Dalsze oswajanie
Dziś już niby znów był koncert monograficzny – występ znanego zespołu nowojorskiego Bang on a Can All-Stars poświęcony był w całości twórczości łódzkiego kompozytora Marcina Stańczyka. Jednak przed koncertem, o 19:40, DJ Envee (który wystąpił później z zespołem) zaprosił publiczność na własny set (takie klubowe zabawy), a sam zespół na bis (wymuszony znów – taka widać moda) zagrał utwór Thurstona Moore’a z Sonic Youth, dość prymitywne to było. Już oficjalnie można to powiedzieć, bo muzycy ogłosili ze sceny, że w przyszłym roku przyjadą zagrać Music for Airports Briana Eno. Oswajanie nas z przyszłą formą festiwalu trwa.
Tymczasem jednak posłuchaliśmy dziś pięciu utworów Stańczyka. Życiorys ten kompozytor ma barwny (cytuję Iwonę Linstedt z omówienia w programie: „Marcin Stańczyk: kompozytor-prawnik. Już sama ta zawodowa etykieta budzi niekłamane zaciekawienie. Gdy dodać, że jest też akordeonistą, teoretykiem muzyki, chórzystą łódzkiej filharmonii, a także sportowcem siatkarzem z tytułem akademickiego mistrza Polski – napięcie rośnie…”). Ale go w jego muzyce nie słychać. Natomiast słychać studia m.in. u Ivana Fedele i zachłyśnięcie się spektralizmem, ale też u Briana Ferneyhougha – stąd skłonność do komplikacji, no i łódzkie koneksje – przejęcie się ideami Władysława Strzemińskiego (pierwszym pedagogiem Stańczyka był twórca muzycznego unizmu – Zygmunt Krauze).
Stańczyk poza tym też lubi opowiadać historie. Do utworu Geysir-Grisey, opartego na widmie dźwięku e (spektralizm niemal w stanie czystym), inspiracją były ponoć gejzery oglądane na Słowacji. Nibiru – to utwór o mitycznej planecie Sumeryjczyków, która ma przynosić katastrofę. Laterna – to podróż morska, odpływanie i przypływanie, opis poczucia niepokoju wynikającego z utratą kontaktu wzrokowego z latarnią morską – źródłem światła i znakiem lądu. No i nawiązujące w tytule do Strzemińskiego Trzy Powidoki na kontrabas solo. Najnowszy utwór, Mosaique na wiolonczelę solo, jest pewnym wypadem w lżejszą stronę, a wiolonczelistka zrobiła z niego prawdziwe erotico (trzeba tam wydawać dźwięki również głosem) – gdyby do instrumentu usiadł mężczyzna, byłby to zapewne inny utwór…
Jest w tym wszystkim pewna ostrość i intensywność, jest teatralność, ale i coś jakby bezosobowego, co jest jakby dopiero zapowiedzią czegoś. To nie jest muzyka, która chce się podobać za wszelką cenę. Ciekawe, jak się dalej rozwinie.
Publiczności dziś było mniej (w końcu środek tygodnia). Na koncertach widuje się Krzysztofa Pendereckiego (dziś był z córką Dominiką). Ciekawam, jak mu się to wszystko widzi – zapytam go przy okazji. Jego muzyka zostanie „obrobiona” w sobotę.
Komentarze
Dzisiaj sobie odpuściłam, a chyba też była transmisja. Teraz będę się zastanawiać, jak w muzyce oddać malarskie powidoki Strzemińskiego. Czy to było nawiązanie tylko w tytule? I czy można inaczej?
Fachman gada! – obgaduje 🙂 tłumaczy, zawija… s’il vous plaît … Oswajanie!
Mam nadzieję, że nie obrażam. Jestem jeszcze pełna wrażeń, zawalona obrazami, dopiero co się karaskam…
Marcin Stańczyk – Bang On a Can All-Stars!
Genialne, genialne… Absolutnie!!
Moje doznanie 😀 przed „imprezą” staram się wywalać z plecaka co się da, by mi nie ciążyło to i owo!
Pobutka.
Byłem w niedzielę w mieście P.
Muzycznie historyczny kościół St.Clothilde (Franck, Pierne, Tournemire, Langlais) zamknięty !
Braki kadrowe ?
Z pewną taką bezczelnością zwrócę uwagę, że tytuł utworu brzmi: Music for Airports 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=RfKcu_ze-60&feature=related
Słusznie. Poprawiam 🙂
Myślę, notario, że powidoki Strzemińskiego można by oddać muzycznie na różne sposoby, a ten utwór mógłby się nazywać inaczej bez szkody dlań, bo w jaki sposób inspiracja przełożyła się na muzykę, trudno tu określić 😉
Otóż to, oglądając obrazy Strzemińskiego nigdy mi nie przyszło do głowy zastanawiać się, czy i jak można je „umuzycznić”, ale ja być może, a raczej na pewno cierpię na niedostatek wyobraźni. 😉 Taki związek między malarstwem, zwłaszcza abstrakcyjnym, a utworem muzycznym zawsze będzie dość umowny, wynikający raczej z intencji kompozytora niż samej formy muzycznej.
Myślę, że utwór, nie tylko muzyczny zresztą, nie powstaje z tezy „dziś przełożę sobie to” a raczej z inspiracji, którą trudno sobie założyć, bo bardziej wynika z jakiegoś autentycznego doświadczenia, prawdziwego przeżycia i przemyślenia. Komentator może wiele sobie „nawyobrażać” ale nie dotrze do istoty, bo w jego przypadku też musi zajść to samo zjawisko, muszą w nim ruszyć jakieś prawdziwe emocje w tym momencie. Wówczas ma szanse dostrzec takie odnoszenie się wzajemne dzieł sztuki, a nieraz ostro rozmawiają ze sobą! – 🙂 MSZO
Co… @ lesio – biuro podróży „Internet” zaprasza http://www.sainte-clotilde.com/
Mam nadzieję, Pani Doroto, że nie rządzę się zanadto 😉
Re joanna Myślę, że utwór, nie tylko muzyczny zresztą, nie powstaje z tezy „dziś przełożę sobie to”.
Oczywiscie, bo gdyby tak bylo, wszystkie programowe utwory (Symfonia Fantastyczna, Pastoralna, Figle Dyla Sowizdrzala itd) powinny byc odczytywalne bez komentarza kompozytora, albo recenzenta muzycznego piszacego program do koncertu. A tak nie jest.
Tak samo, nawiasem mowiac, jest z malarstwem – tym ilustracyjnym, naturalistycznym.
Pokazcie komus, bez zadnego przygotowania historycznego, obraz „Bitwa pod Grunwaldem”. Co ten ktos moze powiedziec? Kilku facetow na koniach nawala sie mieczami – i nic wiecej.
Cala reszta „zrozumienia” obrazu pochodzi z pozawizualnych zrodel.
Dlatego zawsze smieszy mnie, jak ktos mowi, ze rozumie Matejke, ale rzeczonego Strzeminskiego to juz nie.
To samo, w moim przekonaniu 🙂 , odnosi sie do muzyki..
Ale, nawiazujac do kilku w ostatnich skrzypcowych wpisow. Stradivarius kazdym domu?
http://scienceblog.com/56469/treatment-with-fungi-makes-a-modern-violin-sound-like-a-stradiavarius/
PS Dopiero po zamieszczeniu komentarza zauwazylem fajna literowke w lince. Ale dziala – linka! to moze jednak to nie o Stradivariusa chodzi 😀
Fajne. Próchnilec długotrzonkowy. 🙂
Żeby metoda była całkiem naukowa, przydałby się jeszcze drugi blind test z całkiem zwykłymi skrzypcami od rożnych lutników. Wynik mógłby być bardzo zastanawiający. 😛
„Jednak przed koncertem, o 19:40, DJ Envee (który wystąpił później z zespołem) zaprosił publiczność na własny set (takie klubowe zabawy), a sam zespół na bis (wymuszony znów – taka widać moda) zagrał utwór Thurstona Moore’a z Sonic Youth, dość prymitywne to było.”
co bylo prymitywne – utwor Moore’a, wykonanie Bang on a Can, dj Envee? czy wszystko? 🙂
Ciesza mnie wasze pochlebne opinie o utworach Stańczyka – moim zdaniem to najbardziej intrygujaca pozycja w tegorocznym proramie Sacrum Profanum. Bo to ogolnie slaby program, ale jak juz pare osob zauwazylo – kryje sie za nim wiele „interesow”.
Grzybki, ach te grzybki! 😀 Wiadomo, mistrze alchemii odżywiania, szczególnie ich podziemna awangarda, co to tylko przed wrażliwością żony wieprza truchleje 😉 Po niej, nie jeden wirtuoz doznawał szamańskich lotów! – a mówią, że drewniane ucho, to epitet uwłaczający! Widać rosło takie bez grzybni… 😀 lub w opozycji!
