Powrót do wajnbergozy

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Rozpoczęły się obchody urodzin (oficjalnych, bo te prawdziwe były w styczniu) Mieczysława Wajnberga w Muzeum Polin. Za nami już pierwszy koncert.

Hashtag Ensemble działa od kilku lat jako muzyczna kooperatywa. Zaczął działalność od wykonywania muzyki współczesnej. I dalej się tym zajmuje, ale poszerzył repertuar. Latem, w sierpniu, zainicjował szczególny festiwal WarszeMuzik – koncerty utworów kompozytorów polsko-żydowskich w przedwojennych, ocalałych kamienicach rejonu warszawskiego getta. Weszli z muzykowaniem nawet na Umschlagplatz. Tutaj filmiki z tych występów. Z tego, co opowiadają, reakcje sąsiadów, mieszkańców owych kamienic, bywały bardzo różne. Od bardzo pozytywnych po złośliwe puszczanie na cały regulator disco polo.

Właśnie pierwsza płyta z tym repertuarem wychodzi nakładem Requiem Records (jeszcze jej nie mam, ale zapewne dostanę, oni zwykle przysyłają nowości) – planowane są dalsze. A ta poświęcona jest Wajnbergowi, z okazji wiadomej rocznicy. Większość tego repertuaru usłyszeliśmy na koncercie.

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Mocne canadiano

Nowy premier Kanady Mark Carney jest chodzącym wzorcem wszystkiego, czego Donald Trump nienawidzi najbardziej. Czy będzie też prorokiem antypopulistycznej reakcji?

Łukasz Wójcik

Były to dzieła albo młodzieńcze, albo przystępne. Od dwóch mazurków fortepianowych (Marek Bracha) z 1933 r., czyli napisanych przez 14-latka (!), pod niewątpliwym wpływem Szymanowskiego, ale już sygnalizujących kunszt pianistyczny chłopaka – piekielnie trudne – poprzez piękną Arię na smyczki z 1942 r., ewidentnie utwór studencki z czasów mińskich, ale urzekający, po I Koncert fletowy w wersji kameralnej (kwintet smyczkowy zamiast orkiestry) z roku 1961, ten, który zaczyna się żydowskim tańcem frejlechs, a kończy polskim oberkiem. Solistką była Ania Karpowicz, współzałożycielka i szefowa Hashtag Ensemble. Ona też wraz z Markiem Brachą byli solistami w nowym utworze Mikołaja Majkusiaka, Koncertu podwójnego na fortepian, flet i smyczki – jak widniało w programie, inspirowanego „stylem kompozytorskim Mieczysława Wajnberga”. Trudno powiedzieć, w czym ta inspiracja leżała, nie mówiąc o tym, że Wajnberg w swoim życiu uprawiał różne style, ale utwór jest bardzo zgrabny, o dużych kontrastach i zmiennych nastrojach, a kończy się żywiołowo. (Doczytałam się, że w wolnej części jest cytat z XXII Symfonii „Kadisz”, ale jakoś go nie złapałam.)

Tytułem eksperymentu koncert zorganizowano w foyer muzeum, gdzie jest dość duży pogłos, jednak akustyka – zwłaszcza z bliska – była lepsza niż można było podejrzewać. Ale oczywiście tylko dla kameralnej muzyki.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj