Eklektyczne słoneczne kręgi
Półtoragodzinne Sun Rings, legendarne już dzieło Terry’ego Rileya, wypełniło pierwszy z trzech koncertów rezydencji Kronos Quartet na Sacrum Profanum. Oj, dziwny to utwór.
Powstał na zamówienie Kronosów, a zaczęło się od tego, że fizycy z NASA pokazali słynnemu kwartetowi ogromny zbiór zarejestrowanych dźwięków z Kosmosu i namówili muzyków do użycia ich wraz z własną grą. I to oczywiście David Harrington, mózg zespołu, wymyślił, że odpowiednim kompozytorem, który może te dźwięki spożytkować, jest Terry Riley, legenda minimalizmu. Dzieło powstało na początku nowego wieku. Tutaj jest jego historia i opis.
Harrington zapewne wybrał Rileya ze względu na jego new age’owe zainteresowania. I rzeczywiście coś w rodzaju new age’u z tego wyszło. Ale jakość muzyki – tak, muzyki – zawierającej się w tych kosmicznych dźwiękach i tej stworzonej przez Rileya (w której oprócz kwartetu smyczkowego i dźwięków elektronicznych brzmi w paru fragmentach jeszcze chór; w Łaźni Nowej zaśpiewał Chór Polskiego Radia) jest tak różna, jak dzień jest różny od nocy.
Riley jak to Riley, minimalizm jak minimalizm, banalne, tonalne wręcz nieraz powtarzania. Dźwięki „kosmiczne” – abstrakcyjne i niepokojące – są z innej bajki. Kronosy „żenią” ze sobą bardzo różne rzeczy, tym razem mieli kaprys na coś takiego. Wydaje mi się, że szansa na muzyczne wykorzystanie tych tak ciekawych dźwięków została jakoś zmarnowana…
Repetitive music była też przedmiotem wcześniejszego koncertu w Muzeum Inżynierii Miejskiej, na którym zespół Alarm Will Sound pod dyrekcją Alana Piersona grał muzykę Steve’a Reicha i jemu poświęconą. Najpierw był Reich „klasyczny”: Clapping Music i Piano Counterpoint (czyli wersja Six Pianos). Później Four Genesis Settings, w których członkowie, a raczej członkinie zespołu nie tylko grały, lecz śpiewały, a które są fragmentami opery The Cave. Kolejnym utworem był Reich Rewrite – pianista zespołu, John Orfe, stworzył „Reicha z Reicha”, czyli fragmenty jego utworów przerobił po reichowsku. Czyli analogicznie do zagranego na zakończenie nowego utworu Reicha Radio Rewrite, w którym kompozytor zmiksował po swojemu dwie piosenki zespołu Radiohead, a ponoć pomysł wziął się z rozmów z Filipem Berkowiczem podczas wizyty Reicha dwa lata temu. Dziś dzieło wykonywane jest na świecie (w Polsce było to pierwsze wykonanie), a za parę tygodni ukaże się z nim płyta (w firmie Nonesuch), na której będzie sąsiadować z Electric Counterpoint w wykonaniu Jonny’ego Greenwooda. Czyli będzie podobnie jak w projekcie z Pendereckim.
Komentarze
Mam pytanie ? Kiedy będzie retransmisja Agrippiny w Dwójce :)?
Zapytam kogoś z Dwójkowiczów, jak spotkam (tu widuję Jacka Hawryluka). Chyba że ktoś czyta i puści farbę 🙂
Brytyjski miesiecznik Gramophone oglosil nagrody za rok 2014.
http://www.gramophone.co.uk/awards/2014
W kategorii nagran instrumentalnych, wygrala wspaniala plyta z utworami F. Mompou w interpretacji A. Volodosa.
On rzeczywiście ładnie gra tego Mompou.
Wróciłam właśnie dopiero z koncertów, więc wybaczycie, mam nadzieję, że nic teraz nie napiszę, tylko pójdę spać – rano będę zwiedzać kolejną budowę. O koncertach napiszę później.
Żart dnia :
„W Polsce powstaje coraz więcej oper współczesnych, które powoli wypierają opery tradycyjne. Opisują życie bliższe zwykłemu człowiekowi, dzięki czemu trafiają do szerszego grona odbiorców.”
I zagadka : kto i w jakich okolicznościach rzekł te słowa skrzydlate? Zachętam do próby samodzielnego zgadnięcia przed kliknięciem w linka.
http://www.e-teatr.pl/pl/artykuly/189004.html
Tfu , „zachęcam” , oczywiście.
Pobutka!
http://www.youtube.com/watch?v=Rwx1PME4QNU
Dzień dobry w dźwiękach harfy 🙂
Dyrygent zajmujący się muzyką współczesną musi tak mówić, żeby zapewnić sobie środki do życia 😉 Skądinąd nie wierzę, żeby Wojciech Michniewski naprawdę tak uważał 😆
Pani Kierowniczka niedługo mi fach odbierze.Codziennie na budowie!
A kask przynajmniej dają?
Pewno że dają 🙂
Tu nawet dali odblaskową kamizelkę z napisem kbf. Bardzo fajnie się to Centrum Kongresowe zapowiada. Już niedługo.
Wiadomość z NOSPR: koncert Ennio Morricone odwołany:
http://nospr.org.pl/pl/koncerty/95/koncert-ennio-morricone-i-nospr
Dziwię się, że w ogóle się zgodził. Ma 86 lat i już jednak nienajlepsze zdrowie…
Wyczytałam, że 7 października br w Filharmonii Narodowej o
godz. 19:00 odbędzie się nadzwyczajny koncert symfoniczny Krystiana Zimermana (Czajkowski – IV Symfonia f-moll op. 36, Brahms – I Koncert fortepianowy d-moll op. 15); dyryguje Jacek Kasprzyk.
Bilety do kupienia w kasach FN od 22 września, start godz 10-ta (nie ma rezerwacji!) albo na str… a strony nie podaję, bo PK może mnie przegonić.
No i ceny biletów: 50, 90, 150, 200, 260 zł
🙂
1. Raz już próbnowałem kupić bilety przez stronę internetową na KZ na Lutosławskiego. Nie zrobię tego nigdy więcej, a o 10:00 pracuję w fabryce, więc po raz kolejny postoję.
2. Volodos gra Mompou??? Przecież on zawsze był od rąbaniny. A Mompou to taka anielsko spokojna muzyka….
Gostku, Volodos już od dawna nie jest od rąbaniny. Robi wszystko, żeby zerwać z tym wizerunkiem. Tego Mompou gra bardzo subtelnie.
https://www.youtube.com/watch?v=ANquvbRLrd0
Gostku, potwierdzam słowa PK dotyczące Volodosa.
Byłem na jego recitalu ponad rok temu – on ma teraz fazę na hiperrefleksyjne granie. Tak depresyjnych Scen dziecięcych jak wówczas w jego interpretacji, to jeszcze nie słyszałem. I moje ówczesne zdumienie – spojrzenie Volodosa na Schumanna wydawało mi się wtedy trochę bez sensu – dopiero upływ czasu nakazał mi zrewidować, zdystansować się odeń. Wszak dzieci to istoty skomplikowane, często skrajnie melancholijne. I trafia się do nich różnymi drogami. Niekoniecznie oczywistymi, rozświetlonymi, lepkimi od słodyczy. I taki też był ten Schumann – nieoczywisty, niełatwy, niesłodki. Dla dzieci z szeroko otwartymi oczami (i uszami).
Dwa (z ponad dziesięciu bisów) to był właśnie Mompou – wówczas właśnie pojawiła się ta piękna monograficzna płyta.
Hm, znaczy zatrzymałem się w rozwoju.
Wołodos tak dalece chce zerwać z wizerunkiem superwirtuoza, że nie tylko od lat unika fiku-miku (z czego dawniej słynął), ale nawet na chopiejowym recitalu przed czterema laty zaplanowaną Sonatę po lekturze Dantego zastąpił w ostatniej chwili zwiększoną dawką Albeniza.
Sceny dziecięce się wtedy chyba ostały – bynajmniej jednak nie Schumannowskie, lecz spod ręki Mompou właśnie.
Choć fenomenalnej techniki (jak choćby w Humoresce czy Karnawale w Wiedniu) i tak nie udało się pianiście ukryć…
Pozwolę sobie jeszcze poinformować lokalnych Olejniczakofilów, że w sobotę zagra w Gliwicach o 18.00 w CK Jazzovia przy Rynku. Tylko proszę nie pytać o to co, bo tego nie wie nikt. Może włącznie z Januszem Olejniczakiem, hi hi. To się nazywa iść na kota w worku – ale za to jakiego kota 🙂