Tom Zé… sie fajnie od razu pociesyła – astronauta libertado canto illuminato 🙂 też lubię ruch zamiast poobiedniej drzemki!
szamanskich lotow? to chyba o tym Joanna pisze http://www.youtube.com/watch?v=Z-DVi0ugelc . takze w ruchu 😉
@ Daniel Brożek 17:22 – oczywiście nie wszystko, Stańczyk na pewno nie 😉
Hm, „ogólnie słaby program, ale (…) kryje się za nim wiele ‚interesów’ ” ❓
Jakie znów interesy? Jakieś ciemne zapewne? 😆
Pani Kierowniczko.
Mam wielką prośbę. Czy mogłaby mi Pani przetłumaczyć ten krótki fragment o inspiracjach Duchnowskiego (ze strony Dwójki):
„Utwór dla zespołu i to projekt na grupy instrumentów i pewną szczególną syntezę: i-i, o-1, 0. Input output. Wejście i wyjście, wszechobecny binarny system. Ingerencja, interpretacja, interakcja, integracja. Oświecenie, oportunizm, opętanie, uogólnienie. Projekt podejmie kolejną próbę koegzystencji form czystych i skrajnych; próbę zbrukania czystości tych form; próbę sformalizowania „pomiędzy” i „jak gdyby a jednak”; próbę wejścia w rejony abstrakcji, aproksymacji, artystycznej prawdy, rzeczywistej nieprawdy. Nie wiem, czy w ogóle jest to możliwe, ale na pewno warto spróbować.”
Czy ja jestem tak „mało kumaty”, czy tylko mam zły dzień?
Dzień ogólnie jest średni, jeśli chodzi o biometr 😉 Dziś po południu spałam chyba ze dwie godziny…
Grunt to się nie przejmować tekstami i słuchać muzyki. Ja też się nie przejęłam i słuchałam – o tym w nowym wpisie.
@Dorota Szwarcman 22:33 – no raczej ciemne interesy. bo jak wytlumaczyc fakt, ze lotne orkiestry graja nie tak lotnych kompozytorow? 😉 mamy przeciez ciekawsza, zdolniejsza mlodzież (np. Wojtek Blecharz czy Jagoda Szmytka) warta musikFabrik czy Klangforum. Uwaga jmp eip jest jak najbardziej na miejscu.
Po pierwsze, jak znam Duchnowskiego, nie trzeba tego tekstu brać do końca serio.
Po drugie – klucz był: urodzeni w latach 70. Blecharz i Szmytka są młodsi, zresztą w najbliższym sezonie będą eksploatowani. Ich utwory będą na Warszawskiej Jesieni, będą też mieli (w ramach jednego spektaklu) premierę w Operze Narodowej w cyklu Terytoria. Więc równie dobrze można powiedzieć, że i tu są jakieś interesy 😆
No, a kto to znów jest „nie taki lotny”? 😉
odnosnie pierwszego, Duchnowskiego – na serio czy nie, ten fragment na moje ucho oddaje charakter stylu kompozytorskiego – udziwnienia na sile, wymyslne rozwiazania, ktore brzmia grotekskowo. jak przywolany fragment.
odnosnie klucza – jesli urodzeni w latach 70., to dlaczego w wiekszosci srodowisko wroclawskie? Ja to rozumiem klucz, oraz intencje ministerialnego inwestora, jako zaproszenie swiatowej sawy orkiestr, by te promowaly na swiecie muzyke polska. Taki zabieg zastosowano do Pendereckiego i Greenwoodem. Akurat sie udalo – Greenwood ma slawe wsrod mlodziezy i takie bylo jego zadanie w tym „duecie” (bo jego kompozycje lepiej przemilczec), a utworow Pendereckiegonie ma musimy sie wstydzic. wiec pytanie jaka muzyke powinnismy pokazywac swiatu w tym wypadku? czy nie mamy ciekawszych kompozytorow, nawet w rocznikach 70.?
Zdaniem wielu – w tym moim – wybor kompozytorow na SP trafny, tworcy ciekawi i bardzo rozni, Zubel, Nowak czy Kupczak to kompletnie rozne style. Kogos znudza, kogos zachwyca.. Podobnie jak Blecharz czy Szmytka. Przeciez kazdy wie, ze w sztuce obiektywnego wartosciowania brak.