Muzyka uzupełnia mowę
Pandemiczne koncerty – bez przerwy – mają tę zaletę, że można je znakomicie zakomponować. A Kwadrofonik to potrafi.
Dzisiejszy koncert w ATM Studio miał formę ronda – powracający refren i trzy epizody, z tym, że te epizody były o wiele bardziej rozbudowane niż parominutowe refreny. Ściślej rzecz biorąc, refreny także nie były powtórzeniami, były to po prostu cztery utwory z jednego cyklu, skomponowane wedle tej samej zasady.
Peter Ablinger tworzy cykl Voices and Piano od 1998 r., obecnie jest już tych utworów 59 (tak przynajmniej podaje strona kompozytora). Opierają się na nagraniach głosów znanych osób, z których pianista podkreśla melodię, w jaką te wypowiedzi się układają, dopełniając ją harmoniami. Brzmi to mniej więcej tak. Z Polaków „załapał się” Lech Wałęsa, Roman Opałka i Roman Haubenstock-Ramati; nic więc dziwnego, że ten pierwszy odezwał się do nas na początku, a trzej pozostali pokazani dziś to Hanna Schygulla, Ezra Pound i Pier Paolo Pasolini – dwoje pierwszych przypadło Bartłomiejowi Wąsikowi, pozostali – Emilii Sitarz.
Pierwszy epizod: Seven Systems Sama Pluty, kompozytora i performera związanego z University of Chicago. Utwór na pełny skład Kwadrofonika, czyli dwoje pianistów i dwoje perkusistów, plus elektronika. W omówieniu Pluta wyznaje, że poszczególne fragmenty utworu są odzwierciedleniem wydarzeń z jego własnego życia. Można byłoby śledzić, co było symbolizowane przez co, ale było ciemno i nie dało razy sprawdzać w programie, więc słuchało się tego po prostu jak rozmaitych, niezwykle barwnych opowieści. Muzycznych.
Zupełnie inaczej w przypadku drugiego epizodu, czyli Contre No. 2 Kuby Krzewińskiego – tu udział wzięli oboje pianiści, ale nie grając osobiście do fortepianie, lecz siedząc z przodu sceny naprzeciw siebie, z mikrofonami kontaktowymi podłączonymi zarówno do ich ud, jak do fortepianu – w efekcie gesty, uderzanie się czy pocieranie ciał wywoływało brzmienia pochodzące z fortepianu. Miało to charakter pewnej celebracji, teatru.
I epizod trzeci, czyli znów opowieść: Słowik i kamień Grażyny Pstrokońskiej-Nawratil, na pełny skład zespołu i dla niego na zamówienie Warszawskiej Jesieni napisany. Kompozytorka mówi o nim jako o reportażu z podróży – stworzyła już wcześniej takich reportaży sześć. Ten jest z Japonii, ale nie ma co w nim szukać wpływów muzyki japońskiej, bo to reportaż nie na temat kultury, lecz przyrody, przy tym jak zawsze ukazujący niesamowitą wyobraźnię brzmieniową autorki.
Bardzo udany koncert, a dziś ponadto również udana Mała Warszawska Jesień w Muzeum Warszawy. Paweł Romańczuk, twórca i szef zespołu Małe Instrumenty, na zamówienie festiwalu stworzył utwór-instalację Eksponuty, w której w czterech salach po paru muzyków budowało rozmaite nastroje. W Gabinecie Syren – dwie śpiewające syreny (Agata Harz i Katarzyna Smoluk-Moczydłowska – obie kiedyś współtworzyły psychodeliczny zespół Księżyc) i sam Paweł Romańczuk na keyboardzie. W Gabinecie Portretów – dwóch muzyków na instrumentach glinianych perkusyjnych i dmuchanych, w Gabinecie Galanterii Patriotycznej – dwóch perkusistów na różnych egzotycznych talerzach, gongach i kawałkach blachy i w Gabinecie Zegarów – jeden perkusista grający na instrumentach brzmiących jak tykający czy dzwoniący zegar (plus dwa metronomy). Wszyscy mieli porządnie napisane partytury, to nie były improwizacje, lecz zakomponowany na tę przestrzeń utwór. Dużo dobrej zabawy, a przy okazji można było to bardzo ciekawe muzeum pozwiedzać. Naprawdę warto!
Komentarze
Linki na ten tydzień:
https://www.musicalamerica.com/news/newsstory.cfm?archived=0&storyid=46023&categoryid=1
Smutna wiadomość. Zmarł Daniele Carnovich, którego pamiętamy z zespołów Savalla, z La Compagnia del Madrigale i z La Venexiana.
https://scherzo.es/muere-el-bajo-daniele-carnovich-gran-especialista-del-madrigal/