Wszyscy śpiewają
Co jest szczególnie uderzające po pierwszym dniu II etapu Konkursu im. Wieniawskiego: jeszcze nie wiedziałam takiego konkursu, na którym do tego stopnia wszyscy dbaliby o urodę brzmienia.
Na to złożyło się wiele czynników. Po pierwsze, selekcja. Z ponad 200 zgłoszeń, które dotarło do organizatorów, wybrano 41 uczestników (a właściwie wybrał głównie Daniel Stabrawa, który musiał przesłuchać wszystkie nagrania – z powodów covidowych niemożliwe były eliminacje poprzez przesłuchania). Ta grupa stopniowo się zmniejszała, częściowo nawet w ostatniej chwili – w programie widnieją 34 sylwetki kandydatów, a ostatecznie wzięło udział tylko 31.
Po drugie, tak jak na konkursach w innych dziedzinach, dominują młodzi artyści azjatyccy. A ci od małego uczeni są dbania o dźwięk. Mogą mieć inne mankamenty, ale zawsze będą brzmieli estetycznie. To dla nich podstawa, oczywiście poza przygotowaniem technicznym.
Po trzecie, jest coś takiego, co objawiło się też na ostatnim Konkursie Chopinowskim: skończyły się czasy konkursowej chałtury, ludzie przyjeżdżają gruntownie przygotowani.
W sumie więc poziom konkursu jest bardzo wysoki i trudno było z 31 wybrać 15, więc jak zwykle każdy jest z takiego werdyktu niezadowolony. Tyle że od każdej z osób, która mi o swoim niezadowoleniu mówiła, słyszałam o innym uczestniku (czy uczestniczce), który koniecznie powinien był przejść do II etapu. Po prostu średnia była tak dobra, że czasem wystarczyło małe obsunięcie, żeby ktoś wypadł z puli. Jedno jest pewne: jak na razie (a wysłuchaliśmy już dwóch trzecich uczestników II etapu) nie było żadnej kompromitacji – wszyscy zasłużyli na ten awans. I nie tylko ci ze stradami tak pięknie brzmieli, ale naprawdę wszyscy. Też zresztą większość ma dobre instrumenty.
Zaczął – faktycznie o 9:30 od zadzierzystej Fantazji Bartóka (którą grał jako jedyny) – Koreańczyk Dayoon You. Ma on ogromną łatwość i swobodę grania. Driady i Pana zagrał, jakby był Panem (świetna fletnia – kiedyś mało kto umiał dobrze zagrać te flażolety, teraz robią to wszyscy), jego Grieg (jako jedyny grał wczesną I Sonatę F-dur, mało jeszcze griegowską) był lekki, śpiewny i łagodny.
Chińczyk Zhixin Zhang w III Sonacie d-moll Brahmsa, pięknej i smutnej w jego wykonaniu, kształtował frazę ze zrozumieniem (choć może trochę przesadne były „brzuszki” na długich dźwiękach). Po rozśpiewanym również Romansie Szymanowskiego energetyzujący był Tzigane Ravela.
Dziewczęcą, delikatną i „mięciutką” wersję Brahmsa (I Sonata G-dur) zaprezentowała Hana Chang, reprezentująca Japonię, Singapur i Stany Zjednoczone. Było w jej grze coś czarującego, chociaż sam dźwięk miała bardziej nikły od kolegów. Driady i Pan zagrała raczej od strony driad, zwinnych i płochliwych. Trochę przesłodzone były dwie miniatury Czajkowskiego.
Zupełnie inną osobowość ma Koreanka Jane (Hyeonjin) Cho. Jej Brahms (d-moll) był intensywny i pełen emocji, a podczas scherza nie miało się wątpliwości, że jest ono scherzem. W Źródle Aretuzy był chłód wody, ładnie zabrzmiał też Poemat Chaussona – chyba w końcu przekonam się do tego utworu, który kiedyś mnie straszliwie nudził.
Niderlandka Hawijch Anna Elia Elders również zagrała Źródło Aretuzy, bardziej intensywnie niż poprzedniczka. Ciekawa była Fantazja C-dur Schuberta, z wyłaniającym się jakby z nicości początkiem i wdzięcznym dalszym ciągiem, choć ogólnie czuło się w jej grze pewien chłód. Co zresztą dobrze zrobiło Czajkowskiemu, który dzięki temu nie był aż tak kiczowaty.
Popołudniowe przesłuchania rozpoczęła Japonka Natsuki Gunji, z której wykonania podobała mi się Sonata Szymanowskiego – grała ją jako jedyna, a to zapewne dzięki prof. Krzysztofowi Węgrzynowi, u którego studiuje. 18-letnia Chinka Yiyang Hou grała Brahmsa (d-moll) bardzo intensywnie, ale tak, jakby do końca nie wiedziała, jaką właściwie ma interpretację tego utworu. Po dość ładnym Źródle zepsuła efekt kiczowatą Fantazją Carmen Hubaya, w której było niestety niemało fałszów, więc w sumie chyba ona wypadła najgorzej.
Interesującą osobowością jest Kazaszka Meruert Karmenova. Jej gra jest pełna spokoju, pewności i świadomego kształtowania frazy. Jest w niej coś bardzo naturalnego. Po subtelnym Griegu (II Sonata G-dur) Driady i Pan z niezwykle zmysłowymi wyrazistymi melodiami. Mniej podobał mi się Tzigane, w którym jakby tej naturalności zabrakło.
Japonka Hina Maeda również grała Driady i Pana i również bardzo zmysłowo; uderzający był sam początek, który brzmiał jak bzyczenie bąka. Trochę gorzej zabrzmiała fujarka. I ta skrzypaczka wybrała kicz Hubaya; zagrała go trochę lepiej, mniej było błędów, ale i tak nie było zachwycająco. Ciekawe, że po tym fajerwerku wirtuozerii uspokoiła się i zagrała Griega G-dur) – delikatnie i wiosennie.
Na koniec Elias David Moncado z Niemiec. Brahms (A-dur) dźwięczny, spokojny i pogodny, w Narcyzie Szymanowskiego dobrze oddany narcystyczny zachwyt, wreszcie dość banalne, ale wypieszczone Rondo Capriccioso Saint-Saënsa.
Tak więc wysłuchaliśmy dziesiątki skrzypków, i to w większości z przyjemnością, nawet dużą. Tyle że… nie mam jeszcze żadnego faworyta (-tki)…
Komentarze
Pobutka
https://www.youtube.com/watch?v=fQrEvE3Pc0w
Dzień dobry, wypatrzyłam dzisiaj PK siedzącą dokładnie za przewodniczącym Jury. Pewnie wymieniali fluidy (w sensie metafizycznym oczywiście). W czasie przerwy PK zniknęła, no i ja też. Postaram się jutro wieczorem może Panią „złapać” i przywitać się.
Swoją drogą, niesamowite jak to, że toczy się taki piękny światowy Konkurs, a tak blisko straszna wojna…Pozdrawiam wszystkich.,
W czasie przerwy pobiegłam na kawę, niezbędną o tej porze 😉 ale potem wróciłam i byłam do końca.
Jeszcze piątka rozśpiewanych, ale każdy inaczej i nie każdy z wdziękiem.
Współczułam Wojciechowi Niedziółce, że musi rozpocząć o 9:30, ale co to dla niego – zagrał pięknie. Chyba mam w nim faworyta czy też jednego z faworytów. Brahms (G-dur) – spokój i śpiewność, emocje poprzez dynamikę. Przepiękna II część z mocnym środkiem, III część też wzruszająca – powiem szczerze, że wzruszyłam się tak tą sonatą chyba po raz pierwszy od czasów Dominika i jego pamiętnej interpretacji wiolonczelowej (w wersji w D-dur). W Źródle Aretuzy śpiew był już całkiem inny, mocniejszy, bardziej zmysłowy (niestety flażolety troszkę nie wyszły). No i zjawiskowy Chausson. Instrument wyraźnie słabszy, ale skrzypek wycisnął z niego, co tylko się dało. Gdyby dać mu strada do łapy, to by było…
Nie tylko prawem kontrastu, ale w ogóle Amerykanka Karen Su mi się nie podobała, mimo że to sprawna skrzypaczka. Dźwięk zbyt już intensywny, czasem wręcz nieprzyjemny, emocje w Brahmsie (d-moll niestety) jakby sztuczne. Romans Szymanowskiego jakiś kompletnie pogubiony, nijaki Czajkowski. Ogólnie granie o niczym.
