Byrd – i owszem, Chopin – nie bardzo
Po dzisiejszym rytualnym zimowym recitalu Grigorija Sokołowa zadowolona jestem tylko połowicznie.
Usatysfakcjonowała mnie pierwsza część, zawierająca wyłącznie utwory Williama Byrda. Podobnie jak inni wirginaliści angielscy, stworzył również piękne utwory chóralne, które zdarzało mi się kiedyś śpiewać. Ale utwory na wirginał to całkiem inny świat – klawiszowej wirtuozerii, rozedrgania i rozćwierkania ozdobnikami. Tryle Sokołow ma przepiękne, wciąż są jego mocną stroną. Fortepian oczywiście brzmi zupełnie inaczej niż wirginał, ale wirginał ma głębsze, ciemniejsze brzmienie od klawesynu, więc zdecydowanie mniej razi granie tej muzyki na fortepianie niż klawesynowej, zwłaszcza gdy pianista gra subtelnie. Inna sprawa, że już przyzwyczailiśmy się do tej tradycji, której Sokołow hołduje kontynuując zwyczaje swoich wielkich rosyjskich poprzedników. To się mogło podobać.
Niestety rozczarowała mnie druga część recitalu, którą Sokołow wypełnił dziś muzyką romantyczną. Jakoś od dłuższego czasu nie przepadam za Chopinem w jego wykonaniu. Cztery mazurki z op. 30 i trzy z op. 50 w gruncie rzeczy mało mazurki przypominały, były rozwlekłe i ciężkie, właściwie wszystkie do siebie podobne. Powiem szczerze, że mnie to znużyło. Waldszenen Schumanna mam na stosunkowo świeżo w pięknym wykonaniu Marca-André Hamelina; tym razem zabrzmiały – jak mazurki – dość masywnie i raczej jednostajnie (choć Ptak prorokiem się wyróżniał). Bisów było rytualnie sześć; tym razem zdominował je Chopin, też jakoś niespecjalnie piękny. Pierwsze było grywane przez niego już nieraz jako bis Preludium e-moll op. 11 nr 4 Skriabina, później blok chopinowski: Mazurek cis-moll op. 63 nr 3, Etiuda f-moll op. 25 nr 2, Mazurek F-dur op. 68 nr 3 i Preludium c-moll op. 28 nr 20, a na koniec ulubione Preludium Aleksandra Silotiego według Bacha.
Wyszła ostatnio nowa jego płyta w Deutsche Grammophon z utworami Purcella i Mozarta (plus bisy) – nie miałam jej jeszcze kiedy posłuchać, bo jestem zawalona robotą. Oczywiście jest to nagranie live, bo studia on nie uznaje. Dziś też były rozstawione jakieś mikrofony i stał przed estradą pilnujący, żeby ich nikt nawet przypadkiem nie ruszył. Może DG będzie miało z tego koncertu jakiś urobek, a może niekoniecznie.