Folk w synagodze
Wczoraj w Synagodze im. Nożyków rozpoczął się III Festiwal Nowa Muzyka Żydowska. Koncert ten został również włączony w obchody 69. rocznicy powstania w getcie warszawskim. Ale nie nawiązywał do żadnej martyrologii, a nawet do muzyki środkowoeuropejskich Żydów. Był po prostu bardzo sympatycznym koncertem folkowym, na którym spotkały się trzy indywidualności, każda z innego kraju i każda o całkiem innej osobowości, żeby stworzyć okazjonalną formację – VDM Trio. Skrót od trzech imion: Vladiswar-Dima-Maria.
Maria Pomianowska, twórczyni i szefowa Zespołu Polskiego i różnych innych, w ostatnich latach zajmowała się najczęściej Chopinem, a także Teklą Bądarzewską, której poświęconą płytę właśnie wydała (napisałam o niej i o Bądarzewskiej tekst, który będzie w następnym numerze „Polityki”). Często też uczestniczy lub tworzy formacje międzynarodowe. Z izraelskim gitarzystą Dimą Gorelikiem grywała w projekcie Arcus Poloniae, a on z kolei współpracuje stale z syberyjskim multiinstrumentalistą Vladiswarem Nadishaną. Teraz po raz pierwszy zagrali razem. Czyli w sumie prawdziwe multikulti, i to także w sensie stylistycznym: Maria i Vlad są folkowi, Dima bardziej z jazzu (co miało wpływ na harmonię). Maria oczywiście grała na swoich ulubionych instrumentach smyczkowych: sarangi (domowej roboty), suce biłgorajskiej i fideli płockiej. Dima używał tylko gitary (i głosu – śpiewali zresztą oboje), za to Vlad miał całą baterię instrumentów – fletów i różnego rodzaju „przeszkadzajek” (jak to się mówi w jazzie) – obejrzyjcie na jego stronie, bo to coś niesamowitego. Który z tych instrumentów bierze do ręki, jest fantastyczny.
Z muzyką żydowską miało to wszystko tyle wspólnego, że jeden z muzyków jest Izraelczykiem, no i wykonali parę pieśni po hebrajsku (w tym jedną z tekstem XI-wiecznego poety Ibn Gvirola). Ale była też pieśń po lapońsku oraz polska W polu lipeńka, a nawet… średniowieczny Lamento di Tristano. Najważniejsze, że był nastrój i było dobre muzykowanie w duchu, jak wyrazili się organizatorzy, free world music.
Dziś dzień przerwy, a jutro ruszają koncerty Nowej Muzyki Żydowskiej w Novym Kinie Praha. Tutaj więcej informacji. Ja pewnie wybiorę się jutro i w niedzielę, natomiast w sobotę zrobię sobie wagary i pójdę do filharmonii na Avdeevą (gra też w piątek, ale tych koncertów NMŻ nie chcę opuścić). Niestety tym razem też nie dam rady się rozdwoić i zajrzeć na kolejną odsłonę Mazovia Goes Baroque. No i – bardzo niestety – nie mam chyba jak wybrać się do Wrocławia na choćby kawałek festiwalu Musica Polonica Nova, a ciekawie się zapowiada.
Komentarze
No Pani Kierowniczko 🙁 Rozumiem, że w ten weekend zajętyk, ale żeby tak całkiem ani chwili w przyszłym tygodniu ? 🙁
Oj, no też nie bardzo się da. A to recital Kurzak, a to Hogwood w FN, a to premiera w Operze Narodowej (Medeamaterial Pascala Dusapina)…
To jak to jest? Jak nic się nie dzieje – źle; jak za dużo – też źle, bo żal, że nie można wszędzie być 😉 Chyba mimo wszystko wolę „klęskę” urodzaju niż odwrotnie
A u nas chyba dzisiaj mały jubileusz na/po spektaklu „Don Giovanniego”.
http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/556251,don-giovanni-ma-jego-glos-sylwetka-mariusza-godlewskiego,id,t.html
Jak ten czas leci 😉
Wiele szczęścia i samych artystycznych sukcesów w następnych dziesięcioleciach, Panie Mariuszu 🙂
Dużo fajnych rzeczy w różnych miejscach nadciąga. Ja np. zastanawiam się nad wycieczką na festiwal operowy do.. Bydgoszczy. Wygląda ciekawie, a w Operze Novej jeszcze nigdy nie byłem – wstyd 🙂
Natomiast wczoraj słuchałem nietypowego projektu – bardziej dla smakoszy, niż dla każdego. Ale że przyzwoitym muzykom trzeba pomagać, to wskazuję pod rozwagę
http://bachandlang.blogspot.com/2012/04/spacer-po-wegrzech-koncert-i-pyta.html
Przedpobutka
Popobutka?
😀
Już wiem, dlaczego zaspałam 😆
http://www.youtube.com/watch?v=5etUxqr802Y&feature=g-all-u&context=G2a036eaFAAAAAAAABAA
a to trailer nowego seznou w MET, tzn. transmisji do kin świata…
a w Europejskiej Stolicy Kultury 2012 dalej jest to nie osiągalne, czemu ?
2016. A tę przyszłą Stolicę Kultury w ogóle przestaję lubić, kamieniami w niej rzucają 👿
@ Lolo 10:14
Też się nad tym zastanawiałam i nie znajduję logicznego wytłumaczenia.Po prostu nikomu się nie chce,albo się nie opłaca 🙁
A kto by tam przejmował się jakąś garstką fanów wyjectwa ?!
Przyszła stolyca kultury ma znacznie poważniejsze problemy – kto będzie dzielił tę poważną kasę na ESK 2016:
http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,11577922,ESK__Dlaczego_Adam_Chmielewski_moze_przegrac_.html
Słowem – Cyryl jak Cyryl,ale te metody… 😉
( mrugnięcie,ale smutne …)
@PK 11:34
Niestety… ale to element większej całości,nie tylko lokalna specyfika 🙁
Społeczeństwo chamieje i co gorsza – brunatnieje w tempie zastraszającym. Tutaj akurat poszły w ruch kamienie,ale szybę się wstawi, a to morze głupoty i nienawiści do wszystkich inaczej myślących rozlewa się po forach internetowych i coraz trudniej je opanować. A ja zawsze mam zgryz w takich sytuacjach : nagłośnić i piętnować, czyli zrobić to,o co właściwie chodzi sprawcom tych zadym,czy raczej ich nie zauważać ? W jakiej sytuacji łatwiej przegapić istotne zagrożenie i wyhodować jakiegoś Breivika?
Ale to temat nie na ten blog…
A zatem wróćmy do meritum :
http://www.youtube.com/watch?v=_IpztHVFufY&feature=related
Miłego popołudnia 🙂
Ano, temat nie na ten blog.
Dojechałam do redakcji w sam raz przed ulewą. Mam nadzieję, że chociaż trochę przez godzinkę zelżeje, bo wybieram się do NIFC 🙂 A potem do Novego Kina Praha.
Nie wiem, cz nie na blog.
Wystarczy, że policja zacznie wykonywać swoje powinności.
Ale jak ma wykonywać, kiedy przesłuchujący mnie funkcjonariusz, po przeczytaniu kilkunastu stron bluzgów z komentarzy w GW, stwierdził, że nie widzi niczego szczególnego.
Zrezygnowałam z dalszego ciągu, bo o czym mam mówić z takim panem.
Może on spotykając się na co dzień z marginesem społecznym znieczulił się na takie teksty i uważa je za nieistotne zabawy.
We Wrocławiu jest monitoring w miejscu, gdzie dokonuje się ataków na redakcję GW.
„Znikoma szkodliwość społeczna czynu”
To jest klasyczny „get out clause” w takich przypadkach.
Zresztą GW też nie jest tu bez winy. Mieszają po swojemu, jak i kiedy im wygodniej.
Ew-ko, ja dzisiaj u siebie też akurat o schamieniu. Więc jakbyś jednak chciała na ten temat, to wiesz… 😉
Pani Kierowniczce chciałem podziękować za wzmiankę o istnieniu płyty Gardinera z Bachem JC. Jest dobra, a sam bym nie znalazł tak szybko. 🙂
Gostku, a inne gazety są święte, rozumiem.
Gardinerowi to dzisiaj trzeba składać życzenia…
Zdążyłam na ostatni kwadrans. Happy Birthday 😀
Według GW „patriotyzm jest jak rasizm”, wiec może by go zakazać i będzie po sprawie? 😉
Rafał – a po co takie uwagi, na dodatek nieprawdziwe? I a propos czego – że to niby „patrioci” rzucają w redakcję GW kamieniami? 😯
Może lepiej byłoby, żeby pozostał Pan raczej przy kwestiach sprzętu odsłuchowego…
Zapraszam do nowego wpisu.
Multikulti w sensie stylistycznym to nie brzmi dla mnie najlepiej – rozumiem, że eklektycznie dali czadu; Dima z Vladiswarem mogli nawet być kompatybilni, gdyż to ten sam, azjatycki krąg kulturowy, ale Maria – ni przypiął, ni przyłatał, więc nic dziwnego.
Swoją drogą fajna nazwa – im. Nożyków, i jaka adekwatna, choćby po artykule w Polityce o rytualnym uboju w Polsce 300 tys. krów dla Izraela.
Chętnie się tam kiedyś wybiorę na jakiś niezły gig – o, najlepiej jakby Merlin Manson tam się pojawił, albo Alice Cooper może… Byłoby cool, no i swojsko zarazem.
Meloman – witam. Maria ma różne azjatyckie umiejętności, więc nie całkiem tak nie przypiął. Była w Indiach, grywa na hinduskim sarangi, nieobca jest jej kultura również Dalekiego Wschodu (pięć lat mieszkała w Japonii).
Uwagi o Nożykach może Pan sobie darować, a raczej się zainteresować, kim byli pp. Nożykowie, fundatorzy tego miejsca. Takoż uwagi o „Merlin Manson”. To jest dopiero ni przypiął, ni przyłatał.
Czy już naprawdę w Polsce jakakolwiek rozmowa, na jakikolwiek temat, nie może się obejść bez złośliwości (że tak łagodnie powiem) pod adresem Żydów? 😯
Zaczynam coraz bardziej odnosić wrażenie, że część naszego narodu zwyczajnie sfiksowała. Tyle że nie jest to w miarę niegroźna fiksacja, jak np. widzenie za każdym krzakiem hobbita albo sierotki Marysi. Niestety. 🙁
Dorota Szwarcman
Z całym szacunkiem, ale Indie oraz Japonia to jednak zupełnie inny krąg kulturowy, niż Syberia z Izraelem, ponadto Hinduizm, Buddyzm, czy Szintoizm są religiami pokoju. Przepraszam, ale przy propozycji repertuarowej będę się jednak upierał, moim zdaniem jest zdecydowanie właściwsza, choć takie trio ad hoc byłoby pewnie bardziej interesujące: Merlin Manson – Alice Cooper – Ozzy Osbourne (z dodatkowym performancem pt.: „Ptaki”, ewentualnie „Cattle”) Jestem przekonany, że bisom nie byłoby końca.
@ Bobik
Zaraz tam sfiksowała.
Pan Meloman już się zapewne wstydzi, że się wygłupił.
Ale może to i jest tak, że za kształtowaniem pewnego postrzegania żydowskiej części społeczeństwa polskiego stoi rozpropagowany poprzez TV szmonces z kabaretu „Dudek” – „Sęk”, z którego niektóre zdania weszły do rozmów codziennych, jak np. to :”Kuba o co ciebie idzie?”
I w tym duchu i ja się zapytam:
Meloman, o co ciebie idzie?
Odpowiedzi nie oczekuję, ale odpowiedź warto dać samemu sobie.
Dzień dobry,
Meloman nawet powiedział coś jeszcze, ale się nie pokazał, bo wpisał inny adres mailowy, a ja dopiero teraz zobaczyłam i wpuściłam jego komentarz. Powiedzmy, że komentarz w temacie, i trochę mnie nawet ubawił. To ja odpowiem, że Syberia z Izraelem to też nie całkiem ten sam krąg kulturowy 😆 no, chyba żeby liczyć Żydów zesłanych na Syberię, ale to byli raczej środkowoeuropejscy, nie izraelscy…
Ja poniekąd też mam trochę mieszane uczucia, jeśli chodzi o tak odległe łączenie kultur, ale skoro ludziom fajnie się razem gra i wychodzi coś, czego przyjemnie się słucha, to why not?
Dorota Szwarcman
Why not? Indeed! Kiedyś w Awinionie słuchałem długo barwnie ubranego chłopaka, z pomarańczowymi włosami a la Taksówkarz, który na plecach miał małą perkusję połączoną łańcuchami z nogami w okolicy kostek, w rękach gitarę, a w zębach harmonijkę – rewelacyjny był!
Generalnie jestem za nieskrępowaną twórczością artystyczną i nie wymagam od wszystkich najwyższego poziomu, bynajmniej – niektórzy po prostu nie mają talentu, tak już są ukonstytuowani i nie należy mieć im tego za złe. Posiadają za to inne uzdolnienia, np. lepiej liczą, niż grają – i w porządku! Też się może przydać, bo tyle tych nut na pięciolinii… Ktoś da takiemu swój utwór do oceny i zapyta „no i jak ci się podoba?” , a tamten odpowie: „super! 4564809 nut! dobra robota!” Może i pożytek z takiej oceny żaden, ale jaka precyzyjna informacja, kolejne świadectwo geniuszu!
Nie każdy musi zaraz być Mozartem – a śpiewać każdy może, trochę lepiej, lub trochę gorzej…
Grząski grunt, ale znowu tu się uprę niestety. Żydzi zsyłani na Syberię, czy ci zsyłający – to jednak krąg moim zdaniem ten sam. Królujące do niedawna w Izraelu kolektywne kibuce były przecież patentem stricte bolszewickim, a w Tel Avivie ma nawet stanąć pomnik Armii Czerwonej – konkurs dawno rozstrzygnięty (może już nawet stanął?), więc wzajemna sympatia, oparta na wspólnych poniekąd korzeniach jest całkiem ewidentna. Nawet Dima ma tam na imię Dima. Polków owszem łączyła z niektórymi Żydami syberyjska martyrologia tak, jak i z milionami Rosjan, ale z władzą sowiecką, która na Sybir wszystkich zsyłała już kompletnie nic – Izrael natomiast przeciwnie.
Dima ma na imię Dima, bo pochodzi z rodziny z Rosji 🙂 Jest Izraelczykiem pierwszego pokolenia.
Trzeba trochę się znać na kulturze ludowej, żeby nie pisać takich, proszę wybaczyć, banialuków opartych na ideologii. Trzeba też wiedzieć, że jest coś takiego jak muzyka syberyjska, bo przecież na Syberii żyły i żyją miejscowe ludy i to, co robią muzycznie, bywa pasjonujące. Ja z tymi Żydami zsyłanymi na Syberię oczywiście trochę żartowałam, ale fakt pozostaje faktem – muzyka żydowska z Europy Centralnej jest zupełnie czymś innym niż muzyka ludowa z Izraela, oparta na kulturach Żydów jemeńskich, marokańskich, algierskich i in. Całkiem inny charakter, inne korzenie, inna istota muzyki.
Wiadomość o pomniku Armii Czerwonej, który ma stanąć pod Tel-Awiwem (jeszcze nie stanął z tego, co wiem), nie ma nic wspólnego z bolszewizmem, a wszystko ze zwycięstwem – bezspornym przecież – tejże armii nad nazistami, co było największą zasługą dla narodu żydowskiego. Nic więc dziwnego. Pomysł zresztą wiąże się z próbą ocieplania stosunków Izraela z Rosją, które przez wiele lat, czego może Pan nie wie, były bardzo złe.
Kibuce nigdy w Izraelu nie królowały. Wiem, co mówię, bo byłam tam jeszcze w czasach ich świetności i pełnego rozwoju – zawsze były pewnym marginesem, od pewnego czasu wręcz zabytkiem. Nie mówiąc o tym, że miały baaardzo różne profile ideologiczne – od faktycznie komunistycznych i socjalistycznych po religijne. Forma kibucu oddała nieocenione usługi przy tworzeniu – no, czegokolwiek na tych ziemiach. Trzeba było zagospodarowywać albo pustynię, albo mokradła (ilu ludzi zmarło wtedy na malarię, nawet chyba statystyk nie ma). I dali radę – inaczej byłoby to niemożliwe. Dziś oczywiście jest to już nieaktualne. W czasach moich pierwszych wizyt kibuce utrzymywały się nie tylko z pracy na roli, ale też z manufaktur, fabryczek, które dawały zatrudnienie także okolicznym Arabom. Intifada to skończyła. Wymarło też stopniowo pokolenie pionierów, którzy zrobili wspaniałą robotę dla budowy państwowości. Obecnie jest schyłek, a czasem przekształcanie się kibuców w formy bardziej tradycyjne.
Ale widzę, że Pana raczej interesują stereotypy w rodzaju żydokomuny. Odsyłam zatem do salonu24 i w inne miejsca, gdzie takie tematy się tłucze. Tu nie mówi się o fikcyjnym ideolo, tylko o muzyce.
Miałem sen.
Obudziłem się w poniedziałek i Polska była krajem ludzi wszechstronnie wykształconych.
Bo jak mówił rabbi Hillel:
„Nieuk nie może być pobożny”
Jeszcze dodam, że hinduizm, buddyzm i szintoizm piszą się z małych liter. A judaizm także jest religią pokoju. Jeśli ktoś twierdzi inaczej, jest w tej dziedzinie ignorantem. Mocne słowo, ale adekwatne.
A co – bywa – z religiami robią fanatycy, widzimy i w Polsce.
