Hybrydowe lato

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

Kończy się już oficjalnie pechowy sezon, który właściwie w połowie nie zaistniał. Niektórzy próbują go uwieńczyć jakimś stopniem odmrożenia, ale nie zawsze to się udaje.

Podczas gdy Polska Opera Królewska szykuje na sobotę kolejny koncert hybrydowy w Łazienkach (tym razem poświęcony Bachowi), a w niedzielę wirtualny koncert da w Studiu im. Lutosławskiego Orkiestra Polskiego Radia (transmisja w Dwójce i na YouTube), w tydzień później zaś żegnają się z sezonem, ale z udziałem publiczności, artyści Opery Krakowskiej, to Filharmonia Narodowa musiała odwołać kilka zaplanowanych koncertów, którymi także chciała zakończyć ten niefortunny sezon. Po prostu: ktoś zachorował na koronowirusa, więc kwarantanna, badania itp. I takie przygody będą nam chyba grozić wciąż, nie będziemy znać dnia ani godziny. Za bardzo ucieszyliśmy się rozmrażaniem naszego życia codziennego i w efekcie uwierzyliśmy, że już po pandemii (widać to także na licznych spotkaniach w skróconej i tym bardziej intensywnej kampanii wyborczej) – efekt mógł być tylko jeden i właśnie czytamy go w statystykach. Bo to nie jest tak, że są tylko jakieś tam abstrakcyjne ogniska, gdzieś tam w kopalniach czy DPS-ach. Takie ognisko może pojawić się wszędzie – właśnie Zygmunt Miłoszewski opowiada, że na pogrzeb Jerzego Pilcha, który w założeniu miał być skromny, przyszedł ktoś z wirusem i teraz muszą się badać, poddać kwarantannie itp.

Jak się w tym wszystkim zachowywać, żeby nie zwariować, w tej naszej dziedzinie, która zasadza się na bliskiej międzyludzkiej współpracy i kolektywnym słuchaniu? Różnie to jest w różnych krajach. Np. Włochy też już wierzą w koniec pandemii i zaczynają myśleć o festiwalach, choć oczywiście z rozrzedzoną publicznością. Arena di Verona pozostanie zamknięta, ale sierpniowy Festiwal Rossiniowski w Pesaro się w jakiejś okrojonej formie odbędzie, a już w tę niedzielę rozpoczyna się festiwal w Ravennie koncertem na wolnym powietrzu pod batutą Riccarda Mutiego.

Dlaczego najtrudniej jest przywrócić operę, wiadomo i mówiliśmy o tym tu już nieraz. To zresztą dotyczy w ogóle dużych zespołów – w tym czasie skazani jesteśmy na kameralistykę. Orkiestry symfoniczne? Chóry? Czy trzeba będzie zapomnieć, przynajmniej na jakiś czas, o takich składach wykonawczych?

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Mocne canadiano

Nowy premier Kanady Mark Carney jest chodzącym wzorcem wszystkiego, czego Donald Trump nienawidzi najbardziej. Czy będzie też prorokiem antypopulistycznej reakcji?

Łukasz Wójcik

Zobaczymy. Na razie także trochę polskich festiwali planuje odmrożenie. Np. Festiwal Muzyki Polskiej w Krakowie ma się odbyć na żywo i z programem nie tylko ambitnym, ale też wymagającym dużych zespołów. Realne? Okaże się. Z innej dziedziny: festiwal w Bieczu odbędzie się w formie hybrydowej – dwa koncerty z publicznością, reszta online. Festiwal Bachowski w Świdnicy – także koncerty na miejscu bez publiczności (co najwyżej z garstką przyjaciół), transmitowane w sieci. W Sopocie dziesiąty, jubileuszowy NDI Sopot Classic odbędzie się w formie okrojonej (trzy koncerty), ale za to na żywo, w Operze Leśnej. W całości online odbędzie się w Warszawie festiwal Macieja Grzybowskiego Trzy-Czte-Ry – koncerty jak zwykle w Studiu im. Lutosławskiego, ale bez publiczności, a program bardzo ciekawy.

Cóż, cieszmy się tym, co jest, nie mamy innego wyjścia.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj