Inny Peer Gynt
Może nie wszyscy pamiętają, ale Peer Gynt Griega to muzyka teatralna. Do sztuki Ibsena, który sam poprosił kompozytora o jej napisanie. Balet wystawiony właśnie w TWON zawiera także inne utwory Griega.
Edward Clug, choreograf słoweński o korzeniach rumuńskich stojący na czele baletu w Mariborze, postanowił skierować się bardziej w stronę sztuki Ibsena, nieco tylko ją modyfikując. Podkładając pod historię tej niejednoznacznej, ale raczej negatywnej postaci muzykę Griega, zmontował kolaż, w którym autentyczna muzyka do tej sztuki jest w mniejszości, zwłaszcza w II akcie. Czego tu nie ma: Koncert fortepianowy (II i III część), Kwartet smyczkowy g-moll, Sarabanda z suity Z czasów Holberga, Taniec norweski d-moll (pierwotnie na fortepian na cztery ręce), niektóre z Utworów lirycznych…
Z pierwotnej muzyki jednak tu trochę jest, i to nie tylko przeboje, które znamy z obu suit z Peer Gynta, ale takie fragmenty, których nie znamy, a które bywają o wiele ciekawsze. Mają mocniejszy norweski charakter, a czasem to są wręcz cytaty z muzyki ludowej. Tutaj jest całość muzyki teatralnej: już słuchając Preludium słyszymy durowy, radosny motyw, który później zmieniony na moll stanie się Skargą Ingrid. Ingrid jest panną młodą, ale zarazem byłą dziewczyną Peera, którą on porywa, co staje się źródłem konfliktu. Potem następują dwa tańce na skrzypce solo, Halling i Springar, które imitują (bądź cytują) muzykę na skrzypce z Hardanger, tzw. hardingfele, niezwykłą, zupełnie transową (już tu się nieraz nią zachwycałam).
Choreograf jednak rozpoczął spektakl nie od wesela, które zmienia się w dramat, ale od spotkania z jeleniem, a potem z matką (Asą). Po awanturze na weselu Peer ucieka i trafia w świat trolli (tu oczywiście W grocie Króla Gór). Uratowany stamtąd spotyka Solveig, z którą tańczą taniec miłości do II części Koncertu fortepianowego. Na koniec I aktu jednak zostaje zawezwany do Asy, która umiera – ale w tej wersji jeszcze dąży spuścić niegrzecznemu Peerowi manto na goły tyłek.
II akt rozpoczyna się humorystycznie: Peer wsiada do samolotu-zabawki, a towarzyszy temu… Poranek. Reakcja sali to śmiech i brawa. Peer ląduje w kraju arabskim, czemu towarzyszy nie odpowiadająca temu muzyka Griega, lecz prawdziwa muzyka arabska. Jeszcze Taniec Anitry – i potem już tylko muzyka skądinąd. Scena w domu obłąkanych rozgrywa się przy dźwiękach finału Koncertu fortepianowego. Gdy uda się Peerowi uwolnić, wraca, skąd przybył, a na koniec łączy się z wciąż go kochającą, ale postarzałą i oślepłą Solveig (wypatrzyła za nim oczy) – i tu zamiast odpowiadającej temu fragmentowi finałowej Kołysanki Solveig jest Melodia z Utworów lirycznych, którą – jak też Koncert fortepianowy – pięknie gra Marek Bracha.
Spektakl miał premierę dziewięć lat temu i od tej pory wędruje przez różne sceny (na wiosnę dotrze też do La Scali). Co sprawia, że ma takie powodzenie? Zapewne to, że prezentuje rzecz znaną, ale inaczej. Jest tu też mnóstwo ciekawych pomysłów – choć scenografia i kostiumy nie są specjalnie urodziwe, ale niektóre rozwiązania są zaskakujące. Polski Balet Narodowy jak zwykle spisał się znakomicie: Patryk Walczak w roli tytułowej, Yuka Ebihara jako Solveig, Carlos Martin Perez jako Śmierć (to taka dziwna postać, która zresztą kilka razy ratuje Peerowi życie), Marta Fiedler – matka, Anitra – Mai Kageyama, Ingrid – Jaeeun Jung, uroczy Jeleń – Kristof Szabo. Spektakl został bardzo dobrze przyjęty i będzie pewnie lubiany.
Komentarze
Ha! Nie zdąży być lubiany, bo ostatni raz pokaże się go 8 listopada i szlus.