączając kanał NICF i śledząc poszczególne sesje przesłuchań. Chyba, że zwróciłem źle uwagę i była to liczba osób aktualnie komentujących, a nie oglądających w ogóle. Zatem mogę się mylić w tej kwestii. Podkreślę jeszcze raz: ja jako zainteresowany Konkursem i wszyscy mi podobni mieli dużo możliwości dotarcia do informacji o konkursie, śledzenia go poprzez transmisje. TVP Kultura, PR2, NIFC na YouTube. Super. Nie zgodzę się z Państwem, że skoro TVP Kultura transmituje całość, to wszystko jest ok i TVP1 i TVP2 są już zwolnione z pokazywania choćby części. Czy muzyka Chopina, muzyka klasyczna jest czymś gorszym i lepiej jej nie puszczać w głównych antenach telewizyjnych? Czy obok serialu, show z udziałem celebrytów, transmisji meczu piłkarskiego nie ma naprawdę miejsca dla Chopina, Mozarta Beethovena, Mahlera itp.? Po prostu ta nierównowaga mnie trochę boli.
No niestety prawda jest taka że nie ma na to miejsca i to nie tylko u nas tylko na całym świecie. Stąd obecność kanałów tematycznych jak mezzo czy arte. Dzisiaj osoba zainteresowana nie ma problemów z dotarciem do kultury wysokiej nawet na prowincji – poprzez internet czy nagrania. Pogląd, że nagle cała Polska zacznie się ekscytowac konkursem chopinowskim, jeśli tylko puści się go po głównym wydaniu wiadomosci, jest tyleż utopijny co śmieszny. Powinniśmy zacząć raczej od skorygowania polityki informacyjnej, żeby w Wiadomościach wiecej uwagi poświęcać kulturze. W chwili obecnej jest ona zupełnie nieobecna, tak, że Polacy często nie znają nazwisk nawet najwybitniejszych twórców. Tak więc mniej polityki, więcej kultury!
>>> Czy obok serialu, show z udziałem celebrytów, transmisji meczu piłkarskiego nie ma naprawdę miejsca dla Chopina, Mozarta Beethovena, Mahlera itp.? Po prostu ta nierównowaga mnie trochę boli.
Oczywiście, że powinno być miejsce. Tylko zarówno w Pana wypowiedzi, jak i w wywiadzie z ministrem, zabrakło konkretnych, a zarazem realistycznych propozycji (bo przeniesienia całości transmisji z TVP Kultura do TVP1/TVP2 za takową uznać nie sposób).
Transmisja w ograniczonym zakresie (arbitralnie wybranych przesłuchań) również moim zdaniem nie jest dobrym wyjściem.
Więc co pozostaje? Może po prostu dobrze zrobione, codzienne podsumowania (kronika konkursu?), plus regularna obecność w głównych programach informacyjnych (króciutkie wzmianki / relacje / wypowiedzi ekspertów)?
I częste przypominanie o mediach, w których konkurs można śledzić w całości i na bieżąco?
Zgadzam się z akondem ze skwak, że w głównych programach mogłyby być choć wejścia z informacjami konkursowymi podczas wiadomości. Przez wiele lat tak było; w ostatnim okresie kultura została z wiadomości wyrugowana. Chyba że jest jakaś sensacja, albo kiedy – w przypadku ostatniego konkursu – była cisza wyborcza. Wtedy nawet TVN24 nadawało wiadomości o supertłumaczu na koncercie laureatów albo o Jacku Kaspszyku jako dyrygencie wspierającym konkursowiczów – nawet był gościem programu 🙂
W kwestii formalnej. Reformę mediów publicznych, by stały się instytucjami kultury, a nie spółkami podlegającymi prawu handlowemu, osobiście popierałam zawsze – pisałam o tym wielokrotnie, gdy kłopoty miała radiowa Dwójka – program, który jest w stanie przynieść jedynie straty w sensie handlowym i jedynie zyski w obszarze kultury. Fakt, że PR SA i TVP SA otrzymały taką właśnie formę, jaką otrzymały, był grzechem pierworodnym ustawy o radiofonii i telewizji. Zresztą z tego, co wiem, to minister Małgorzata Omilanowska też byłaby za reformą – to nie są kwestie polityczne.
Gorzej, że obecna ekipa chce takie przekształcenie wykorzystać wyłącznie w celach politycznych – aby wprowadzić swoją ekipę i nią sterować. Nie, nie żałuję tych różnych śmieciowych kabaretów, seriali czy talent showów. Ale poddanie mediów publicznych jednej opcji byłoby równie niszczące. Jeśli o mnie osobiście chodzi, spowodowałoby, że nie oglądałabym TVP w ogóle podobnie jak nie oglądam jej teraz (z wyjątkiem TVP Kultura).
Dzień dobry 🙂
I ja dostrzegam wyraźną różnicę między TVP a Polskim Radiem w wypełnianiu misji. W przypadku TVP (z wyjątkiem TVP Kultura), faktycznie, nie ma o czym gadać…
Nie mogę sobie jednak wyobrazić mediów publicznych, które byłyby finansowane rynkowo. Trudno więc nie zapytać o ustawę medialną; dlaczego przez tyle lat (wliczam też te ostatnie 8) nie możemy jej w naszym kraju po prostu uchwalić? A uwzględniając także te zmiany, które dzieją się w naszym technologicznym otoczeniu. Zrobili to np. Niemcy, Szwajcarzy, likwidując abonament, a wprowadzając w zamian opłatę audio-wizualną. Myśmy, to znaczy nie ja, tylko „władcy” 🙂 bardzo dużo mówili i w tej materii… ale zmienić się tu nic nie zmieniło… pa pa m
Przepraszam bardzo tych, którzy czekali na mój wpis po pięknym koncercie The Tallis Scholars w Filharmonii Narodowej. Ale po powrocie dowiedziałam się, że żyjemy w państwie bezprawia. I wybaczcie, nie jestem w stanie teraz zająć się muzyką jakby nigdy nic. Po prostu robi się niedobrze.
tylko mogę się domyślać co ma Pani na myśli, ale nie siedzę w polskiej polityce i wielu rzeczy nie rozumiem/doceniam.
Co jednak teraz jest w Polsce, a czego nie było to to, że można rozmawiać. Za tak zwanych moich czasów to podręczniki milczały na temat sowieckiego najazdu w 1939. Teraz przynajmniej nie. Natomiast do dzisiaj z tego co wiem to ten fakt nie jest wspominany w rosyjskich podręcznikach – stad politycznie dzisiejszy Rosjanin nadal wierzy, że to oni sa odpowiedzialni za utrzymywanie nas przez te lata sowieckiej okupacji. Nawiazujac do muzyki – jeżeli FAKTYCZNIE jakiś buc zabroni grać Szostakowicza, Rachmaninowa, Czajkowskiego — w co nie wierzę— to będziemy protestować, aż danego buca się odwoła. Ja czasem piszę do polskiego rzadu w różnych sprawach ( ostatnio po komentarzu min. Schetyny odnośnie wyzwalania Oświęcimia – i odpisuja, jak do tej pory zawsze).
Proszę napisać o Tallis Scholars. Kiedyś słyszałam ich w Rzymie…
Berkeley special
Choc nie podoba nam sie to co sie dzieje w Polsce, na tym blogu na tematy polityczne nie bedziemy sie wypowiadac.
Pragne tylko doniesc, ze bilety na the Tallis Scholars sa juz kupione na 13 grudnia! 😀
mam nadzieję, że jak polityka zacznie wkraczać do muzyki naprawdę, to będziemy o tym rozmawiać – no bo jakże by nie?
Jak tylko tak gadaja, to niech gadaja. Gorzej będzie, jak coś zaczna czynić. Mam nadzieję, że na gadaniu się skończy.
Berkeley special
Pobutka urodzinowa No 3 – rosyjski kompozytor; co wiecej wygrala nie ta strona, co trzeba! 😳
Ormandy 116 https://www.youtube.com/watch?v=r3ZMpv9CnZk
No 4 Paderewski https://www.youtube.com/watch?v=K9yXYMvSDPw
Jak przyjrzec sie publicznosci, to mlodziezy tam nie ma 😯
Bardzo ciekawy Paderewski – ale dla mnie fortepian brzmi nieco dziwnie, metalicznie. Czy teraz Steinwaye stroi się inaczej?
