Nieneutralni
I znów mieliśmy koncert-przestrogę przed czymś, co już jest. Tym razem rzecz dotyczyła wojny.
To był projekt na swój sposób dyplomatyczny. Inicjatywa wyszła ze strony szwajcarskiej, czyli orkiestry Basel Sinfonietty, dołączyła się strona polska, czyli Warszawska Jesień i Instytut Adama Mickiewicza. Orkiestra zamówiła utwór u Sergeja Newskiego, Rosjanina mieszkającego od lat w Niemczech, i u szwajcarskiego twórcy Stefana Kellera (obaj z rocznika 1972, więc w sile wieku). Polska strona – u dwojga młodych kompozytorów: Polki Aleksandry Słyż i Ukraińca Yuriia Pikusha. Koncert ten zostanie powtórzony w Bazylei jako inauguracja sezonu orkiestry.
Szef festiwalu Jerzy Kornowicz wspomniał na wstępie, iż pracowano nad tym projektem parę lat. Szerzej przedstawił sprawę przed ostatnim utworem dyrygent, Titus Engel, i mezzosopranistka Christina Daletska, Ukrainka osiadła w Szwajcarii. Spotkali się przy okazji premiery opery Newskiego i wspólnie wymyślili koncert pod hasłem Oni i My? – który w gruncie rzeczy jest na temat: czy można być neutralnym. Szwajcaria jako taka się przedstawia, ale czy jej neutralność jest czymś chwalebnym? A jeśli ktoś usunął się z pola konfliktu, czy nie jest tak, że mimo wszystko w nim pozostaje?
Domi Res Militaris Pikusha, choć czysto instrumentalny, próbował to na swój sposób pokazać – tak przynajmniej wynika z omówienia. Drugi instrumentalny wyłącznie utwór, Suspended in Ratios Aleksandry Słyż, był przykładem muzyki dronowej (nie od latających dronów, lecz od angielskiego drone) i nie różnił się specjalnie od tego, co ta kompozytorka zwykle tworzy; dowodem jej zaangażowania ma być „oświadczenie polityczne” zamieszczone w programie, streszczająca ideę, że nie można być neutralnym. Łatwiej było oczywiście pokazać to kompozytorom, którzy w swoich dziełach użyli tekstów. A oba utwory były mocne.
Göttin der Geschichte Newskiego wykorzystuje – w niemieckim tłumaczeniu – wiersz Bitwa azowska Tomasa Venclovy, napisany w reakcji na oblężenie Mariupolu. To wiersz, który wstrząsa, a i muzyka zeń wypływająca i mocno go komentująca – także. Gostek, z którym miałam przyjemność siedzieć tego wieczoru, stwierdził, że coś mu w tej ekspresji przypominało Mahlera. Nie jestem pewna, czy akurat jego, ale rzecz była bardzo emocjonalna.
Także ostatni utwór, Ein sicherer Hafen Stefana Kellera, też był mocny, ale inaczej – więcej w nim było poetyki pastiszu, ale gorzkiego. Tekst to opowiadanie Melindy Nadj Abonji, szwajcarskiej pisarki o węgierskich korzeniach, opowiadający historię emigranta Miszy „z Odessy i Petersburga”, który uciekł stamtąd (z kotem), ponieważ nie chciał walczyć. Miał przyjaciół w Ukrainie i w Rosji, był miłośnikiem kultury rosyjskiej. Teraz siedzi w Szwajcarii z kuzynką Katią (i kotem) i oglądają wiadomości z wojny na przemian, żeby się mniej denerwować. Znalazł pracę u fryzjera, który mówi, że Szwajcaria jest bezpiecznym portem. Ale czy jest nim rzeczywiście, skoro można tu spotkać świetnie się czujących rosyjskich oligarchów, a nawet patriarchę Cyryla, który uwielbia tu jeździć na nartach? I czy – dopowiadamy – rzeczywiście świadczy to o neutralności? Takie pytanie może sobie dziś zadawać wiele krajów Europy. Ale raczej będą to robić tylko pojedyncze osoby – jak wykonawcy tego koncertu.
PS. W tym roku nie tylko Paweł Szymański ma jubileusz, ale także jego równolatek Tadeusz Wielecki, jednak miał on pecha urodzić się w lipcu, w środku wakacji, i trudno było te urodziny obchodzić, choć i wtedy audycja była. W najbliższym tygodniu będzie bohaterem Zapisków ze współczesności, a ponadto dwóch audycji Nowa Polska, z których jedna już się odbyła, ale jest do odsłuchania, a druga ukaże się na antenie w czwartek o godz. 15.
Komentarze
Cała przyjemność po mojej stronie 🙂
Wbrew moim obawom (którymi się przelotem podzieliłem z PK), że Festiwal się ode mnie oddala, wczorajszy koncert odebrałem bardzo pozytywnie. Podtekst polityczny na szczęście nie był pretekstem do upchania jakiegoś chłamu – muzyka była na dobrym poziomie. Na pewno przyczynił się do tego zespół, który zagrał fenomenalnie.
No właśnie, najważniejsze: to jest po prostu bardzo dobry zespół.