Za to Amerykanin Max Tan – bardzo ciekawy, typ emocjonalnego intelektualisty. Romans Szymanowskiego nagle okazał się zrozumiały. Przepiękny Chausson, mocny, dojrzały (skrzypek jest badaczem pięciu wersji tego utworu). No i piękny Brahms (d-moll). To więc także mój faworyt.
Po wtorkowych przesłuchaniach w gazetce konkursowej napisano Wang & Weng. Remis – ale moim zdaniem zdecydowanie z dwóch Chińczyków na plus wypada Qingzhu Weng. Tyle że i on, i Shihan Wang, mieli w programie Tzigane – i żaden z nich nie zadowolił; ten utwór w ogóle miał na tym konkursie pecha, ani jedno wykonanie nie było satysfakcjonujące. Wang grał jeszcze Griega (G-dur) i Narcyza Szymanowskiego, ale niespecjalnie mi się podobał – grał „od ucha”, zbyt donośnym dźwiękiem, który brzmiał jak nagłośniony (chyba to był jeden ze stradów), ale brakło lekkości, swobody. Weng gra rozlewnie, a czasem nawet ogniście, ale umie operować dynamiką. Grał Sonatę a-moll Paderewskiego (kolejna zasługa Krzysztofa Węgrzyna) i – bardzo ładnie – Driady i Pana.
No i tyle. Koniec rannego wstawania – od jutra przesłuchania tylko wieczorem.
Droga Pani Doroto, mam nadzieję, może płonną (?), że chodziło o Połońskiego? Jeśli tak – dzięki… KTOŚ pamięta… jakież to piękne. Jego tato też Panią kocha.
Tak, oczywiście, że chodziło o Dominika Połońskiego. Nie da się o nim zapomnieć. Wzajemnie serdecznie pozdrawiam.
https://www.youtube.com/watch?v=Vfc5jb2AquQ
https://www.youtube.com/watch?v=P_Vy4g-NnZg
https://www.youtube.com/watch?v=r_OahGHiICM
Do przewodniczącego jury wracając – w II etapie są cztery jego studentki: Jane Cho, Hawijch Elders, Meruert Kermenova i (niestety) Karen Su. Ale ponoć zgłosił je i na nie nie głosuje.
Co zaś do instrumentów: w dzisiejszej gazetce konkursowej jest wywiad z konkursowym lutnikiem p. Benedyktem Niewczykiem, który mówi: „…do Poznania przyjechały cztery instrumenty Stradivariego, dziewięć instrumentów rodziny Gagliano, jeden Guadagnini i jeden Sanctus Seraphin. Nie ma żadnego Guarneriego, co zaskakuje, ale może mają jego instrumenty osoby, które nie życzą sobie, by podawać tę informację”.
Skończyłam słuchać (po raz drugi) Niedziółki. Wybitny występ, skończony autentycznym wzruszeniem (łezka mu/i mnie się zakręciła). Przepiękny Poemat!
Słuchałam wczoraj radiowego podsumowania I etapu. Poza lamentami nad stanem polskiej wiolinistyki (nie do końca słusznymi zresztą), bardzo krytykowali Karmenową. Az zrobiło mi się niemiło. Czy dlatego, ze jest „wnuczką” Ojstracha po Konserwatorium w Moskwie i uczennicą Augustina Dumay? Ten ostatni watek tez był szeroko komentowany.