I na tym kończę tę rozmowę.
Dorota Szwarcman
Nie chcę się sprzeczać, gdyż grunt grząski jak wspomniałem, ale w Polsce propagowanie symboli komunistycznych jest chyba nawet karalne, tak jak i faszystowskich, zresztą całkiem słusznie – w końcu Hitler ze Stalinem byli całkiem sprawnie współpracującymi kumplami. Nie sądzę, żeby w Polsce przeszedł taki numer, aby wystawić pomnik Hitlerowi, dla ocieplenia stosunków z Niemcami.
Muzyka ludów Syberii nie jest moją domeną, przyznaję, jestem tu ignorantem, wolę Beethovena, Mozarta, Bacha, nawet za przeproszeniem Wagnera.
Kolektywne kibuce były niegdyś stawiane tu za wzór, jako podstawa funkcjonowania Izraela, do dzisiaj tam funkcjonują, tylko teraz produkują broń, a nie owoce (pisał na ten temat red. Frister) , a z tym zagospodarowywaniem „mokradeł, czy pustyni” (trzeba się zdecydować) to troszkę Pani przesadziła, tak jak i z ofiarami malarii, gdyż więcej chyba było do zagospodarowania zajętych przez Izrael domów oraz ziemi Palestyńczyków wypędzonych choćby w czasie pierwszej Nakby w 1948r., oraz palestyńskich ofiar, mordowanych tam niestety po dziś dzień. Ale rzeczywiście, dali radę, i dalej dają, szkoda,że w ten sposób.
Żydokomuna nie jest stereotypem, tylko fragmentem tragicznej historii Polski, i proszę mnie nigdzie nie odsyłać, gdyż sam sobie wybieram lektury. Żydzi tez się pisze z małej litery, a wszyscy piszą z dużej. Dla rozstrzygnięcia, czy judaizm jest istotnie religią pokoju, warto poczytać Talmud. Cytatów nie podam, gdyż to blog muzyczny.
Też już kończę. miało być o muzyce, ale sama Pani zaczęła z tymi zesłańcami. Do widzenia. I tak Panią lubię.
Pani Kierowniczko, czuję się zmuszony umieścić jeszcze jeden wpis w związku z zarzutem, że mój poprzedni był nieprawdziwy.
http://wyborcza.pl/1,76842,4393674.html
A teraz już naprawdę kończę. 🙂
Matko, że zawsze coś takiego i jeszcze obelżywym, nienawistnym językiem, musi wyleźć z kąta. Niedobrze mi jest.
Jestem tak obolała, że nie panuję nad tym.
Szanowny Panie Rafale
zachowuje się Pan w tym momencie, jak „Nasz Dziennik” w stosunku do „Tygodnika Powszechnego”, który publikuje różne, często skrajnie, punkty widzenia, bo tak pojmuje swoją misję. Dyskusja, jeżeli się rozwinie, pogłębia tylko ogląd różnych postaw i argumentacji.
Ale „Nasz Dziennik” widzi tylko te, które jemu odpowiadają i informuje o nich swoich czytelników, przedstawiając, jako poglądy „Obłudnika Powszechnego”, osiągając odpowiednie rezultaty niechęci, żeby nie powiedzieć nienawiści.
Pański wpis jest dokładnie taki sam.
Melomanowi na temat pisowni:
http://so.pwn.pl/lista.php?co=%AFyd
Chciałbym zabrać głos w podsumowaniach zamieszczając tu ten link
http://www.youtube.com/watch?v=ysFIwHxNZsM
Sądzę, że zawiera on większość poruszanych tu aspektów.
Tylko czemu ten na forteklapie tak tragicznie barabani.
To samo było cztery lata temu u Nożyków.
@ Meloman
Pierwszy akapit: no, nie da się tych rzeczy porównywać. Nazizm stawiał sobie za jeden z celów całkowitą eksterminację jednego narodu (żydowskiego – a propos, Żydzi jako naród piszą się z dużej, żydzi jako wyznawcy religii – z małej) i podporządkowanie sobie innych. Stalin mordował kogo popadnie, był zbrodniarzem, nikt tego nie kwestionuje, ale faktem jest, że Armia Czerwona (w której zresztą były proste chłopaki, otaczane przez enkawudystów) doszła do Berlina i zwyciężyła nazizm. Nie ma tu żadnej symetrii – każdy z tych totalitaryzmów był inny. Dla Żydów konsekwencje były takie: pod nazizmem MUSIELI ginąć, pod komunizmem MOGLI ginąć – o antysemickich akcjach Stalina nie muszę przypominać.