Berkeley special
@ 256304
Jest tylko kwestią czasu (bardzo niedługiego), gdy IV RP pełną ławą ruszy „na kulturę”, czyszcząc ją ze wszystkich i wszystkiego, czego nienawidzą, a lubią doprawdy mało kogo i mało co. Wielu moich znajomych pięknoduchów przyjmuje postawę „mnie to nie dotyczy”, „ach, przesadzasz”. Ale dalekosiężne skutki „dobrej zmiany” dotkną wszystkich tak samo dotkliwie. Szkoda Polski…
Prawda, jest taka, że muzyka Chopina interesuje tyle osób, ile interesuje. Jakieś nachalne jej promowanie uważam za niepotrzebne. Wśród moich znajomych nikt tego na poważnie nie słucha, a Konkurs Chopinowski to wydarzenie dla kogoś takiego, jak uczestnicy tego, skądinąd bardzo dobrego, bloga.
Też chętniej posłucham opinii o Tallis Schollars. Jak widać coraz mniej jest przestrzeni bez polityki, a szkoda. Szczególnie, że nie jest to dziedzina, w której powinny nami kierować skrajne emocje.
Dla mnie wczorajszy koncert Tallis Schollars był mistyczny, szczególnie w drugiej części. Muzyka współczesna a capella, a brzmiała bardzo renesansowo. To było moje wczorajsze osobiste odkrycie.
Wybaczcie raz jeszcze, ale naprawdę trudne jest pisanie na oderwane tematy, podczas gdy odczuwa się odruch wymiotny. To sprawa smaku, jak mówił poeta. Mam w ogóle poczucie, że muszę uczestniczyć w jakimś balu na Titanicu, bo niestety zdanie mam takie jak PMac. Nie tylko zresztą w Polsce źle się dzieje. Taki czas, widać część ludności Europy zatęskniła za wojenką.
Spróbuję teraz – wczorajszy wybryk tzw. najwyższej osoby w państwie przynajmniej trochę oddalił się w czasie…
Konfrontacyjna polityka Polski wobec Niemiec czy Brukseli do niczego dobrego, niestety, nie prowadzi. Niemcy są naszym najważniejszym sojusznikiem i kooperantem gospodarczym, dobre relacje zapewniają bezpieczeństwo. Merkel zawsze była życzliwa wobec Polaków i ja, mieszkając tu, nie czuje się „wasalem”. Wręcz przeciwnie.
Zawsze mówię, że odkąd rżądzi w Polsce PiS – w Moskwie strzelają korki od szampana. Lepszej sytuacji nie mogli sobie wymarzyć.
Jeśli ,,konfrontacyjna polityka Polski wobec Niemiec i Brukseli” oznaczać ma stanie na straży interesów Polski to ja jestem naturalnie za.
Konfrontacyjna polityka nigdy nie służy niczyim interesom. To polityczny elementarz.
I może rzeczywiście zawieśmy na razie rozmowy polityczne.
No i fajnie Kierowniczko
Bo polityka to kupa z którą trzeba codziennie żyć.
Ale chyba the tallis scholairs jest najlepszy
Na zszargane nerwy.
Wstrzymajcie się z komentarzami, jeśli łaska. Dopiero teraz trwa właściwe expose.
No to napisałam o Tallis Scholars – zapraszam.
Byłem przekonany, że interpelacja radnego z Łodzi to historia z 1 kwietnia, ale ona zdarzyła się naprawdę. Tutaj treść interpelacji, jeśli ktoś chce ją poznać dosłownie: https://bip.lodzkie.pl/files/683/Adamczyk_-_filharmonia.pdf
@ pntb1 – witam. Ja tam się niczemu nie dziwię.
Mogłabym jeszcze odpowiedzieć z opóźnieniem panu radnemu na inne pytanie: że polskiego prawykonania IV Symfonii Góreckiego dokonała orkiestra Filharmonii Śląskiej ze względu na osobę Góreckiego, który jest patronem tej orkiestry – taka była umowa od paru lat, że to oni dokonają polskiej premiery. Festiwal Tansmana zaś nie jest w ogóle imprezą Filharmonii Łódzkiej, tylko Stowarzyszenia Promocji Kultury im. Aleksandra Tansmana, które musi Filharmonii Łódzkiej za to płacić. Inna sprawa, że finanse FŁ są w opłakanym stanie od lat.