Kameralny początek festiwalu

Zwykle festiwale rozpoczynają się orkiestrową inauguracją. Ale nie ten. Organizatorzy nie działają stereotypowo: orkiestra po raz pierwszy pojawi się czwartego dnia.

Pierwszy koncert w Studiu im. Lutosławskiego oddano zwycięzcy II Konkursu Chopinowskiego na Instrumenty Historyczne, czyli Ericowi Guo. Program ułożony bardzo ambitnie z samych utworów Chopina: w pierwszej części Scherzo b-moll, Nokturn H-dur op. 62 nr 1 i Sonata h-moll, w drugiej – Ballada F-dur, Mazurki z op. 59 i Sonata b-moll. Wrażenia trochę podobne jak na konkursie: chłopak budzi sympatię, jest wrażliwy, ma ciekawe pomysły i w ogóle jego gra ma wiele wdzięku. Lubi grać: po tak wielkim programie dał jeszcze trzy bisy, też Chopinowskie – Preludium B-dur, finałowy polonez z Wariacji op. 2 (ale Bruce Liu to on jednak nie jest…) i Preludium b-moll.

Jednak po pierwsze wciąż słychać, że jego domeną jest raczej fortepian współczesny; grał na kopii pleyela z 1830 r., piana miał piękne, ale już przy forte miejscami dźwięk był nieprzyjemnie przebity. Po drugie, było też całkiem niemało sąsiadów i niepewności, co psuło efekt. Ale ogólnie podobał się i wywołał nawet stojaka.

Wieczorem w Kościele św. Krzyża – kolejny przepiękny występ Fabia Biondiego, tym razem z klawesynistką Paolą Poncet, stale związaną z zespołem Biondiego Europa Galante (który w przyszłą niedzielę wykona Straszny dwór). Muzycy przeprowadzili nas przez pół wieku włoskiej sonaty na skrzypce i klawesyn, od szlachetnej prostoty Arcangelo Corellego przez kanciastość Vivaldiego po wygibasy stylistyczne i techniczne Geminianiego, Tartiniego, Veraciniego i Locatellego, z czego Tartini jeszcze był prawdziwie emocjonalny (w sonacie mającej podtytuł Didona abbandonata, w tym wypadku chyba prawdziwy), ale pozostałe utwory były w dużym stopniu efektownymi popisami technicznymi, w których skrzypek czuł się jak ryba w wodzie, a nawet było widać, że świetnie się bawi. On jest jednak przede wszystkim wspaniałym instrumentalistą i dobrze, że jeszcze czasem mamy okazję go słuchać. Na bis była jedna z części VI Sonaty Bacha i powtórzenie finału sonaty Tartiniego.