„Domy Palestyńczyków” – litości, jakie domy? To naród nomadów, w tamtych czasach mieszkał w namiotach. Nie mówiąc o tym, że ziemie były totalnie niezagospodarowane. O pustyni i mokradłach to prawda na sto procent. Widzę, że w kwestii historii Bliskiego Wschodu wie Pan tyle, co w kwestii muzyki ludów syberyjskich…
Kibuce funkcjonują tak, jak ja pisałam. Na absolutnym obrzeżu gospodarki izraelskiej.
Żydokomuna jest stereotypem, Polaków komunistów było też wystarczająco wiele, aby nie demonizować udziału Żydów.
Talmud warto poczytać, to fakt. Pan go nie czytał z całą pewnością, bo nie napisałby Pan powyższego. Podkreślam: chodzi o Talmud autentyczny, a nie jakieś jego omówienia. Ale zostawmy to – nie warto. Każdy, widzę, i tak zostanie przy swoim zdaniu.
@Rafał – właściwie mt7 już to napisała, ale proszę zwrócić uwagę, że artykuł jest autorstwa człowieka z zewnątrz, nie reprezentuje poglądów „Gazety”, na której łamach ukazują się – ku dyskusji – teksty pisane z bardzo różnych pozycji światopoglądowych.
Dodam jeszcze a propos zesłańców. Sowieci zesłali na początku 1941 r. mojego wuja, którego nigdy nie poznałam, z małego miasteczka spod Równego na Syberię. W miasteczku została jego żona, a moja ciotka, z czworgiem dzieci – ich tym bardziej nigdy nie poznałam, bo w parę miesięcy później weszli hitlerowcy i zrobili wszystkim rozwałkę. Wuj przeżył Syberię, zmarł po latach w Izraelu.
Nic nie jest czarne ani białe, nikt nie może przewidzieć swojego losu.
I tym akcentem już naprawdę kończę, muszę iść.
@ Dorota Szwarcman
Dobrze, że Pani dodała, bo już się chciałem nie zgodzić z tym, co Pani napisała o 12:43.
Dla uzupełnienia – niektórzy z nich pojechali na Syberię na „polskim paszporcie”, bo nie chcieli przyjąć obywatelstwa radzieckiego.
Nie bardzo rozumiem, o co chodzi z tą pisownią: Polska – Polacy, Francja – Francuzi, Hiszpania – Hiszpanie, Australia – Australijczycy, Laponia – Lapończycy, Izrael – Izraelczycy, Żydzi – ? Shlomo Sand ma tu ciekawe wytłumaczenie, ale to blog muzyczny.
Hitler stawiał sobie więcej celów, a jednym z nich – jak wszyscy duzi pamiętają, gdyż historię w szkołach jeszcze wtedy mieli – była eksterminacja Słowian, dla niemieckiego Lebensraum, co zresztą wspólnie realizowali ze Stalinem i jego Armią Czerwoną, po podpisaniu paktu Ribbentrop-Mołotow. Dopiero pod koniec 1942 r. Hitler ze sobie znanych przyczyn zmienił zdanie.
Armia Czerwona doszła do Berlina, to się zgadza, tyle, że niedaleko już się z niego cofnęła, gdyż pozostała jako okupant w Polsce na kilkadziesiąt lat.
Naród nomadów. Interesujące. Owszem, patrząc na przetrzymywanych w obozach i nękanych tam Palestyńczyków można dziś odnieść takie mylne wrażenie – jednak mit o niezagospodarowanych ziemiach ma tylko poprawić samopoczucie okupantom, to wszystko. A te buldożery, co to pod jednym z nich zginęła Rachel Corrie, to namioty ścierają do dziś z powierzchni ziemi?
Talmudu całego oczywiście nie przeczytałem, tak jak i Pani, wątpię, aby wszyscy rabini go przeczytali w całości, ale fragmenty zupełnie mi wystarczą.
Nie rzecz w tym, kogo było więcej za żydokomuny, tylko kto sprawował władzę, kto wydawał rozkazy oraz wyroki.
Już lepiej jednak o muzyce. Poszukam czegoś Izraela, może wpadnie mi w ucho. Z sympatią pozostaję. Pozdrawiam.
Ad Meloman
Mówi się, że Baal Szem Tow spacerował kiedyś ze swoimi uczniami po miasteczku. Na rynku dostrzegli linoskoczka chodzącego po wysoko zawieszonej linie. Baal Szem przystanął i przyglądał się temu przedstawieniu. Jego uczniowie byli zadziwieni.
