Turek w kulisach
Pierwsza w Operze Narodowej premiera wyreżyserowana przez drugiego z bliźniaków Aldenów – Christophera. Jego brat David siedem lat temu zrealizował tu świetną Katię Kabanovą. Turek we Włoszech to też świetny spektakl.
Ma co prawda parę momentów lekkiego zagubienia w spiętrzeniu gagów, ale ogólnie bawi i rozwesela. Reżyserowanie Rossiniego nie jest łatwe choćby ze względu na często zagmatwane libretta. Trzeba znaleźć klucz. Christopher Alden użył następującego: umieścił rzecz w kulisach operowych w latach 50., a w centrum postawił postać Poety tworzącego komedię, który nie tylko, jak we właściwym libretcie, spisuje to, co się dzieje, ale też inspiruje, wręcz ustawia postaci jak kukiełki. Jeśli któraś z nich nie wie, co robić, zwraca się do niego, a on daje jej kolejną kartkę.
Owe kulisy operowe, w których dzieje się akcja tego spektaklu, stanowiły przy tym świetny pretekst, by poprawić akustykę tej trudnej sceny. Zaprojektowana więc została przez scenografa Andrew Liebermana ściana z zakrzywionym do przodu sklepieniem, tak sprytnie pomyślana, że odbijała dźwięk i nawet z mojego ósmego rzędu, czyli miejsca, skąd zwykle najgorzej słyszy się głosy, wszystko było słychać idealnie. Ponadto kilka rekwizytów – krzesła, stoły, kanapa, a także okręt rzeźbiony na kształt syreny – i chór, śmieliśmy się z kolegami, że „dżenderowy”, ponieważ w scenie balu maskowego panowie przebierali się w zwiewne damskie szaty.
Trzeba też powiedzieć, że jest to świetne przedstawienie pod względem wokalnym. Samą siebie przechodzi Edyta Piasecka jako trzpiotka Fiorilla, wystylizowana trochę na młodą Marię Callas – dawno jej nie słyszałam w tak znakomitej formie (a partia jest piekielnie trudna), a i aktorsko jest ujmująca z tymi wszystkimi uwodzicielskimi sztuczkami. Anna Bernacka jako Cyganka Zaida gra rolę poważniejszą i mniej efektowną, ale też na wysokim poziomie. Partię tytułowego Turka Selima kreował Łukasz Goliński, ten sam, co w Krakowie, ale dziś było bodaj jeszcze lepiej. W TWON śpiewał też kiedyś poboczną rolę w Marii Stuardzie, uczył się w Gdańsku i związany jest z Bydgoszczą (kiedyś chwaliła go tamtejsza blogowiczka); podobno interesuje się nim już zagranica. Polską część obsady uzupełniał Przemysław Baiński w małej, ale z wdziękiem zagranej rólce Albazara.
Z gości zagranicznych ujmował zwłaszcza misiowaty Tiziano Bracci w roli Geronia – starego męża-safanduły (ładna barwa głosu) i Giulio Mastrototaro jako Poeta. W roli Narcisa, zakochanego w Fiorilli, wystąpił Pavel Kolgatin z Moskwy, który już rozwija karierę światową, ale jego głos ma nieco płaskie brzmienie, co może też trzeba złożyć na karb groteskowości samej postaci. Orkiestra pod batutą Andriya Yurkevycha stara się sprostać szybkim rossiniowskim tempom i raczej się jej udaje (raziły tylko dwa fałszywe wejścia trąbki). W sumie nieco ponad trzy godziny miłej zabawy.
PS. Żeby nie było już tak całkiem słodko, znów wrócę niestety do tematu Warszawskiej Opery Kameralnej. Otóż wyciekło całkiem zresztą jawne (!) pismo-uchwała podpisana przez marszałka Struzika dotyczące osławionego już przez „Super Express” śpiewu p. dr p.o. dyr. do kotleta. Oto ono. W skrócie: śpiew do kotleta tej pani został wyceniony na 30 tys. zł (czyli tyle, ile jeden muzyk Sinfonietty zarabia rocznie), a pieniążki ma sobie ta pani wypłacić z budżetu WOK, za całkowitą zgodą marszałka, który przecież nakazał oszczędności w firmie i podobno po to właśnie tę panią w tej firmie zatrudnił. Nóż się w kieszeni otwiera.