Postanowiłam trochę poszukać, a ze w Internecie nic nie ginie, znalazłam taką historie z 2014 roku. Karmenowa (albo Karmetowa, jak figuruje na liście pierwszego Konkursu Ojstracha, w którym brała udział w 2007 roku) grała w Gnesince na pożyczonych skrzypcach. Musiała je oddać w 2013, a ze Konserwatorium wypożycza tylko Rosjanom, jako obywatelka Kazachstanu została na lodzie. Znalazła jakieś skrzypce za 7 tysięcy euro rocznie (to około 25 średnich pensji w Kazachstanie) i po nagrodzie na Konkursie Lipitzera napisała do rządu Kazachstanu o wsparcie finansowe. Rozpętała się burza. Jest trochę artykułów na ten temat w kazachskim Time/Vriemia. Nie dostała ani grosza, ale afera była na pół Nur-Sultanu.
Poczytałam tez komentarze i chyba Kazachstan wygrywa z Polską w zawiści i nienawiści bliźniego swego.
Na stronie La Chapelle Musicale w Brukseli jest wzmianka o tym, ze gra na Gagliano wypożyczonym przez La Chapelle, ale na Wieniawskiego zgłosiła Montagnana.
Takie zakulisowe ploteczki…
@PK Wśród uczniów Dumay’a jest również Adam Suska (przynajmniej na stronie La Chapelle). Karmenova już chyba skończyła (w międzyczasie zrobiła aspiranturę w Moskwie).
Karmenova skończyła, Jane Cho także. Adam Suska został przyjęty w kwietniu (jest też studentem Agaty Szymczewskiej w Warszawie). Zresztą odpadł tu po I etapie. Może za krótko jeszcze tam był 😉
Ciekawa ta historia o Karmenovej. Mimo tego swojego opanowania wygląda na twardą osobę. Nabieram do niej większego szacunku.
Jeszcze a propos Niedziółki, jego pedagogiem (w Łodzi) jest Łukasz Błaszczyk, laureat IV nagrody na Konkursie im. Wieniawskiego z 1996 r. Był wówczas również najlepszym Polakiem. Nawiasem mówiąc, przyjaźnił się ze wspomnianym Dominikiem Połońskim 🙂
@PK, znajac stosunek Moskwy do mniejszości etnicznych, a jeszcze bardziej do mieszkańców byłych republik azjatyckich, nawet nie chce myśleć o tym, przez co ona musiała przejść.
Kazachstan teraz podpadł Putinowi, bo zaczyna się usamodzielniać.
Tak czy siak dziewczyna powinna wiać z tej Moskwy jak najdalej. Nic dobrego jej tam nie spotka.
Nie wiadomo, czy ma dokąd…
Fakt. Potrzebny jej byłby jakiś konkursowy sukces. Albo może do jakiejś orkiestry…
Konkursowych sukcesów to ona ma na swym koncie nawet więcej niż trochę, ale to warunek sine qua non dla aspirantury w Moskwie. Resztę może niestety pozamiatać paszport, który – jak wiadomo – jest najważniejszą częścią człowieka. A świat się grodzi coraz bardziej i mury rosną. Ta wojna to tragedia. Nie tylko Ukrainy.
Ale nie będę pesymistką. Znajdzie dziewczyna swoje miejsce. Ostatecznie prymuska Gniesinki 😉
Ja też myślę, że pani Karmenovej powiedzie się w zabraniu się z Moskwy – jeżeli tego zechce. Trzymamy kciuki.
Ta wojna i ten straszny Putin niszczą wszystko co mogą. Ukraina jest bardzo dzielna,
Pozdrowienia dla wszystkich.
Przyjemnie Was poczytać.
Pozdrowienia dla tjc 🙂
Osobiście Putinowi życzę 100 lat w dobrym zdrowiu. Następny może być tylko gorszy, a proroctwa królowej Saby mogą spełnić się w sekundę. Nie ma innej opcji, sądząc po sondażach i po prasie od Władywostoku po St Petersburg via Ulan Ude.