– Jak to możliwe, że rebe traci swój czas na oglądanie głupich akrobatów – myśleli, ale żaden z nich nie powiedział słowa. Po chwili Baal Szem rzekł do nich:
– Patrzę na tego akrobatę i myślę sobie, że gdyby ludzie pracowali nad swoją duszą i umysłem tak, jak on pracuje nad swoim ciałem, ludzkość mogłaby sięgnąć naprawdę wysoko”
[Aleksandra Król – 27 bajek żydowskich – green gallery Warszawa 2008]
Dosyć, już się popisałeś i wystarczy, pochwalisz się kolegom na przerwie. Bo chyba jesteś młody i głupi, a nie stary i głupi? Jak stary, to przepraszam. 😎
Kiedyś ostrzegałem, żeby z debilami nie dyskutować, bo sprowadzają do swojego poziomu. I co, miałem rację czy nie?
Miałeś Wodzu.
Nie miał.
Nie należy z założenia omijać potrzebującego.
Dobra, Klakier, tak też można, ale jak się pochylasz nad potrzebującym, to trzymaj się za portfel i stój tak, żebyś mógł w razie czego zasadzić kopa. 😎
Wielki Buc
Hawk!
Dobry wieczór, choć wygląda na to, że niedobry.
Zaczęliście się wzajemnie obrażać, więc po raz kolejny apeluję, żeby to przerwać.
Za obrzydliwe, wyssane z palca słowa o „rządach żydokomuny” (Polaków było w bezpiece więcej niż Żydów, to fakt stwierdzony) i za kłamliwe stwierdzenie o „micie” niezagospodarowanych ziem (przypominam, mówiłam o pierwszej połowie XX w.; oczywiście trochę przesadziłam z tym, że wszyscy Palestyńczycy żyli pod namiotami, owszem, mieli wioski, ale kibuce tworzono na INNYCH terenach i jest tego dokumentacja także fotograficzna) Meloman zostaje zbanowany.
Rasiści i ślepi niewolnicy antysemickiej propagandy nie mają tu wstępu.
Howgh.
Gdybym chciał trzymać zaproponowany przez Melomana (he, he) poziom, to bym szczeknął „najgorsza choroa, jak ktoś ma… itd.” Ale nie chcę. 🙄
Sorry, wrzuciłem zanim przeczytałem post Kierowniczki. Już przestaję. Ale po prostu czasem diabli biorą i trudno się powstrzymać przed odszczekaniem. 👿
Bobiczku, może już dość. Zrobiłam, co zapowiadałam. Wodzu, a to o @16:07 było właśnie ulegnięciem sprowadzeniu do poziomu niestety 🙁 Po co?
Łajzie też damy dzielny odpór 😉
Ufff. 🙂
Dorota Szwarcman
Bardzo dobrze – niech to będzie blog dla hipokrytów, kłamczuchów oraz idiotów, oszukujcie dalej samych siebie w żywe oczy. OK, taka już wasza natura. A i metody też z waszej bajki – odebrać głos, obrazić, nie odnieść się do meritum, tylko ad personam. Zwykłe buraki jesteście, ciołki, ćwoki, i tyle. A słuch muzyczny macie jak krokodyle. Żegnam – pa, całusków w zakute pały 102
PS A ty Wielki Bucu jesteś zwykłym chamem do tego.
Wpuściłam rozkoszne pożegnanie tzw. Melomana, żebyście wszyscy zobaczyli, z kim tu mieliśmy do czynienia. Jak już się obnaża, to dlaczego nie mamy mieć z tego trochę uciechy 😆
Wszystkie argumenty „merytoryczne” zostały zbite – ale nadal poczucie, że walka była ad personam.
Proszę, oto klasa.
Pa pa, Melomanku (wątpię, czy naprawdę jest Pan melomanem – podobno muzyka łagodzi obyczaje… 😉 )
Tak swoją drogą, taki nick powtarzał się już w historii tego blogu kilka razy, za każdym razem przybierany przez kogoś innego, i zwykle nie wróżył konstruktywnej wypowiedzi… choć i wyjątki bywały 😉
hmmm…
Co by to dla siebie wybrać z tego programu niedzielnego koncertu Melomana o 12:17?
Może Kaprys „Żywe oczy”?
Jako zawodowy prostak jeszcze raz apeluję, żeby z takim elementem nie podejmować dyskusji, tylko wywalać od razu. U siebie na forum tak robię, nie ma dyskusji, tylko krótkie, żołnierskie słowa na PM i won. Po co było, Pani Kierowniczko, tłumaczyć żenująco oczywiste rzeczy? Ja wiem, inni wiedzą, a taka glista siedzi i się cieszy, bo prowokacja się udała.