Komentarze
Pobutka 18 III
Rossini dobry https://www.youtube.com/watch?v=p0pSsLKtz2g
Rossini najlepszy https://www.youtube.com/watch?v=RgFT9I9XVvE
W. Pickett 76 https://www.youtube.com/watch?v=FGVGFfj7POA
I’m gonna wait ’till the midnight hour
When there’ no one else around
I’m gonna post a wake up call
that you never forget 😉
Mała korekta: brat Christophera ma na imię David a nie Peter 😉 a tak na marginesie, moim zdaniem jest zdecydowanie zdolniejszy
Pozdrawiam
Też uważam, że David jest zdolniejszy. Ostatnim przykładem byli np. Hugenoci w Berlinie z Florezem.
Dzień dobry 🙂
No właśnie, znów mści się pisanie po północy. Przecież wiem, byłam na tej Katii Kabanovej, niesamowita była i zupełnie nieoczywista. Też tam dobrze śpiewano, zwłaszcza Wioletta Chodowicz w roli tytułowej.
https://www.youtube.com/watch?v=8dTakUt12v0
Nie byłam jednak na tylu realizacjach jednego i drugiego brata, żeby być w stanie porównać.
Cieszę się, że Turek świetny. Koleżanki z pracy pytały mnie niedawno, na co się wybrać do TWON i poleciłam im między innymi Turka, nie mając pojęcia, jak wypadnie ta inscenizacja. Ja sama nie wiem, kiedy się wybiorę – dopiero w zeszłym miesiącu byłam na balecie Chopiniana/ Bolero/ Chroma, a w szufladzie mam bilet na kwiecień na Matsukaze. Kartki z kalendarza mkną jak szalone.
Zobaczę, czy mi się uda powtórzyć Matsukaze. To bardzo piękny spektakl.
Saturday at the Opera – dzisiaj byl Guillaume Tell – wedlug komentatorow, J. Kanskiego i innych, podobno najlepsza muzycznie – opera Rossiniego.
Pobutka https://www.youtube.com/watch?v=p0pSsLKtz2g
albo https://www.youtube.com/watch?v=lsn5RRPU0UA
Dzień dobry. Czy wybiera się Pani na Śniadanie prasowe w operze? 🙂
Dzień dobry. Wybieram się, panie z WOK nawet już kilka razy do mnie dzwoniły, czy aby na pewno, to jak mogę się nie wybrać? 😉
No to – zdaje się – musimy usiąść razem!
Dobry wieczór, pozwalam sobie wkleić poniższy link: http://www.spa-m.pl/art,323,pismozarzadu-glownego-stowarzyszenia-polskich-artystow-muzykow-w.html
No właśnie, czemu by nie oceniać muzyków podczas normalnej ich pracy? Co starsi blogowicze może znają opowieści o tym jak wyglądały próby Polskiej Orkiestry Kameralnej. To, że potrafił to być horror, to pewnie wszyscy słyszeli, ale czy zadali sobie pytanie dlaczego, jeśli orkiestra to taki rzekomo wieloosobowy niezindywidualizowany twór, bez indywidualnej odpowiedzialności? Tak jak może jawi się to z drugiej strony, od strony widowni. W rzeczywistości to praca jak najbardziej indywidualna. Jeśli lider danej grupy doskonale wie jak gra każdy z muzyków z którymi pracuje, to czemu niby nie miałby tego wiedzieć szef orkiestry? Ktoś mu zabroni pracować z poszczególnymi grupami instrumentów, uczestniczyć w próbach sekcyjnych, gdzie słyszy każdego indywidualnie czy zatyka specjalnie uszy podczas koncertów (no może niektórzy rzeczywiście…)? Nie polecam oczywiście wszystkich metod pracy dawnej POK, ale w normalnie prowadzonym zespole jakoś nie wyobrażam sobie, by któryś muzyk mógł w ogóle umknąć indywidualnej ocenie. I to w tak małych składach, jak te w WOK. Nigdy nie byłem na koncercie symfonicznej orkiestry Sinfonietta. Jak pamiętam jest to orkiestra kameralna, a najliczniejsza grupa (I skrzypce), to zaledwie 3 czy 4 pulpity. MACV podobno jeszcze mniejsza i w takich składach wykonują spektakle od 20 lat. Więc kto tu ma problem w ocenie pracowników? Z kolei w przypadku solistów śpiewaków, wręcz przeciwnie, nie ma problemu z oceną – wszyscy do kitu!
