Świat animowany
Coraz bardziej pogrążamy się w krainę Króla Ubu (pamiętamy, co Ubu zrobił z sędziami – akt III scena II). Ja przez kilka dni ostatniego tygodnia żyłam w pozornie innym świecie, który jednak bardzo wyostrza spojrzenie.
Zostałam zaproszona przez poznański Międzynarodowy Festiwal Filmów Animowanych Animator (w tym roku była to jubileuszowa, dziesiąta edycja) do konkursowego jury oceniającego filmy krótkometrażowe. Bardzo mnie ta propozycja od dawnego kolegi Marcina Giżyckiego zaskoczyła, ale do animacji zawsze miałam słabość (a poza tym obecność speca od muzyki miała swoje uzasadnienie w jednej z przyznawanych przez nas nagród – za film muzyczny lub muzykę do filmu; muzyka zresztą bywa w tych filmach bardzo ważna), więc ucieszyłam się i wyraziłam zgodę. Codziennie więc spędzałam z obowiązku przedpołudnie w kinie, po czym wciągało mnie to tak, że zostawałam jeszcze na część popołudniowych projekcji.
Filmy były bardzo zróżnicowane, z użyciem animacji rysunkowej, lalkowej i wszelkiej innej. Miały też bardzo różnorodną tematykę, od beztroskiej zabawy poprzez ważne problemy społeczne po tragedie wojenne i los uchodźców. W ramach festiwalu odbywały się też najrozmaitsze inne przeglądy i konferencje, na które niestety kompletnie nie miałam czasu, a jeden z tematów był szczególnie dla mnie interesujący: animowana polityka (w zastępstwie skusiłam się na najnowszy numer „Czasu Kultury”, w którym jest blok tekstów na ten temat). Coś jednak z projekcji wokół tego tematu byłam w stanie obejrzeć. Zapoznałam się więc z twórczością mojego znakomitego kolegi z jury, Phila Mulloya, mocną i zjadliwą, pełną iście brytyjskiego sarkazmu i bardzo niestety przystającą do naszych czasów. Tu przykłady: trylogia o nietolerancji część I (są też na YouTube pozostałe części) oraz parę odcinków serii o kowbojach: tutaj i tutaj. Uprzedzam, tu i ówdzie bywa drastycznie, ale inaczej się tu nie da.
Obejrzałam w tym kręgu tematycznym również serię polskich filmów politycznych lub o takowych aluzjach z czasów komuny, z których część oczywiście została „zaszczycona” statusem półkowników. Niektóre znałam wcześniej (np. poetycki Labirynt Lenicy). Były przypowiastki aluzyjne, były też takie, które zatrącały o radosny pure nonsense. Ciekawe zresztą, że ówczesna cenzura była też szczególnie cięta na erotykę, nawet tak zabawną jak w tym filmie. Dyktatury zwykle są bardzo purytańskie. Z kolei ten film został przepuszczony przez cenzurę, ale chytrze dołączony (starsi pamiętają instytucję dodatków przed filmami wyświetlanymi w kinach) do jakiegoś filmu koreańskiego i wypuszczony w dwóch kopiach, z których jedna została spalona (jak na stosie!) przez operatora kina w Lubniu na specjalne życzenie… miejscowego proboszcza.
Po całych dniach oglądania animacji bardzo ciekawie zmienia się ogląd świata. Człowiek wychodzi z kina i wszystko mu się kojarzy. Czynności powtarzalne, sytuacje, wszystko wpada w krąg, w którym wszyscy wirujemy. Bardzo intensyfikuje się odbiór dźwięku – poszczególne dźwięki też się kojarzą… W filmach animowanych panuje zasada podobna do tej stosowanej w słuchowiskach radiowych: wyolbrzymiania poszczególnych zjawisk dźwiękowych, budowania poprzez nie klimatu (w słuchowisku dźwięk dopowiada się do całkowitego braku obrazu, w animacji – do obrazów symbolicznych). Gdy postrzegamy w ten sposób real, żyjemy w grotesce. Ale takie czasy, że i tak w niej – i to złowrogiej – żyjemy. I stajemy się kukiełkami w rękach złowrogich animatorów.
PS. Radiowe Centrum Kultury Ludowej już chyba zostanie zniszczone. Tekst na press.pl na ten temat nie pozostawia złudzeń – w poniedziałek prawdopodobnie to się zadecyduje. Szczerze powiem, że zdumiewa mnie takie działanie u władzy, która ponoć tak uwielbia tradycję. Ale i pod tym względem kłania się stalinizm – min. Gliński właśnie ostatnio uczynił instytucjami narodowymi zespoły Śląsk i Mazowsze. Nie ujmując im nic, to jest tylko cepelia, daleka od prawdy artystycznej, a ta, nawet ludowa, jest dla tych rządzących niezrozumiała, niepolukrowana, a przez to niebezpieczna.
Komentarze
Zmarła wielka dama poezji – Pani Julia Hartwig
http://kultura.gazeta.pl/kultura/7,114628,22098069,julia-hartwig-nie-zyje-odeszla-jedna-z-najwybitniejszych-polskich.html#MT
A profesor minister chwalił onegdaj radiową Dwójkę, właśnie za kultywowanie w niej tradycji. No i klops. Oprócz wypełniania partyjnych poleceń niewiele ma pan profesor samodzielności jeśli chodzi o kulturę.
Strony RCKL już nie ma
http://www.polskieradio.pl/8,Dwojka/197,Radiowe-Centrum-Kultury-Ludowej
Bo tam byli zadekowani „Zieloni” i Peezel…
Chyba Pan żartuje…
Czarny humor. Przepraszam 🙂
Mnie ostatnio jakoś opuściło poczucie humoru 🙁
Czy sprawa z anulowana premiera „Smierci w Wenecji” w Lodzi sie potwierdza?
No, na to wygląda… 🙁
http://lodz.wyborcza.pl/lodz/7,35136,22096096,odwolana-premiera-w-teatrze-wielkim-jest-jakoby-niemoralna.html
Planował ją dyr. Paweł Gabara, którego właśnie wywalono. A zrobił naprawdę parę fajnych rzeczy w tym teatrze.
Smuta cd. Średniowiecze.
Jeszcze o RCKL:
http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/komisja-etyki-polskiego-radia-naruszono-zasady-etyki-w-kwestii-wolnosci-sumienia-i-wyznania
Tymczasem już się stało: Małgorzata Małaszko przekazała oficjalnie Piotrowi Kędziorkowi, że RCKL zostaje odłączony od Dwójki.
Wstyd.
Pobutka 19 lipca. Wrocilismy na chwile z krzakow, ale zaraz wybieramy sie w gory, choc lasy w BC płona jak słoma.
Z braku urodzin dwie anegdotki zaslyszane w CBC.
Brahms zostal zaproszony do zamoznego przemysłowca na obiad. Gospodarz wyciagnal najlepsze w jego mniemaniu wino i podal z komentarzem: “To jest Brahms moich win”. JB sprobował i powiedział: “No to teraz przynies pan swojego Beethovena” 🙂
Franz A Schubert? Kto o nim slyszał? Do historii przeszedł w najdziwniejszy sposob. Franz P. Schubert przeslal do wydawcy (Breitkopf und Härtel) Erlköniga. Wydawca odrzucil z komentarzem, ze nie publikuje barachła. Przez pomyłke odesłał rekopis do kompozytora i kontrabasisty z tego czasu, F. A. Schuberta. Owze FAS dostal amoku – kto osmiela sie pisac takie bzdety uzywajac jego imienia i nazwiska. Wdrozyl sledztwo, ktore sie zachowalo – no i tak przeszedl do historii. 😳
https://www.youtube.com/watch?v=5XP5RP6OEJI
A tu, zamiast opcji niemieckiej: tekst z 49 piesni i aryi z oper na fortepian z podlozonym tekstem ulozyl Stefan Baranski Lwow, Ksiegarnia Polska. “Kto w straszna te noc tam mknie przez las? / Zblakany jezdziec z nim synek wraz. / Jak lisc chlopczyna tulac sie drzal / Spial jedziec konia i pedzi w cwal.