Gdzie się cieszy, jak wścieklica nim ciska 😆
Ja jednak wciąż mam nadzieję, że coś się komuś przetłumaczy. Może naiwna jestem, ale tak pojmuję swoją misję 😉 – i czasem się nawet udaje.
Prowadziłem kiedyś wóz przez tysiące kilometrów, był to piąty dzień podróży, potworny upał, zmęczenie, wpływ silnych lekarstw przeciwgrypowych (branych nocą, ale coś w organizmie zostawało) sprawiał, że byłem tak groggy, że co parę godzin gonienia pustymi szosami musiałem w jakichś przysiółkach zatrzymywać się, obmyć twarz, pochodzić parę kroków, ale i tak pojmowanie rzeczywistości było dziwne. Teraz zatrzymałem się gdzieś w interiorze stanu Piauí w barku, w którym mężczyzna z brudnymi rękami nalał mi czegoś lepkiego do szklanki. Miał na stopach japonki i było coś dziwnego. Starałem się nie gapić się wprost, ale po chwili zrozumiałem: miał u stóp sześć palców. Zaskoczenie, zmęczenie i stan ogłupienia pchały mnie do gadania, nie wiem jak opanowałem się, żeby nie zadać mu najdurniejszego na świecie pytania: „czy pan ma tak od zawsze?”
Doroto, wpadłem tu przy szukaniu „Benta Kahan + Synagoga pod Białym Bocianem” (jest żoną mego przyjaciela), zobaczyłem, oszołomiło mnie i znowu, po tylu latach, poczułem smak pytania cisnącego się do gardła: „te wizyty, Ty masz tak od zawsze?”
andsolu, wszelki duch 😯 Cieszę się, że Cię widzę 😀 i zapewniam, że tego typu wizyty jak powyższej osoby nie zdarzają się tu bardzo często. Czasem, i owszem, pojawiają się agresywne posty pod moim adresem bardzo różnie motywowane, niektórych nie wpuszczam. Ale naprawdę zdaję sobie sprawę z tego, że jak na blog na popularnej w końcu stronie „Polityki” to rzadkość. Tu się jednak rozmawia głównie merytorycznie, z dygresjami na wesoło.
Doroto, bywam, ale to zajmuje strasznie dużo czasu. Bo ludzie jakieś butki podłączają i każda z nich to ileś minut. I niełatwo znaleźć jest nagrania szybkie.
Ostatnio odsłuchałem czegoś w dobrym wymiarze czasowym. „Lot trzmiela” na gitarze elektrycznej, ledwie parę sekund. Podobno światowy rekord prędkości, było bardzo podobne do mojej kompozycji, którą kiedyś niechcąco stworzyłem, nazwałem ją „Pad młotka”.
Nie umiem słuchać pracując. Albo – albo. Nawet przy kierownicy jestem tylko kierowcą. Może dlatego ciągle żyję. No a że sporo pracuję, mało u mnie muzyki. Wiem, że za takie barbarzyńskie wyznania dostaje się koło 400 lat czyśćca, ale wolę być prawdomówny.
Jedyna szansa to gdy jest pad prądu i odłącza mnie od komputera, ale (nie wiem czemu) w tym samym czasie strajkują moje aparaty do odtwarzania muzyki.
I jeszcze jednej rzeczy nie wiem, czemu z „Bente” zrobiłem „Benta”. Chyba nocne pisanie nie robi dobrze na głowę. Jestem zupełnym zaprzeczeniem Bobika, który wtedy myśli szybko i mówi ciekawie.
Aha, jeszcze jedno. Żaden pieniądz nie opłaci miny tego pana po lewej stronie ekranu w nagraniu podlinkowanym przez klakiera (21 kwietnia o godz. 14:17) – to jest taki dziwny uśmiech człowieka, który bardzo dobrze pamięta jak bardzo była sziroka strana – na przykład inny wysoki i młody pan z tyłu po prawej jest przejęty dźwiękiem i chyba urok tekstu jest mu nieuchwytny, ale u tego widać jak smakuje tę poezję…
A wiesz, że ja wcześniej do tego linku nie zajrzałam (też nie do wszystkich dążę zaglądać) – no rzeczywiście, ale takich uśmieszków jest tam więcej, oczywiście po chwili śpiewacy je tłumią, bo to przecież profesjonaliści 🙂