Na dobry humor. Wczorajsza prapremiera we wspaniałym audytorium Instytutu – Akademii Pięknych Sztuk/Sztuk Piękna. Zoo Circus
https://youtu.be/MaqX1W3ngI8
No z tymi życzeniami dla Putina chyba trochę przesadziłaś 😉 Wiem, że to sarkazm, ale dla mnie osobiście to nie jest temat nawet do złośliwości. Zbyt wiele złego się stało. Fakt, jak na razie może tam być tylko gorzej. Ale może ich wszystkich szlag trafi? Tzn. kiedyś na pewno, ale może prędzej niż później…
Takie życzenia to jakby Stalinowi czy Hitlerowi życzyć 100 lat zdrowia. Nie rozumiem i nie powtórzę znajomym Ukraińcom, których członkowie rodzin są na frontach. Ale każdy ma swoje wizje i wie najlepiej…brrrrr.
Pozdrawiam.
Kogo? Wiesz, Putin/Kirył albo Kirył/Putin tam jak prorok, a prorok zawsze się znajdzie, nie ten, to inny. I w tym tragedia. Takie społeczeństwo, bez proroka ani rusz.
Zmieniamy temat! Symfonia koncertująca Mozarta! Razy 15!
A propos, dlaczego w ogóle nie gra się na konkursach skrzypcowych (a i na koncertach) sonat skrzypcowych Mozarta??? Ktos wie? Takie piękne (i takie trudne).
Ta Symfonia koncertująca została w spadku po Vengerovie – to był jego pomysł.
Poza tym koncepcja z grubsza należy do Augustina Dumay. Ciekawym pomysłem był ten Beethoven w I etapie, ten sam dla wszystkich. Ale program I etapu moim zdaniem zbyt przeładowany.
@Berkeley special. Dopóki Putin, są jeszcze znamiona jakiejś cywilizacji, potem zacznie się walka o władzę (już się zaczęła), a wygra ten, kto bardziej przyp… Ukrainie i Europie. Swoją drogą żałuję, ze Hitler nie pożył dłużej i ze sam z sobą skończył. Chociaż Norymberga by było dla niego za mało (i zbyt cywilizowanie). Stalin to inna bajka. Ale skończmy już z tymi tematami.
MOZART!
Przepraszam, ale jakiej cywilizacji? Codziennie widzimy na froncie w Ukrainie, jakiej. Tam cywilizacji już od dawna nie ma. Niet i nie budiet.
@PK
Dla mnie program I etapu na żywca był w punkt. Wiadomo, ze będzie odsiew, wiec niech chociaż trochę pograją. Sonata Beethovena genialna jako obowiązkowy utwór. Przecież to nie pierwszy, a drugi etap. Pierwszy był nagraniowy.
Mamy wiec Bacha, 2 kaprysy, utwór Wieniawskiego (sztampa) plus obowiązkowy Beethoven. Dla mnie program-marzenie.
Razy 30, a nawet 40, da radę. Razy 200, nie. 🙂
Koncepcja była też taka, żeby grać patrona w I etapie – niech wszyscy się go nauczą. To ma sens.
No, właśnie, poza tym to program na pol recitalu. Można się podenerwować, rozluźnić i pograć sobie. Najgorzej jak Bach i dwa kaprysy, i do domu.
Tak było parę konkursów temu – właśnie Agata Szymczewska wspominała. Jej się taki krótki program w I etapie podobał. Odsiewa się ludzi z brakami technicznymi (kaprysy) i z brakiem wnętrza (Bach), a dalej może już być tylko ciekawiej 🙂
A poza tym ta ostatnia sonata Beethovena jest tak mało grana…
Swoją drogą Arcyksiążę Rudolf musiał być niezłym pianistą, żeby ją uciągnąć 😉
Podobno był.
To już taki późny Beethoven, który dla niektórych jest za trudny do mentalnego pojęcia.
Dla słuchacza jest bardzo dobrze. Niczego za dużo (na razie), Mozart chyba mnie nie zanudzi, nawet 15 razy.