Z cyklu kultura a wojna: coś się zmienia, w NFM mają być koncerty z muzyką Rosjan: Szostakowicza (IX symfonia), Rimskiego-Korsakowa, a nawet obywatela amerykańskiego: Strawińskiego. Gdzie indziej też jest przyzwolenie? Na pewno jest w Wiedniu, Filharmonicy Wiedeńscy na inaugurację mają Szostakowicza (X symfonia 🙂 )i Strawińskiego. Warszawa?
I owszem. Już w październiku Czajkowski (III Symfonia „Polska”) i Prokofiew (w wykonaniu Kissina). W listopadzie znów Prokofiew (Symfonia Klasyczna) i Strawiński (Persefona). W grudniu nic, za to w styczniu Rachmaninow (III Symfonia), w lutym Rimski-Korsakow (Kaprys hiszpański), w marcu Skriabin (Boski poemat) i Chaczaturian (Koncert skrzypcowy), a w kwietniu Szostakowicz (I Symfonia). Tak więc repertuar rosyjski wraca pełną gębą.
Dziś na „Otum Łomotum” (copyright by Gostek) baaardzo przyjemny koncert w Studiu im. Lutosławskiego w wykonaniu European Workshop for Contemporary Music, oczywiście pod dyrekcją niezawodnego Rüdigera Bohna. Trochę można było odpocząć od polityki, ekologii i innych trudnych tematów pogrążając się po prostu w wysmakowane, wyrafinowane wręcz brzmienia, które można było spotkać we wszystkich utworach: paw marks in wet cement Clary Iannotty, Opus vermiculatum Mikela Urquizy, Cztery korzenie wszechrzeczy Magdaleny Gorwy i At First Light George’a Benjamina. Świetnie dobrany program, żeby wciągnąć i słuchaczy, i młodych muzyków w zespole.
Po południu, jako że miałam dwa przystanki metrem z domu, zajrzałam na koncert Oddziału Warszawskiego ZKP – i to były zupełnie inne światy, a między nimi też każdy inny. Wciągnął mnie zwłaszcza IV Kwartet smyczkowy zmarłego ostatnio Zbigniewa Bagińskiego, powstały przed dekadą – to była kompozycja chyba najbardziej wyrazista, może jeszcze III Kwartet Jana Oleszkowicza (z 1986 r.), który już zresztą kiedyś słyszałam. Aż się zdumiałam, że dziś można jeszcze pisać a la Bacewicz z lat 50. (V Kwartet „Stanisław Moryto in memoriam” Pawła Łukaszewskiego). Natomiast w Quintetto per archi no. 2 „Krzysztof Penderecki in memoriam” Joanny Wnuk-Nazarowej zaintrygował mnie opis w programie mówiący, że „konstrukcja tektoniczna” utworu oparta jest na IV Symfonii Beethovena i co i rusz próbowałam sobie jedno pod drugie podkładać, natomiast wymienione tam również cytaty z Kartek z nienapisanego dziennika Pendereckiego znalazłam, choć może nie wszystkie.
Actually (c) należy do mojego przyjaciela Wojtka
A, to zwracam honor Wojtkowi.
Ten „Giulio Cesare” w WOK, którego reklama namolnie mi się wyświetla dobrze się zapowiada, przynajmniej obsadowo. A na razie nowy Jontek – https://www.youtube.com/watch?v=xficNB3NcdY
Łożeż… czego się nie robi z miłości 😈 Szacun.
A dzisiejszy koncert Black Page Orchestra to było całkowite przeciwieństwo wczorajszego: granie bezkompromisowe i hałaśliwe. Do pierwszego utworu – [[mno.go]] Mai Bosnić – rozdano nawet słuchawki ochronne, żebyśmy nie ogłuchli. Ale i w innych utworach momentami by się przydały (niektórzy zakładali), choć dla bywalców koncertów rockowych czy klubów była to pestka. Uwagę zwrócił utwór Idina Samimi Mufakhama, znanego nam tutaj jako irańskiego męża Martyny Koseckiej (mieszkają teraz w Norwegii), pt. Blood did non seep into the ground – pochodząc z tego kraju raczej wie coś na ten temat. Muzyce instrumentalnej towarzyszy ścieżka dźwiękowa odgłosów ulicznych, wszystko jest coraz głośniejsze, a towarzyszy temu czerwone oświetlenie – ale ta dosłowność nie razi. Z kolei Matthias Kranebitter, szef zespołu, w omówieniu także niepokojąco głośnego i coraz bardziej „automatycznego” utworu Combative Music. And Its Algorhythmic Demystification pisze: „(…) Wszystkie siły ludzkości (…) są połączone, by wziąć udział w końcowej bitwie zniewolenia przez maszyny. Czy ludzkość zdoła powstrzymać algorytm, zanim ten pożre świat?”. Czyli kolejne ostrzeżenie – ale tego się jakoś mniej boję. Raczej algorytm świata nie pożre, co najwyżej zrobią to sami ludzie. Tego się boję naprawdę.
@Urszula
Tak, ale wciąż nie ma obsady przypisanej do konkretnych dat. A mimo to, wszystkie cztery spektakle wyprzedane!