NOSPR na polską prezydencję

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj

W ramach cenionego brukselskiego Klara Festival w Bozar odbył się koncert, który zostanie powtórzony 27 marca w siedzibie NOSPR. Być może też niektórzy z czytających słuchali transmisji w Dwójce.

Miałam przyjemność odbierać ten wieczór na żywo w tej szczególnej sali na planie jajka (zaprojektowanej przez architekta secesyjnego Victora Hortę, ale będącej już na pograniczu modernizmu) i o świetnej akustyce. Jeszcze lepiej można docenić jakość zarówno muzyki, jak i wykonawców.

Co więcej, w programie znalazły się nie tylko utwory powszechnie znane. Nie słyszałam wcześniej młodzieńczej Suity na orkiestrę Grażyny Bacewicz, napisanej jeszcze na studiach w 1931 r. Przez lata zapomniane były jej utwory przedwojenne i ostatnio przyszedł czas ich odkrywania – zaskakują inną stylistyką i inspirują do zastanawiania się, w jaką stronę mogłaby jej muzyka pójść. Są tu i cechy, które zwykle nam z nią się kojarzą, jak taneczność i energia, ale słuchając bez uprzedzenia nie rozpoznałabym kompozytorki. Nawiasem mówiąc, wątek Bacewicz okazał się najciekawszy dla miejscowej muzykolożki, która wygłosiła wprowadzenie przed koncertem.

Szymon Nehring grał IV Symfonię „Koncertującą” Szymanowskiego – tu niestety wyszły na wierzch mankamenty gęstej instrumentacji, przykrywającej brzmienie fortepianu. Solista jednak robił, co mógł (on temu nie winien), a już finał był z prawdziwym przytupem. Na bis postanowił pokazać swoją stronę wirtuozowską i zagrał Étincelles Moszkowskiego (poniekąd przecież także polskiego kompozytora).

Piszemy o tym, co ważne i ciekawe

Z tej ciąży nie ma już co zbierać, mówi lekarz na USG. „I czego pani od nas oczekuje?”

Nie wrócę do ginekologa, który prowadził moją ciążę, bo musiałabym skłamać, że poroniłam, opowiada Wioletta. Przez kilka tygodni żyłam jak tykająca bomba, nie jadłam, nie spałam, wyznaje Karolina. Obie przerwały ciążę w drugim trymestrze.

Agata Szczerbiak

Nie jestem przekonana do pomysłu, jaki miała Marin Alsop w drugiej części koncertu, by zagrać bez przerwy (nawet na oklaski) Stabat Mater Szymanowskiego po Chaconne Pendereckiego. Jedno i drugie niby ma charakter żałobny, ale jednak to zupełnie inne światy. W każdym razie Stabat Mater okazało się najpiękniejszym punktem programu. Wspaniale spisała się cała międzynarodowa trójka solistów. Erica Eloff, urodzona w RPA, identyfikująca się z Francją, a mieszkająca w Austrii, obdarzona jest sopranem o pięknej barwie; Zuzanna Nalewajek – wiadomo, klasa; irlandzki baryton Ben McAteer też świetny. Polszczyzna nawet momentami dawała się zrozumieć, choć oczywiste, że to trudne zadanie. Do kompletu jeszcze dołączył Chór NFM. Można było naprawdę się wzruszyć.

Organizatorami byli Klara Festival, Bozar i Instytut Adama Mickiewicza.

Udostępnij
Wyślij emailem
Drukuj