PS Jakby ktos chcial, pod wpis, obejrzec animacje https://www.youtube.com/watch?v=JS91p-vmSf0
Po leżajskim – przyszła kolej na kirkut w Szczebrzeszynie (i oczywiście słynną synagogę tamże):
https://photos.app.goo.gl/5poLn9cxwvz20PKh1
Kwadranse potem – kolorowe „występy” na Rynku Wielkim w Zamościu (Eurofolk 2017). Kroh i inni nazwaliby to zapewne neofolkiem…
Dzień dobry! Świetna ta animacja według Schuberta. Dzięki! A także dziękuję a cappelli za zdjęcia z ciekawych miejsc, do których nie dotarłam, w tym chrząszcza, co brzmi… na pomniku 😉
My tu zajmujemy się teraz trochę innymi sprawami, ale dziś w ramach Ogrodów Muzycznych wybieram się na film Śpiewająca rewolucja. W sam raz na teraz, choć Polacy niestety mniej muzykalni od Estończyków 🙁 ale chyba jest światełko w tunelu. Wczoraj pod Pałacem Prezydenckim (wg policji bodaj 3,5 tys. ludzi, wg organizatorów – Akcji Demokracji, która liczyła – 17 tys.) naprawdę czysto odśpiewano wszystkie cztery zwrotki hymnu. Postęp!
Uważam, że poglądy, wyznanie czy sumienie dziennikarza radia publicznego powinny być wyłącznie jego prywatną sprawą, nie moją jako słuchacza. Nie widzę nic złego w muzyce tanecznej granej w Środę Popielcową.
Ale jeżeli to może urazić wielu słuchaczy, w tym kraju nawet bardzo wielu… Ja osobiście też nie mam stosunku emocjonalnego do Środy Popielcowej, jednak może lepiej byłoby puścić wtedy coś bardziej pasującego do okazji. Trochę się zresztą dziwię całej sytuacji, bo po pierwsze wydawałoby się, że to właśnie rządząca prawica powinna być na to szczególnie wrażliwa, a po drugie kto w takim razie był autorem tego pomysłu?
Ale muzyka taneczna nie oznacza od razu oznacza że miał to być Daft Punk 😉
W książce „Królowie Walca” Wechsberga jest opisany przypadek, jak to w dedykacji, czy życzeniach dla kogoś skreślił kilka taktów „Nad Modrym Dunajem” z dopiskiem „Niestety nie napisał tego Brahms”.
Takie tam małe zazdrostki wśród ówczesnych celebrytów muzyki 🙂
@dalek supreme 12:10
O ile dobrze zrozumiałam,poszło nie tyle o osobiste przekonania pracowników RCKL,lecz o znane słuchaczom Dwójki zasady prezentowania muzyki ludowej zgodnie z kalendarzem liturgicznym, z którym jest ściśle związana. Ten kontekst jest bardzo ważny.Gdyby muzykę taneczną nadano w innym paśmie,pewnie nie byłoby sprawy. Osobiście jednak byłabym nieprzyjemnie zaskoczona,gdybym usłyszała ją akurat w Dwójce w Wielkim Tygodniu i pewnie wyłączyłabym wtedy radio,żeby posłuchać czegoś bardziej stosownego.
Dla mnie ważne jest to czy muzyka jest zła czy dobra, a nie czy jest stosowna.
A swoją drogą czy muzyka taneczna wyklucza celebrowanie Wielkiego Postu? Moim zdaniem nie. Każdy ma swój sposób.
… albo go nie ma. Nie każdy jest katolikiem.
Ja nie jestem i nie celebruję, ale rozumiem argument podany przez ew_kę.
w tym chrząszcza, co brzmi… na pomniku
Taakkk…
https://pl.wikipedia.org/wiki/Pomniki_chrz%C4%85szcza_w_Szczebrzeszynie
Widzieliśmy dwa a nawet trzy (jeśli doliczyć wieniec dożynkowy przyuważony w Domu Kultury czyli Synagodze)… Lecz one wszystkie są raczej świerszczami, pasikonikami czy też innymi szarańczami. — Niektóre spośród których dobrze brzmią w zbożu, trawie, itp. – zatem spoko 🙂