Z panią tjc nie zgadzam się i już. Putin to potwór, Rosja to zaraza teraz. Za mojego życia z tego nie wyjdzie, więc to tragedia dla przyzwoitych ludzi. Sondom żadnym nie ufam, ale wiem, że z rosyjskim znajomym zaprzestałam kontaktów (usprawiedliwiał mi Putina). Czyli sondy może mają rację, ale chyba więcej ukrywają niż pokazują – jak każde statystyki. Powrót do Konkursu! Jutro wysypiamy się. Pozdrawiam.
No to dobranoc 🙂
@Berkeley special. W moim otoczeniu nie ma ani jednego Rosjanina, który by nie usprawiedliwiał napaści na Ukrainę. Za to wszyscy, co do jednego, uważają ze Putin jest zbyt miękki i są przeciw Putinowi. Mam mówić dalej? Problem leży w tym, ze to są ludzie mieszkający nad Sekwaną po 10-20-30 lat. Taka piąta kolumna. I mam ich na co dzień w Konserwatorium. Na dodatek zawsze wszystko wiedzą lepiej i dużo gardłują. A jest tego kwiatu…
Dobranoc 🙂
@tjc- współczuję takich koleżanek/ kolegów o poglądach skrajnej prawicy! Jak się utrzymują na powierzchni w Konserwatorium które chyba nie jest instytucją znaną z wspierania tego typu regimów? Cała reszta milczy? Następny koniec świata!
Dobranoc.
Nieco off topic, ale nie do końca…
https://tvn24.pl/swiat/ukraina-media-rosyjskie-wojska-zamordowaly-dyrygenta-w-okupowanym-chersoniu-6162691
Putinowska cywilizacja, przykład tysiąc pięćdziesiąty piąty.
Paryż jest daleko od Rosji. Inna sprawa, że wielu wybitnych artystów rosyjskich mieszkających na Zachodzie opowiedziało się od razu przeciwko wojnie – w tym ci, którzy odwiedzili nas w sierpniu. Drogę do ojczyzny mają pewnie przez to zamkniętą – tak wybrali, ale to właśnie był naprawdę wybór człowieka cywilizowanego.
Dokładnie tak, nie wiadomo mi nic o żadnym artyście rosyjskim w USA popierającym czy nawet milczącym na temat dyktatora Rosji. Takim ludziom od razu zamknięto by drzwi. W końcu trzeba wiedzieć po której stronie należy stanąć. Tu nie ma miejsca na debatę. Wyprane mózgi to wyprane mózgi. Nic mi nie wiadomo o artystach pochodzenia rosyjskiego, kibicującym Putinowi czy jego strasznej wojnie, dla których sale koncertowe byłyby w USA otwarte. Może się mylę, ale nastawienie publiczności jest bardzo pro-ukraińskie. Nie ma chęci na “wielką kulturę rosyjską”.
Pozdrawiam.
Czy wiedzą Państwo czy głosy jurorów będą ujawnione? Żeby wiedzieć kto jak głosował?
Pozdrawiam.
Ale rosyjskich kompozytorów się gra w USA ? I to jest „wielka kultura rosyjska” choć bardziej pewnie światowa a nie Giergiew czy inny Bierezowski .
Głosy jurorów będą ujawnione po zakończeniu konkursu. Tak jak to jest na Konkursach Chopinowskich.
Dziękuję bardzo za odpowiedź w sprawie głosów.
Tak, rosyjskich kompozytorów się gra, tylko nie są mile widzeni wykonawcy pro-Putinowscy. Jeszcze się z tym nie spotkałam. Mam też wrażenie, że apetyt na kulturę Rosji bardzo zmalał. Natomiast będzie raczej powrót do intensywnej nauki j. rosyjskiego w pewnych hmmmm kręgach i agencjach rządowych. W moim mieście jest pan-słowiański chór, który w okolicach Bożego Narodzenia śpiewa kolędy narodów słowiańskich. Zobaczymy, jaki program będzie w tym roku. Nie jestem hazardzistką (ale siurpryza!), ale mam przeczucie co do tego, która to słowiańska nacja będzie bez reprezentacji AD 2022.
Miało być “mile widziani” powyżej.
Pozdrawiam.