Dobry wieczór. Zrobiłam porządek 🙂
Myślę, że takie próby jak POK nie mogłyby się dziś odbywać z wielu powodów, i nawet sam maestro Maksymiuk dobrze o tym wie 🙂 Dziś muzycy mogliby oskarżyć pracującego w ten sposób dyrygenta o mobbing. Wtedy – sami też chcieli, byli bardzo młodzi i wspólnie trawieni ambicją podzielaną z dyrygentem, żeby stworzyć najlepszą orkiestrę kameralną świata, a śledziłam to na bieżąco, bo grało tam wielu moich kolegów ze studiów (niektórzy grają jeszcze w Sinfonii Varsovii). Wybaczano mu więc wiele.
Co zaś do oceny codziennej – pytać należałoby osobę stale współpracującą z zespołem. W WOK, jak wiadomo, zatrudnionych jest 6 dyrygentów, w tym Władysław Kłosiewicz związany z MACV. Ale skoro i ich p. dr p.o. dyr. chce wywalić, to co się ich będzie pytać 😈
Z Sinfoniettą jest taka sprawa, że została ona powiększona o ludzi z dawnej Orkiestry WOK – opera miała dwie orkiestry (nie licząc MACV), żeby móc się wyrabiać na Festiwalu Mozartowskim – granie wszystkich oper Mozarta od 15 czerwca do 26 lipca (takie były stałe terminy za dyr. Sutkowskiego) nie byłoby możliwe w wykonaniu jednej orkiestry. Były też zresztą koncerty symfoniczne. Ale nie tylko w ramach festiwalu; wykonywano też inne duże symfoniczne dzieła, np. monumentalną Pasję Elsnera.
Pobutka 20 marca. Przepraszam, ze od rzeczy.
Po pierwsze – moze ze zrozumialych wzgledow 😯 – nikt nie odnotowal
https://www.youtube.com/watch?v=6ROwVrF0Ceg duck walk
Sister R. Tharpe 96 https://www.youtube.com/watch?v=l9bX5mzdihs
Po drugie – w niedzielnej audycji CBC, In Concert, Paolo Pietropaolo, puscil Symfonie Koncertujaca z L. Lortie, jako niedoceniony, fenomenalny utwor. Czy Sir Simon nagral to, jesli tak, to z kim?
PS. Dawno temu, kiedys J. Weber mial audycje “zapomniane koncerty fortepianowe”. Mam nadzieje, ze Symfonia wreszcie wygrzebie sie z tej kategorii.
Dzień dobry 🙂
@ schwarzerpeter
Chuck Berry – jak najbardziej niedopatrzenie, ale wczoraj cały dzień byłam poza domem. Za to z siostrą odtwarzałyśmy go sobie z lubością. Te jego „choreografie” niesamowite… Z występów zrezygnował podobno dopiero w 2014 r., a dożył dziewięćdziesiątki. Nic dziwnego, wygimnastykowany 😉
Symfonia koncertująca – domyślam się, że chodzi o Szymanowskiego? Tak, Sir Simon ją nagrał – z Andsnesem:
http://www.allmusic.com/album/szymanowski-symphony-no-4-violin-concertos-1-2-mw0001853526/credits
https://www.youtube.com/watch?v=FEZ18RVS4Vw